Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

06

Niebieskooka w milczeniu obmywała rany Biskupa , co jakiś czas zerkając na jego twarz.

-Bliżej Ci do chrześcijanki , niż tych barbarzyńców - odezwał się zachrypniętym jeszcze głosem w swoim ojczystym języku.

-Doprawdy Biskupie?- zapytała po angielsku- Co skłoniło cię to takich wniosków?

-Uratowałaś mnie , a teraz obmywasz moje rany- zauważył dokładnie przyglądając się jej twarzy- Nawet pomimo faktu , iż o mało nie pozbawiłem cię życia , wciąż mi pomagasz , niczym prawdziwa chrześcijanka.

Kobieta prychnęła na jego słowa , maczając przy tym materiał nasiąknięty krwią w wodzie.

-Daleko mi do chrześcijanki biskupie- stwierdziła- Urodziłam się poganką i zapewne umrę jako poganka. To co nazywasz chrześcijańską postawą to jednie moja życzliwość- odarła patrząc teraz prosto w oczy mężczyzny- Czasami trzeba patrzeć na ludzi inaczej niż przez pryzmat ich religii czy narodowości.

-Lille Ulv- przemówił damski głos za nią.

-Wyzdrowieje matko- odarła odwracając głowę w stronę kobiety stojącej za nimi , nawet nie czekając na jej pytanie- Jeżeli chcesz zostawię was samych.

-Dziękuje lille Ulv- odpowiedziała wciąż stojąc w tym samym miejscu.

Freya wstała zgrabnie i obracając się na pięcie zwinnym krokiem opuściła chwilowe miejsce pobytu ich nowego więźnia.

Przechadzała się chwilę po obozie , aby niespodziewanie wpaść w ramiona Ubbe , który uśmiechał się cwanie na minę jego zdezorientowanej żony.

-Bardzo zabawne- mruknęła ,słysząc cichy śmiech jej męża.

Ten w odpowiedzi złączył ich usta w namiętnym pocałunku , ciesząc się chwilą samotności , która musiała im wystarczyć.

-Tęskniłem za tym - oznajmił po chwili.

-Za pocałunkami?- zapytała będąc lekko zdezorientowaną.

-Nie , za spokojem , nawet jeżeli jest to krótka chwila- odpowiedział , gładząc jej brązowe pukle.

-Też za tym tęsknie- przyznała cicho- Czasami chciałabym się cofnąć do czasu gdy byłam jeszcze małą dziewczynką.

-Kiedy biłaś się z Sigurdem za dokuczanie Ivarowi? Czy kiedy Hvitserk dla zabawy wpychał cię do wody?- zapytał prześmiewczo swojej żony.

-Nawet za tym- stwierdziła przypominając sobie  te wszystkie siniaki czy wilgotne ubrania przylegające do jej skóry- Ale chyba szczególnie tęsknie za tym jak ćwiczyłeś ze mną sparing. 

-Dlaczego?- zapytał , zastanawiając się co wesołego było w obrywaniu po kostkach stalowym ostrzem.

-Byliśmy sami , nie groziła nam wojna , a ty wtedy tak uroczo się śmiałeś- odarła nieśmiałe , uświadamiając sobie ,że Ubbe od dziecka posiadał specjalne miejsce w jej sercu.

-Śmiesznie wtedy wyglądałaś- zauważył , przypominając sobie obraz dziecięcej Freyi , która prychała niczym kot i co chwila marszczyła nos , kiedy lądowała pośladkami na twardej ziemi.

-Chyba przestanę z tobą wspominać , jeżeli jedyną rzeczą będzie przypominanie mi jaką niezdarą byłam- oznajmiła sarkastycznie , śmiejąc się po chwili wraz z Ubbe , czując jak ich chwilowe zmartwienia zostają pochłonięte przez ich dziecięce wspomnienia.


~~~~

-Dlaczego Rollo miałby pomagać Ivarowi i Hvitserkowi? - zapytał siedzący obok brunetki Ubbe.

-Nie wiem - odpowiedział mu zmęczony Björn- Może tam jest , może spróbuje z nim porozmawiać. 

-Udam się z tobą- oznajmiła Lagertha.

-Ivar zabije cię , gdy tylko przekroczysz próg wielkiej sali- stwierdziła Freya- Ja pojadę z Björnem.

-Siostro- zaczął ostrzegawczo wiking.

-Wiesz ,że nie podważysz mojej decyzji , chociażby przywiązał mnie do słupa- odarła z sarkazmem , patrząc na zrezygnowana minę najstarszego z braci - Wchodzisz na teren wroga, przyda Ci się wsparcie , chociażby niewielkie, po za tym może uda nam się przejść na jakiś układ- dodała patrząc na swoją matkę i brata.

-Być może król Harald i Rollo postąpią mądrze- przyznał jej blondyn.

-Nie liczyłabym na to- odpowiedziała im Lagertha- Teraz to oni mają przewagę.


~~~~ 

Rodzeństwo siedziało przy drewnianym stole , krzyżując swoje spojrzenia z Ivarem i Hvitserkiem.

-Gdzie jest Rollo?- zapytał ich Björn- Gdzie mój wuj?  

-Złożyłem mu wizytę- odarł szatyn- Pozdrawia cię Björnie Żelaznoboki, i liczy ,że nie stawisz czoła jego armii.

-A więc jaki był powód zasilania waszych oddziałów?-  Freya zadała pytanie miękkim głosem.

-Nie podał powodu- odpowiedział jej szatyn- Taka prawda , droga Freyo, wyraził jedynie swoją gotowość.

-Ja wam powiem- przemówił Ivar- Wie ,że sprawiedliwość jest po naszej stronie. Lagertha zabiła naszą matkę i przejęła królestwo.

-To stara historia Ivarze- odarł mu jej brat.

-Musze pomścić śmierć mojej matki- stwierdził hardo patrząc na blondyna- I myślę ,że na moim miejscu zrobilibyście to samo.

-Przez wzgląd na ojca- zaczął wiking- na jego spuściznę i wszystko w co wierzył, proszę cię ,Ivarze byś nie narażał na śmierć naszych ludzi.

-Mówisz tak tylko dlatego, że widzisz jak nasza armia rośnie w siłę- powiedział pewnie- Nie byłoby was tu , gdybyście uważali ,że wygracie , po prostu się boicie.

Brunetka spojrzała nienawistnie na wikinga , wciąż zachowując milczenie i czekając na decyzje swojego brata.

-Nie boimy się- odarł mu po chwili Björn- To nic nie zmienia.

-Cóż- zaczął Ivar i machnięciem ręki przywołał do siebie podwładnych z broniami w dłoniach.

Rodzeństwo jednak siedziało spokojnie na swoich miejscach , wiedząc ,że porywczość w tej sytuacji może kosztować ich życie. 

-Co to ma być?!- zapytał wściekle Harald- Dobrze wiesz ,że tak nie postępujemy- powiedział wskazując palcem na najmłodszego Ragnarssona.

-Warto było spróbować- oznajmił mu niczym przejęty brunet.

-Ubolewam ,że Rollo bierze w tym udział- stwierdził po chwili jej brat , wstając od stołu wraz z młodszą siostrą- Mało ma krain do podbicia?-zapytał jakby siebie.

Usłyszeli jedynie milczenie wręcz nie zwlekając udali się do wyjścia.


~~~~

-Musimy walczyć- powiedział niemrawo mąż Freyi.

-Musimy walczyć- powtórzył mu najstarszy Ragnarsson - Walczymy o spuściznę mojego ojca. Wszyscy w nią wierzyliśmy i wszyscy zrozumieliśmy ,  jak młody rolnik z Norwegii ryzykował życiem odkrywając świat, byśmy mogli uprawiać ziemię. To było celem jego życia , jego życiową ambicją. Spełnijmy jego marzenie ponieważ jeżeli Ivar wygra , jego marzenia przepadną.

-A więc przygotujmy się- oznajmił Ubbe- Nie ma to jak proste rozwiązanie , prawda?

-Nie możemy zostawić Kattegat bez obrony - wtrąciła się Lagertha - Nie znamy planów Ivara. Myślę ,że powinniśmy wysłać znaczną część oddziałów z powrotem do miasta.

-Nie- powiedziała nagle Freya - Nie widziałaś ilu franków liczyła ta flota. Boję się ,że tym razem Ivar wykorzysta całe wojsko ,wiedząc ,że ma przewagę liczebną.

-Masz coś na myśli siostro?- zapytał jej z nadzieją blondyn.

-Niestety- zaczęła zrezygnowana - obawiam się ,że nie ważne czego nie wymyślimy liczba żołnierzy wciąż pozostawia wiele do życzenia.

-Bogowie i tak już zdecydowali - odezwał się nagle Hafdam , nie racząc ich nawet pojedynczym spojrzeniem. 


~~~~

Kobieta wyciągnęła ostrze z kolejnego trupa , który upadł wprost pod jej nogami. 

Dyszała ciężko , czując jakby w płucach rzęziło jej tuzin kamieni, jednak wciąż napierała naprzód ,czując jak czerwona ciecz spływa po jej policzku.


-Lille Ulv- odezwał się do niej matka.

-Tak?- zapytała melancholijnym tonem.

Blondwłosa kobieta nie odpowiedziała jej , jedynie zawiesiła na szyi córki rzemyk z charakterystycznym młotem , który nie dawno sama nosiła.

Następnie ucałowała ją w czoło i spojrzała w jej oczy z miłością. Ona również milczała , czując ,że teraz nie potrzeba im słów.


Chwytając topór leżący obok niej , Freya rzuciła go niechlujne w stronę przeciwnika ,który nieświadomy, padł z krzykiem na ziemie.

Podbiegła do niego , na tyle szybko jak pozwalały jej nogi ,dobijając go.

Nagle w jej oczach migną obraz Hvitserka , będąc jakby w transie ruszyła w jego stronę zabijając kolejno wrogów , którzy wpadli pod jej ostrze.

Gdy zobaczyła jak ten upada na ziemię , szybo podbiegła do niego , czując jak sumienie uderza w nią ze zdwojoną siłą.


-Hvitserk , nawet o tym nie myśl - krzyknęła malutka brunetka.

-Nie pomyśle- odpowiedział jej figlarsko szatyn- Ale zrobię!

Już po chwili można było usłyszeć  śmiech i krzyki dwójki dzieci.

Czując jak jej ubranie zaczyna nasiąkać wodą wypuściła głośno powietrzę i spojrzała z przydługich włosów na chłopaka przed nią.

-Hvitserk , ile razy Ci mówiliśmy ,żebyś nie wrzucał Freyi do wody- krzyknął w jego stronę Ubbe , podbiegając do nas wraz z Sigurdem i ciągnącym przez niego na wózku Ivarem.

Po chwili dziewczynka wyciągnęła dłoń przed siebie patrząc w stronę jej oprawcy.

-Mógłbyś mi chociaż pomóc- odparła , starając ukryć się uśmiech cisnący się na jej usta.

Chłopiec chwycił jej drobną dłoń ,aby po chwili zostać pociągniętym wprost do zimnej wody , w której siedziała mała Freya.

Głośne śmiechy dzieci roznosiły się  teraz w oddali ,a mokre ubrania jakoby straciły na znaczeniu.


Miała go już na wyciągnięcie ręki , a gdy ten postanowił wstać przyśpieszyła nieznacznie , jednak po chwili jej nogi same stanęły w miejscu , widząc obraz przed sobą.

Ubbe stał przed swoim bratem , a ten jakoby gotowy na to co ma nadejść rozłożył ręce czekając na śmierć z ręki starszego z rodzeństwa.

-Ubbe nie!- krzyknęła w jego stronę niebieskooka , ponownie biegnąc w ich stronę- Ubbe to twój brat!- krzyknęła ponownie , kiedy od gardła mężczyzny dzieliły jedynie milimetry.

Szatyn krzyknął rozjuszony i oddalił się od Hvitserka , który stał zdezorientowany , wciąż czekając na jego ruch , ale już po chwili jej mąż zajął się innym wrogim wikingiem za sobą , pozostawiając brata na pastwę losu.

Freya dobiegła do nich i ponownie zaczęła zabijać atakujących ją wikingów.

Wpadła w swojego rodzaju trans , starając się jedynie ochronić siebie i bliskich. Oddychała ciężko a dłoń w której trzymała miecz bolała ją od mocnego uścisku , jednak ta jedynie zaciskała zęby napierając przed siebie.

Słysząc krzyk Torvi i dostrzegając ciało jej martwego bratanka , bruneta krzyknęła rozpaczliwie , wiedząc już o kim była jej niedawna wizja.

Rozczarowanie zalało jej ciało , jednak szybko zostało przemienione w wściekłość , która teraz buzowała w jej żyłach.

Niczym natchniona przez bogów ruszyła przodem taranując jej przyszłe ofiary, które padały za nim zdążyły spojrzeć jej w oczy , w których teraz iskrzyły pioruny.

 Widząc na horyzoncie swojego brata od razu do niego podbiegła , aby mieć pewność ,że i on dziś nie zginie.


-Trzymaj rękojeść pewniej , jeżeli chcesz używać tarczy musisz umieć trzymać swój mieć jedną ręką- powiedział jej pewnie Björn poprawiając uchwyt na jej drobnej dłoni- Spróbuj teraz.

Dziewczynka zamachnęła się w kierunku wikinga a ten odarł jej atak jednym , płynnym machnięciem uderzając w jej tarcze , której trzymała się mocno , przez co jej knykcie wręcz pobladły.

Siła uderzenia była na tyle potężna ,że jej drobna osoba upadła z łoskotem na ziemię. Jednak ta szybko się podniosła , i uparcie walczyła dalej , szukając słabych punktów u jej brata.

Kiedy w końcu dostrzegła niechroniony bok , zwinnym ruchem zamachnęła się mieczem , powodując cichy jęk u mężczyzny przed nią.

-Udało mi się - oznajmiła wesoło.

-Z dnia na dzień jesteś coraz lepsza siostrzyczko- opowiedział jej -Jestem z ciebie dumny.

Freya na te słowa pobiegła do brata obejmując ciasno jego ciało , czując jak  w środku rozpiera ją euforia.


-Björn!-kobieta krzyknęła,  wyciągając w jego stronę dłoń  ,którą przyjął znowu stając o własnych nogach - Jesteś cały?- zapytała oglądając wikinga.

-Tak , tak - mruknął niewyraźnie - Co z tobą?

-Będzie lepiej ,jeżeli to wszystko się skończy- odarła uderzając mieczem  w zbliżającego się do nich wroga.

Walczyła teraz ramię w ramię z bratem próbując pokonać siły Ivara , których wcale nie ubywało. Nagle z tyłu naszedł ich kolejny z wikingów , jednak zmęczenie i obolałe ramię dało o sobie znać , pozwalając mężczyźnie zaatakować brunetkę , która odpierała go czym mogła, ale gdy w ostatniej chwili miała się zamachnąć jej przeciwnik był szybszy nacinając skórę na jej brzuchu.

Freya krzyknęła czując pieczenie w miejscu w którym wcześniej był topór. Jej brat dostrzegając , stan w którym znalazła się jego siostra , zaatakował wroga niczym rozjuszony niedźwiedź chwytając ją pod ramię i osłaniając ją od innych własnym ciałem.

-Freya?!- zawołał ją blondyn.

-Rana nie jest głęboka- odarła jęcząc cicho i dotykając rany przez tunikę- Ale tracę krew , jeżeli nie opatrzę tego chociaż prowizorycznie- zaczęła czując jak czerwona ciecz powoli wsiąka w materiał.

-Zabieram cię stąd- oznajmił , starając się wyprowadzić siostrę poza pole bitwy.

W pewnej chwili wzrok mężczyzny powędrował w stronę Ivara , który niczym władca stał na szycie , z dała obserwując cały pojedynek. Kiedy machnął ostrzem , za jego pleców wyłoniła się frankijska armia ,która niczym rozjuszone psy ruszyły po swoją zdobycz.

Kobieta patrzała z przerażeniem na to miało nadjeść , ale najstarszy Ragnarsson , przewidział ,ze nie mają już żadnych szans.

-Szybko!- krzyknął- Odwrót!

Blondyn złapał siostrę w pasie , biorąc ją tym samym na ręce , nie chcąc aby jej stan ich spowolnił.

Ta w odpowiedzi jęknęła cicho i kurczowo trzymała się brata , który biegł ile sił w nogach , aby mieć pewność ,że Ci będą chociaż na chwilę bezpieczni.


~~~~

Freya szła ze spuszczoną głową , czując jak zmęczenie ogarnia jej ciało. Jej rana mimo ,że zabandażowana i na szczęście nie tak głęboka dawała o sobie znać irytującym szczypaniem, kiedy ta tylko zgięła bardziej swoje obolałe ciało.

Ubbe szedł obok niej , asekurując ją aby ta nie upadła , mimo ,że on sam nie był w dobrej kondycji fizycznej jak i mentalnej.  

Rozglądała się chaotycznie ,wchodząc do chatki w której miała być  blondwłosa dziewczyna , miejąca za zadanie opiekować się jej córką.

Widząc jej spojrzenie i brak dziecka warknęła i ruszyła przed siebie wściekle.

-Gdzie moja córka Margrethe?!- zapytała brunetka , jednak nie dostała odpowiedzi.

Niebieskooka popchnęła kobietę stojąca w przejściu i ruszyła w głąb pokoju , szukając wzrokiem Helgi.

Kiedy dostrzegła ją w jednym z rogów pokoju , podbiegła do niej tuląc ją jak najbliżej ciała.

Chwyciła jej małe ciało mocniej , po czym ruszyła w stronę wielkiej sali , w której znajdowała się reszta jej rodziny.

Ubbe widząc swoją córkę , podszedł do nich żwawszym krokiem obejmując ciasno jego żonę i małą pociechę  ,która zaintrygowana przyglądała się zmęczonym i krwawym twarzom obojga rodziców.

-Freya musimy się pakować - oznajmił jej starszy brat - Ivar będzie tu niedługo , musimy uciekać jak najdalej stąd.

Brunetka kiwnęła lekko głową , obracając się na pięcie , jednak za nim postawiła chociażby jeden krok została zatrzymana przez szatyna.

-Zostań tu z Helgą, wszystkim się zajmę- oznajmił i szybkim korkiem wyszedł nie czekając na jej odpowiedź.

Kobieta zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu , patrząc na ludzi w niej zebranych.

Gdy zobaczyła swoją matkę , nie mogła uwierzyć własnym oczom. Podeszła do niej niepewnie patrzą uważnie na jej białe loki i zastygniętą twarz.

-Matko?- zapytała cicho , ale tak jak w przypadku Margrethe nie dostała żadnej odpowiedzi.

Tarczowniczka westchnęła cicho , bujając drobną dziewczynkę w swoich ramionach.

- Przegraliśmy Lille Ulv- szepnęła do dziecka smutno - Ale wiedz ,że obronię cię przed wszystkimi trudnościami , które Ci zagrożą i zabije wszystkich wrogów  ,którzy chociażby pomyślą aby cię skrzywdzić. Obiecuję Ci to lille Ulv.


~~~~

Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał i wybaczycie mi moje lenistwo w wstawianiu rozdziałów.

To wszystko z mojej strony, trzymajcie się ciepło moi drodzy.

Skomentuj

lub

zagłosuj!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro