Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

lust










BEZ JAKIEGOKOLWIEK zwątpienia nie można było mu odebrać urody, jaką został obdarzony. Piękne, wpadające w róż włosy, do tego z nutą złota. Skóra niemal jakby pokryta małymi drobinkami, świecącymi się w jasnym świetle słońca, jak i tym księżyca. Ubrania, jakie zazwyczaj zakładał, pasowały idealnie do wąskiej talii, jak i na delikatnie umięśnioną klatkę piersiową. Nosił się niczym oblany bielą królewicz. W blasku każdej gwiazdy, wraz ze skrzydłami do ziemi.

Często dostawał komplementy, które sprawiały mu wielką przyjemność. Niekiedy większą niekiedy mniejszą, w zależności od osoby, która wymawiała piękne słowa w jego stronę. Czuł się wtedy jak ktoś wyjątkowy, jakby tylko on umiał się ubrać i wyglądał najlepiej w całym niebieskim królestwie. Zaczął myśleć o sobie jak o jednostce, skupiając się przede wszystkim na swym wyglądzie oraz innych dobrach z tym związanych.

Nie bez powodu po jego upadku wyryte zostały mu na skórze czarne serca, które przypominały mu o całej miłości, jakiej łaknął, a pragnął jej dużo, aż za dużo. Przecież na nią zasługiwał, to akurat równało się z faktem oczywistym, więc, dlaczego musiał za to płacić? Sam nie wiedział, lecz wciąż w swym lustrzanym odbiciu widział kogoś cudownego. Pokochał to, co zobaczył i nie miał zamiaru rezygnować z tak pięknego widoku. Ciągle więc pod ręką czy to telefon, czy lusterko, by przeglądać się i prawić komplementy. Zaczął dbać o siebie bardziej niż zawsze. Kupować wszelkie kosmetyki, które miały sprawiać, że jego gładka i delikatna skóra wciąż będzie taka sama, taka, jaką sobie wymarzył.

Wielbił swą osobę, narzekając przy tym na pogodę, bo przecież niszczy mu ona gładką skórę! Ach, a ubrania! Ileż on ubrań w swej szafie posiadał i gdyby tylko ktoś zechciał chodzić z nim na zakupy, by te siaty trzymać... Marzenie. Wtedy byłby spełniony całkowicie, a tak niekiedy zniszczone dłonie, musiały zostać pokryte jeszcze większą ilością kremów i masek. Nie narzekał na swój grzech, był po prostu sobą i mimo iż kochał siebie za mocno, to nie widział nic w tym złego. Asmo utonął.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro