Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

♡ 𝐑𝐎𝐙𝐃𝐙𝐈𝐀𝐋 𝐈𝐈𝐈

═════ஓ๑♡๑ஓ═════

Otworzyłem drzwi do klasy i ujrzałem Alka oraz siedzącą przed nim Halę. Byłem zdziwiony ilością uczniów. Czy nie miało przyjść więcej osób?

—  Brawo, tym razem niespóźniony — wyrwał mnie z przemyśleń nauczyciel. Posłałem mu wymuszony uśmiech, po czym skierowałem się do ławki przyjaciela. — Ależ siadać nie trzeba, przyjdź do tablicy.

Przeklinałem siebie za cały ten pomysł przychodzenia na kółko chemiczne. Trzeba było od razu pozwolić sobie na tą gorszą ocenę na koniec.

Podszedłem do tablicy i chwyciłem kredę w dłoń. Zawadzki na to spojrzał na mnie i wyciągnął rękę w moją stronę. Odruchowo włożyłem swoją dłoń w jego, myśląc, że o to mu chodzi. Poczułem zimne opuszki palców jego schludnej dłoni. Gdy czułem dotyk jego skóry, dziwnie się czułem.

Tadeusz spojrzał na mnie, przesyłając mi pytające spojrzenie. Wyciągnął swoją rękę z mojej wręcz od razu, po czym kilka razy otwierał usta, lecz nie wydobywał się z nich żaden dźwięk. W końcu wykrztusił:
— Dasz tą kredę? — Spytał w końcu. Czułem się tak głupio, co ja w ogóle zrobiłem? Mu chodziło o to, żebym podał mu to, co mam w dłoni, a nie żebym łapał go za ręce.

Nerwowo oddałem Zawadzkiemu kredę, po czym patrzyłem, jak pisze coś na tablicy tą samą schludną kursywą, którą widziałem już na lekcjach.
Skądś znałem to, co zapisał. Była to ta sama reakcja wymiany, którą miałem wypełnić na lekcji. Zdziwiło mnie, jak dobrze zapamiętał, który przykład mi dał. Musi mieć dobrą pamięć.
Wciąż z tym głupim rumieńcem wstydu spojrzałem na nauczyciela nieprzytomnie.

— No i jak? Wiesz chociaż, jak się do tego zabrać? Masz jakiś pomysł? — Spytał. Może przestraszył się że wpadłem w jakiś trans czy coś, bo widząc moją tępą minę i zamglone spojrzenie musiałem wyglądać co najmniej dziwnie.

"Gdybym wiedział, to zrobiłbym ten przykład wtedy na lekcji, a nie narażał się na kolejną jedynkę. A przede wszystkim bym tu nie przychodził", pomyślałem, jednak nie powiedziałem tego na głos. Wystarczy już tego pyskowania, bo może się zrobić nieprzyjemnie.

— No nie — odparłem szczerze.

— Mamy tutaj tak zwaną reakcję wymiany. Jak pamiętasz, a raczej nie, to charakteryzuje się ona tym, że jest przemianą, w której następuje wymiana składników pomiędzy reagującymi substancjami. Czyli przykładowo: Mamy substancję AB oraz CD. Składniki się mieszają i wtedy powstają nam produkty, czyli AC i BD — tłumaczył spokojnie. Zdziwiłem się, że nie zachowywał się w żaden sposób nieprzyjemnie lub nie wytykał mi mojej niewiedzy.
— Widzisz? To z tym, a to z tym. I mamy to — dodał, stukając kredą w przykładowe równanie.

— W porządku. To nawet nie wygląda teraz na takie skomplikowane, jak myślałem wcześniej — przyznałem.

— Bo nie jest skomplikowane. Trzeba tylko to krótko i zwięźle wytłumaczyć. Ale wracając: teraz wrócimy do naszego równania — wskazał na ten przykład, który sprawił mi wtedy taki problem:

Al__ + Na__  --> __(OH)_ + __O

— Czy po moim wytłumaczeniu widzisz tutaj jakąś zależność?

Zastanowiłem się.
— Hm... Skoro te... te substraty się z sobą wymieniają, to właściwie w puste pola po jednej stronie wpisujemy OH i O, a po drugiej Al i Na?

— Tak, właśnie tak! Musimy otrzymać wodorotlenek glinu, więc po lewej stronie tlen piszemy przy glinie, a grupę OH przy sodzie. Po drugiej zaś glin będzie przy OH, a sód przy tlenie. — Kilka ruchów ręką i równanie wyglądało teraz tak:

AlO + Na(OH)  --> Al(OH)_ + NaO

Pokiwałem głową.
— I... i to już? Gotowe? — Zdumiałem się.

— Nie, jeszcze nie. Należy zająć się teraz stechiometrią, czyli wpisać liczby atomów.

Stach? Jaki Stach, i co mierzy?
— Widzę niepewność na twojej twarzy, więc spokojnie. Zrobimy to razem.

Razem.
— Po stronie substratów i produktów musi znajdować się ta sama ilość atomów każdego pierwiastka — zaczął tłumaczyć. Wtedy Hala podniosła rękę do góry. To uświadomiło mi, że tak naprawdę to przecież w sali nadal są inni przez cały ten czas. Boże, widzieli tą scenę z łapianiem jego ręki. — Tak, Halu?

— Mogłabym również podejść do tablicy? Nie za bardzo umiem stechiometrię — wymamrotała nieśmiało. Nawet na mnie nie spojrzała, całą swoją uwagę poświęcała Zawadzkiemu, który po jej słowach przytaknął.

Brunetka wstała ze swojego miejsca i podeszła do nas. Wykorzystała małą już odległość między mną a nauczycielem, stawiając krok w tą szparę. W ten sposób nas rozdzieliła, samemu zbliżając się do Tadeusza. Tylko po co? Mogła po prostu stanąć obok mnie.

Zawadzki kontynuował tłumaczenie tematu, chociaż nie za bardzo mogłem się skupić. I tak Hala zasłaniała mi całą tablicę. W porządku, i tak wiem już podstawy. Doczytam to w jakimś podręczniku. Wystarczy mi wiedzieć, co to stechiometria.
Mimo to dalej tak sobie stałem, bo w sumie to Tadeusz nie powiedział nic o tym, że mam odejść. Kiedy już zaczynałem podziwiać ścianę przede mną, usłyszałem swoje imię w ustach Tadeusza.

— Halu, możesz się trochę odsunąć? Zrobiło się mało przestrzeni i zasłaniasz tablicę Jankowi, który nic nie widzi a też chciałby się czegoś nauczyć. — Nauczyciel złapał dziewczynę za ramię i lekko odsunął.
Na jej twarzy wykwitł płomienny rumieniec wstydu; spuściła wzrok i zacisnęła szczęki. Dziwiła mnie jej reakcja, no bez przesady!

Ale przynajmniej widziałam teraz tablicę i nie byłem już całkowicie zdany na to, że będę musiał dowiedzieć się czegoś o stechiometrii w podręczniku. A jako że Tadeusz nieźle tłumaczy, to mam szansę zrozumieć to już teraz.

Zawadzki kontynuował tłumaczenie tematu, pisząc na tablicy od lewej do prawej. Gdy już był na końcu tablicy obok mnie, nasze ramiona się ze sobą zetknęły. Trwało to zaledwie kilka sekund, jednak to, w jaki sposób to dostrzegłem było dziwne. Znów czułem to nieznane mi dotąd uczucie. Co to jest?

Po chwili równanie było już zrobione.
Al2O3 + 6Na(OH) --> 2Al(OH)3 + 3Na2O

— Dobrze, nadrobiliśmy rzeczy, które trzeba było powtórzyć. Czy macie jakieś pytania? — zakończył nauczyciel. Chyba pierwszy raz wypowiedź kierował również do siedzącego w ławce Alka, który był trochę ominięty. Cisza jednak była wystarczającą odpowiedzią. — Dobrze, w takim razie możecie siąść do ławek.

Razem z Halą usiedliśmy na swoje krzesła. Poczułem, jak Alek szturcha mnie w ramię.

— Rudy, co z tobą? Co ci do głowy przyszło, żeby brać go za rękę? — spytał zdziwiony. Poczułem, jak mój puls przyspiesza. To chyba po prostu wstyd.

— Weź mi nie przypominaj — burknąłem, chowając twarz w dłoniach.

— Ale poważnie, wyglądałeś co najmniej jakbyś miał jakieś porażenie mózgowe. — Przyjaciel zrobił minę, przez którą nawet mógłbym się zaśmiać, gdyby nie moje chwilowe załamanie psychiczne.

— Wielkie dzięki — burknąłem, odwracając od niego swój wzrok.

— Wtedy przez chwilę myślałem, że przez tą chemię stałeś się niezdrowy na zmysłach, czy coś. Albo to przez tego tajemniczego Tadeusza. Raz się na ciebie pieni, a potem cierpliwie tłumaczy.

— Mhm — mruknąłem, jedynym uchem go słuchając.

— W sumie to nie jest taki zły, co nie? Wcale nie jest takim tyranem — poruszył znacząco znacząco brwiami, powracając do tamtej rozmowy i uwagi Tadeusza na poprzedniej lekcji. Chyba już zawsze będę z tego znany.

— Może i tak. Przynajmniej nie będę już musiał pisać sprawdzianów na logikę. To nie często się sprawdza — mruknąłem patrząc, jak odwrócony tyłem do nas Zawadzki wypisuje na tablicy kolejne przykłady.

Alek zaśmiał się cicho tak, by nie zwrócić uwagi nauczyciela.
— A tak poza tym to ta Hala... ciekawie sobie poczyna. Matko, jak ona się wtedy między was wepchnęła! Specjalnie chciała stać blisko niego. Komuś tu chyba się podoba nauczyciel — zachichotał Maciej.

Bezwiednie obróciłem się w stronę dziewczyny.
Faktycznie - wpatrywała się w Tadeusza jak w jakiś obrazek.

═════ஓ๑♡๑ஓ═════

Nagle zadzwonił dzwonek informujący nas o końcu lekcji. Schowałem podręcznik do plecaka i wyszedłem z sali razem z Alkiem, pożegnawszy najpierw nauczyciela.

Zauważyłem, jak jakaś niska brunetka podbiega do Alka i rzuca mu się na szyję. Przez ich różnicę wzrostu, musi stać na palcach. Chłopak na to owija ręce wokół jej talii i przesyła jej delikatny pocałunek w policzek, ukazujący czułość.

— Cześć, Basiu — przywitał się z niesamowitą troską w głosie.

Czułem się trochę głupio, stojąc tu przy nich jak tło. Ale zarazem poczułem ukucie w sercu - ja nadal nikogo nie miałem.

Wtedy Alek spojrzał na mnie, więc Basia zrobiła to samo. Nerwowo zacząłem drapać się po karku.

— Ach, to jest Rudy. Znaczy.. Janek. Mój przyjaciel — przedstawił mnie. Tylko to zdołało mu się uwolnić z uścisku dziewczyny. Ta spojrzała na mnie ze szczerym uśmiechem i pomachała. — Rudy, to jest Basia.

— Hej — uśmiechnąłem się do niej, wyciągając dłoń w jej stronę. Nie to co Zawadzki, takim gestem chodziło mi o uścisk dłoni, a nie podanie kredy. Chociaż czemu w ogóle o nim myślę?

— Hejka, miło poznać — spojrzała na mnie swoimi piwnymi oczami. Uścisnęliśmy dłonie, po czym je puściliśmy. Wtedy zadzwonił dzwonek na lekcje. — Oj, muszę iść. Mam jeszcze jedną lekcję, w przeciwieństwie do was. Pa, Rudy! Papa, Alku! — uśmiechnęła się do nas i pobiegła na zajęcia.

— Ty i Basia? Nie uważasz, że między wami jest spora różnica wieku? — spytałem cicho. Nie miałem nic przeciwko ich związku, jednak Baśka była dopiero w pierwszej klasie gimnazjum, a my w drugiej, maturalnej liceum.

— Ta, znalazł się ekspert od różnic wiekowych. Ten sam, co łapie nauczyciela za ręce — zaczął się droczyć. Naprawdę, nie wiem, o co mu chodzi z tym Tadeuszem.

— Ale żeś się uwziął na tego Zawadzkiego. Daj mi z nim w końcu spokój —  odparłem, wbijając mu łokieć w żebra.

— Dobra, dobra! Przepraszam, po prostu twoje reakcje za każdym razem są bezcenne — tłumaczył, po czym znów się zaśmiał.

— Za to te twoje domysły i uwagi są głupie — burknąłem naburmuszony.
Jak on może nawet żartować w ten sposób? Zawadzki to przecież mężczyzna, w dodatku o jakieś sześć, siedem lat starszy.

— No dobraa, nie dąsaj się już na mnie — Alek objął mnie ramieniem i obaj podążyliśmy w stronę schodów prowadzących na dół, aby wyjść wreszcie ze szkoły.

Idąc korytarzem minęła nas Monia, która uśmiechnęła się do mnie zalotnie i spojrzała spod rzęs. Odwzajemniłem uśmiech, choć szybko odwróciłem od dziewczyny swój wzrok.
W sumie to już wolę być sam niż z nią. Jest wiele lepszych dziewczyn, oczywiście bez urazy dla Maryny, ale ona chyba nie jest partią dla mnie.

═════ஓ๑♡๑ஓ═════

hejj misie przychodzimy do was z kolejnym już rozdziałem (szybkie jesteśmy)!

liczymy na to, że wam się podobał i ze zostawicie po sobie jakies komentarze, bo lubimy je czytac :3

<33

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro