|Rozdział 7|
— Wybacz bałagan, [_]–chan…
Izumi wpuścił przyjaciółkę do środka mieszkania i od razu zamknął drzwi na klucz. Przez całą drogę czuł się obserwowany i nie wiedział, czy rzeczywiście ktoś za nimi szedł, czy przez to co spotkało [_], jego umysł zaczął robić mu nieśmieszne żarty. [_] nie odzywała się słowem, zbyt pogrążona w myślach. W głowie co chwilę migały jej wyzwiska namalowane na ścianach jej mieszkania. Teraz, nawet tam nie mogła czuć się bezpiecznie.
— Zaparzę ci herbaty.
Brak reakcji. Izumi zaprowadził przyjaciółkę do salonu i usadowił ją na starej kanapie. Wyciągnął koc i podał dziewczynie. Od razu się nim przykryła i zatopiła, jakby materiał mógł pozbyć się jej wszystkich problemów. Wciąż drżała i wracała myślami do swojego zdemolowanego domu. Izumi położył dwa gorące kubki na stoliku i od razu przytulił do siebie przyjaciółkę. Jego ciemne włosy, podrażniły jej twarz.
— Słuchaj, policja powiedziała, że się tym zajmie. Poradziła, żebyś nie zostawała sama, więc możesz wprowadzić się do mnie, na tyle, na ile będzie to potrzebne — powtarzał wszystkie informacje. — Przeszukają twoje mieszkanie i może znajdą dowody na to, kto to zrobił. Wszystko się ułoży. Zobaczysz.
— Black Dragons… — wyszeptała. — Podpisali się na ścianie. Nie boją się policji i wiedzą, że nic im nie zrobią, Izumi… Ja chyba… Chyba będę musiała jakoś zapłacić im te dwa miliony…
[_] mówiła słabo i cicho, a z każdym wypowiedzianym słowem, czuła jak traci energię i nabiera ochoty na ponowne rozpłakanie się. Powstrzymała się przed tym i ciężko odetchnęła. Chwyciła kubek i upiła trochę herbaty. Izumi nie wiedział, co odpowiedzieć. Nie chciał na siłę przekonywać przyjaciółki, że policja się tym zajmie. Sam w to nie wierzył.
— Zostaniesz na razie tutaj, będziemy się trzymać razem. To bezpieczniejsze niż bycie samej.
— Izumi?
— Hmm?
— Nie powiedziałam ci całej prawdy — poinformowała, czując, że musi mu o tym powiedzieć. Dbał o nią tak bardzo. Był jej najlepszym przyjacielem. Nie chciała przed nim nic ukrywać. Kiedy Izumi milczał i cierpliwie czekał, kontynuowała. — Znalazłam swoją bratnią duszę.
Zielone oczy Izumiego rozszerzyły się w szoku, a usta mimowolnie rozwarły. Przez krótką chwilę myślał, że się przesłyszał. Ostatecznie uznał to za coś pozytywnego. Słyszał dużo historii o bratnich duszach i sam zagłębiał się w ten temat, kiedy [_] mu wyznała, że sama ową posiada. Takie osoby zawsze kończyły szczęśliwie, kiedy się odnajdywały.
— To świetnie, [_]–chan! Znaczy… W końcu poznałaś kogoś, kto może się stać twoją rodziną! [_]–chan…? — Izumi stracił swoją ekscytację i szczęście, kiedy [_] ani trochę nie okazywała pozytywnych uczuć. Była przytłoczona i zmartwiona. I z pewnością nie miało to nic wspólnego z jej zrujnowanym mieszkaniem.
— Ty jesteś moją rodziną, Izumi. I Hayate-san…
— Kim jest twoja bratnia dusza, [_]–chan? Komu jesteś przeznaczona?
Przeznaczona… [_] miała ochotę zwymiotować, kiedy to usłyszała. Nie zaakceptuje tego. Nigdy nie poczuje do Izany ciepłych uczuć.
— To ktoś z Black Dragons… Kurokawa Izana — wypowiedziała jego imię drżącym głosem.
— K–kurokawa Izana? W sensie, że…
[_] zmrużyła oczy. Izumi wydawał się jej w tamtej chwili przerażony. Znał Izanę?
— Znasz go? — zapytała.
— Co…? Nie! — zaprzeczył. Wypuścił ze świstem powietrze ustami i przeczesał ciemne włosy. Oparł się o oparcie i wzmocnił uchwyt na kubku, wypełnionym herbatą. — W sensie, słyszałem o nim… Z tego co mi wiadomo, to… Lider Black Dragons.
— Lider? W sensie, że co?
— Nie wiem, [_]. Mówiłem ci już, że gangi mnie nie obchodzą. Po prostu słyszałem, że ma tam stanowisko przywódcy.
Zapadła cisza, a [_] poczuła jeszcze większą niechęć do Izany. A jeśli to on polecił zdemolowanie jej mieszkania? Przełknęła głośno ślinę. Czy była to zemsta za to, że chciała iść na policję? Mówił, żeby nie zrobiła nic głupiego, a teraz brzmiało to dla niej jak obietnica zemsty…
— Przykro mi [_]... Nie zasłużyłaś na to wszystko.
[_] obudziła się po dwunastej, a mimo to, wciąż czuła się zmęczona psychicznie i najchętniej zostałaby w łóżku. Co też zrobiła. Zrezygnowała dzisiaj ze szkoły. Nie potrafiłaby się skupić i obawiała się, że Izana ponownie będzie na nią czekał. Izumi obiecał, że przyłoży się do notatek i lekcji, żeby z łatwością pomóc jej w zaległościach. [_] uśmiechnęła się pod nosem, kiedy zobaczyła na blacie kuchennym gotowe śniadanie i krótką notatkę od przyjaciela, która informowała, żeby odpoczęła i niczym się nie przejmowała. Dość szybko zjadła przyrządzony posiłek.
Izumi nie posiadał telewizora, ani innych zbędnych rzeczy. Posprzedawał wszystko, żeby móc opłacić leczenie matki. [_] nie wiedziała, co ze sobą zrobić, dlatego chwyciła pierwszą mangę, którą znalazła, a kiedy otworzyła na pierwszej stronie, od razu ją odłożyła. Nie spodziewała się po swoim przyjacielu, że czyta tego typu rzeczy… Westchnęła ciężko i ponownie położyła się na kanapie, przykrywając kocem.
Spojrzała na swój telefon i przypomniało się jej, że ma w nim zapisany numer Izany. Szybko odgoniła od siebie myśl, żeby do niego zadzwonić. To przez niego znalazła się w tej sytuacji. To on ją zaczął nachodzić i wywoływać mnóstwo negatywnych emocji. Nie ufała mu i zamierzała unikać go jak ognia. I kiedy postanowiła sobie te wszystkie rzeczy, jej telefon zadzwonił.
IZANA KUROKAWA
[_] nie wiele myśląc, odrzuciła połączenie, a telefon rzuciła na drugi koniec pokoju. Jej serce przyspieszyło, gdy ponownie usłyszała dzwonek komórki. Kiedy po pięciu razach, Izana nie przestawał wydzwaniać, [_] zrezygnowana podeszła do telefonu i go wyciszyła. Tylko na chwilę, weszła w wiadomości, które również jej wysyłał.
13:18
Kurokawa Izana
Lepiej odbierz, [_].
13:20
Kurokawa Izana
Nie ignoruj mnie.
13:25
Kurokawa Izana
Będziesz tego żałować.
Obiecuję.
Ostatnia wiadomość przestraszyła dziewczynę, dlatego bardzo niechętnie oddzwoniła
do Izany. Czuła jak ponownie zaczyna się stresować. Czego od niej chciał?
— Och, czyli jednak. — Usłyszała niemal od razu. Nie brzmiał na zdenerwowanego. Jego głos wydawał się [_] zadowolony. Jakby wiedział, że [_] zadzwoni i z nią wygra w tym mało znaczącym pojedynku. — Następnym razem wolałbym, żebyś odebrała od razu, [_].
— Bo co? — zapytała, nie siląc się na miły ton. [_] się bała, była zmęczona i chciała odpocząć od całej sytuacji z Black Dragons. Oczywiste było, że nad sobą nie panowała.
— Znowu komuś polecisz, żeby zdemolował mój dom?
Izana chwilę milczał. [_] uznałaby to za przyznanie się do winy, ale Izana szybko wyprowadził ją z błędu.
— Co masz na myśli? — zapytał poważnie, przez co dziewczynę przeszły dreszcze.
— N–nie udawaj, że nie wiesz — odburknęła załamanym głosem. — To ty kazałeś włamać się do mojego mieszkania i je zrujnować. W końcu jesteś przywódcą Black Dragons… — powiedziała ciszej.
— Nie wiem, o czym mówisz, [_]. — Izana nie dawał za wygraną. — Gdzie teraz jesteś?
— Dlaczego miałabym ci to powiedzieć? Nie chcę cię na oczy widzieć — powiedziała i się rozłączyła. Przez chwilę zastanawiała się, czy był to dobry pomysł i doszła do wniosku, że mogła postąpić bardziej rozsądnie. Nie chciała jednak zdradzać Izanie miejsca zamieszkania Izumiego. Po chwili dostała ponownie wiadomość od Izany.
13:37
Kurokawa Izana
Przyjdź pod swój dom o 17:00.
Będę czekał.
A jeśli się nie zjawisz, to przestanę być
wyrozumiały i miły.
A kiedy niby taki byłeś, przeszło [_] przez myśl. Dziewczyna czuła jednak, że nie zachowywał się w stosunku do niej normalnie. Nie wiedziała, czy należało się z tego powodu cieszyć, czy może martwić. Odetchnęła ciężko i próbowała ponownie pozbyć się wszystkich myśli, które skupiały się na gangu Black Dragons i Kurokawie Izanie. [_] była pewna, żeby uwolnić się od gangu, musiała spłacić nie swój dług. Wtedy daliby jej spokój. Z innej strony, nie chciała się przyznać do rzeczy, której nie zrobiła. Bardziej pragnęła wrócić do swojego w miarę spokojnego życia, niż przejmować się opinią osób, które na sumieniu miały gorsze rzeczy, niż nie oddanie pieniędzy.
A skoro Izana twierdził, że wykazywał się względem niej wyrozumiałością, może pozwoli spłacić jej nie swój dług w ratach.
Naprawdę miała taką nadzieję.
Korekta: ShiroiHiganbana
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro