✦◌⋅ ❝ X. Spotkanie po latach ❞
✧┈┈┈┈┈┈┈┈┈┈✧
10 września 2021 (piątek)
Rudy
Stoję właśnie przy barku, koło mojego boku stoi Tadeusz.
Wokoło nas ceglane ściany, lampki rzucające ciepłe, żółte światło i stoliki oraz krzesła. A także bardzo ważna część każdej restauracji - klienci.
Pomimo tego, że pandemia nadal trwa, to mamy więcej gości. Nie musimy już ledwo wiązać końca z końcem i czujemy się w miarę stabilnie.
Co prawda nie narzekamy na dużą ilość pracowników, lecz wierzę że to się jeszcze zmieni.
- Tamten klient zamawia jeszcze dodatkowo bigos - Nagle przed nami pojawił się Pawełek, który śmiga jak rakieta po całej restauracji, przynosząc dania i odbierając dania.
Czarnowłosy okularnik wskazał dłonią jednego z gości siedzących przy oknie, który zajadał się obecnie rosołem.
Pewnie nabrał apetytu i smakują mu nasze dania, pomyślałem z zadowoleniem.
- Jasne. Zaraz przekażę. Razem to będzie... - Tadeusz zaciął się, spoglądając na karteczkę, na której zapisywał dania zamawiane przez klientów. Robił tak, ponieważ wczoraj wieczorem zepsuła się nam kasa i wszystko musimy liczyć sami. Naprawa pewnie potrwa do dzisiejszego tygodnia.
Spojrzałem na mojego niebieskookiego przyjaciela. Prawie że zauważyłem trybiki obracające się w mózgu, kiedy próbował obliczyć ile musi zapłacić klient kupujący rosół, bigos, zimne piwo i tartę jabłkową.
Wiedziałem, że Zawadzki nie znosi matematyki, tak więc policzyłem za niego, wyręczając go.
- Sześćdziesiąt siedem złotych i osiemdziesiąt pięć groszy - Odpowiadam z miłym uśmiechem po kilkunastu sekundach.
- Dziękuję - Tadek zapisuje cenę na kawałku papieru, po czym zwraca się ku mnie, obdarzając mnie uśmiechem.
Zauważyłem, że rzadko kiedy uśmiechał się szczerze do innych. Zazwyczaj tylko przy mnie tak robi... Musi mnie szczególnie lubić.
Mrugam do niego, a usta same poszerzają mi się w wesołym uśmiechu. Tym samym odpowiada mi Zawadzki, a wokół jego oczu tworzą się małe zmarszczki. Znam go już trochę i wiem, że widać je tylko wtedy, kiedy szatyn uśmiecha się naprawdę szczerze.
Przez pewną chwilę spoglądamy sobie w oczy, a nasze wargi drżą lekko, gdyż próbujemy nie roześmiać się na głos.
- Wszystko fajnie i pięknie, ale lepiej żeby kuchnia dostała powiadomienie o dodatkowej porcji bigosu do nałożenia - Do rzeczywistości przywraca nas nieco zniecierpliwiony Pawełek.
- Tak, jasne - Zawadzki przytomnieje, kierując się szybkim krokiem do kuchni. Pawełek śmiga z powrotem do sali jadalnej i lawiruje pomiędzy krzesłami i stolikami, dzierżąc w dłoniach dużą tacę.
Tadeusz po chwili wraca z informacją, że porcja bigosu będzie gotowa niedługo.
Rozmawiamy sobie przez kilka minut, kiedy drzwi nagle otwierają się i do środka wchodzi jakaś blondynka.
Ubrana jest w stylowy, beżowy płaszczyk, a na długich, zgrabnych nogach ma rajstopy oraz kozaki.
Kieruje się prosto do baru, krocząc lekkim, sprężystym krokiem. Odgarnia lśniące, lekko falowane blond włosy w sposób, który wydaje mi się być dziwnie znajomy.
Spoglądam w oczy dziewczynie i... Doznaję nagłego olśnienia, któremu towarzyszy szok.
- Monia? - Zdołałem wykrztusić jedynie.
- Rudy? Co ty tu robisz?
Młoda kobieta stanęła przy barku, patrząc mi w oczy. Tak, to niewątpliwie była ona.
Monia, a raczej Marynia Trzcińska była moją dziewczyną za czasów licealnych, kiedy chodziłem do czwartej klasy.
Po zdaniu matur wyprowadziła się ze swoim ojcem do Łodzi, który tam założył jakąś firmę.
Po jej wyprowadzce musieliśmy zerwać, gdyż kontakt nam się urwał i nie mieliśmy zbytnio jak się spotykać.
Co prawda mogliśmy przyjeżdżać pociągiem, ale żadnemu z nas nie chciało się fatygować.
Już od kilku lat nasza relacja nie wykracza za bycie znajomymi na Facebooku i obserwowanie się na Instagramie.
- Spytałbym się ciebie o to samo - Mruknąłem. - Czemu nie jesteś w Łodzi? Coś się wydarzyło?
Co mogło stać za tym, że Trzcińska nagle się tu zjawia?
- Oh, nie wiedziałam, że cię tu zastanę! - Rzekła z zaskoczeniem. - Jeśli pamiętasz, to ja z moim ojcem prowadziliśmy szkołę nauki tańca. Niestety, odkąd zaczęła się pandemia nie mieliśmy klientów i byliśmy zmuszeni zamknąć biznes. Jakiś czas temu pojechałam do Warszawy aby zacząć pracować w innej szkole tańca. Szkoda, ale nie zabawiłam tam długo - Westchnęła. - Ojciec znalazł u siebie jakąś pracę więc był w stanie wynająć mi jakąś kawalerkę w okolicy. Muszę jednak znaleźć jakąkolwiek pracę, żeby zacząć się utrzymywać.
- Współczuję ci - uniosłem brwi i spojrzałem na dziewczynę ze szczerym współczuciem.
Nagle przyszedł mi do głowy pewien pomysł.
- Wiesz... Tutaj, w tej restauracji, gdzie pracuje przydałoby nam się kilka pracowników - wypaliłem. - Pamiętam, że umiesz naprawdę świetnie gotować. - Przypomniały mi się nasze wspólne wieczory, kiedy to gotowaliśmy dla siebie jakąś pyszną kolację a potem leżeliśmy wtuleni w siebie pod kocem, oglądając tanie romansidła.
To śmieszne, ale teraz wydaje mi się być odległym, aczkolwiek miłym wspomnieniem z nutką goryczy, a sama Monia wygląda na kogoś zupełnie innego niż kiedyś.
Dostrzegłem, że dziewczyna ożywiła się bardziej.
- Myślę, że to byłby dobry pomysł - odrzekła wreszcie, po ostrożnym doborze słów. - Musiałabym się oczywiście dowiedzieć co i jak, przygotować się... ale faktycznie potrzebuję pracy. Kto wie, może to, że wstąpiłam tu było jakimś zrządzeniem losu...
- To ja pójdę przynieść ten bigos - Mruknął Zośka, który od przyjścia mojej byłej dziewczyny stał jak słup soli. Oznajmienie chłopaka usłyszałem jednym uchem, a drugim mi wyleciało, gdyż pochłonęła mnie rozmowa z Monią, której przecież tak dawno nie widziałem.
- Wiesz, może moglibyśmy jakoś nadrobić ten cały stracony czas...- Uśmiechnęła się lekko, posyłając mi powłóczyste spojrzenie spod długich, podtuszowanych rzęs.
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę, a potem Monia zamówiła sałatkę i szklankę tańszego, czerwonego wina, aby nie wydać zbyt wiele na posiłek.
Zapisałem jej nowy numer na telefonie, bo coś czułem że niedługo będę go używać dość często...
✧┈┈┈┈┈┈┈┈┈┈✧
Zośka
Tak naprawdę nie było wtedy żadnego bigosu, zaniosłem go już przecież wcześniej. Tylko że Rudy był tak pochłonięty rozmową z tą blondyną, że umknęło to jego uwadze.
Od początku kiedy tu weszła i zaczęła rozmawiać z Rudym, wiedziałem że mają ze sobą coś wspólnego.
Jak się okazało, całkiem sporo.
Janek wyjaśnił mi potem pokrótce, że była ona jego byłą dziewczyną i że utracili kontakt przez jej wyjazd do innego miasta.
Wszystko byłoby w porządku, ale zdecydowanie nie podobał mi się sposób, w jaki ta kobieta patrzyła się na mojego przyjaciela, a on na nią.
Zacisnąłem mocno szczęki, zapisując kolejną już stronę mojego dzienniko-pamiętnika.
Potem ta cała Monia wzięła rozmowę o pracę.
Uprzedzenia uprzedzeniami, uczucia uczuciami, ale co miałem zrobić?
Potrzebowaliśmy pracowników. W dodatku wydawała się być obiecującą pracownicą, w jej CV wszystko było w porządku.
Nie mogłem pozwolić, aby moje uczucia wzięły górę nad dobrem restauracji, zatrudniłem ją więc.
Widziałem jej zalotne spojrzenie kierowane do mojego Janka. I jeszcze jego szeroki uśmiech, piękniejszy i jaśniejszy od samego słońca który był przeznaczony nie dla mnie, lecz dla niej. Dla niej, która ot tak nagle zjawiła się w jego życiu.
Może po prostu wszystko wyolbrzymiam i powiększam w swoim chorym umyśle? Może tak naprawdę są już dla siebie nikim więcej, tylko ja dopowiadam sobie coś, czego nie ma w rzeczywistości?
Zatrzasnąłem nieco zbyt mocnym i gwałtownym ruchem zeszyt i odrzuciłem go gdzieś na dalszą stronę biurka.
Stop.
Wystarczy.
Do do mnie nie pasuje.
Czy to ja wszystko naginam i użalam się nad sobą?
Zdecydowanie tak. Powinienem się uspokoić, wziąć do pracy i skupić się na ważniejszych sprawach.
Może najwidoczniej nie mam szans u Bytnara i powinienem się z tym pogodzić.
✧┈┈┈┈┈┈┈┈┈┈✧
1136 słów.
Siema misiaki!
Wreszcie udało mi się naskrobać ten niezbyt długi rozdział (ale spokojnie, następny będzie dłuższy i będzie się w nim działo o wiele więcej)!
Co o nim sądzicie? A przede wszystkim, co uważacie o Moni?
Hehe, czas wszystko spierdolić, nie może być wiecznie fajnie między nimi 😏
Zapraszam do komentowania!
I jednocześnie chciałam podziękować za 2,5k wyświetleń, jesteście wielcy <33
Do następnego!
~Wasza mint
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro