🥀~Rozdział 26~🥀
🥀~Pocałunek~🥀
Perspektywa Xandera
Uczucie może się pojawić nagle i wcale nie proszone, nie mamy na to wpływu. Szkoda, że nie da się zauroczenia włączać i wyłączać przyciskiem...
— Floro dobrze się czujesz? — zapytałem z troską, gdy ta tańczyła do piosenki.
Nie było w tym nic niezwykłego, ale wzięła już łyżkę i zaczęła nią bębnić o stół. Martwiłem się trochę o nią, ale wspaniałe było widzieć jej szczęście.
— Jak byłam mała to był jeden dzień, kiedy był tak spokojny. Z mamą tańczyłyśmy z mamą, a tata spoglądał na nas i się uśmiechnął. Szkoda, że już nigdy nie wróci.
— Dlaczego? — zapytałem i spojrzałem na nią.
Dla pewności znów dotknąłem ją, żeby sprawdzić temperaturę. Czułem jakoś dziwną więź, która między nami się utworzyła. Na szczęście to nie było aż tak zaawansowane przeziębienie i już odzyskiwała siły.
— Wtedy jeszcze nie wyjeżdżali na misję, byli często w domu, ale zmieniło się to kiedy ludzie zaczęli rozmawiać i dowiedzieli się o mnie. Byłam małą dziewczynką, wiesz w tym świecie dziecko jest łatwym celem. Mężczyźni bardziej stają się ostrożni, gdy mają na głowie rodzinę i właśnie dlatego tata chciał mnie dobrze wyszkolić. Nie ma męskiego potomka, dlatego na swoją pozycję musiałam zapracować. Wszyscy pod szefowie i inni. Nie wiesz jak to jest, gdy...
— Jestem obok — wyznałem i przytuliłem ją. — Wygadaj się, poczujesz się lepiej.
— Dziękuję, że chcesz tego słuchać. Jeszcze nie miałam nikogo, gdyby chciał to robić. Zazwyczaj nie mogłam pokazywać co mi ciąży wyszeptała i się mocniej wtuliła.
— Już nie jesteś sama — powiedziałem w jej włosy.
— Dobrze poczuć się jak zwykły człowiek, a nie robót, który ma spełniać wymagania innych. W tym świecie jest tak, że gdy jesteś dziewczyną masz mniej praw, musisz słuchać mężczyzn. Oni mogą się pomylić, ale ty już nie. Po co ja ci to wszystko mówię, pewnie uważasz mnie za kogoś gorszego — wyszeptała i spojrzała mi w oczy.
Uśmiechnąłem się lekko, po czym nawinąłem na palec kosmyk jej włosów.
— Jeśli mam być szczery, jesteś niezwykłą dziewczyną jaką mogłem poznać. Nigdy nie uważaj inaczej. Pokaz im wszystkim, że nawet taka drobna osoba jak ty możesz przewodniczyć mężczyznami — powiedziałem również cicho co ona.
— Wiesz chyba w końcu powiedziałeś mi coś miłego — powiedziała i się uśmiechnęła.
— Przecież zawsze jestem dla ciebie miły — prychnąłem.
— Chciałbyś — po tych słowach chciała się odsunąć, ale przytrzymałem ją. — Xander?
Nie mogłem nic poradzić na to, że nie mogłem się od niej odsunąć. Spojrzałem na jej usta, po czym przeniosłem wzrok na jej oczy.
Może to nie byłem rycerzem na białym koniu, ale nie wytrzymałem i w końcu ją pocałowałem...
*****************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro