1 𝐝𝐚𝐲
- Marina, Rebeca śniadanie! - z salonu rozległ się głos pani Walker, która już z samego rana ogarniała wszystko dla swojej rodziny.
Młodsza z sióstr była rannym ptaszkiem więc wstawanie wczesne nie stanowiło dla niej żadnego problemu. Zeszła na dół po posiłek, z którym miała zamiar zaraz wrócić do swojego pokoju.
- Cześć mamo, tato - przywitała się nastolatka biorąc ze stołu porcję naleśników wraz z żółtym kubkiem pełnym herbaty malinowej.
- Zawołaj Rebecę by zeszła - poprosiła kobieta swoją młodszą córkę. Jak można wywnioskować blondynka bardzo lubiła spać i była typem leniwca więc nigdy nie wstawała o czasie.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała i wróciła do swojego pokoju. Postawiła na biurku talerz wraz z kubkiem i włączyła telewizor by posłuchać najnowszych wiadomości.
- Tylko u nas najbardziej wiarygodne wiadomości - zaczęła mówić prezenterka na ekranie - dzisiaj o świcie w naszym pobliskim lesie dwójka leśników znalazła pogryzionego i nieprzytomnego chłopaka na oko osiemnastolatka, który... - i nie wiemy co było dalej, bo brunetka natychmiast wyłączyła sprzęt.
Podeszła do szafy i chwyciła pierwsze lepsze ubrania. Akurat wypadło na czerwony golf z długim rękawem, czarne jeansy oraz najzwyklejsze białe trampki. W mgnieniu oka przebrała się, chwyciła plecak i zbiegła na dół.
- Nie czekajcie z obiadem, będę później! - krzyknęła do rodziców na odchodne i szybkim krokiem wyszła przed dom.
Osiemnastolatek... W głowie Mariny były już czarne, najgorsze scenariusze. Przecież to mógł być jej chłopak. Dziewczyna miała wielką tendencję do robienia z igły widły. W mieście była masa osiemnastolatków, ale ona już miała swoje podejrzenia. A fakt, że wczoraj się nie widzieli wcale jej nie pomagał. Sama nie wiedziała na czym stoi. Nic nie wiedziała w końcu. A kto potrafi tylko i wyłącznie znając wiek podejrzewać, że to jej sympatia? Tylko Marina. Ktoś inny pewnie olałby to albo chociaż wysłuchał do końca wiadomości, alee niee ona musi wszystko robić pochopnie, bo czemu nie. Udała się czym prędzej do owego lasu mając nadzieję, że uzyska tam jakiekolwiek informacje na ten temat. Gdy tak szła, a raczej biegła w kieszeni poczuła wibracje telefonu więc od razu go wyciągnęła i spojrzała na wyświetlacz, na którym widniał napis "Eddie".
- Ed proszę nie teraz - powiedziała do siebie i odrzuciła połączenie gdy była już na miejscu - Kto dowodzi sprawą tamtego chłopaka? - spytała widząc grono policjantów przeszukujących teren.
- Coś się stało? - spytała kobieta o czarnych jak smoła włosach spiętych w koczka - mogę ci jakoś pomóc?
- Tak, chcę wiedzieć jak on wyglądał - miała w głębi ogromną nadzieję, że ten nastolatek nie jest tym pieprzonym blondynem.
- Niestety nie możemy udzielać takich informacji - odpowiedziała kobieta i wróciła do swoich zajęć.
Młoda Walker była wściekła. Chciała komuś powiedzieć o tym, ale doskonale wiedziała, że zostałaby wyśmiana przez znajomych, że aż tak przesadza. Rodzicom nie powie, bo nawet nie wiedzieli, że ma chłopaka więc byłoby jeszcze bardziej niezręcznie, a z siostrą no cóż, nie miała najlepszych kontaktów. Co więc miała zrobić? Poszła do szkoły, bo niedługo miały zacząć się lekcje.
- Czy ja mam cię nauczyć jak odbiera się telefon? - podbiegł Ed do przyjaciółki od razu.
- Bateria mi padła, wybacz - odparła brunetka i uśmiechnęła się do chłopaka. Razem dosiedli się do stolika, przy którym siedziała reszta.
- Jak ty wyglądasz! Zero makijażu i jeszcze te nieogarnięte włosy - skrzywiła się Liv na widok Walker.
- Daruj jej Livcia, jest rano i nie każdy musi wyglądać tak świetnie jak ty - wyszczerzył się do rudowłosej Charles - No może oprócz tyłka - szepnął na ucho do dziewczyny.
- Grabisz sobie, Charlie i gdzie ty się patrzysz, hm? - przewróciła oczami na słowa kuzyna - A wy musicie się tak obsciskiwać przy ludziach? - jej wzrok powędrował na Carlę i Lucasa, którzy swoją drogą nie szczędzili sobie pieszczot.
- A co, mam ci przypomnieć co robiłaś z naszym wielkim bohaterem Leo? Ah no tak zapomniałem, że cię rzucił, a ty dalej nie umiesz sobie z tym poradzić - powiedział roześmiany Lucas nie odrywając się od dziewczyny.
- A jak ty sobie radzisz z tą głupotą? Chyba jest ciężko, nie? - zwróciła się do Taylora ze sztucznym uśmieszkiem.
- Dobra ludzie, po co te nerwy z rana? - próbował ich uspokoić Ed - Wie ktoś może gdzie jest Leo? - spytał totalnie zmieniając temat i spojrzał na Marinę.
- Emm nie wiem, zaspał może albo jest chory - wybełkotała brunetka lekko zestresowana. Czemu wszystko wskazuje na najgorsze? - To nie może być on... - mruknęła pod nosem tak cicho by nikt nawet tego nie usłyszał.
- Dzisiaj jest piątek więc może by tak zrobić niewielką imprezę? - zaproponował Lucas.
- Czubie, jest wtorek - skarciła go wzrokiem Carla odsuwając się na bezpieczną odległość.
- Co za różnica - wzruszył ramionami i spojrzał znacząco na Charles'a.
- Plaża, alkohol no może coś mocniejszego załatwimy - powiedział już nakręcony Moore.
Wszyscy poparli pomysł chłopaków. Tylko Ed mamrotał coś o jutrzejszym teście z matematyki, ale nikt go nie słuchał co prawda. Marina już chciała wypalić coś w stylu "Leo może już wącha kwiatki od spodu, a wy tu imprezy planujecie?!", ale w ostatniej chwili ugryzła się za język. Uznaliby ją za wariatkę zapewne. Każdy w ich paczce miał kogoś tylko ona już nie. Liv ma Charles' a i tak są kuzynostwem, ale ich zachowanie czasem jest wprost chore. Carla ma Lucasa i ich związek jest dziwny, nikt normalny nie obściskuje się w miejscach publicznych. Ed ma naukę i to mu starcza, a Nathan ma laptopa, przed którym siedzi dniami i nocami. A może ona tylko przesadza i Leo naprawdę jest tylko chory albo tylko zaspał? Mimo to uznawała cały ten pomysł z imprezą za katastrofę, nie dość, że w środku tygodnia to jeszcze fakt, że oni nie znają granicy i Marina wraz z Edem (bo Nathan znajdzie jakąś wymówkę i nie przyjdzie) będą musieli ogarniać resztę, która będzie tak pijana, że trzeźwieć będzie do końca tygodnia. Uwielbiała ich, ale czasem miała ich dość przez te nieodpowiedzialne zachowanie, nie żeby sama była jakoś dorosła co to to nie. Czuła się też przy nich taka totalnie normalna i niczym nie wyróżniająca się. W końcu Liv to była królowa szkoły, każdy by pozazdrościł. Charles i Lucas to najwięksi imprezowicze plus dosłownie każda dziewczyna jest zakochana w jednym, drugim bądź nawet w obu na raz. Carli boi się każdy, czy chłopak czy dziewczyna czy starszy czy młodszy. Ed z Nathanem są kujonami i mózgami ich paczki, a Marina była tylko zwykłą Mariną.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro