06
Niebieskooka w milczeniu obmywała rany Biskupa , co jakiś czas zerkając na jego twarz.
-Bliżej Ci do chrześcijanki , niż tych barbarzyńców - odezwał się zachrypniętym jeszcze głosem w swoim ojczystym języku.
-Doprawdy Biskupie?- zapytała po angielsku- Co skłoniło cię to takich wniosków?
-Uratowałaś mnie , a teraz obmywasz moje rany- zauważył dokładnie przyglądając się jej twarzy- Nawet pomimo faktu , iż o mało nie pozbawiłem cię życia , wciąż mi pomagasz , niczym prawdziwa chrześcijanka.
Kobieta prychnęła na jego słowa , maczając przy tym materiał nasiąknięty krwią w wodzie.
-Daleko mi do chrześcijanki biskupie- stwierdziła- Urodziłam się poganką i zapewne umrę jako poganka. To co nazywasz chrześcijańską postawą to jednie moja życzliwość- odarła patrząc teraz prosto w oczy mężczyzny- Czasami trzeba patrzeć na ludzi inaczej niż przez pryzmat ich religii czy narodowości.
-Lille Ulv- przemówił damski głos za nią.
-Wyzdrowieje matko- odarła odwracając głowę w stronę kobiety stojącej za nimi , nawet nie czekając na jej pytanie- Jeżeli chcesz zostawię was samych.
-Dziękuje lille Ulv- odpowiedziała wciąż stojąc w tym samym miejscu.
Freya wstała zgrabnie i obracając się na pięcie zwinnym krokiem opuściła chwilowe miejsce pobytu ich nowego więźnia.
Przechadzała się chwilę po obozie , aby niespodziewanie wpaść w ramiona Ubbe , który uśmiechał się cwanie na minę jego zdezorientowanej żony.
-Bardzo zabawne- mruknęła ,słysząc cichy śmiech jej męża.
Ten w odpowiedzi złączył ich usta w namiętnym pocałunku , ciesząc się chwilą samotności , która musiała im wystarczyć.
-Tęskniłem za tym - oznajmił po chwili.
-Za pocałunkami?- zapytała będąc lekko zdezorientowaną.
-Nie , za spokojem , nawet jeżeli jest to krótka chwila- odpowiedział , gładząc jej brązowe pukle.
-Też za tym tęsknie- przyznała cicho- Czasami chciałabym się cofnąć do czasu gdy byłam jeszcze małą dziewczynką.
-Kiedy biłaś się z Sigurdem za dokuczanie Ivarowi? Czy kiedy Hvitserk dla zabawy wpychał cię do wody?- zapytał prześmiewczo swojej żony.
-Nawet za tym- stwierdziła przypominając sobie te wszystkie siniaki czy wilgotne ubrania przylegające do jej skóry- Ale chyba szczególnie tęsknie za tym jak ćwiczyłeś ze mną sparing.
-Dlaczego?- zapytał , zastanawiając się co wesołego było w obrywaniu po kostkach stalowym ostrzem.
-Byliśmy sami , nie groziła nam wojna , a ty wtedy tak uroczo się śmiałeś- odarła nieśmiałe , uświadamiając sobie ,że Ubbe od dziecka posiadał specjalne miejsce w jej sercu.
-Śmiesznie wtedy wyglądałaś- zauważył , przypominając sobie obraz dziecięcej Freyi , która prychała niczym kot i co chwila marszczyła nos , kiedy lądowała pośladkami na twardej ziemi.
-Chyba przestanę z tobą wspominać , jeżeli jedyną rzeczą będzie przypominanie mi jaką niezdarą byłam- oznajmiła sarkastycznie , śmiejąc się po chwili wraz z Ubbe , czując jak ich chwilowe zmartwienia zostają pochłonięte przez ich dziecięce wspomnienia.
~~~~
-Dlaczego Rollo miałby pomagać Ivarowi i Hvitserkowi? - zapytał siedzący obok brunetki Ubbe.
-Nie wiem - odpowiedział mu zmęczony Björn- Może tam jest , może spróbuje z nim porozmawiać.
-Udam się z tobą- oznajmiła Lagertha.
-Ivar zabije cię , gdy tylko przekroczysz próg wielkiej sali- stwierdziła Freya- Ja pojadę z Björnem.
-Siostro- zaczął ostrzegawczo wiking.
-Wiesz ,że nie podważysz mojej decyzji , chociażby przywiązał mnie do słupa- odarła z sarkazmem , patrząc na zrezygnowana minę najstarszego z braci - Wchodzisz na teren wroga, przyda Ci się wsparcie , chociażby niewielkie, po za tym może uda nam się przejść na jakiś układ- dodała patrząc na swoją matkę i brata.
-Być może król Harald i Rollo postąpią mądrze- przyznał jej blondyn.
-Nie liczyłabym na to- odpowiedziała im Lagertha- Teraz to oni mają przewagę.
~~~~
Rodzeństwo siedziało przy drewnianym stole , krzyżując swoje spojrzenia z Ivarem i Hvitserkiem.
-Gdzie jest Rollo?- zapytał ich Björn- Gdzie mój wuj?
-Złożyłem mu wizytę- odarł szatyn- Pozdrawia cię Björnie Żelaznoboki, i liczy ,że nie stawisz czoła jego armii.
-A więc jaki był powód zasilania waszych oddziałów?- Freya zadała pytanie miękkim głosem.
-Nie podał powodu- odpowiedział jej szatyn- Taka prawda , droga Freyo, wyraził jedynie swoją gotowość.
-Ja wam powiem- przemówił Ivar- Wie ,że sprawiedliwość jest po naszej stronie. Lagertha zabiła naszą matkę i przejęła królestwo.
-To stara historia Ivarze- odarł mu jej brat.
-Musze pomścić śmierć mojej matki- stwierdził hardo patrząc na blondyna- I myślę ,że na moim miejscu zrobilibyście to samo.
-Przez wzgląd na ojca- zaczął wiking- na jego spuściznę i wszystko w co wierzył, proszę cię ,Ivarze byś nie narażał na śmierć naszych ludzi.
-Mówisz tak tylko dlatego, że widzisz jak nasza armia rośnie w siłę- powiedział pewnie- Nie byłoby was tu , gdybyście uważali ,że wygracie , po prostu się boicie.
Brunetka spojrzała nienawistnie na wikinga , wciąż zachowując milczenie i czekając na decyzje swojego brata.
-Nie boimy się- odarł mu po chwili Björn- To nic nie zmienia.
-Cóż- zaczął Ivar i machnięciem ręki przywołał do siebie podwładnych z broniami w dłoniach.
Rodzeństwo jednak siedziało spokojnie na swoich miejscach , wiedząc ,że porywczość w tej sytuacji może kosztować ich życie.
-Co to ma być?!- zapytał wściekle Harald- Dobrze wiesz ,że tak nie postępujemy- powiedział wskazując palcem na najmłodszego Ragnarssona.
-Warto było spróbować- oznajmił mu niczym przejęty brunet.
-Ubolewam ,że Rollo bierze w tym udział- stwierdził po chwili jej brat , wstając od stołu wraz z młodszą siostrą- Mało ma krain do podbicia?-zapytał jakby siebie.
Usłyszeli jedynie milczenie wręcz nie zwlekając udali się do wyjścia.
~~~~
-Musimy walczyć- powiedział niemrawo mąż Freyi.
-Musimy walczyć- powtórzył mu najstarszy Ragnarsson - Walczymy o spuściznę mojego ojca. Wszyscy w nią wierzyliśmy i wszyscy zrozumieliśmy , jak młody rolnik z Norwegii ryzykował życiem odkrywając świat, byśmy mogli uprawiać ziemię. To było celem jego życia , jego życiową ambicją. Spełnijmy jego marzenie ponieważ jeżeli Ivar wygra , jego marzenia przepadną.
-A więc przygotujmy się- oznajmił Ubbe- Nie ma to jak proste rozwiązanie , prawda?
-Nie możemy zostawić Kattegat bez obrony - wtrąciła się Lagertha - Nie znamy planów Ivara. Myślę ,że powinniśmy wysłać znaczną część oddziałów z powrotem do miasta.
-Nie- powiedziała nagle Freya - Nie widziałaś ilu franków liczyła ta flota. Boję się ,że tym razem Ivar wykorzysta całe wojsko ,wiedząc ,że ma przewagę liczebną.
-Masz coś na myśli siostro?- zapytał jej z nadzieją blondyn.
-Niestety- zaczęła zrezygnowana - obawiam się ,że nie ważne czego nie wymyślimy liczba żołnierzy wciąż pozostawia wiele do życzenia.
-Bogowie i tak już zdecydowali - odezwał się nagle Hafdam , nie racząc ich nawet pojedynczym spojrzeniem.
~~~~
Kobieta wyciągnęła ostrze z kolejnego trupa , który upadł wprost pod jej nogami.
Dyszała ciężko , czując jakby w płucach rzęziło jej tuzin kamieni, jednak wciąż napierała naprzód ,czując jak czerwona ciecz spływa po jej policzku.
-Lille Ulv- odezwał się do niej matka.
-Tak?- zapytała melancholijnym tonem.
Blondwłosa kobieta nie odpowiedziała jej , jedynie zawiesiła na szyi córki rzemyk z charakterystycznym młotem , który nie dawno sama nosiła.
Następnie ucałowała ją w czoło i spojrzała w jej oczy z miłością. Ona również milczała , czując ,że teraz nie potrzeba im słów.
Chwytając topór leżący obok niej , Freya rzuciła go niechlujne w stronę przeciwnika ,który nieświadomy, padł z krzykiem na ziemie.
Podbiegła do niego , na tyle szybko jak pozwalały jej nogi ,dobijając go.
Nagle w jej oczach migną obraz Hvitserka , będąc jakby w transie ruszyła w jego stronę zabijając kolejno wrogów , którzy wpadli pod jej ostrze.
Gdy zobaczyła jak ten upada na ziemię , szybo podbiegła do niego , czując jak sumienie uderza w nią ze zdwojoną siłą.
-Hvitserk , nawet o tym nie myśl - krzyknęła malutka brunetka.
-Nie pomyśle- odpowiedział jej figlarsko szatyn- Ale zrobię!
Już po chwili można było usłyszeć śmiech i krzyki dwójki dzieci.
Czując jak jej ubranie zaczyna nasiąkać wodą wypuściła głośno powietrzę i spojrzała z przydługich włosów na chłopaka przed nią.
-Hvitserk , ile razy Ci mówiliśmy ,żebyś nie wrzucał Freyi do wody- krzyknął w jego stronę Ubbe , podbiegając do nas wraz z Sigurdem i ciągnącym przez niego na wózku Ivarem.
Po chwili dziewczynka wyciągnęła dłoń przed siebie patrząc w stronę jej oprawcy.
-Mógłbyś mi chociaż pomóc- odparła , starając ukryć się uśmiech cisnący się na jej usta.
Chłopiec chwycił jej drobną dłoń ,aby po chwili zostać pociągniętym wprost do zimnej wody , w której siedziała mała Freya.
Głośne śmiechy dzieci roznosiły się teraz w oddali ,a mokre ubrania jakoby straciły na znaczeniu.
Miała go już na wyciągnięcie ręki , a gdy ten postanowił wstać przyśpieszyła nieznacznie , jednak po chwili jej nogi same stanęły w miejscu , widząc obraz przed sobą.
Ubbe stał przed swoim bratem , a ten jakoby gotowy na to co ma nadejść rozłożył ręce czekając na śmierć z ręki starszego z rodzeństwa.
-Ubbe nie!- krzyknęła w jego stronę niebieskooka , ponownie biegnąc w ich stronę- Ubbe to twój brat!- krzyknęła ponownie , kiedy od gardła mężczyzny dzieliły jedynie milimetry.
Szatyn krzyknął rozjuszony i oddalił się od Hvitserka , który stał zdezorientowany , wciąż czekając na jego ruch , ale już po chwili jej mąż zajął się innym wrogim wikingiem za sobą , pozostawiając brata na pastwę losu.
Freya dobiegła do nich i ponownie zaczęła zabijać atakujących ją wikingów.
Wpadła w swojego rodzaju trans , starając się jedynie ochronić siebie i bliskich. Oddychała ciężko a dłoń w której trzymała miecz bolała ją od mocnego uścisku , jednak ta jedynie zaciskała zęby napierając przed siebie.
Słysząc krzyk Torvi i dostrzegając ciało jej martwego bratanka , bruneta krzyknęła rozpaczliwie , wiedząc już o kim była jej niedawna wizja.
Rozczarowanie zalało jej ciało , jednak szybko zostało przemienione w wściekłość , która teraz buzowała w jej żyłach.
Niczym natchniona przez bogów ruszyła przodem taranując jej przyszłe ofiary, które padały za nim zdążyły spojrzeć jej w oczy , w których teraz iskrzyły pioruny.
Widząc na horyzoncie swojego brata od razu do niego podbiegła , aby mieć pewność ,że i on dziś nie zginie.
-Trzymaj rękojeść pewniej , jeżeli chcesz używać tarczy musisz umieć trzymać swój mieć jedną ręką- powiedział jej pewnie Björn poprawiając uchwyt na jej drobnej dłoni- Spróbuj teraz.
Dziewczynka zamachnęła się w kierunku wikinga a ten odarł jej atak jednym , płynnym machnięciem uderzając w jej tarcze , której trzymała się mocno , przez co jej knykcie wręcz pobladły.
Siła uderzenia była na tyle potężna ,że jej drobna osoba upadła z łoskotem na ziemię. Jednak ta szybko się podniosła , i uparcie walczyła dalej , szukając słabych punktów u jej brata.
Kiedy w końcu dostrzegła niechroniony bok , zwinnym ruchem zamachnęła się mieczem , powodując cichy jęk u mężczyzny przed nią.
-Udało mi się - oznajmiła wesoło.
-Z dnia na dzień jesteś coraz lepsza siostrzyczko- opowiedział jej -Jestem z ciebie dumny.
Freya na te słowa pobiegła do brata obejmując ciasno jego ciało , czując jak w środku rozpiera ją euforia.
-Björn!-kobieta krzyknęła, wyciągając w jego stronę dłoń ,którą przyjął znowu stając o własnych nogach - Jesteś cały?- zapytała oglądając wikinga.
-Tak , tak - mruknął niewyraźnie - Co z tobą?
-Będzie lepiej ,jeżeli to wszystko się skończy- odarła uderzając mieczem w zbliżającego się do nich wroga.
Walczyła teraz ramię w ramię z bratem próbując pokonać siły Ivara , których wcale nie ubywało. Nagle z tyłu naszedł ich kolejny z wikingów , jednak zmęczenie i obolałe ramię dało o sobie znać , pozwalając mężczyźnie zaatakować brunetkę , która odpierała go czym mogła, ale gdy w ostatniej chwili miała się zamachnąć jej przeciwnik był szybszy nacinając skórę na jej brzuchu.
Freya krzyknęła czując pieczenie w miejscu w którym wcześniej był topór. Jej brat dostrzegając , stan w którym znalazła się jego siostra , zaatakował wroga niczym rozjuszony niedźwiedź chwytając ją pod ramię i osłaniając ją od innych własnym ciałem.
-Freya?!- zawołał ją blondyn.
-Rana nie jest głęboka- odarła jęcząc cicho i dotykając rany przez tunikę- Ale tracę krew , jeżeli nie opatrzę tego chociaż prowizorycznie- zaczęła czując jak czerwona ciecz powoli wsiąka w materiał.
-Zabieram cię stąd- oznajmił , starając się wyprowadzić siostrę poza pole bitwy.
W pewnej chwili wzrok mężczyzny powędrował w stronę Ivara , który niczym władca stał na szycie , z dała obserwując cały pojedynek. Kiedy machnął ostrzem , za jego pleców wyłoniła się frankijska armia ,która niczym rozjuszone psy ruszyły po swoją zdobycz.
Kobieta patrzała z przerażeniem na to miało nadjeść , ale najstarszy Ragnarsson , przewidział ,ze nie mają już żadnych szans.
-Szybko!- krzyknął- Odwrót!
Blondyn złapał siostrę w pasie , biorąc ją tym samym na ręce , nie chcąc aby jej stan ich spowolnił.
Ta w odpowiedzi jęknęła cicho i kurczowo trzymała się brata , który biegł ile sił w nogach , aby mieć pewność ,że Ci będą chociaż na chwilę bezpieczni.
~~~~
Freya szła ze spuszczoną głową , czując jak zmęczenie ogarnia jej ciało. Jej rana mimo ,że zabandażowana i na szczęście nie tak głęboka dawała o sobie znać irytującym szczypaniem, kiedy ta tylko zgięła bardziej swoje obolałe ciało.
Ubbe szedł obok niej , asekurując ją aby ta nie upadła , mimo ,że on sam nie był w dobrej kondycji fizycznej jak i mentalnej.
Rozglądała się chaotycznie ,wchodząc do chatki w której miała być blondwłosa dziewczyna , miejąca za zadanie opiekować się jej córką.
Widząc jej spojrzenie i brak dziecka warknęła i ruszyła przed siebie wściekle.
-Gdzie moja córka Margrethe?!- zapytała brunetka , jednak nie dostała odpowiedzi.
Niebieskooka popchnęła kobietę stojąca w przejściu i ruszyła w głąb pokoju , szukając wzrokiem Helgi.
Kiedy dostrzegła ją w jednym z rogów pokoju , podbiegła do niej tuląc ją jak najbliżej ciała.
Chwyciła jej małe ciało mocniej , po czym ruszyła w stronę wielkiej sali , w której znajdowała się reszta jej rodziny.
Ubbe widząc swoją córkę , podszedł do nich żwawszym krokiem obejmując ciasno jego żonę i małą pociechę ,która zaintrygowana przyglądała się zmęczonym i krwawym twarzom obojga rodziców.
-Freya musimy się pakować - oznajmił jej starszy brat - Ivar będzie tu niedługo , musimy uciekać jak najdalej stąd.
Brunetka kiwnęła lekko głową , obracając się na pięcie , jednak za nim postawiła chociażby jeden krok została zatrzymana przez szatyna.
-Zostań tu z Helgą, wszystkim się zajmę- oznajmił i szybkim korkiem wyszedł nie czekając na jej odpowiedź.
Kobieta zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu , patrząc na ludzi w niej zebranych.
Gdy zobaczyła swoją matkę , nie mogła uwierzyć własnym oczom. Podeszła do niej niepewnie patrzą uważnie na jej białe loki i zastygniętą twarz.
-Matko?- zapytała cicho , ale tak jak w przypadku Margrethe nie dostała żadnej odpowiedzi.
Tarczowniczka westchnęła cicho , bujając drobną dziewczynkę w swoich ramionach.
- Przegraliśmy Lille Ulv- szepnęła do dziecka smutno - Ale wiedz ,że obronię cię przed wszystkimi trudnościami , które Ci zagrożą i zabije wszystkich wrogów ,którzy chociażby pomyślą aby cię skrzywdzić. Obiecuję Ci to lille Ulv.
~~~~
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał i wybaczycie mi moje lenistwo w wstawianiu rozdziałów.
To wszystko z mojej strony, trzymajcie się ciepło moi drodzy.
Skomentuj
lub
zagłosuj!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro