Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🥀~Rozdział 25~🥀

🥀~Przyjaciel~🥀

Perspektywa Bradiego

  Kiedy jesteśmy wśród przyjaciół pragniemy dla nich, jak najlepiej, zaczynamy się przejmować ich stanem i jesteśmy gotowi ich wysłuchać. Jednak w momencie, kiedy zaczynają iść złymi drogami, pragniemy wszystkiego dobrego dla nich i w jakiś sposób ich nakierować. Czasami ciężko jest, przez co zaczynają wynikać różne kłótnie, które nie powinny się wydarzyć. Jednak niekiedy ciężko jest komuś przetłumaczyć pewne rzeczy, dopiero gdy sam doświadczy czegoś, może do nas wrócić. Bycie przyjacielem to nie jest takie proste, jakby mogło się wydawać. W momencie złego dnia, to my jesteśmy pierwsi co nam się obrywa. Jednak już pewne rzeczy, po prostu się nie zmieniają I nie zmienią. Musimy być po prostu wytrwali w tym. Jeśli oczywiście wiemy, że jest to prawdziwe, w innym przypadku jest najlepiej po prostu odejść. Nie zawsze jesteśmy w stanie pewne sprawy wytrzymać i słowa. W momencie, kiedy ktoś przekracza naszą granice, wcześniejszą relacja, która nas łączyła nie ma już mocy. W końcu żaden z nas nie pozwoli sobie, żeby ktoś zaczął nas wyzywać...

Znałem Noach i wiedziałem, że nie jest aż tak bardzo zły, jednak pewne sprawy musiałem mu powiedzieć.  Musiał się w końcu ogarnąć, jeśli tego nie zrobi, skończy marnie. Czułem, że się czegoś obawiam, ale sam nie byłem pewny czego. Że niby był bokserem I nie panował nad złością? Martwiłem się o niego i pragnąłem, jak najlepiej. W momencie, kiedy poznałam Cheryl wszystko się zmieniło, był jakby spokojniejszy. A co najważniejsze, zaczął się cieszyć życiem. Człowiek, który jest rozpoznawalny, nie ma łatwo. Ciąży na nim sporo presja. W końcu wszyscy oglądają jego zmagania. Pamiętam, gdy nie wygrał ważnej walki, jak ludzie na niego reagowali. Psychika człowieka niby jest mocna, ale nie zawsze. Kiedy zaczną się małe ubytki, każdy zaczyna tracić swoją pewność siebie co była na początku. Nawet jeśli w pewnych momentach mnie denerwował i zachowywał się, jak skończony idiota, to nie mógłbym go zostawić, dlatego też postanowiłem trochę mu pomóc. Wyszedł zaraz za Cheryl, musiałem z nią porozmawiać. Zacząłem się rozglądać przez tłum i wtedy ją zobaczyłem, jak wychodzi z budynku. Zrobiłem to samo. Kiedy byłem już blisko, zacząłem ją wołać, ale nie reagowała, dlatego podbiegłem i delikatnie złapałem za ramię.

— Czego chcesz ode mnie? — warknęła, a ja dostrzegłem mokre policzku od łez. W ręce trzymała swoją maskę.

— Wiem, że nie powinno tak to wygadać. Chciałem powiedzieć, żebyś pamiętała, że jesteś świetną dziewczyną. Do niego też do dojdzie wszystko, ale potrzebuje chwili. Wiesz, on uważa, że tak będzie cię chronić.

— Nic mnie to nie obchodzi, zwolnił mnie i tyle. Nic nie było między nami więcej, a teraz daj mi w końcu spokój. Nie powinnam nigdy dla niego pracować. To wszystko było błędem — wyszeptała na koniec, po czym weszła do taksówki.

Ja sam nie chciałem jej zatrzymywać. Nie miałem do tego prawa. Miałem nadzieję, że jeszcze będzie wszystko dobrze między nimi.

Ale czy mieliśmy szansę?

********************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek. Wiele to dla mnie znaczy. Dziękuję ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro