Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROZDZIAŁ 7


Nie mogę za bardzo uwierzyć, że napisałam ten rozdział w 2 dni... jak widać moja wena nareszcie powróciła w pełni

Lilia najeżyła futro, kiedy dotarły do niej nieznajome zapachy. Jagódka przypadła do ziemi i na dygoczących łapkach cofnęła sza matkę.

Uzdrowicielka syknęła, kiedy na polanę wpadła para nieznajomych kotów.

Jeden z nich był krępym, szarym, cętkowanym kocurem o przenikliwych oczach w kolorze nieba, a drugi przybysz był kotką o dość krótkich łapach i gęstym, kremowym futrze oraz tęczówkach przypominających kolor Wielkiego Jeziora*.

Lilia rozpoznała, że kremowa kotka prawdopodobnie ma kocięta w brzuchu. Rozluźniła się nieco, bo podejrzewała, że kocur z ciężarną kocicą raczej nie mają złych zamiarów.

- Spokojnie, nie skrzywdzimy was. Jestem Rwący Potok, a to Słoneczna Paproć. - kocur przedstawił się, przyjaźnie skłaniając głowę. Lilia zdziwiła się słysząc ich imiona.

- Miło was poznać. Ja mam na imię Lilia, jestem uzdrowicielką Wędrowców, a ta mała koteczka to moja córka, Jagódka. - Pręgowana kotka wskazała ogonem na kocię.

- „Uzdrowicielką"? „Wędrowców"? Co to znaczy? Czy uzdrowiciel to taki medyk? - Słoneczna Paproć zasypywała Lilię pytaniami.

- Wszystko wam mogę wytłumaczyć, ale najpierw powiedzcie, co tutaj robicie. - Uzdrowicielka chciała dowiedzieć się o kotach jak najwięcej.

- Nasz przywódca okazał się zdrajcą, więc odeszliśmy z klanu. - Rwący Potok zwiesił głowę, przenosząc wzrok na łapy. - Nie chciałem, żeby coś stało się mojej partnerce lub jej nienarodzonym kociętom. - kocur z uczuciem owinął ogon wokół Słonecznej Paproci.

- Przeszliśmy długą drogę. Nasze dawne terytorium znajduje się za tymi górami. - kremowa kotka wykonała ruch głową w stronę znajdujących się za jej plecami górskich grzbietów.

Lilia zamyśliła się na chwilę, próbując wyobrazić sobie tereny za wielkimi wzgórzami. Przed jej oczami migały rozległe polany, lasy, rzeki i jeziora...

Z rozmarzenia wyrwało ją miauknięcie.

- Mieszkasz tu sama z Jagódką? - zapytała Słoneczna Paproć, rozglądając się za innymi kotami.

- Nie.. jest jeszcze Chmura, nasza przewodniczka, oraz Różyczka, uczennica. Poszły na polowanie. - wyjaśniła Uzdrowicielka. - Niedługo powinny wrócić. Jesteście głodni? Możecie poczuć się jak u siebie.

- Dziękujemy. Jak już mówiłem, Słoneczna Paproć spodziewa się kociąt. Musi wypocząć. - W tonie Rwącego Potoku pojawiło się mnóstwo czułości. Kocur naprawdę dbał o partnerkę.

- Może powymieniamy się opowieściami i tradycjami? Bardzo chciałabym dowiedzieć się, jak wygląda życie w klanie. - Zamruczała Lilia, układając się wygodnie wśród paproci pod wysoką sosną tak, aby na jej grzbiet padały ciepłe promienie słońca.

Pozostali także umościli się wśród kępek trawy i mchów, a Jagódka przycisnęła się do futra matki i nadstawiła uszu.

- Pochodzimy z Klanu Skał, który sąsiadował z Klanem Deszczu i Klanem Mgły. Nasz obóz był umieszczony w jaskini nad skalnym urwiskiem, najbliżej gór. Klan Deszczu obrał sobie podmokłe tereny z dużą ilością bagien i strumyków, a Klan Mgły preferuje rozległe polany z wielkimi skałami i krzewami. - Słoneczna Paproć zaczęła opisywać terytoria.

- Zgadza się. Koty w klanie są podzielone na role; przywódca, ma dziewięć żywotów i przewodzi klanowi, zastępca wyznacza patrole, jest prawą łapą przywódcy i zastępuje go po jego śmierci lub wygnaniu, medyk zna się na ziołach i rozmawia z Klanem Gwiazdy... - Rwący Potok urwał, zastanawiając się, czy wszystko dobrze opisał.

- Są też wojownicy, dbają o wykarmienie klanu i patrolują terytorium, a w razie bitew walczą. Uczniowie.. to chyba oczywiste, jakie mają zadanie, kociaki również, a karmicielki to kotki oczekujące lub karmiące kocięta. Jest też starszyzna, to koty starsze które nie są w stanie już wykonywać swoich obowiązków. - dokończyła Słoneczna Paproć.

- Ciekawe, my nazywamy się Wędrowcami Zachodzącego Słońca. Nie mamy stałego terytorium, często się przemieszczamy. Nasz „obóz" nazywamy koczowiskiem. - Zamruczała uzdrowicielka.

- Mamy tutaj przewodnika! Stoi na czele wędrówki i ma dar reinkarnacji. Uzdrowiciel potrafi leczyć koty i zna podstawy walki, strażnicy pilnują koczowiska, a łowcy polują.. mamy też uczniów, tak jak wy! Przewodnik też ma swojego ucznia, kiedy ten uczeń dorasta staje się następcą. - Jagódka ożywiła się i z zapałem recytowała całą swoją wiedzę.

- Bardzo dobrze. - Lilia musnęła ogonem bok małej koteczki. - Co gwiazdę składamy ofiary kotom, które wędrują już wraz z Wiecznymi Wędrowcami, a zrobili coś istotnego dla innych. Na przykład zwierzyna, kwiaty, zioła...

Uzdrowicielka przerwała, widząc wyłaniającą się z zarośli Chmurę wraz z Różyczką. Z ich pysków zwisały apetycznie wyglądające zdobycze.

Przewodniczka skrzywiła się na widok obcych kotów. Upuściła upolowanego szaraka i w podskokach podbiegła do kotów.

- Lilio, kim na Wiecznych Wędrowców, są te koty? - jej miauknięcie brzmiało podejrzliwie. Gdyby wzrok mógł zabijać, to Lilia prawdopodobnie byłaby martwa.

- Musieli uciekać z klanu, a Słoneczna Paproć spodziewa się kociąt.. rozmawialiśmy o różnicach między Klanem a Wędrowcami .. - odrzekła pręgowana brązowo-ruda kotka uspokajającym tonem.

Sierść Chmury przestała się jeżyć i cofnęła się po swojego zająca. Różyczka podeszła bliżej, z jej pyska zwisała mysz i dzięcioł.

- Witajcie, Lilia opowiedziała nam o was. Jestem Rwący Potok, a to moja partnerka Słoneczna Paproć. - szary kocur grzecznie uchylił głowę przed Chmurą.

- Miło mi ... możemy podzielić się zwierzyną. Zapewne jesteście głodni. - przewodniczka odparła nieco chłodno, jednak z natury była nieufna w stosunku do obcych.

Wszystkie koty zebrały się blisko i czekały na swój kawałek. Chmura rozerwała zająca na dwie części, podając je Rwącemu Potokowi i Słonecznej Paproci. Sama wzięła sobie mysz, to samo uczyniła Lilia. Różyczka i Jagódka podzieliły się nornicą.

- Nie macie żadnych kocurów? - zapytała Słoneczna Paproć, przełykając swój posiłek i oblizując ubrudzony pysk.

- Nie.. tak się jakoś złożyło. - mruknęła Chmura. Lilia dobrze wiedziała, że przewodniczka nie chciała o tym rozmawiać.

Miot Lilli był mały, był to tylko kocurek i Jagódka. Niestety, braciszek Jagódki umarł przy narodzinach. Różyczka została znaleziona bez śladu matki, lecz Lilia ją przygarnęła opłakując stratę Myszki i synka.

Sama Chmura nie mogła mieć kociąt, tak mówił kodeks wędrowcy. Inne koty albo zginęły podczas dawnego ataku psów, albo odeszły, w strachu przed kolejną katastrofą.

Uzdrowicielka pomyślała o swoim partnerze. Wierzba był cudownym kocurem. Miał piękne, złote futro poznaczone białymi plamkami. Jego oczy lśniły jaśniej niż gwiazdy, a ich toń wydawała się bezkresna niczym jezioro.

Kotka westchnęła z żalem. Gdyby tylko mogła cofnąć czas i nie dopuścić do jego śmierci.

Akurat skończyła posilać się myszą. Wstała i przeciągnęła się, drepcząc do skały na której suszyły się zioła. Wyglądały już o niebo lepiej, gałązki nieco się zasuszyły, utrzymując lecznicze soki w środku.

Uzdrowicielka zaczęła delikatnie ściągać rośliny z konstrukcji przytrzymującej je w miejscu. Zaniosła je do lisiej nory i zawinęła w liść laurowy, upewniając się, że jest mocno zawiązany.

Po chwili powróciła do reszty. Podniosła resztki swojej myszy i zakopała je pod krzewem. Wzięła też kostki, które zostawiła Słoneczna Paproć i także zasypała je ziemią.

- Dziękujemy za podzielenie się zdobyczą. Naprawdę wiele to dla nas znaczy. - zamruczał Rwący Potok.

- Nie ma za co. - miauknęła Chmura. Już nieco oswoiła się z przybyszami.

- Chciałbym jeszcze o coś zapytać. - szary, cętkowany kocur spojrzał na przewodniczkę. - Pewnie przyda wam się więcej łap na pokładzie, a my nie mamy dokąd iść, więc byłbym wdzięczny, gdybyś przyjęła nas do waszej wędrówki.

- Oczywiście. Kodeks nakazuje nie odrzucania żadnego kota, chyba że jest wrogo nastawiony. - jasnozielone oczy łaciatej kotki rozbłysły.
- Jednak, musicie nauczyć się naszych zwyczajów, oraz jeśli chcecie, możecie przybrać jednoczłonowe imię.

- Jesteśmy zdolni temu podołać. Z chęcią przyjmiemy nowe imiona. - zamruczała Słoneczna Paproć.

- Drodzy Wędrowcy! - Chmura miauknęła donośnie, aby zgarnąć uwagę pozostałych. - Przywitajcie w naszej wędrówce dwóch nowych członków: Potok i Paproć!

Lilia podbiegła do kotów, dotykając nosem ich pysków. Cieszyła się, że zdecydowali się dołączyć. W głębi serca czuła, że Wędrowcy Zachodzącego Słońca odzyskają jeszcze swoją świetność.

1181 słów

*Wielkie Jezioro - określenie morza lub oceanu używane przez wędrowców

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro