🥀~Rozdział 12~🥀
🥀~Pomoc~🥀
Perspektywa Alison
Czasami trzeba zaakceptować to co daje am los. Nawet gdy nie jest na łatwo i próbujemy z tym walczyć. Możemy zostać zwycięzcami, ale i też przegranymi...
Spojrzałam na siebie w lustrze i się skrzywiłam. Nie mogłam rozczesać włosów, po tym jak ćwiczyliśmy scenę w deszczu. Starałam się dawać wszystko, jednak nie zawsze wychodziło. Dzisiaj miałam jeden z tych dni co było mi wszystko jedno. Nie miałam pojęcia co się ze mną ostatnim czasem działo. Czułam się jak wyprana z emocji. Chociaż przed wszystkimi pokazywałam, że wszystko jest w porządku to środku byłam rozdarta.
— Wszystko w porządku? — odwróciłam się w stronę Claytona, który wszedł do środka.
— Tak, przepraszam. Nie mogę tak łatwo rozczesać włosów — uśmiechnęłam się.
— Daj mi to, siadaj na krześle — wyznał i złapał ode mnie szczotkę.
Spojrzałam na niego zaskoczona, ale wykonałam jego polecenie. Myślałam, że będzie ciągnąć mnie za włosy, ale on delikatnie zaczął próbować rozczesać kołtuny. Miło mi się zrobiło.
— Dziękuję, bez ciebie by mi dłużej zeszło — odparłam, gdy już byłam uczesana i razem ruszyliśmy do wyjścia.
— Mam już wprawę — wzruszył ramionami. — Czesałem tak twoją kuzynkę.
Uśmiechnęłam się, jednak potem zmarszczyłam brwi. Nie byłam pewna o co chodzi. Z moją kuzynką dawno kie utrzymywałam kontaktu, ale z tego co wiedziałam miała już narzeczonego i za niedługo miał być ich ślub.
— Wybacz, nie wiedziałam, ale Kira nigdy mi nie mówiła, że byliście przyjaciółmi —wyszeptałam.
— Byliśmy więcej niż przyjaciele — prychnął, a ja kiwnęłam głową. Może coś przegapiłam? Nie chciałam go denerwować, dlatego już się nie odzywałam.
— Dobra dzieciaki, teraz ćwiczymy wasz taniec. Będzie podczas deszczu, ale najpierw — gwiazdy! Usiądźcie tutaj i patrzcie na siebie. Gramy teraz to jak Clayton postanowił spędzić czas z dziewczyną co znalazła wejściówkę!
Położyłam się na kocu i spojrzałam na sufit. Były do niego przyczepione gwiazdy, ale nadal było magicznie. Spojrzałam na mężczyznę, który zrobił to samo co ja. Gdy kamera została włączona przełknęłam ślinę, przez chwilę czułam jakbyśmy byli tylko my.
— Nie mogę się na patrzeć w twoje oczy — zaczął mówić swoją kwestię, a ja starałam się dobrze rozegrać swoją.
— Dlaczego? — zmarszczyłam brwi.
— Są takie inne od innych. Chyba tylko twoje się tak uśmiechają — na te słowa podparł się na jednej ręce, a drugą odgarnął mój zbłąkany kosmyk. Czułam jak serce zaczyna mi mocniej bić.
Ten moment przerwały krople deszczu, jednak my wiedzieliśmy, że to jest pora na taniec. Miałam nadzieję, że nam się uda. Bałam się, że znowu Clayton będzie mówił te same słowa co wcześniej, jednak nic takiego się nie wydarzyło. Kiedy skończyliśmy pracownicy podało nam ręczniki, byliśmy przemoknięci, ale szczęśliwy. Uwielbiałam ten moment, gdy reżyser był z nas dumny.
Ale nie zawsze może być dobrze, czasami trzeba spojrzeć również na krytykę...
**************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro