🥀~Rozdział 25~🥀
🥀~Gwiazdy~🥀
Perspektywa Alison
Kiedy zobaczyłam Claytona na scenę, serce zaczęło mi mocniej być. Nie miałam pojęcia, że zrobiłby coś dla mnie takiego. Każde słowo zaczęło do mnie trafiać, widziałam kątem oka, jak moja kuzynka marszczy brwi i na chwilę dostrzegłam złość, ale już nie miało to dla mnie znaczenia. Czasami warto było zapomnieć o złych rzeczach, żeby dać sobie szanse na szczęście.
Tak naprawdę nie znałam się na uczuciach, próbowałam kochać, ale to nie zbyt dobrze się kończyło. Zazwyczaj bałam się ryzykować i otwierać na kogoś. W swojej bańce ochronnej, którą stworzyłam czułam, że nikt tak bardzo mnie nie zrani...
Szłam za Claytonem, który podążał w swoim kierunku. Nie byłam pewna do czego był mu potrzebny koc, ale gdy wyszliśmy na dach restauracji, uśmiechnęłam się lekko. Przypomniała mi się scemay, którą kręciliśmy wspólnie, ale teraz było to naprawdę. Noc, która już nadeszła pozwoliła nam na oglądanie gwiazd, było magicznie.
— Dziękuję za piosenkę. Była piękna — wyszeptałam, siadając na rozłożonym kocu.
— Sam nie wiem kiedy ona powstała. Pomyślałem o uczuciu i powstała — wzruszył ramionami, a ja kiwnęłam głową.
— Lubisz pisać piosenki? — zapytałam zaciekawiona.
— Tak, wiesz kiedy piszesz to sprawia, że stajesz się oryginałem. Nie robotem, który ma tylko odśpiewać ją. Nie rozumiem tego, no dobra może nie każdy ma do tego talent, ale warto spróbować — powiedział, a ja się uśmiechnęłam.
W każdej pracy powinno się pokazywać choć trochę siebie, nie chodzić na łatwiznę. Może będzie nam się udawać, ale to nie będzie stałe. Przyjdzie taki dzień co się przeliczymy.
— Myślałem, że gorzej to zniosę — wyznał, po chwili, a ja na niego spojrzałam. - Kochałem twoją kuzynkę i kiedy widzę, że wychodzi za kogoś innego... Myślałem, że będę chciał być na jego miejscu, ale myliłem się. Dobrze, że się z nią rozstałem — powiedział, a ja się skrzywiłam.
— Każdy zasługuje na szczęście i miłość, ale takie prawdziwe.
— Co masz na myśli? — zapytał, a ja westchnełam.
— Ja nie wiem tak naprawdę co to znaczy miłość, rodzina — odparłam i się objęłam.
— Sam tego nie wiem, dlatego co nie powiem. Ale, pewnie gdy znajdziesz tą osobę będziesz wiedziała — wyznał, a ja kiwnęłam głową.
Spojrzałam na niebo i dostrzegłam spadającą gwiazdę, Clayton chyba tak samo ją zobaczył, bo zamknął oczy, a ja zrobiłam to samo.
Proszę niech wszystko się uda i w końcu będę wiedziała co to znaczy szczęście oraz spełnienie marzeń...
Jednak lady ma inne przeznaczenie, nawet jeśli gdzieś się zagubi w drodze to zawsze się odnajdzie. Nawet, gdyby trzeba było czekać to warto. Warto walczyć o to na czym nam zależy.
****************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro