4. Gdzie ja jestem?
Nastię bolało wszystko. Od głowy aż po stopy, ledwo co dała radę wstać z łóżka. Wiedziała już, że musi dzisiaj odpuścić sobie poranne bieganko.
Patrząc na siebie w lustrze wiszącym w łazience, widziała mnóstwo różnokolorowych siniaków.
Po krótkim prysznicu, zrobiła nowe opatrunki i ubrała się w czarne bojówki oraz tego samego koloru dopasowaną do ciała bluzkę z długim rękawem i golfem.
Z apteczki wygrzebała jeszcze środki przeciwbólowe. Po zażyciu tabletek dziewczyna czuła się lepiej, a ból nie doskwierał już jej tak bardzo.
Wiedziała też, że mimo jej stanu wyjście z domu na spacer z Alfą będzie nieuniknione. Gdyby jeszcze ktoś chciałby wyjść razem z nią, to miałaby na to większą ochotę, ale pewnie i tak każdy miał coś do roboty.
Przez to, że nie miała się do kogo odezwać, porozmawiać, nastolatka coraz bardziej zamykała się w sobie. Prawie wcale się nie odzywała, a jak już to tylko odpowiadała pojedynczymi słowami. Otwierała się jedynie na swojego kochanego pupila. Nawet jej dziadkowie nie potrafili jej pomóc.
A może nawet i nie chcieli... Tak jak reszta rodziny, która odwróciła się od niej po śmierci jej wspaniałych rodziców.
Dziewczyna zagłębiała się coraz bardziej w ciemnych myślach.
Nadal wokół niej krążyły straszne sceny z tamtego dnia. Nie potrafiła się ich pozbyć, a gdy tylko o nich pomyślała, łzy spływały jej po policzkach. Niekiedy budziła się z krzykiem na ustach, mając koszmary.
Nie! Nastia przestań! karciła się w głowie. Chcąc przestać już o tym myśleć złapała za jej ukochaną mangę, a zarazem też i anime.
Naruto, to co jest z nią od małego, najlepsze co mogło ją spotkać. Marzyła o tym, aby się tam znaleźć, jednak nie było to możliwe. Niestety to tylko wytwory ludzkiej wyobraźni.
×××××
Nad lekturą spędziła dobre trzy godziny. Przetarła już lekko zmęczone oczy i spojrzała na Alfę leżącą obok niej na łóżku.
Wiedziała, że musi z nią wyjść chociaż na kilka minut. Wstała z ukochanego mebla, sycząc cicho z bólu.
Następnym razem nie da się tak łatwo pobić. Nie! Następnego razu nie będzie! krzyczała na siebie w myślach.
Wychodząc z pokoju zabrała krótkie czarne skarpetki, czarne rękawiczki bez palców oraz jej ukochany nieduży plecak w tym samym kolorze z kilkoma przypinkami i wisiorkami, na których znajdowały się śmieszne napisy oraz podobizny wilków.
W środku plecaka znajdowały się takie rzeczy jak szkicownik, kilka ołówków i długopisów, gumka do mazania, temperówka oraz duży zeszyt w kratkę zapełniony do połowy historiami wymyślonymi przez nastolatkę.
Zabrała smycz i założyła plecak, cicho stękając z bólu. Ubrała skarpetki, a zaraz na nie nieśmiertelne czarne trampki za kostkę. Podpięła smycz pod obrożę Alfy i razem wyszły z domu. Dziewczyna zamknęła drzwi na klucz, upewniając się, czy aby na pewno nikt nie dostanie się do domu w czasie jej nieobecności, po czym skierowała się w stronę lasu.
Wilczyca grzecznie z podniesioną głową dreptała tuż obok swojej pani. Po drodze natknęły się na śliczną małą polanę z dużym rozłożystym drzewem znajdującym się cientralnie na jej środku.
Nastię tak urzekło piękno tego miejsca, że postanowiła je narysować. Usiadła więc na dużym kamieniu, stojącym zaraz przy wejściu do jej nowej miejscówki, wyciągnęła szkicownik wraz z ołówkiem i zabrała się do pracy.
×××××
Krótki spacer zamienił się w długie posiedzenie na polanie. Dziewczyna niedawno skończyła szkicować. Schowała więc szkicownik do plecaka i szczelnie go zamknęła.
Jednak coś było nie tak. Kiedy Nastia wstała, zakręciło jej się w głowie i mało co nie upadła. Od nieprzyjemnego spotkania z ziemią uratowało ją drzewo, o które się podparła. Odczekała tak chwilę, ale wcale jej się nie poprawiło, można nawet powiedzieć, że było jeszcze gorzej.
Dziewczyna spróbowała zrobić kilka kroków, jednak był to zły pomysł. Zaraz po odbiciu się od drzewa, runęła jak długa na ziemię. Z bólu zaparło jej dech w piersi i skuliła się lekko. Kilka łez wydobyło się spod zaciśniętych powiek.
Było z nią coraz gorzej. Nie wiedziała jak długo tak leżała, a zaniepokojona Alfa biegała wokół niej szczekając głośno. Nie mogąc wytrzymać dłużej białowłosa zemdlała. Wilczyca zawyła żałośnie i położyła się obok nieprzytomnej Ōkami.
Na polanie zerwał się wiatr, który zaczął krążyć wokół nich. Ucichły każde możliwe dźwięki, jedynym co było słychać był świszczący wiatr zataczający kręgi wokół postaci.
Po niedługiej chwili wiatr ustał, a miejsce gdzie znajdowała się dziewczyna i wilk nie była już tą piękną polaną.
Białowłosa obudziła się i rozglądając się wokoło, wypowiedziała cicho jedno zdanie:
— Gdzie ja jestem? — po czym odleciała ponownie.
×××
Hejka, witamy was w tym rozdziale 🎉
Mamy nadzieję, że wam się podoba ☺
Co sądzicie o tym rozdziale oraz całej sytuacji Nastii? Co powinna zrobić?
Przepraszamy za opóźnienia, kolejny rozdział już na stówkę w niedzielę :D
Opowiadanie może zaczynać się długo, ale potem będzie miodzio! ;DD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro