Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🥀~Rozdział 3~🥀

🥀~Wróg~🥀

Perspektywa Flory

Nie byłam pewna co wszystkie dziewczyny widziały w tym całym Xanderze. Był zwykłym chłopakiem, a nie Bogiem. Widziałam jak nie które się śliniły na jego widok. A ja chciałam po prostu przeżyć ten czas w liceum.
Lubiłam obserwować ludzi, którzy siedzieli w sowich grupkach i rozmawiali o różnych rzeczach, czy to imprezach, czy o innych błahych kwestiach. Westchnęłam, po czym sięgnęłam po swój posiłek.

Jednak nie mogłam się nim nacieszyć na długo, ponieważ gdy tylko usłyszałam charyzmatyczny dźwięk podskoczyłam i zaczęłam szukać telefonu.

— Halo? — zapytałam, gdy zobaczyłam zastrzeżony numer.

— To ja kochanie — wyszeptał tata, a ja zmarszczyłam brwi. Dlaczego nie dzwonił że swojego numeru?

— Co się dzieje? — musiało coś się stać, czułam to.

— Teraz mnie uważniejsze posłuchasz. Wróć do domu teraz, zamknij się i miej przy sobie broń. Nasi wrogowie zaczynają również wychodzić z kryjówek i szykują się na wielki powrót — powiedział, a ja wzięłam głęboki wdech.

— A co ze szkołą? — dopytałam i zaczęłam się pakować.

— Wszystko załatwimy, a teraz leć. Za niedługo tam będziemy — warknął i się rozłączył.

Wstałam, po czym biegiem udałam się do samochodu, nie mogłam tego lekceważyć. Rodzice nie mieli normalnych prac, no może tylko to było przykrywką, a tak naprawdę roznosili narkotyki, mieli swoje za uszami, oraz nie raz napadali na banki. Nigdy ich jeszcze nie złapali, było najlepszym w tym, ale nie każdemu się to podobało, dlatego często dochodziło do bójek, albo napadów.

Zajechałam na podjazd, po czym włączyłam system bezpieczeństwa. Nasz dom był kuloodporny, jednak to nie oznaczało, że było całkiem bezpiecznie. Kiedy byłam już w środku pobiegłam do swojego pokoju, wyciągnęłam że skrytki pistolet, jednak za nim się odwróciłam poczułam jak ktoś stoi za mną. Przybrałam na twarzy sztuczny uśmiech, po czym się wyprostowałam i spojrzałam na mężczyznę, który mierzył już we mnie pistoletem.

— Mała Flora znów została sama? — zaśmiał się, a ja pokręciłam głową.

— Tak samo jak ty, który już raz, ktoś cie zostawił? — zadrwiłam i kiedy zobaczyłam jak zaczynają mu puszczać nerwy. Musiałam grać na czas, ale nie wiedziałam ile mi czasu pozostało.

— Ciekawe jak odstrzelę tą twoją główkę to zobaczymy co będzie wtedy — zaśmiał się a ja przełknęłam ślinę. Nie mogłam pokazać, że się boję.

— A co zrobisz, jak ja będę pierwsza? — zapytałam i się uśmiechnęłam.

Wiele wrogów moich rodziców uważało, że jestem słabą nastolatkom, która boi się wszystkiego i nawet nie wiem jak się trzyma broń, dlatego to był mój jedyny element zaskoczenia.

— Ojeju, bo się boję, ratunku, ratunku. Nastolatka chce mnie zabić — zaczął, a ja wykręciłam oczami.

— Czego chcesz? — zapytałam, bo byłam ciekawa.

— Chce tego co mają Twoi rodzice, jesteście imperium, ale nie zawsze gracie czysto — warknął.

— Tak jak wszyscy — wzruszyłam ramionami.

W jego spojrzeniu dostrzegłam obłęd i nie minęła chwila jak strzelił, a ja oberwałam w ramię. To był już koniec zabawy, myślałam, że będę się bać, ale to była tylko zmyłka. Podniosłam swój pistolet, ale najpierw zrobiłam unik i schowałam się za stolikiem. Odetchnęłam, po czym wycelowałam w niego i również zaczęłam strzelać.

— Ty gówniaro! — wykrzyknął, a ja zamknęłam oczy. — Poinformowałaś swoich —powiedział, a ja odetchnęłam z ulgą.

Ktoś z tego miejsca nikt nie mógł wyjść zwycięsko, ktoś musiał przepłacić za to życiem...

*****************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro