Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

day six: birthday






TO NIE BYŁO TAK, ŻE TOM NIENAWIDZIŁ URODZIN. On po prostu wyparł takie wydarzenie z umysłu. Nie istniało dla niego jakiekolwiek celebrowanie tejże okazji, dlatego zdziwił się, kiedy Harry prowadził go po korytarzach ku w teorii nieznanemu. Dawno już odczytał, iż kierują się w stronę Pokoju Życzeń, jednak nie protestował, kiedy młodszy ciągnął go za złączone dłonie ku komnacie.

Niewinność Harry'ego była dla niego czymś intrygującym, a być może i pociągającym. Sam nie potrafił tego określić, lecz z racji, że nie wypowiadał tego głośno, nie musiał się do niczego przyznawać.

— Pomyślałem, że przygotuje coś z okazji twoich urodzin... Nie wiedziałem co lubisz, więc kazałem przygotować coś zwykłego.

Tom jedynie uniósł brwi, kiedy zobaczył przyozdobiony i zastawiony po brzegi stół. Kojarzył wszystkie potrawy, jednak sam gest, by przygotować coś takiego był zaskakujący dla niego.

— To... Faktycznie zaskakujące — powiedział i spojrzał Harry'emu w oczy. Widział bardzo dobrze, jak zieleń drgała ze zdenerwowania i niepewności. Niemal to schlebiało, dlatego nic więcej nie powiedział, a jedynie złożył pocałunek na czole młodzieńca. Nie zdołał jednak zrobić nawet kroku, ku stołowi, ponieważ i Harry postanowił skraść mu całusa. Dotyk warg na swoich wciąż był czymś dziwnym, jednak nie narzekał, gdy ich się zetknęły. Było w tym wciąż coś nowego, mimo iż nie był to ich pierwszy pocałunek.

A gdy w końcu zasiedli do potraw przez większość czasu rozmawiali. Jedzenie zdażyło wystygnąć, jednak domyślał się, iż spożyli je jedynie z grzeczności. Przecież tak wypadało, by pusty talerz zapełnić, lecz! Najlepszym co miało go spotkać nie mieściło się nawet w ścianach Pokoju Życzeń.

Otóż Harry ewidentnie stwierdził, iż spacer jest o niebo lepszy niż zapełnia je żołądka przeróżnymi potrawami. A Tom o dziwo zgadzał się z tą dziwną myślą, nawet jeśli przez umysł Pottera nie przeszło nic takiego.

Także więc brnęli przez ciemną dróżkę, może i nie pod rękę, jednak na tyle blisko siebie, by czuć wzajemne przyciąganie... Cokolwiek to było.

























i w tym momencie, nie chce mi się pisać, idę pić dalej i kiedyś to skończę. BYW KOCHANI. ale co zaliczone, to zaliczone i wyjebane uwu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro