8. Braciszek Kakashi.
Starzec wraz z małą białowłosą dziewczynką szedł przez puste wieczorne drogi Konohy. Mała postać rozglądała się we wszystkie strony, chcąc zapamiętać jak najwięcej.
Po długim spacerku stanęli pod drzwiami dość sporego domu. Widząc go, Nastii zaświtało coś w głowie, jednak nie mogła sobie przypomnieć co.
Sarutobi zapukał mocno w drzwi, po czym nastąpiła cisza, a gdy nic się nie zmieniło postanowił zapukać po raz kolejny. Dopiero teraz dało się usłyszeć szybkie i ciężkie kroki.
W krótkiej chwili drzwi otworzyły się, a zza nich wychyliła się głowa ze srebrną czupryną. Trudno było odczytać emocje z jego twarzy, ponieważ miał zasłonięte jedno oko i posiadał taką samą maskę na twarzy jak Nastia.
— Witaj Kakashi, mam do ciebie małą sprawę, a raczej prośbę — staruszek chwilę myślał nad dalszą częścią wypowiedzi. — Czy dałbyś radę trenować tę małą osóbkę?
Zdziwiony srebrnowłosy dopiero teraz zauważył białowłosą chowającą się za nogami Trzeciego. Dziewczynka po chwili zrozumiała już z kim ma do czynienia. Rozszerzyła szeroko oczy i mimo swojej nieśmiałości podeszła do Hatake, unosząc wysoko ręce. Kakashi musiał chwilę pomyśleć, aby zrozumieć o co chodzi małej istotce, po czym wziął ją na ręce.
— Opowiesz mi trochę o niej, a ja potem podejmę decyzję — już teraz wiedział, że na pewno powie tak, ponieważ dziewczynka wydawała mu się bardzo urocza i w jakiejś części podobna do niego samego, ale nie mógł tak od razu podjąć decyzji.
Cała czwórka weszła razem do środka domu i usiedli na środku salonu. Kakashi nadal nie wypuszczał dziecka z rąk, posadził ją sobie na kolanach. Szanowny Hokage postanowił, że sam opowie mu jej historię, pomijając wzmianki na temat tego, że nie pochodzi z tego świata. Najlepiej dla nich, aby nikt więcej nie wiedział, że coś takiego jest możliwe.
— A co z jej rodziną? I gdzie będzie teraz mieszkać — dziewczynka ewidentnie zainteresowała Hatake swoim istnieniem.
— Jej klan z tego co się od niej dowiedziałem został wymordowany, a ona została sama pozostawiona na pastwę losu — ten fakt był po części prawdą, jej rodzice zostali brutalnie zamordowani, a reszta nawet nie chciała się przyznawać, że ktoś taki jak ona istnieje w tej rodzinie. — A mieszkać będzie z Naruto, coś czuję, że na pewno się zaprzyjaźnią.
Nastia próbowała nie słuchać o czym rozmawiają starsi, odwracając uwagę zabawą z Alfą. Puchata kuleczka wskoczyła na kolana swojej właścicielki i ułożyła się wygodnie.
— No dobra niech będzie, zgadzam się — po chwili namysłu wypalił to najbardziej wyczekiwane zdanie.
Ōkami bardzo się z tego powodu ucieszyła, jednak starała się to ukryć, aby nie ukazać za dużo emocji. Jedyne co zrobiła, to odłożyła Alfę na podłogę, odwróciła się przodem do srebrnowłosego, przytuliła go mocno. Ten lekko zaskoczony także objął ramionami małą postać.
— Dobrze Nastia chodź, musimy jeszcze dojść do twojego nowego miejsca zamieszkania — uśmiechnięty Sarutobi wstał i skierował się w stronę wyjścia z domu.
Białowłosa wyplątała się z ramion Hatake i zakładając po drodze plecak ruszyła za Trzecim. Jeszcze na pożegnanie pomachała srebrnowłosemu. Za nią pognała Alfa, która prawie wywróciła się, zachaczając łapką o wystający kamień.
— Jutro równo o dziesiątej trening, przyjdę po ciebie bo się jeszcze zgubisz maluchu — zawołał głośno, także machając.
×××
Stanęli pod kolejnymi drzwiam. Tym razem weszli do środka bez pukania.
— Naruto! Gdzie jesteś? Chodź tu na chwilę! — donośny głos rozniósł się po jadalni.
Drzwi do kolejnego pomieszczenia otworzyły się szeroko, uderzając w ścianę, a do kuchni wszedł mały żółtowłosy chłopiec. Nastia po raz kolejny schowała się za nogami starca, trzymając na rękach kręcącą się Alfę.
— Chciałbym ci kogoś przedstawić — Hiruzen odsunął się, ukazując lekko zagubioną dziewczynkę. — To jest Nastia i od dzisiaj będzie z tobą mieszkać.
Chłopczyk nie wiedząc, co powiedzieć, wpatrywał się w małą białowłosą postać.
— Cześć!! Jestem Uzumaki Naruto i mam nadzieję, że się zaprzyjaźnimy dattebayo!! — widocznie już wróciła mu jego niezwyciężona energia.
Ona w odpowiedzi wypowiedziała jedynie ciche „cześć” i spuściła głowę. Młody Uzumaki przechylił głowę na bok i z pytającą miną na twarzy wpatrywał się raz w nią, a raz w Trzeciego.
— Jest trochę przerażona obrotem spraw, mam nadzieję, że pomożesz jej przyzwyczaić się do tego miejsca — westchnął staruszek, widząc zachowanie białowłosej. — A teraz już muszę iść, sprawy Hokage czekają — chwilę potem już go nie było.
Chłopczyk wziął sobie te słowa do serca i postanowił zachowywać się jak najlepiej, aby pomóc swojej nowej koleżance, a pierwszym krokiem jego planu było pójście do Ichiraku Ramen.
Przez całą drogę ciągnął dziewczynkę za rękę, aby jej nie zgubić, a jej pies znalazł w końcu dogodne miejsce do spania którym była jej głowa. Ona sama nie wiedziała, co ma robić.
W końcu dotarli do upragnionego miejsca. Żółtowłosy pomógł usiąść mniejszej od niego dziewczynce na krześle, po czym sam wskoczył na drugie stojące obok.
— Wujaszku Teuchi! Dwa razy ramen poproszę!
Nastia miała mały problem. Nie chciała ściągać maski, jednak wiadomo, że do jedzenia jest to potrzebne. Naruto czekał tylko na to, aż pokaże się bez maski. W końcu postanowiła ją ściągnąć, lecz zaraz po tym zasłoniła sobie twarz lewą dłonią tak, że można było zobaczyć ją jedynie od przodu i z prawej strony.
— Ej no dlaczego się zasłaniasz — niebieskooki widząc to jęknął zrezygnowany.
Dziewczynka tylko machnęła na niego prawą ręką i zaczęła jeść swoją porcję. Starała się robić to jak najszybciej aby z powrotem zasłonić sobie twarz. Oczywiście nie zapomniała też o Alfie, która także mogła być już głodna.
Akurat udało jej się skończyć przed blondynem, co było niemałym wyczynem. Teraz siedziała oparta jedną ręką o blat i wpatrywała się w dal. Wybudził ją dopiero chłopak, szturchając ją lekko i mówiąc, że już mogą iść.
Wypowiedziała ciche pożegnanie w stronę właściciela Ichiraku Ramen i wyszła za jej nowym znajomym. Miała nadzieję, że wracają teraz już do domu. Wokół robiło się już coraz ciemniej, a ona zaczynała robić się śpiąca.
Naruto jakby słysząc jej myśli, skierował się w drogę powrotną do teraz ich wspólnego mieszkania. Mieszkańcy Konohy, którzy jeszcze nie znaleźli się w domach, wytykali ich palcami i za pewne szeptali o nich niemiłe rzeczy.
×××
— Nie, to ty powinnaś spać na łóżku! Umyci i ubrani w pidżamy kłócili się o to, które z nich będzie spało na podłodze.
— Nie! To jest twój dom to ty powinieneś spać na łóżku — odziwo Nastia odzywała się więcej niż jednym słowem.
— Teraz już nasz dom — stwierdził uśmiechnięty.
Dziewczynka chwilę się zastanawiała aby po chwili powiedzieć pomysł, który jako jedyny przyszedł jej do głowy.
— No to śpimy razem, chyba nic takiego się nie stanie — i tutaj nie wiedziała jaki błąd popełniła.
W nocy Naruto strasznie się wiercił, przez co budziła się kilka razy. Przez to miała ochotę zwalić go z mebla i owinąć się w kołdrę nie myśląc o tym, co będzie z blondynem. Postanowiła, że poszuka jutro jakiegoś materaca czy czegoś innego na czym pójdzie się położyć. I z taką myślą zasnęła po raz kolejny tym razem już na dobre.
Rankiem obudziło ją głośne pukanie w okno. Spojrzała w tamtą stronę o zobaczyła srebrnowłosego.
— Braciszek Kakashi?
×××
Czeeesc! Witamy was w najnowszym rozdziale!
Mamy nadzieję, że się podobał ^^
Jeszcze kilka rozdziałów i zaczniemy jakąś drobną akcję, przysięgamy :D
Do zobaczenia za tydzień!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro