Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🥀 ~Rozdział 14~🥀

🥀~Postój~🥀

Perspektywa Xandera

Czasami jest tak, że na swojej drodze spotykamy ludzi, którzy nie wiadomo skąd się pojawiają. Mogą być aniołami, albo jeszcze bardziej demonami od nas...

Widziałem, że chciałam mnie przeprosić za to wszystko jeszcze raz, ale nie umiałem wierzyć, że to wszystko jest na prawdę. Zawiodłem się drugi raz i kolejnego błędy już nie popełnię.

Chyba najlepszą opcją był zwykły atak na to wszystko. Jechaliśmy już dobre cztery godziny, gdy stanęliśmy na światłach spojrzałem na dziewczynę, już od jakiego czasu nie chciała w ogóle rozmawiać. Może tak z godzinę temu próbowała nawiązać rozmowę, ale ja milczałem.

Skrzywiłem się widząc jak śpi, może ktoś by teraz mógł ją porównać do anioła... Wyglądała tak dziecinnie, kilka kosmyków zleciało na jej czoło i jeszcze się skuliła. Wzdrygnąłem się, gdy usłyszałem trąbienie.

Ruszyłem gwałtownie, jednak nie obudziłem dziewczyny. Musiałem zatankować i to był dobry moment na rozciągnięcie kości. Wyszedłem z auta, po czym podziękowałem mężczyźnie, który napełnił bag.

Nic dziwnego, że była kolejka, w końcu za niedługo ruszy sezon wypoczynkowy. Jednak zainteresowała mnie grupka mężczyzn, którzy śmiali się z czegoś, a akurat stali  przede mną, więc mogłem co nie co podsłuchać.

— Szef nie będzie z tego zadowolony, że śmiejemy się z jego decyzji — wyznał grubszy, a ja przełknąłem ślinę.

— Widziałem tą małą? Niby taka lodowata jak ojciec, ale prawda jest taka, że bardzo łatwo ją złamać. Ten chłystek, który przyszedł do ich domu — pokręcił głową. — Chłopaka można oszczędzić.

— A co cię tak wzięło? — zaśmiał się drugi, a ja złożyłem ręce w pieści.

— Nie lubię mieszać w to osób postronnych, ale niech inni myślą, że jest inaczej. Interesuje nas dziewczyna, ona jest pionkiem w tej grze, dzięki temu można złowić większe rybki.

— Wiesz, że podobno mają słabe stosunki?

— Ona nigdy nie była jedną z nich, gdy zobaczy, że w jednym momencie możemy pozbawić ją kolejnych rodziców i tego chłopaka, pęknie. W końcu to tylko nastolatka, uwierz mi, wiem o niej wszystko. Nawet nie wiesz ile razy każdy z niej się nabijał, a ona musiała udawać, że to nie boli. Co nic, albo gdy jest sama poszczają jej nerwy i płaczę w poduszkę.

Przełknąłem ślinę na tą zmianę, może nie była tak zła? Przecież to nie była jej wina.  Jednak rozmowy ucichły, gdy ruszyli do kasy. Kiedy przyszła moja kolej już nie widziałem mężczyzn. Wróciłem do Flory, ale nadal spała. Złapałem za koc i ją przykryłem. Uśmiechnąłem się lekko, ale później spoważniałem.

— Proszę zostań jeszcze. Nie chcę znów być sama — wyszeptała, gdy włączyłem silnik, a ja zmarszczyłem brwi.

Nadal spala... I chyba w tym momencie postanowiłem zmienić cel naszej podróży...

Nawet jak to pociągnie za sobą konsekwencje.

**************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro