🥀~Rozdział 36~🥀
🥀~Dziennikarze~🥀
Perspektywa Cheryl
Prawda jest taka, że niekiedy uważamy, że jesteśmy słabi I nic nie warci. Często boimy się tego, że ktoś może nas wykorzystać i będziemy skrzywdzeni. Niestety nie zawsze jesteśmy w stanie określić kto jakie ma plany względem nas. Czasami skończymy z płaczem, a niekiedy poznamy naprawdę wartościowych ludzi. Czasami się zastanawiam ile tak naprawdę potrzeba czasu, żeby kogoś poznać. Nie które osoby są tak otwarte, że bardzo łatwo jesteśmy e stanie do nich dotrzeć, inni natomiast są bardziej skryci. Ktoś powiedział kiedyś, że ciche osoby, są bardzo rozmowne, ale w odpowiednim towarzystwie. Niekiedy jesteśmy w stanie skreślić człowieka przy pierwszym poznaniu, jednak nikt nie wie, co przeżywa taki człowiek. Może z czasem okaże się bardzo wartościowy? Jednak do tego potrzeba rozmów, a nie patrzenie w telefon. Nasze pokolenie duże rzeczy zniszczyło. Kiedy na przystankach ludzie rozmawiali ze sobą, teraz gapią się w mały ekranik. Za niedługo już wszystko będzie się kręciło wokół tego ekraniku...
Obudziłam się i pierwszy raz czułam się wyspana oraz było mi ciepło. Kiedy chciałam się podnieść, uśmiechnęłam się lekko, bo czułam jak Noach przyciąga mnie jeszcze bliżej siebie. Miałam nadzieję, że naprawdę uda nam się ze wszystkim. Chciałam spróbować, oboje się kochaliśmy. Miłość w końcu jest silnym uczuciem przezwycięży wszystko, jeśli jest prawdziwa. Otworzyłam oczy i spojrzałam na mężczyznę, który jeszcze spał. Wyglądał uroczo z potarganymi kosmykami włosów i lekko otwartymi ustami. Jak mały chłopczyk.
— Czemu mi się przyglądasz? — zapytał, a ja wtedy się zarumieniłam. — Dzień dobry, moja piękna.
— Hej — wyznałam I pocałowałam go w policzek.
— Teraz to zamierzam zawsze mieć takie poranki.
Cieszyłam się, chyba pierwszy raz od pewnego czasu, naprawdę byłam szczęśliwa. Zjedliśmy wspólnie śniadanie, a potem mieliśmy wyjść na trening Noach, jednak przed wyjściem już stała sporo ilość dziennikarzy. Przełknęłam ślinę I spojrzałam na mężczyznę, który się uśmiechał. Ruszył do nich, a ja się naprawdę bałam. Jednak obiecałam sobie, że dam radę sobie ze wszystkim.
— Zanim zawalicie nas pytaniami, ja coś powiem. Tak jestem razem z Cheryl, nie wszyscy to wiedzą. Jednak kiedy zaczniecie dawać swoje komentarze, że jak ona wygląda, spójrzcie na siebie. Pani ma zrobione usta. Tak widzę Panią, niech się Pani nie chowa. Pan natomiast ma tatuaż na szyi i musze przyznać, że naprawdę ohydny. Jest wiele wzorów niż gołe kobiety. Pani natomiast ma dużego pieprza na policzku. Widzicie jak to jest być wytykanym? Umiecie oceniać innych, a sami siebie nie widzicie. Czasami warto się nad sobą zastanowić. Ta dziewczyna jest warta miliony i cieszę się, że mnie wybrała. Jeśli zobaczę jakąś gazetę z negatywem to pozwę całą redakcję. O mnie możecie pisać, ale o niej nie. Jest jedyną dobrą rzeczą, co spotkała mnie w życiu i nie pozwolę jej zniszczyć.
Po tych słowach przepchnęliśmy się do podstawionego samochodu. Z twarzy nie schodził mi uśmiech.
— Dziękuję za to co dla mnie zrobiłeś — wyznałam.
— To nie było nic wielkiego. Zasługujesz na dużo więcej.
W końcu zaczęliśmy tworzyć naszą bezpieczną przystań...
*********************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek. Wiele to dla mnie znaczy. Dziękuję ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro