Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🥀~Rozdział 43~🥀

🥀~Butelki ~🥀

Perspektywa Alison

Dzieci zawsze mi poprawiały humor. Starałam się brać z nich przykład, nawet gdy były ciężko chore to znajdowały czas na zabawy i radość. Właśnie tego mi brakowało, pomogło mi to choć na chwilę zapomnieć o przykrych rzeczach, które mnie spotkały.

— Czemu już ten Pan nie przychodzi z tobą? — zapytała dziewczynka, gdy skończyłam czytać i książeczkę.

— Ma dużo na głowie, ale to nie znaczy, że wciąż o Was nie myśli — wyznałam. Nie chciałam im mówić prawdy, nie zasłużyły na to. Wystarczyło, że ja miałam złamane serce.

— Pokłóciliście się? — dopytał chłopczyk, a ja lekko się uśmiechnęłam. — Widziałem w gazetach, że coś się między wami stało.

— Nie przejmuj się tym, na pewno za niedługo się pogodzimy — wyszeptałam.

Byłam jeszcze przez godzinkę u nich, po czym pożegnałam się i ruszyłam do samochodu. Jednak za nim do niego dotarłam zatrzymał mnie menadżer Claytona. Przełknęłam ślinę, kiedy zobaczyłam jego wyraz twarzy.

— Alison, błagam. Wysłuchaj mnie teraz i pomóż mi, nie dam rady z nim. Po tej waszej kłótni załamał się. Przemów mu do rozumu. Wiem, że Cię skrzywdził ale proszę, tylko Ty potrafisz to wszystko naprawić. Jeśli nadal będzie pić...

— Piję? — zapytałam i zaczęłam się martwić.

— Tak i to na potęgę. Wiem, że nie powinienem go bronić, ale... On się stacza, próbowałem z nim porozmawiać, ale wszystko na marne.

— Gdzie on jest? — wyszeptałam.

— U siebie w domu.

Po tych słowach kiwnęłam głową o weszłam do samochodu Ernesta. Nie spodobało mu się to, że chce jechać do Claytona, ale w końcu go u błagałam. Kiedy jego ochroniarz nas wpuścił ruszyłam do środka. Drzwi były otwarte i gdy tylko przekroczyłam próg dostrzegłam butelki po piwie. Przełknęłam ślinę, ale trn widok mnie nie zniechęcił, ruszyłem dalej, aż go zobaczyłam. Był w opłakanym stanie. Spał na podłodze i teraz zrobiło mi się go szkoda. Zapomniałam o tym co mi zrobił. Podeszłam do niego i kucnęłam. Odgarnęłam z jego czoła włosami i lekko się uśmiechnęłam.

— Al, nie zostawiaj mnie — zaczął bełkotać, a ja zamrugałam. Myślałam, że się obudził, ale tylko mówił przez sen.

— Nie zostawię cie — wyszeptałam cicho.

— Przepraszam, nie poradzę sobie bez ciebie. Tylko z tobą czułem się dobrze. Mogłem nie słuchać mojego menadżera, ale bałem się — mówił tak szybko, że nie mogłam go zrozumieć.

Spojrzałam na Ernesta, który stał oparty o ścianę i przyglądał mi się. Wiedział już po moim wzroku, że nie zostawię go samego. Z pomocą Ernesta położyliśmy Claytona na łóżku. Przykryłam go pościelą i patrzyłam jak spokojnie śpi. Wyglądał uroczo gdy włosy znów mu opadły na czoło.

Jednak, gdy się obudzi czułam, że nie będzie tak przyjemnie...

***************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro