Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🥀~Rozdział 15~🥀

🥀~Zgoda~🥀

Perspektywa Flory

Sen zazwyczaj kojarzy nam się z czymś dobrym, jednak gdy dręczą nas cały czas koszmary już nie jest tak fajnie...

Przebudziłam się i pierwsze co zobaczyłam to Xandera, który był wpatrzony w drogę. Zamrugałam kilka razy, po czym rozprostowała się na tyle ile pozwalał mi pas w samochodzie.

— Twój ojciec do ciebie wydzwania, powiedziałem mu, że od dzwonisz jak tylko wstaniesz — rzucił, a ja się skrzywiłam. Zrobiłam coś złego?

— Dziękuję, że mnie przykryłeś — powiedziałam, po czym złapałam za komórkę, jednak zanim zadzwoniłam jeszcze raz spojrzałam na drogę. — Xander... My jedziemy złą drogą! — krzyknęłam.

— Wiem to, specjalnie zmieniłem kierunek. Kiedy byłem na stacji... Spotkałem trzech mężczyzn. W miejsce gdzie jedziemy będziemy bardziej bezpieczni.

To już wiedziałam dlaczego tata zaczyna do mnie dzwonić. Wybrałam do niego numer i przerażona czekałam na jego słowa.

— Flora, przysięgam, że kiedy wrócisz dostaniesz taki szlaban, że znów będziesz się uczyć w domu! — krzyknął, a ja się skrzywiłam. Widziałam, że Xander również musiał to słyszeć.

— Tak będzie lepiej, zaufaj mi — wolałam wsiąść na siebie tą odpowiedzialność.

— Nie będę słuchać małolaty, słuchałem i ufałem Ci, a ty. Skreśliłaś wszystko w jeden dzień. Mogłem nie brać na siebie takiego bagażu — gdy tylko to usłyszałam czułam jak coś w środku mnie pęka.

Byłam dla nich bagażem, może faktycznie powinnam również zginąć w tą noc, co moi prawdziwi rodzice. Próbowałam zachować łzy, ale czułam jak już zaczynają mi spływać po policzkach.

Nagle chłopak mi wyrwał telefon, po czym zaczął się kłócić z moim tatą, ich rozmowa nie trwała długo i już po chwili chłopak rozłączył się.

— Wyjaśniłem wszystko twojemu ojcu co było trzeba — westchnął, a ja kiwnęłam głową i starłam z policzka łzy.

— Dobrze.

— Słuchaj, nadal jestem na to wszystko wściekły, ale nie będę się na tobie wyzywać, jak Twoja rodzina. W końcu też masz prawo do normalności. Jedziemy teraz do domku, gdzie razem z rodzicami spędzaliśmy ostatnie wakacje.

— Jesteś pewien, że tak będzie lepiej? — zapytałam i lekko się uśmiechnęłam.

— Tak, mi możesz teraz zaufać. Widzę, że źle reagujesz na krzyk, więc ustalmy zasadę : Ja już kie będę cię obwiniać, a ty mi mówisz już prawdę.

Przełknęłam ślinę i nerwowo na niego spojrzałam. Miałam nadzieję, że nie robię kolejnego błędu.

— W porządku — wyszeptałam, po czym dostrzegłam jak chłopak się uśmiecha.

— I dobrze, za jakieś dziesięć minut, mogę się zatrzymać, żebyśmy odpoczęli.

— Byłoby fajnie, a jest tam toaleta — zapytałam.

— Tak, spokojnie  — zaśmiał.

Takiego Xandera lubiłam, ale nie sądziłam, że będę mogła takiego mieć zawsze. Musiałam go wprowadzić w ten świat i to na pewno nie będzie proste.

Szkoda, że nie miałam pojęcia do czego nas to doprowadzi...

*****************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro