Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7. Wujaszek B!

— Przybywam na wezwanie! Czuję, że będę miał dzisiaj kazanie! Ale ja się nie dam! Bo nie jestem sam! Yeah!

Jak na zawołanie Sachiko odwróciła głowę w stronę, powoli otwierających się drzwi. Doskonale wiedziała, kto jest za nimi, nikt inny nie wymyślał tak beznadziejnych, ale zapadających w pamięć rymów.

— Bee! Jesteś już! — krzyknął ucieszony Raikage i podniósł się z krzesła, po czym uniósł Midori i wepchnął ją w ręce Killera, którego zatkało w szoku. — Od dzisiaj Sachiko-chan mieszka z nami! Będziemy ją trenować.

— Poczekaj chwilę, bo czegoś nie rozumiem?! Ty chyba jesteś po prostu durniem! Porwałeś dziecko i co teraz? To przecież twój pierwszy raz! Jak się Rada o tym dowie, to cię wyśle do więzienia na krowie! — Sachiko czuła, że Killerowi B kończą się rymy, więc przerwała jego gadkę, a Raikage zaczął mu wszystko tłumaczyć i kolejne cenne godziny traciła na gadaniu, a nie trenowaniu.

Początkowo im nie wierzył, ale zrozumiał, że jego brat nigdy go nie kłamie, a takie żarty raczej go nie kręcą, więc zrozumiał i się z tym pogodził. A mała Sachiko skradła i jego serce, kiedy krzycząc „wujaszku B!" wyciągnęła krótkie rączki w jego stronę.

×××

Następnego dnia Sachiko wyszła z domu Raikage z Killerem B, który zeszłej nocy opracowywał jej plan treningu. Miała osobny z B, jak i z przywódcą wioski, więc była non-stop zajęta.

— Na początek, moja malutka, zrób trzy okrągłe kółka! — powiedział wskazując pole treningowe.

Zielonowłosa zabrała się za wykonanie ćwiczenia, po czym kiedy skończyła, podbiegła do swojego nauczyciela po kolejne zadania.

— Proszę, oto twoja katana, z nią zdobędziesz miano Lewiatana*! — wykrzyknął wesoło Bee i podał jej miecz, którym miała się uczyć posługiwać kolejne dwa lata. — A teraz zaczynamy, lecz stracić głowy dzisiaj nie zamierzamy!

Po podstawowych naukach, jak ma trzymać broń, aby się nie zranić i nie włożyć w atak za mało siły, białowłosy zarządził krótki sparing, polegający na nauczeniu Sachiko władania kataną przez shinobi Kumo.

Midori upadła zmęczona na ziemię, nawet jeśli posiadała jakieś rezerwy chakry, to nadal miała (a raczej jej ciało miało) siedem lat i nie posiadała kondycji.

— Idziemy na jedzenie, a później do mojego brata na posiedzenie! Yeah! — zielonowłosa nie wiedziała skąd ten facet brał tyle pozytywnej energii, ale i ona pozwoliła sobie na nieco wesołości i również spróbowała zarapować.

— Chcę zjeść coś pysznego! Totalnie domowego!

— Jesteś miła, a w środku mała żmija!

— Skończyły ci się rymy, prawda, wujaszku B? — powiedziała nieco obrażonym tonem.

Mężczyzna nic nie odpowiedział, po prostu szedł przed siebie z kamienną miną. Dziewczynka miała ochotę się śmiać z jego dziecinności, ale jednak wiedziała, że dla niego było to coś ważnego.

Wrócili do domu, a ciemnoskóry zabrał się za robienie obiadu, ponieważ oboje byli okropnie głodni. Do pomieszczenia wszedł A, Sachiko była zdziwiona, ponieważ Hokage nigdy nie miał czasu wyjść z biura, a tutaj Raikage najzwyczajniej w świecie przyszedł na obiad i zabrał ją na trening.

— A dokumenty? — zapytała zdziwiona.

— Dzisiaj robię sobie wolne, jutro po prostu posiedzę dłużej — odpowiedział wesoło A.

Midori wzruszyła ramionami, a białowłosy mężczyzna spojrzał na nią z rozmarzeniem i wymsknęło mu się „ooo". Zielonooka spojrzała na niego ze zdziwieniem. Czy on naprawdę uznał wzruszenie ramion za coś uroczego? Jednak po chwili przypomniało jej się, że w tym świecie ma ciało siedmiolatki, nawet jeśli jej umysł należał do dziewczyny mającej siedemnaście lat.

×××

Podczas treningu z Raikage musiała bezowocnie medytować przez trzy godziny, A zapewniał ją, że po tygodniu rezerwy jej chakry zaczną się zwiększać i spróbują nauczyć jej kilku technik. Midori była wniebowzięta, lecz i to jej nie wystarczało. Kiedy jej opiekunowie wracali do swoich zajęć, ona wychodziła na pole treningowe i sama próbowała coś zdziałać, ćwicząc ciosy taijutsu oraz kenjutsu. Próbowała wykonywać precyzyjne ataki i uniki, jednak nie miała przeciwnika i uczyła się zaledwie dwa dni, więc było to utrudnione. Nagle coś wyczuła, to było dziwne, ale przyjemnie uczucie, takie niespodziewane. Poczuła ciepło w okolicach głowy i pleców, więc zamknęła oczy, aby się zrelaksować. Kiedy je zamknęła w jej głowie pojawił się, jakby plan terenu dookoła niej i po prawej stronie zauważyła czerwony płomyk. Bez zastanowienia rzuciła tam shurikena. Chociaż ciepło było przyjemne, to bała się, że mogłaby się od tego uzależnić i ciągle go szukać, niczym narkoman narkotyków, ciepła, którego zawsze tak jej brakowało. Otworzyła oczy i odetchnęła, z żalem rozumiejąc, że ciepło spłynęło z jej głowy i pleców, pozostawiając zimno.

— Może to była oznaka moich pierwszych zdolności sensorycznych? — zamyśliła się i postanowiła wrócić do domu, aby odpocząć po ciężkim dniu.

Szła główną ulicą, kiedy nagle poczuła, że załamują jej się nogi i nie ma więcej sił by iść. Zaczęła spadać do przodu, ale złapały ją silne ręce. Spojrzała do góry na trzymającego ją Bee.

— Hej, wujaszku B — chciała powiedzieć to z entuzjazmem, ale była tak zmęczona, że nie miała siły.

— Znowu trenowałaś? Chyba trochę przeholowałaś! Zabiorę cię do domu na jedzenie i pójdziesz spać, jak na życze... — ale zielonowłosa już go nie słyszała, ponieważ wreszcie od kilku lat zasnęła spokojnym snem.

×××

*Lewiatan — potwór morski siejący pogrom i terror, może też chodzić o diabła ;)

Troszkę krótszy niż poprzedni z Sachiko, ale myślę, że jeszcze jeden rozdział będzie o jej trenigu, poznacie chociaż część technik, których się nauczyła.

Nawet nie wiecie, jak świetnie się bawiłam przez tych rymach XDDD

Mamy nadzieję, że opowiadanie się wam podoba ♡

Kolejny rozdział będzie za tydzień, napisany przez Ombre ♡

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro