05
Brązowowłosa kobieta stała na łące , zastanawiając się czy umarła.
Bała się ruszyć ,ponieważ nie wiedziała co tym razem może się stać.
-Freya-głos wyszeptał za nią- Freya-powtórzył.
Kobieta obróciła się na pięcie ale nikogo nie dostrzegła.
Sytuacja powtórzyła się jeszcze dwa razy , ale ona jedyne rozglądała się zdezorientowana.
-Kim jesteś?-zapytała w końcu.
-Alfred-głos zabrzmiał obok niej-Musisz znaleźć Alfreda.
Freya zmarszczyła brwi , nie rozumiejąc o to teraz może chodzić.
-Kim jest Alfred?-zadała kolejne pytanie.
-Rodzina to twoja siła , znajdź Alfreda Freyo.
Po tych słowach , poczuła zbierającą się pod nią ciecz, którą okazała się krew oraz pływający w niej topór.
Brunetka otworzyła oczy , jednak po chwili je zamknęła czując jak ciężkie były. Spróbowała ponownie i po kilku próbach udało jej się ponownie zobaczyć świat przed nią, okazało się ,że była w jakieś chatce.
Dłonią poruszyła dopiero po chwili aby dotknąć miejsca w którym przeszyła ją strzała ale jedyne co poczuła do prowizoryczny bandaż ze szmat, który obwijał się wokół jej dużych piersi.
Jęknęła z bólu , gdy próbowała się ruszyć.
Nagle drzwi przed nią otworzyły się ,a w progu stanęła blondwłosa kobieta.
-Helga-przemówiła z bólem w gardle, po chwili żałując ,że się odezwała.
Postać przed nią na jej cichy głos zerwała się z miejsca, nachylając się nad Freyą.
-Przeżyłaś lille Ulv-powiedziała blondynka z ulgą w głosie-Naprawdę jesteś ulubienicą bogów.
-Zastanawia mnie tylko , jak Helga-zapytała niemrawo-Ta strzała wbiła się we mnie dość głęboko-zauważyła.
-Medalion ,który miałaś na sobie-odpowiedziała-Ten wilczy pazur zatrzymał dalszy lot strzały.
Brunetka chciała się zaśmiać na jej głupi fart ,ale jedyne co opuścił jej usta był kolejny jęk bólu.
-Gdzie są wszyscy?-zadała kolejne.
-Niedługo mają zmierzać na gród króla Ecberta ale twój brat nie chciał opuszczać cię na krok, bał się ,że nie przeżyjesz.
-W takim razie , musze wyprowadzać go z błędu-szepnęła i zbierając wszystkie swoje siły podniosła się łoża.
-Lille Ulv!-krzyknęła na nią Helga-Nie waż się ruszać , chociażby o krok!
Freya podparła się o łóżko oddychając głośno , zagryzła zęby i ruszyła do drzwi będąc asekurowaną przez Helgę , na której słowa jedynie machnęła dłonią.
Stąpała powoli i niepewnie, co jakiś czas robiąc przerwy na złapanie oddechu, podczas gdy Helga błagała by ta wróciła z nią do kabiny.
Przeszły ją dreszcze , gdy wiatr otulił jej ciało , dostrzegając wtedy ,ze ta szła jedynie w bandażach na jej piersiach oraz pełnym dole.
Dostrzegając konie i wikingów , przyśpieszyła nieznacznie , przechodząc pomiędzy nimi.
Ludzie patrzyli się na nią jakby zboczyli ducha szeptając czy oby Freya nie jest swego rodzaju boginią.
Helga wciąż szła za upartą kobietą , która parła przed siebie głośno dysząc , czując jak płuca odmawiają jej posłuszeństwa.
Po krótkiej wędrówce dostrzegła znajomego ,wielkiego blondyna, który był jej bratem.
Starsza kobieta widząc ekscytacje zmieszaną z bólem w oczach rannej kobiety nie mogła pozwolić by ta dłużej nadwyrężała swoje siły, chwyciła ją mocno pod ramię i krzyknęła głośno.
-Björn!
Mężczyzna odwrócił się do wołającej go osoby, kiedy zobaczył Helgę , która mocno podtrzymywała jego młodszą siostrę , która z trudem wykonywała kolejne kroki , podbiegł do nich i wziął Freye w ramiona unosząc ją bez trudu.
Kurczowo złapała się szyi brata czując jak jej ciało znajduje cię ponad ziemią.
-Żyjesz-odezwał się do jej ucha ,wtulając twarz w jej obojczyk.
-Żyje-odpowiedziała mu cicho.
-Dlaczego wstałaś , musisz odpoczywać-powiedział do niej zmartwiony.
-Obawiałeś się ,że nie otworzę oczu ,czyż nie?-zapytała go retorycznie-Więc przyszłam wyprowadzając cię z błędu.
-Jesteś szalona -odpowiedział jej.
Bruneta jedynie cicho się zaśmiała by potem zacząć głośno kasłać.
-Czy mogłabym dostać coś do picia?-zapytała gdy po chwili uspokoiła oddech.
Blondyn jedynie ruszył z nią w ramionach, do miejsca przy którym się znajdował. Usadził ją na na krzesełku i szybkim krokiem ruszył po wodę.
Niebieskooka odetchnęła głośno , uspokajając swój oddech.
-Freya?-zapytał męski głos.
Odwróciła się w jego stronę.
Widząc Ubbe uśmiechnęła się delikatnie pozwalając aby ten zamknął ją w swych ramionach całując czubek jej głowy.
-Ubbe- wyszeptała , czując przyjemnie ciepło w jej sercu.
-Myślałem ,że umrzesz-powiedział gładząc jej nagie plecy.
-Obiecałam Ci ,że nie umrę , a ja zawsze dotrzymuje obietnic-oznajmiła relaksując się bliskością mężczyzny.
Szatyn zdjął swój płaszcz i opuścił go na jej ramiona.
Kobieta z wdzięcznością go przyjęła obejmując się nim ciaśniej. Po chwili dostała również kubek wody , który wypiła jednym duszkiem.
-Powinniśmy ruszać-powiedziała patrząc na mężczyzn- nie powinniśmy kazać królowi czekać.
-Ledwo chodzisz siostro , nie puszczę cię na pole walki-odpowiedział jej poważnie Björn.
-W takim razie pójdę z Helgą , będę z tyłu- powiedziała patrząc uparcie na blondyna.
-Ja się nią zajmę -powiedział Ubbe , zwracając na siebie uwagę -Nie pozwolę by włos spadł jej z głowy.
Brunetka mimo woli uśmiechnęła się , czując ,że jej złamane serce właśnie w pełni się zagoiło, gotowe na kolejną próbę z jej ukochanym.
~~~~
Brunetka szła z tyłu patrząc na wojowników przed sobą , taranujących bramę i rwących się do kolejnej wali.
Tak jak powiedział wcześniej Ubbe ,szedł z nią trzymając ją blisko siebie , by nic jej się nie stało. W tym momencie widziała w mężczyźnie nadopiekuńczość jej brata ,który również traktował ją jakby ta była z cienkiego lodu , który pod mocniejszym dotykiem ,mógłby się złamać.
Kiedy weszli do grodu , jedyne co ich przywitało to pustka.
Żołnierze stali czekając na rozkazy Björna.
Kobieta przytuliła się ciaśniej do futra szatyna ,które wciąż miała na sobie z tą różnicą ,że pod nim nie widniał już sam bandaż , lecz duża tunika , jednego z braci.
-Zimno Ci?-zapytał z troską Ubbe.
-W domu jest zimniej , poradzę sobie-oznajmiła, jeszcze lekko zniekształconym głosem.
-To może być pułapka , ostrożnie-powiedział głośniej blondyn zwracając na siebie uwagę zebranych.
Po mimo słów starszego brata , nie czuła się zagrożona , nie słyszała niczego , oprócz głośnych oddechów jej rodaków.
Król Harald wraz ze swoim bratem zwołał kilku ludzi idąc przeszukać teren, Freya czekała cierpliwie na ich powrót , nieświadomie opierając swoje ciało o Ubbe , który objął ją delikatnie ramieniem wokół talii.
-Pusto-krzyknął radośnie Hafdan- Uciekali!
Wikingowie zadowoleni ze słów blondyna ,ruszyli przed siebie idąc prosto do zamku króla.
Brunetka powolnym krokiem ruszyła przodem , jednak męska dłoń powstrzymała ją od dalszego ruchu, spojrzała za siebie i spotkała na sobie niebieskie tęczówki wikinga.
-Będzie bezpieczniej gdy tu zostaniesz-oznajmił spokojnie.
-Przecież nikogo nie ma -odpowiedziała mu -chciałabym zobaczyć ,co takiego trzymali w biblioteczce-powiedziała ciągnąc za dłoń jej prywatnego ochroniarza.
Freya przemieszczała się po budowli , mijając szalejących mężczyzn , którzy palili i niszczyli wszystko na ich drodze, co według niej było dziecinne i bezsensowne.
Gdy dotarła do jednego z nienaruszonym miejsc , którym okazała się komnata z różnymi zwojami przystała przy niej po czym weszła do środka. Za sobą mogła usłyszeć głośne kroki paru mężczyzn.
-Idziecie dalej, księżniczka chce tą komnatę dla siebie-oznajmił ostrzegawczo Ubbe , odsyłając ich z dala od nich.
Zamknął za sobą drzwi , uważnie obserwując kobietę przed nim. Poruszała się z gracją oglądając rzeczy na półkach , czasami czytając niektóre pisma.
-Umiesz mówić po angielsku?- zapytał nagle Ubbe , wyrywając ją z zamyślenia nad tekstem ,który czytała.
-W miarę. Udało mi się wybłagać pewnego kupca aby ten nauczył mnie paru zwrotów -odpowiedziała płynnie, przypominając sobie o jej niewielkich przygodach.
-Dlaczego tak naprawdę tu jesteśmy Freyo?-zapytał ponownie mężczyzna.
Brunetka powolnymi ruchami odłożyła pismo , wypuszczając powietrze z płuc.
-Potrzebowałam chwili samotności-oznajmiła wymijająco.
-Skoro pragniesz samotności , nie powinno mnie tu być-stwierdził uważnie jej się przyglądając.
-Ty nigdy nie przeszkadzasz Ubbe , nawet jeśli chce być sama-powiedziała kobieta patrząc w jego oczy.
Wtedy wiking dostrzegł to na co tak długo czekał , Freya patrzała na niego z miłością ,zrozumiał ,że wybaczyła mu i chce zacząć od nowa, a ten nie zamierzał kazać jej czekać.
Ubbe poszedł do niej, łapiąc jej policzki w dłonie i całując namiętnie.
Niebieskooka wplątała palce w jego włosy oddając każdy pocałunek , który został jej skradziony.
Mężczyzna przesunął jedną z jego dużych dłoń na biodro Freyi , przysuwając ją jeszcze bliżej , nie mogąc opanować endorfin , które w nim buzowały , ale nie był on jedyny, ponieważ brązowowłosa kobieta przed nim czuła dokładnie to samo.
Odsunęli się od siebie zdyszani, patrząc sobie głęboko w oczy.
-Freya-wyszeptał.
-Ubbe-odpowiedziała z uśmiechem , całują go jeszcze raz.
Mimo chaosu obok nich , nie mogli się od siebie oderwać , dopiero głośne otwarcie drzwi za nimi wybudziło dwójkę młodych ludzi.
-Sigurd-warknął szatyn , któremu przerwano ważne , według niego, zajęcie.
Blondyn widząc ich tak blisko siebie , zaśmiał się i odszedł bez słowa.
-Wracając-wyszeptał , znowu całując jego ukochaną.
Ta jedynie jęknęła nie spodziewając się, że wiking będzie tak chętny na pieszczoty.
-Ubbe-powtarzała jego imię pomiędzy pocałunkami , chcąc aby przestał, nie wiedząc , jak pobudzająco działa to na szatyna.-Ubbe-powtórzyła ostatni raz odrywając się od niego-Nie możemy zostać tu na zawsze , ludzie czekają.
-Kto powiedział ,że nie możemy?-zapytał jej , ponownie się do niej zbliżając.
Freya jedynie zaśmiała się melodyjnie , gdy mężczyzna zaatakował jej szyje mokrymi pocałunkami.
-Na bogów -wyszeptała, zwinnie wysuwając się z jego uścisku -Idziemy-oznajmiła nie patrząc za siebie ponieważ wiedziała ,ze niebieskooki dotrzyma jej kroku niczym drugi cień.
Wyszli na dziedziniec , dołączając do pozostałych.
Kobieta nie mogła powstrzymać uśmiechu cisnącego się je na ustach, oraz delikatnych rumieńców , które widniały na jej policzkach.
Björn spojrzał na swoją siostrę a potem na Ubbe , który był w podobnym stanie co ona.
Zauważając wzrok swojego brata ,jedynie uśmiechnęła się niewinnie. Ten podszedł do niej i nachylił się do jej ucha.
-Jeżeli kiedykolwiek cię skrzywdzi , nie zawaham się go zamordować siostro-powiedział jej z powagą w głosie.
Brunetka jedynie z rezygnacją pokręciła głową , wiedząc ,że nie wybije z głowy bratu nadopiekuńczości ,względem jej osoby.
Nagle rozmowy i okrzyki radości ucichły , niebieskooka spojrzała na przyczynę tego wydarzenia ,by po chwili dostrzec króla we własnej osobie , który patrzył szalonym wręcz spojrzeniem na najstarszego z synów Ragnara.
Jedne z wikingów chciał już do niego strzelić ale jej brat dał głośno do zrozumienia , że Ecbert ma pozostać żywy.
Podchodząc do niego przemówił.
-To król Ecbert! Macie go oszczędzić-powiedział nie przerywając z nim kontaktu wzrokowego.
Kobieta słuchała ich z uwagą do puki Ci nie zniknęli ponownie w murach zamku.
Stała przez chwilę samotnie , mówić ,ze dołączy do Ubbe gdy tylko pozbiera swoje myśli.
Kierując się do ukochanego zauważyła Flokiego , który niósł blondwłosą kobietę w ramionach. Kiedy Freya spostrzegła kim była osoba trzymana przez mężczyzna padła na kolana wydając z siebie bezsilny krzyk ,aby po chwili ruszyć za nim biegiem , czując płonące uczucie w klatce piersiowej , nie wiedząc samej czy to z powodu jeszcze nie zagojonej rany czy może bolącego serca.
Podeszła do starszego mężczyzny nie odzywając się ani słowem , jedynie przyglądając się jak ten odprawia Heldze należyte pożegnanie.
Płakała bezgłośnie ,patrząc jak wiking żegnał się jego ukochaną Helgą, gdy wstał podeszła do niego obejmując ciasno.
-Teraz jest wraz z Angerbodą- wszeptała łamiącym się głosem.
Floki objął ją szczelnie wypłakując się w jej ramię . Brunetka stała tam ,razem z nim dając mu tyle czasu ile tylko potrzebował.
-Twój brat cię wzywa lille Ulv- powiedział do niej po chwili.
-Zostanę z tobą Floki, nikt nie powinien być sam po utracie najbliższych-oznajmiła.
-Lille Ulv , jesteś zbyt dobra na ten świat- stwierdził , puszczając ją z objęć-Idź , potrzebuje zebrać swoje myśli-dodał ocierając z jej policzków zaschnięte łzy.
Brunetka kiwnęła głową ,zmierzając w stronę Björna ,który przyglądał się im z daleka.
Przeszła obok niego bez słowa potrzebując chwili by ostudzić emocje , blondyn szedł za nią nakierowując ją na salę tronową ,w której znajdowali się pozostali synowie Ragnara wraz z królem.
Wchodząc do sali , spojrzenia skierowały się na nich. Björn jedynie pokiwał przecząco głową , oznajmiając by Ci nie pytali jej siostry o stan w jakim się znalazła.
Blondyn podszedł bliżej klatki w której siedział siwowłosy mężczyzna , zostawiając siostrę za sobą.
-Musimy zdecydować, co uczynić z królem Ecbertem-oznajmił głośno patrząc na więźnia.
-Nie rozumiem-odezwał się Ivar-Co tu omawiać? Wytnijmy mu krwawego orła. Jest równie winny jak król Aella , więc winien go spotkać ten sam los. Byłem tu gdy gdy nasz ojciec był mu przekazywany.
-Dosyć już przelaliśmy krwi Ivar- odezwała się rozłoszczona brunetka -Nie możemy rozwiązywać każdego problemu , przeklętym toporem-krzyknęła ,zadziwiając mężczyzn w sali.- Czasami musisz myśleć o większości.
-Wiem czego chce "większość"-opowiedział jej zimnym tonem-Chcą tego co ja-wskazał dłonią na metalową klatkę.
-Teraz musimy myśleć o tym jaką przewagę mamy -stwierdził Björn twardo-I dobrze ją wykorzystać.
-Powiedz mi Ivar -powiedziała Freya , stając przed mężczyzną-Co będzie gdy zabijemy króla?
-Będzie martwy-odparł.
Brunetka oparła się na podłokietnikach , patrząc wikingowi prosto w oczy , jej ciężkie spojrzenie wręcz przytłaczało ludzi w pomieszczeniu.
-Jesteśmy w środku wrogiego królestwa, w obcym kraju -wysyczała zimno-Jak myślisz , ile czas zajmie Sasom zebranie kolejnej armii?-zapytała.
-Dokładnie!-pstryknął jej przed oczyma-Zabijmy Ecberta i ruszajmy dalej. Spustoszymy wszystko tak aby nie mieli szans na zebranie kolejnej armii. Po za tym dlaczego mielibyśmy tu zostać?
-Nasz ojciec tego chciał-powiedział Ubbe -Pragnął nie tylko wygranych bitew, chciał tu stworzyć osadę.
-I widzicie jak to wszyło-powiedział złośliwie brunet.
-Tylko ,że wtedy nie miał króla na okup oraz potężnej armii pogan-oznajmił Hvitserk.
-A ty Sigurd-obrócił głowę w stronę brata-Jakie jest twoje zdanie?
Blondyn chwilę myślał patrząc na klatkę , po czym zwrócił się do braci.
-Popieram Ivara.
-Słucham?!-zapytali jednocześnie zdezorientowani Freya i Ivar.
-Powinniśmy wyciąć mu krwawego orła -dodał.
-Nareszcie ,dziękuje-brunet machnął dłonią z wyraźną ulgą.
-Nie wytrzymam z wami-wszeptała wściekle kobieta-Czy nie możecie pomyśleć o przyszłość?-zapytała-Chcecie całe pokolenia siedzieć w Norwegii podczas kiedy świat czeka na nas otworem?!Mamy szansę zacząć w Anglii , więc dlaczego z niej zrezygnujemy , tego pragną Ragnar , więc powiedz mi dlaczego nie możemy wypełnić jego ostatniej woli?
Nagle za kobietą zabrzdąkał metal.
-Tak?-zapytał Björn.
-Chciałbym coś powiedzieć-oznajmił król, na co blondyn jedynie machnął dłonią pozwalając mu mówić - Rozumiem większość z tego, co mówicie. I znam już trochę wasz język.-dodał dotykając czoła kratami-Kochałem waszego ojca, był moim przyjacielem i wiem ,ze ponad wszystko chciał zbudować tu osadę rolniczą.
-A ty wymordowałeś wszystkich osadników-stwierdził Björn.
-Tak to prawda ale sytuacja się zmieniła, a to co mówi ta młoda kobieta jest niezwykle mądre, więc moglibyśmy zawrzeć nowy układ.
-Co proponujesz?-zadał kolejne pytanie jej brat.
-Sami przyznaliście, że to tylko kwestia czasu , nim zostaniecie stąd przepędzeni. Bez praw do tutejszych ziem nie macie szans się tu utrzymać-oznajmił starzec-Ale jestem królem królów. Mogę dać wam takie prawa. Dam wam prawo rządzenia Anglią wschodnią , to duże królestwo. A nikt nie podważy decyzji króla-kontynuował-I wygląda na to, że macie wystarczająco siły ,aby utrzymać tą decyzje, aż nabierze mocy-bracia spojrzeli po sobie-To moja oferta, rozważcie ją.
-Czego chcesz w zamian?-zapytał Ubbe.
-Powiem wam dopiero ,gdy przystaniecie na moją decyzje-stwierdził.
Freya stała chwilę w milczeniu , po czym ruszyła w stronę starca.
-Królu Ecbercie-zwróciła na siebie uwagę-Chciałabym prosić o powiększenie oferty-oznajmiła patrząc pewnie w jego oczy.
Mężczyźni spojrzeli na nią zaskoczeni , jednak ta nie przejmując się ich reakcją czekała na odpowiedź mężczyzny.
-Słucham cię dziecko-powiedział po chwili.
-Proszę cię rozmowę-odpowiedziała-W cztery oczy-dodała po chwili.
-Tylko tyle?-zapytał.
-Tak , jest to dla mnie niezwykle ważne- rzekła szczerze.
-Oczywiście, nie śmiem Ci odmówić-odpowiedział patrząc z podejrzeniem w jej oczy.
Brunetka uśmiechnęła się delikatnie , przenosząc swoje spojrzenie na wikingów, którzy nie spuszczali z niej wzroku, machnęła lekko dłonią ,nakazując im tym samym wyjść. Po chwili spełnili jej prośbę.
Słysząc za sobą oddalający się kroki , ponownie zwróciła się do więźnia, aby zadać mu pytania nurtujące je od niedawana.
-Czy znałeś mężczyznę o imieniu Athelstan?-zapytała niepewnie.
-Tak , był mi drogim przyjacielem-oznajmił tęsknie-Dlaczego o niego pytasz?
-Jestem jego córką. Jego i Lagerthy, słynnej nordyckiej wojowniczki-powiedziała.
-Och , dopiero teraz mogę dostrzec tą siłę w oczach , jaką posiadał twoja matka , nie powiem wdałaś się w nią w każdym calu-stwierdził patrząc na nią uważnie-Pamiętam cię gdy byłaś jeszcze malutkim dzieckiem , zmieniłaś się nie do poznania-dodał.
-To nieistotne- przerwała mu- Czy mój ojciec miał jeszcze inne kochanki?-zadała pytanie, czując ,że tu może znaleźć punkt zaczepienia.
-Kochanki to dość mocne słowo moja droga , ale tak, Athelstan posiadł jeszcze jedną kobietę , która wydała na świat jego syna.
-Syna? -spytała niedowierzając-Czy jego imię to Alfred?
Król spojrzał na nią z uśmiechem.
-Tak Alfred , mój umiłowany wnuk-odpowiedział.
-Gdzie go znajdę?-zapytała ponownie.
-Nie wiem -przyznał.
Freya westchnęła ,zdenerwowana przechadzając się po pomieszczeniu.
Miała jeszcze jednego brata , który nie wiadomo ,gdzie nawet był. Zastanawiała się co powie jej starszemu bratu , co powie pozostałym "Mam brata chrześcijanina ,który jest następcą tronu". Brunetka chciała by był to jakiś naprawdę kiepsko dobrany żart , ale widząc wszystko co ich spotykało myślała ,że to jedna z lżejszych informacji jakie przyswoiła od najazdu.
Postanowiła milczeć w sprawie swojej zaginionej rodziny i znaleźć Alfreda sama. Mimo wszystko był jej bratem , rodziną, a więc był równie ważny co Björn czy jej matka.
-Dziękuje-wszeptała , nie patrząc na mężczyznę i opuściła sale wychodząc na dziedziniec.
Gdy miała wyjść na świeże powietrze , minęła się ze swoim bratem , który zatrzymał ją łapiąc za łokieć.
-O czym chciałaś rozmawiać z królem?-zapytał jej cicho.
-Czy to ma teraz znaczenie Björn?-odpowiedziała pytaniem.
-Jestem twoim bratem , nie mamy przed sobą tajemnic-wysunął patrząc na nią uważnie.
Brunetka przygryzła wargę i spojrzała na blondyna.
-Wiesz kim był mój ojciec?-zapytała niepewnie.
Usłyszała jedynie głośnie westchnienie.
-Tak-powiedział po chwili-Ale nigdy o niego nie pytałaś ,więc nie czułem potrzeby by Ci o nim mówić-wyjaśnił-Po za tym był chrześcijaninem a-
-Wiem Björn , i nie mam Ci nic za złe-odpowiedziała szczerze-Chodzi o to ,że mój ojciec miał jeszcze jedno dziecko-szepnęła odwracając wzrok od wikinga.
Straszy brat spiął się na jej słowa , teraz nie tylko ona miała mętlik w głowie.
-Chcesz mi powiedzieć ,ze masz rodzeństwo-stwierdził po chwili zdegustowany.
-Brata-oznajmiła-Ale mimo to błagam cię aby ta rozmowa pozostała pomiędzy nami-dodała ,przykładając dłoń do policzka Björn aby ten na nią spojrzał.
-Oczywiście siostro-powiedział obejmując ją po chwili ramieniem-Nie musisz się obawiać, zawsze będziesz miała we mnie wsparcie-dodał patrząc na nią uważnie.
-Działa to w obie strony żelaznoboki- wypowiedziała te słowa z kojącym uśmiechem , czując ulgę.
-Musze iść do króla , zdecydowaliśmy co z nim zrobić -zmienił temat.
-Przyjmiecie jego ofertę?-zapytała odchodząc.
Wiking jedynie kiwnął w jej stronę głową idąc w przeciwną stronę.
Brunetka wyszła na zewnątrz , rozglądając się za którymś z synów Ragnara.
Dostrzegając Ubbe i Hviserka postanowiła zmierzyć w ich kierunku.
Szatyn widząc niebieskooką uśmiechnął się ,ciągnąc ją w swoje objęcia. Freya wtuliła się w jego tors chłonąc przyjemne ciepło , które od niego biło.
-Mam nadzieje ,ze chociaż raz się podzielisz-odparł figlarnie młodszy z mężczyzn.
Kobieta zaśmiała się na te słowa , czując po chwili jak dłoń Ubbe przemieszcza się na jej biodro delikatnie je ściskając.
-Wybacz bracie ale tym skarbem jest tylko mój-odpowiedział całując ją w czoło.
-Ja wciąż tu jestem-mruknęła-I to ja zadecyduje czy mam ochotę się dzielić drogi Ubbe-stwierdziła z figlarnym uśmieszkiem.
-Nie taka niewinna jak się spodziewałem-powiedział Hvitserk z szerokim uśmiechem.
Na słowa brata szatyn jedynie prychnął , po czym pocałował brunetkę w usta. Ta nie będąc mu dłużna pogłębiła go nieznacznie ,łapiąc mężczyznę za policzki.
Chwila pieszczot została jednak przerwana przez najstarszego z Rangarssonów , który obwieścił rodakom ,że godzą się na ofertę złożoną przez króla.
Wikingowie ruszyli do sali tronowej , w której siedział król wraz z mężczyzną u boku.
Zebrani patrzyli uważnie jak prawo do ziemi zostaje spisane i przekazane jej bratu.
-Björnie Żelaznoboki , synu Ragnara. Ja król Ecbert przekazuje Ci prawo do zasiedlenia ziem Anglii Wschodniej i modlę się aby Ci się powiodło-obwieścił przekazując mu pismo-A teraz...-zamilkł na chwilę-mam do odbycia ostatnią podróż.
Mężczyzna odszedł prowadzony przez dwójkę wikingów.
Freya jedynie przyglądała się jak Björn odchodzi , zostawiając mężczyzn , cieszących się z podpisanej umowy. Sama nie tryskała radością ale ze spokojem stała na końcu sali patrząc na wikingów.
Oparta o ścianę, czuła ,że to jeszcze nie koniec pasma nieszczęść ,a kolejne miało zbierać się do nich wielkimi krokami.
~~~~
Uczta urządzona na cześć zwycięstwa w Anglii trwała w najlepsze , wszyscy pili i jedli, radując się.
Brunetka siedziała przy głównym stole pomiędzy Ubbe i Björnem.
Była zapewne jedyną ,której nie dopisywał humor, ale mimo to starała się to ukryć ,za lekkim uśmiechem na twarzy.
Nagle jej brat zawył w róg , prze co zapadła niczym nie zmącona cisza.
-Przyjaciele-krzyknął radośnie-Nikt nigdy nie zwątpi w to czego udało nam się dokonać! Nasza armia! Pokonała jedno, lecz dwa angielskie królestwa!-tłum zawtórował krzycząc radośnie-Jako synowie Ragnara ,musieliśmy przede wszystkim pomścić śmierć naszego ojca i dokonaliśmy tego! Ale spełniliśmy również jego marzenie , mamy prawo do tutejszych ziem, do jej uprawy! Do was zależy wykorzystanie okazji , by przysłać tu nowych osadników.-oznajmił- Niestety ja nie mogę być światkiem jak nowa osada rośnie w siłę. Mój los poniesie mnie dalej. Zawsze wiedziałem ,że powrócę do odkrywania morza śródziemnego , a teraz jestem wolny ,by podążać za swym przeznaczeniem.
Freya patrzyła na niego szeroko otwartymi oczyma. Jej brat ponownie postanowił ją opuścić. Kobieta nie wierzyła w jego argument przeznaczenia ,który wysunął , wiedziała ,że musi być coś innego co tak bardzo zachęca go do ucieczki.
Nie docierały do niej dalsze słowa ponieważ złość i żal skutecznie jej to przyćmiewały, jej brat błagał ją by ta została przy nim, podczas kiedy on po raz kolejny postanowił zostawić ją samą.
-Kto chciałby teraz uprawiać ziemie?-zapytał sarkastycznie Ivar-Mamy wielką armie i winniśmy to wykorzystać! Jest wiele miejsc , które pragnę najechać , Ci z was ,którzy myślą podobnie powinni wyruszyć ze mną, a ci którzy tak nie myślą powinni zadać sobie pytanie: Kto nam teraz stanie na drodze?
-Nie możesz poprowadzić armii-oznajmił po chwili Ubbe.
-I nie chcę-zaczął-Mówię tylko ,że poprowadzę, tych którym starczy odwagi na kolejne wyprawy. A ty możesz założyć fartuch i stworzyć sobie szczęśliwą rodzinkę z Freyą.
Kobieta prychnęła na jego słowa.
-Potrzeba wielkiego człowieka Ivarze, by obronić i osiedlić te ziemie-stwierdził Hvitserk.
-Nie poznaje cię bracie-przyznał uśmiechnięty brunet.
-A ja nie poznaje ciebie-przemówiła niebieskooka- mało Ci walki rozumiem , ale będziesz miał ogromne pole do popisu , broniąc tych ziem i budując tu wspólną przyszłość Ivar.
-Doprawdy nie poznaje was-spojrzał na ludzi przy stole-Kiedyś nie dalibyście sobie wmówić usadzenia na miejscu.
-Wybacz ,że każde z nas stara się stworzyć dla siebie jakąś przyszłość Ivar-stwierdziła sarkastycznie brunetka.
Wiking zbagatelizował słowa kobiety , odwracając się stronę ludu.
-Kto za mną podąży?-zapytał głośno-Kto ruszy ze mną do walki? W imię Odyna ,naszego Wszechojca?!
Na słowa wikinga tłum krzyknął szczęśliwie , gotów do kolejnych podbojów.
-Nie rób tego Ivarze-powiedział Sigurd-Jesteśmy synami Ragnara , musimy trzymać się razem.
-Nie obchodzi mnie twoje zdanie, drogi Sigurdzie-odpowiedział mu najmłodszy z braci-Tak po prawdzie nie naszczałbym Ci do gęby , nawet gdyby płonęły Ci płuca.
Kobieta słysząc te słowa spojrzała twardo na swojego przyjaciela wiedząc ,do czego zmierza ich konwersacja.
-Pewnie dlatego ,że nie jesteś prawdziwym mężczyzną -przyznał blondyn-Prawda ,bez kości?
- Zatem ,kto zostanie ,by uprawiać ziemie?-zapytał Björn , starając się zmienić temat.
-Ja chciałbym zostać ,ale mam inne plany- oznajmił król Harald-Skoal.
-Z kolei ja...-zaczął jego brat Hafdan-pragnę popłynąć z Björnem. Chcę zobaczyć morze śródziemne.
Najstarszy z braci ucieszony słowami wikinga podszedł do niego , obejmując go w braterskim uścisku.
-Wygląda na to ,że jedyną rzeczą, która połączyła synów Ragnara, była śmierć ich ojca-zauważył blondyn.
-Biedy Björn-rzekł Ivar-To ty nie chcesz , aby armia została zjednoczona. To ty chcesz stąd uciec, wprost do słonecznych krain! Pozostali mogą wyruszyć ze mną!
-Ja nie chcę z tobą iść Ivarze-rzekł hardo Sigurd-Jesteś szaleńcem. Masz umysł dziecka.
-A ciebie interesuje tylko muzyka-wysyczał wściekle brunet.
-Jestem tak samo synem Ragnara jak ty-oznajmił.
-Nie wydaje mi się-stwierdził niebieskooki- Nie pamiętam ,żeby Ragnar grywał na instrumentach, ani nadstawiał tyłka innym mężczyznom.
-Wystarczy!-krzyknęła brunetka-Przestańcie ,obaj!
Jednak bracia ciągnęli rozmowę dalej.
-Bawisz mnie tak samo , jak gdy czołgasz się niczym dziecko-orzekł rozbawiony blondyn.
-Zawrzyj gębę!-krzyknął młodszy.
Freya wstała ze swojego miejsca i podchodząc do Ivara ścisnęła jego ramię.
-Nie słuchaj go-zaczęła-Jesteś lepszy niż to , nie daj się sprowokować-wszeptała mu do ucha.
-Co Ivar? Nie łatwo znieść prawdę?-stwierdził mężczyzna ,bawiąc się w najlepsze.
-Ivar-odezwała się ponownie-Patrz na mnie-dotknęła jego twarzy-nie słuchaj go.
-Musi być Ci ciężko bez mamusi. Wiesz ,że tylko ona cię kochała , nawet Freya przyjaźni się z tobą jedynie dlatego jest jej ciebie żal-wykrzyczał mężczyzna.
-Sigurd-zawtórowała-Zamilcz ,za nim pożałujesz swoich słów!
Ivar dyszał wściekle, po czym chwycił topór leżący obok niego aby rzucić nim w brata. Niebieskooka chciała spróbować złapać go za rękę ale ten był szybszy.
Wszystko działo się szybko , nawet za szybko.
Broń weszła gładko w Sigurda, tłum ucichł i jedyne co im pozostało to oglądanie.
Blondyn przeszedł parę kroków , wyjmując wcześniej topór ze swoje ciała , jednak nie doszedł do Ivara ,martwy padając prosto w ramiona ,idącej mu pomóc Freyi.
~~~~
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał.
Freya wyszła z objęć śmierci bez szwanku, jednak śmierć nie wyszła z pustymi rękoma, zabierając dwóch bohaterów , którzy byli mocno powiązani z naszą Freyą. Jak kobieta poradzi sobie po tej stracie, jak poradzą sobie synowie Ragnara , wciąż będąc z dala od domu? Tego dowiedzie się już niedługo!
To wszystko z mojej strony, trzymajcie się ciepło moi drodzy.
Skomentuj
lub
zagłosuj!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro