04
Przemieszczała się szybkim krokiem w stronę doków , gdzie przebywał jej brat oraz reszta synów Ragnara.
Niedługo mieli opuszczać rodzinne strony, by najechać Anglie i pomścić króla. Freya o mało nie załapała się na wyprawę, przez sprzeciw jej brata, który po długim wykładzie niechętnie zgodził się na jej udział w wojnie przeciwko Anglii .
Kobieta westchnęła mimowolnie przypominając sobie słowa siwowłosego mężczyzny "To dopiero początek lawiny nieszczęść", walczyła ze sobą aby powiedzieć o tym komukolwiek , ale nie mogła ponieważ każdy był zajęty swoimi sprawami.
Za nim się obejrzała, zmierzała w stronę mężczyzn , którzy wysłuchiwali się w słowa jej zdenerwowanego brata.
-Poprowadzę nas. Opracuje strategię, będę wydawał rozkazy. Rozumiecie?-powiedział blondyn patrząc na swoich braci.
Brunetka w tym czasie podeszła bliżej , spotykając się ze wzrokiem zebranych , podeszła do brata i poklepała go po ramieniu mimo, że najpierw musiała do niego dosięgnąć.
-Siostro-zwrócił się do kobiety , wciąż buzując od emocji.
-Bracie-odpowiedziała łagodnie patrząc mu w oczy- Ustalacie plan działania?-zapytała zaciekawiona.
-Na razie staram się wytłumaczyć młodym ,że to ja pokieruje armią-oznajmił ,patrząc twardo na Ivara ,który prychnął.
-Nie zgadzasz się Ivarze?-zwrócił się do niego Björn.
-Nic nie powiedziałem-powiedział z sarkastycznym uśmiechem.
-Nie musisz. W tym wieku wydaje Ci się ,że wiesz lepiej.-przemówił-Ale co takiego wiesz , co takiego osiągnąłeś?-zapytał patrząc wprost na niego.
-Mężczyźni -szepnęła Freya-Wystarczy-powiedziała głośniej patrząc na dwójkę wikingów.
Ci spojrzeli na nią wzdychając jedynie.
Starszy brat stanął obok niej , i mimo niemej prośby w oczach jego siostry, dodał parę słów.
-Możesz uważać co chcesz, ale to ja będę dowodzić wielką armią.-stwierdził poważnie blondyn patrząc na Ivara z góry.-I będziesz mi posłuszny!-krzyknął w jego stronę.
-Björn-wysyczała patrząc twardo na brata-Myślę ,że Ivara zrozumiał, a teraz uspokójcie się wszyscy , bo jedyne czego potrzebujemy to burza emocji u rozjuszonych facetów.-oznajmiła patrząc to na bruneta to na jej brata.
-Chodźmy , musimy pożegnać się z matką-zmienił temat otaczając ją ramieniem.
Brunetka z lekkim oporem w krokach ruszyła z bratem w stronę sali.
-Nie wiem czy to dobry pomysł Björn-przyznała cicho.
-Co masz na myśli?-zapytał zdezorientowany.
-Po tym co zrobiła nasza matka , powiedziałam ,że gdy tylko wrócisz do Kattegat , ta więcej mnie nie zobaczy-wyszeptała speszona-A teraz idę z tobą ,aby pożegnać się i najpewniej znowu do niej wrócić.
-Matka powiedziała mi co zrobiła-odpowiedział jej-Była w rozsypce ,gdy mówiła o twojej zimnej postawie. Ale rozumiem cię siostro , miałaś pełne prawo tak zareagować-dodał.
-Doprawdy?-zapytała-Czyli pozwolisz mi opuścić Kattegat , gdy tylko wrócimy w rodzinne strony?
-Oczywiście ,ze nie-powiedział jakby to była oczywista rzecz-Potrzebuje cię ,więc proszę abyś została, ze względu na mnie siostro-stwierdził pewnie.
-Bałam się, że wysuniesz ten argument Björn- przyznała bezsilnie.
Jej brat przyjął jej słowa z ulgą ,wiedząc ,że w tym momencie , mimo niechęci do jej matki , zostanie specjalnie dla niego. Szkoda ,że nie wiedział ,iż Lagertha nie była jedynym powodem chęci wyjazdu jego siostry.
Rozmawiając o wyprawie ,dotarli do wielkiej sali. Weszli do niej pewnym , krokiem , witając wzrokiem trzy kobiety.
-Przyszliście się pożegnać?-zapytała uśmiechnięta blondwłosa.
-Już czas-oznajmił jej Björn, podchodząc jako pierwszy obejmująca ich matkę-Zadbaj o Kattegat.
-Powodzenia synu , powierzam cię w ręce bogów-powiedziała.
Jej brat odszedł od starszej kobiety bez słowa , idąc dalej.
Brunetka stanęła przed matką patrząc jej głęboko w oczy, nie mówiąc ani słowa.
-Lille Ulv - zaczęła troskliwie. Zdjęła ze swoje szyi naszyjnik z rzeźbionym młotem ,który dostała do swojego ojca-Niech Thor ma się w opiece-dodała ,zakładając na jej szyje rzemyk z ozdobą.
Wciąż nie uraczyła jej żadnym słowem ale przełamując swoją obecną nienawiść do matki ,przystąpiła bliżej niej, przytulając się do jej ciała.
Lagertha odetchnęła z ulgą, widząc ,że jej córka powoli zaczęła jej wybaczać. Cieszyła się, nawet jeżeli ta stawiała niewielkie kroki w tym kierunku.
Nagle przez drzwi weszli bratankowie Freyi, których uraczyła matczynym uśmiechem.
-Opiekujecie się swoją matką chłopcy-powiedziała patrząc na Torvi i obejmując każdego z nich po kolei.
~~~~
Wyprawa przez morze ,minęła im bez większych problemów.
Rozstawili obóz, rozeznali się z terenem i zaczęli przygotowywać się do walki.
Brunetka zakładając na siebie zbroje i przygotowując pas z bronią poczuła obecność za sobą.
Odwróciła się nieznacznie ,przyglądając się mężczyźnie marszcząc delikatnie brwi.
-Czy nie zrozumiałeś mnie , poprzednim razem?-zapytała kobieta.
-Dałaś mi bardzo jasno do zrozumienia , że będę mógł pożegnać się z moim językiem ale teraz jesteśmy na wojnie-zaczął-I jeżeli coś Ci się stanie nie wybaczę sobie tego Freya, więc proszę abyś na siebie uważała.
Kobieta stanęła na wprost Ubbe podnosząc głowę by mogła spojrzeć mu w oczy.
-To tyczy się również ciebie-stwierdziła obojętnie-Nie daj się zabić.
Po tym zdaniu zostawiła mężczyznę samego, zmierzając z bratem na pole bitwy , którego wcześniej znalazła w jednym z pobliskich namiotów.
Patrzyła uważnie na króla Aelle , który siedząc dumnie na koniu , uśmiechał się pewnie , nie wiedząc co go czeka.
Freya miała ochotę zetrzeć mu go z twarzy ale armia dowodzona prze jej brata zrobiła to za nią. Gdy po kolei żołnierze zaczęli nadchodzić z obu stron , postawa mężczyzny zmieniła się diametralnie a strach wpełzł na jego twarz ,kiedy kolejne siły nadeszły za jej pleców.
Brunetka czekała tylko na sygnał , który nadszedł chwilę potem.
Okrzyki żołnierzy był zapewne słyszalne w całej Anglii a potęga biła od nich w każdym calu.
Gdy jej brat ruszył przodem dał niemy sygnał żołnierzom , którzy nie myśląc ani chwili dłużej ruszali wprost na wrogą armie.
Freya biegła ramie w ramię z żołnierzami by po chwili wbić swoje ostrze w pierwszego wrogiego mężczyznę, który padł martwy na ziemie.
Przedzierała się przez morze angielskich żołnierzy , upewniając się ,ze ulatywało z nich życie.
Za główny cel bitwy postanowiła sobie dojście do króla ,który stał za murem mężczyzn zarzynanych przez wikingów.
Kiedy dostrzegła żołnierza za Björnem, chwyciła swój łuk , który był przewieszony na jej plecach aby wypuścić strzałę ,która wbiła się w szyję wroga.
Ruszyła dalej torując sobie drogę.
Brunetka spojrzała wprost w oczy króla , który ze zdziwieniem patrzył z jaką szybkością i dokładnością drobna poganka zabijała jego żołnierzy.
Zatrzymała się 10 metrów przed nim wskazując na niego swoim mieczem i unosząc dumnie głowę ,by po chwili zaszarżować na ostatnią ścianę ludzi chroniących króla i zaatakować niczym rozjuszony wilk. Była tak skupiona na swoim celu ,że nie zauważyła , iż tak naprawdę był już po wszystkim.
Król przerażony czynami pogan ruszył na koniu próbując uciec , jednak kobieta nie pozwoliła mu na odjechanie.
Szybkim ruchem chwyciła za łuk i wystrzeliła pojedynczą strzałę wprost w szyję konia na ,którym siedział. Zwierzę wydało z siebie ostatnie rżenie i padło martwe na ziemie wraz z mężczyzną ,który na nim siedział.
Bruneta szybkim krokiem pobiegła do martwego zwierzęcia który przygniótł nogę anglika.
Czuła jakby wszyscy zniknęli a ona została sama na polu bitwy , ale tabun żołnierzy wciąż tam był i patrzył na nią z ulgą i podziwem w oczach , gdy ta jako jedna z nielicznym przedarła się z niezwykłą prędkością przez bastion króla, umiejętnie go unieruchamiając.
Kiedy dobiegła do mężczyzny ,ten próbował zranić ją mieczem schowanym u jego boku, ale błękitnooka odskoczyła zwinnie i kopnęła go w twarz.
Król Aelle padł nieprzytomny od siły uderzenie kobiety.
Ta z drżącym oddechem zaczęła pchać martwe cielsko konia, aby utorować sobie drogę do ciała mężczyzny.
-Freya-ktoś krzyknął za nią.
Wojowniczka obróciła głowę w stronę głosu by zobaczyć synów Ragnara biegnących w jej stronę.
-Trochę wam to zajęło-odpowiedziała ze stękiem, ostatni raz przesuwając zwłoki zwierzęcia.
-Mam nadzieje ,ze go nie zabiłaś-odpowiedział Björn klepiąc ją po plecach-Wiedząc jaką siłę masz w nogach.
Kobieta zaśmiała się delikatnie na słowa starszego brata ,by po chwili spojrzeć na mężczyzn obok niej.
-Jest wasz-wskazała na nieprzytomnego króla dłonią.
-Świetnie się spisałaś Freya, nasz ojciec byłby z ciebie dumny-powiedział Ubbe , z ulgą w głosie widząc ukochaną całą i zdrową.
-Ragnar zawsze lubił szalone i odważne kobiety-stwierdził Hvitserk.
-Nie jestem szalona-opowiedziała Freya z nutą urażenia w głosie.
-Siostro przedarłaś się przez tych żołnierzy niczym błyskawice Thora i ruszyłaś szarżą na chronionego króla. Myślę ,ze można by polemizować nad stwierdzeniem Hvitserka-powiedział poważnie blondyn.
Freya westchnęła i spojrzała na rydwan Ivara.
-Przewiążmy go do powozu-wskazała na bruneta i jego niedawno zrobione "nogi".
Mężczyźni nic nie odpowiedzieli tylko wykonali jej polecenie , kiedy ta cierpliwe czekała aż skończą.
Ivar ruszył przodem ciągnąc za sobą Aelle, a Freya szła za nim wraz z pozostałymi.
Gdy dotarli do lasu, naszyły ją wspomina snu , w którym widziała egzekucje Lothbroka. Stała się nieobecna ,zawzięcie szukając miejsca z jej wizji.
Powóz zatrzymał się , powodując jęk bólu u przewiązanego mężczyzny, jednak brunetka nie zwracała na to uwagi , idąc w głąb zalesionego terenu.
Floki widząc zachowanie młodej kobiety ruszył za nią z troską w oczach.
-Lille Ulv -odezwał się w jej stronie.
-To tutaj Floki- wszeptała uważnie patrząc za ziemie pod nią.
-Co masz na myśli?-zapytał ostrożnie, nie chcą jej spłoszyć.
Brunetka nie odpowiedziała, chodząc dalej ewidentnie czegoś szukając.
Nagle zatrzymała się padając na kolana, mężczyzna patrzył na swoją przybraną córkę ze zdumieniem w oczach.
-To tu został zamordowany- powiedziała cienkim ,łamiącym się głosem-Tutaj spadł do dołu pełnego węży Floki- oznajmiła chaotycznie przeszukując ściółkę.
Mężczyźni patrzyli na nią jakby ta postradała rozum , jednak gdy jej brat chciał do niej podejść został zatrzymany przez starszego mężczyznę ,każąc mu poczekać.
Niebieskooka dotkała ziemi wokół siebie , a gdy poczuła drewnianą posadzkę odwróciła się w stronę wikingów.
-Pomóżcie mi-powiedziała wstając.
Björn podszedł do niej od tyłu przytulając ją do siebie, gdy poczuł jak drży kurczowo trzymając się jego rąk przycisnął ją mocniej do swojego dużego ciała.
Blondyn machnął ręką do innych wikingów aby Ci wykonali polecenie jego siostry.
Drewno rozstąpiło się ukazując głęboki padół. Kiedy ukazał się pełny obraz miejsca śmierci ich ojca podeszli bliżej, patrząc w dół.
-To tu-mruknął Björn-Freya skąd wiedziałaś?-zapytał delikatnie.
-Bo widziałam jego śmierć bracie, widziałam całą egzekucje-odpowiedziała patrząc w dół.
Wikingowie spojrzeli po sobie postanawiając bezgłośnie ,że pozostawią jej wypowiedź bez odpowiedzi.
-Co z nim zrobimy?-zapytał Hvitserk pokazując na króla.
-Błagam zapłacę w złocie i w srebrze ile tylko chcecie-odezwał się nagle król.
Bracia patrzyli po sobie czekając aż Ivar przetłumaczy im słowa Aelly, jednak ich konwersacja została przerwana prze niską kobietę.
-Powinniśmy wykonać na nim krwawego orła-oznajmiła patrząc na przerażonego mężczyznę.
Ivara uśmiechnął się na słowa brunetki, widząc jej nową, krwawą odsłonę.
-Zgadzam się z tobą w pełni przyjaciółko-odpowiedział kobiecie ,co spowodowało delikatny uśmiech na jej twarzy.
~~~~
Noc zapadła niezwykle szybko. Wikingowie ponownie zebrali się w miejscu śmierci Ragnara , aby dokonać egzekucji na królu.
Freya patrzyła ze spokojem na Flokiego , który wbijał gwoździe w dłonie mężczyzny.
Zamknęła oczy , starając uciec myślami od jego krzyków, które odbijały się echem w jej głowie. Wiedziała ,że to nie koniec walki. Krwawy orzeł był dopiero początkiem eksploracji Anglii , oraz jak powiedział jej Odyn początkiem nieszczęść jakie spotkają jej najbliższych.
Kobieta musiała porozmawiać o jej specyficznym darze z kimkolwiek ponieważ myślała ,że niedługo zwariuje odczuwając coraz większy ciężar , który musiała dźwigać samotnie.
Z jej własnych myśli wyciągnął ją donośny krzyk angielskiego króla, który cierpiąc katusze został oddawany torturom.
Brunetka ponownie starała się skupić na czymś innym i ponownie wypadło na szatyna ,który zerkał na nią co jakiś czas.
Mimo negatywnych uczuć ,które względem niego miała , nie mogła oderwać od niego wzroku , gdy ten był w pobliżu.
W głębi siebie coraz bardziej czuła ciepłe uczucie na sercu , które wypychało z niego zdradę i samotność.
Aż do świtu , gdy egzekucja dobiegła już końca ,kobieta patrzyła na szatyna ,aby następnie oderwać swoje spojrzenie i zerknąć na zwłoki króla Aelli , które teraz wisiały wysoko nad nimi.
"Małe warchlaki będą chrząkać gdy usłyszą cierpienie starego dzika"
Freya zdezorientowana głosem spojrzała w jego stronę i dostrzegła Ragnara wraz mężczyzną, z jej ostatnich snów -Athelstana.
Patrzyła na nich do puki Ci nie zniknęli za wzgórkiem.
Odwróciła głowę w stronę jej brata ,który przyglądał jej się ze zmartwieniem.
~~~~
Freya siedziała z synami Ragnara jedząc pierwszy posiłek tego dnia , słuchając ich przyszłych planów.
-Zdaje się, że Sasi są równie płochliwi co przerażone kobiety-zaczął Ivar.
-Po pierwsze-powiedziała zła kobieta-każdej kobiety należy się lękać drogi przyjacielu , bo człowiek postawiony pod ścianą jest zdolny do wszystkiego- odpowiedziała patrząc w jego niebieskie tęczówki - Po drugie nie oceniaj swojego wroga do póki go nie pokonasz.
Brunet prychnął na jej słowa , przewracając jedynie oczyma.
-Freya ma racje-powiedział Björn-To odważny lud , ja z nimi walczyłem, ty nie.
-Dostrzegam to co podsuwa mi wzrok ,a widzę ludzi uciekających przed nami w popłochu-skomentował najmłodszy z braci.
-Czy chociaż raz mógłbyś posłuchać ludzi mądrzejszych od siebie?-Ubbe wskazał na rodzeństwo-Ludzie ,którzy przed nami uciekają to nie wojownicy. To nie oni staną do walki w obronie tego królestwa.
-I własnego honoru-dodał Sigurd-Bo kimże jest wojownik bez honoru.
-Nie wiem. Ty mi powiedz bracie- oznajmił Ivar-I przypomnij mi w ilu bitwach walczyłeś?-zapytał go z wrednym uśmiechem.
Brunetka westchnęła , szykując się na ciąg dalszy , kłótni , czekając kiedy , któreś z braci przekroczy granice.
-W tylu co ty , z tą różnicą ,że mnie nie ciągnięto w wygodnym rydwanie-odpowiedział mu blondyn.
-Wystarczy-syknęła patrząc wściekle na mężczyzn-Czy chociaż raz w życiu moglibyście pomyśleć tym co macie w głowach a nie tym co macie pomiędzy nogami?-zapytała rozjuszona.-Jesteście braćmi , jeżeli będziecie się kłócić to pozabijamy siebie nawzajem za nim staniemy do walki z siłami króla Ecberta.
-Więc jeśli chcesz się spierać i biadolić ,radzę Ci odejść. Nie potrzebujemy cię-dodał jej brat patrząc zdenerwowany na bruneta.
-Przeciwnie-odezwał się Ivar-Jak myślisz dlaczego ojciec wziął mnie ze sobą do Anglii? Miał ku temu powód. Mówił ,że to ja wypełnię jego wolę i dopilnuje by został pomszczony.
Björn słysząc słowa brata chwycił głowę jelenia zasłaniając się nią.
-Możesz sobie to wmawiać, jeśli chcesz.-przemówił udając głos zwierzęcia.
Ivar jednak nie przejął się jego słowami oraz śmiechem braci i ciągnął dalej rozmowę udowadniając swoje racje.
-Pewnie ciężko Ci to przyjąć, że prawdziwy spadkobierca wielkiego Ragnara Lothbroka okazał się być kaleką i wyrzutkiem-stwierdził , czym spowodował wyplucie napoju przez Ubbe ,siedzącego obok niego.
Floki siedzący za nimi zaśmiał się patrząc na nich.
-A więc o to chodziło z chrząkaniem małych warchlaków.
-Gdyby tylko Floki- odezwała się Freya-Gdyby tylko.
Bracia siedzieli w milczeniu ,słysząc słowa dwójki wikingów.
Bruneta wstała po chwili ciszy zwracając na siebie uwagę. Ścisnęła ramie brata i uśmiechnęła się do wikingów delikatnie.
-Idę odpocząć , nie pozabijajcie się pod moją nieobecność-oznajmiła.
-Może cię odprowadzić droga Freyo?-zapytał Hvitserk swoim wesołym tonem , starając się rozluźnić atmosferę.
-Myślałam ,że dotrzymasz mi towarzystwa mój drogi-opowiedziała poruszona, śmiejąc się po chwili.
-Z przyjemnością-oznajmił z figlarnym uśmieszkiem, wstając.
Szatyn podszedł do niej obejmując ją ramieniem, Freya mogła poczuć spojrzenia jego braci na ich osobach , jednak starając się nie przejmować ruszyła przed siebie wraz z wikingiem.
-Czasami potraficie być okropnymi wrzodami na tyłku -przyznała po chwili , wywołując cichy śmiech u mężczyzny obok niej.
-Za to nas kochasz droga Freyo-odpowiedział ,przyglądając się jej twarzy.
-Niestety ale musze przyznać Ci racje-westchnęła.
Gdy doszli do namiotu należącego do kobiety ,ta rzeczywiście zaprosiła szatyna do środka.
Rozsiedli się wygodnie rozmawiając o swobodniejszych tematach niż toczona się obok nich wojna.
-Freyo- zaczął Hviserk.
-Słucham-powiedziała miękkim głosem.
-Byłaś kiedyś z mężczyzną?-zapytał z dziecięcym uśmieszkiem.
Ta westchnęła na pytanie ,które zostało jej ponownie zadane przez kolejnego z synów Aslaug.
-Dlaczego chcesz wiedzieć Hviserk?- odpowiedziała pytaniem na pytanie.
-Jestem po prostu ciekaw-stwierdził patrząc prosto w jej oczy.
Brunetka podsunęła się do szatyna muskając swoimi ustami odpowiedniczki mężczyzny , chcąc poczuć przyjemne ciepło ,które czuła podczas tego typu pieszczot z jego starszym bratem.
Hvitserk zachęcony tym niespodziewanym ruchem chwycił ją za biodra usadzając na swoich kolanach.
Gdy mężczyzna postanowiła zbadać jej podniebienie językiem , jęknęła cicho pobudzając go jeszcze bardziej.
Jednak mimo przyjemnych odczuć ,które dawał jej młody mężczyzna, kobieta nie czuła znajomego ciepła w dole, które towarzyszyło jej przy Ubbe. Zrozumiała wtedy ,że jest na przegranej pozycji uczuciowej.
Hvitserk był dla niej dobrym , zabawmy facetem , który zawsze powodował uśmiech na jej ustach ale jej serce należało bezpowrotnie do tego , który jej złamał.
Freya odsunęła się od mężczyzny a stróżka śliny pociekła im po brodzie, wytarła tą na twarzy mężczyzny, uśmiechając się delikatnie.
-Jesteś wspaniałym facetem Hvitserk , ale moje serce już wybrało-wszeptała patrząc w jego oczy i gładząc policzki obiema dłońmi.
-Więc kto jest tym szczęściarzem?-zapytał lekko podbity.
-Ubbe -wyszeptała z bólem.
Wiking słysząc smutek w jej głosie dotknął jej policzka muskając go kciukiem.
-Skoro oddałaś serce mojemu bratu , dlaczego brzmisz jakbyś żałowała tej decyzji-zapytał zaciekawiony.
-Bo je złamał-opowiedziała szczerze, czując ,ze w końcu będzie mogła komuś się pożalić.
Hviserk patrzył na brunetkę , nie wiedząc co powiedzieć.
W tej chwili był zły na brata ,że ten dostając taką szanse od bogów w postaci Freyi ,zmarnował ją oraz dlatego ,że naprawdę miłował ją a ta wciąż czuła coś do jednego z jego rodzeństwa.
-Jeżeli chcesz mogę z nim porozmawiać-powiedział chowając jeden z jej zagubionych kosmyków za ucho.
-Nie, nie-zaprzeczyła niemal od razu-To dużo bardziej skomplikowane -przyznała zawstydzona.
Szatyn poprawił ją sobie na kolanach i spojrzał na nią ponownie.
-Mamy czas-stwierdził , patrząc na nią wyczekująco.
Westchnienie opuściło jej usta.
-Zaiskrzyło pomiędzy nami już pierwszego dnia ,gdy wróciłam do Kattegat-zaczęła-I mimo mojego wcześniejszego strachu udało mi się przełamać i spróbowałam coś z nim stworzyć , następnego dnia powiedziałam ,że muszę pojechać do Lagerthy by z nią porozmawiać-westchnęła przypominając sobie dawną wizje-Nie spodziewałam się ,ze moja własna matka pozbawi mnie wtedy wolności bo bała się ,że pokrzyżuje jej plany. Kiedy obudziłam się nie wiedząc nawet ile potem, było za późno, a widok mnie w osadzie rządzonej przez moją matkę zadziałał na Ubbe jak iskra , posądził mnie wtedy o najgorsze i zrozumiałam ,ze mój wcześniejszy strach był słuszny bo wiedziałam ,że go straciłam. W następnych dniach gdy zobaczyłam go z niewolnicą , którą całował poczułam wściekłość ,a dzień potem Ubbe postanowił przeprosić , i błagać o drugą szanse ,ale powiedziałam ,ze ma mnie zostawić w spokoju bo odetnę mu język.-za te wzmiankę usłyszała cichy śmiech mężczyzny u którego siedziała na kolanach-I mimo moich gróźb Ubbe wciąż nie odpuszczał a ja chyba nie potrafię dłużej trzymać żalu w moim sercu kiedy ten jest odpychany przez tęsknotę do tego idioty-zakończyła patrząc na szatyna , który bawił się kosmykiem jej włosów.
-Mój brat jest szczęściarzem-podsumował-I chyba zaczął sobie zdawać sprawę jak lekkomyślnie postąpił.
-Co mam zrobić Hvitserk?-zapytała.
-Może powinniście porozmawiać -oznajmił-to lepsze niż warczenie na siebie jak dwa psy.
Freya uśmiechnęła się ciepło i pocałowała mężczyznę w policzek.
-Dziękuje ,że mnie wysłuchałeś-powiedziała wdzięcznie.
Szatyn pokiwał głową na znak zrozumienia i opuścił jej namiot ,który był obserwowany przez Björna jak i Ubbe ,którzy nie byli pocieszeni ,że ważna dla ich kobieta spędza czas z Hvitserkiem.
~~~~
Następnego dnia normańska armia szła gotowa do kolejnej bitwy z anglikami.
Brunetka stąpała obok swojego brata ,który od rana pragnął ją mieć przy sobie. Ta jedynie mogła zastanawiać się o co teraz mogło mu chodzić.
Nagle z naprzeciwka nadjechał jeden z zwiadowców informując iż saska armia jest dzień drogi stąd.
Björn zarządził rozbicie obozu informując ,że zaatakują jutro.
-Wy rozbijcie obóz -zaczął Ivar-Ja chcę obejrzeć pole bitwy.
-O czym ty mówisz?-zapytał zirytowany Ubbe.
-Oczekują ,że będziemy walczyć w konkretny sposób.-powiedział niewzruszony tonem brata-Dlaczego mielibyśmy tak robić? Opracujmy inną taktykę i zaskoczmy ich.
Freya uśmiechnęła się szeroko na słowa bruneta wiedząc ,ze ten zaczął pokazywać na co naprawdę go stać.
Bracia podeszli do niego podczas kiedy ona stała z tyłu czekając na ich decyzje.
-Nasi wojownicy będą zdezorientowani- zaczął Hvitserk-Zawsze walczymy w murze tarcz.
-Ale teraz mamy większą armie-oznajmił mu młodszy z rodzeństwa- Oni również Hvitserku. Nie możemy walczyć jak zawsze.
-Za późno na zmiany -powiedział Sigurd.
-Bo ty tak mówisz?-oznajmił lekceważąco Ivar.
-Już spokojnie-odezwała się Freya, przeszła za mężczyznami i stanęła obok niebieskookiego siedzącego w rydwanie-Jesteście braćmi , więc działajcie jak bracia -powiedziała twardo.
-Dla czego chcesz zmienić taktykę?-zapytał Björn
-A pragniesz wygrać bracie?-odwrócił pytanie.
Widząc powoli narastające zrezygnowanie w oczach jej przyjaciela , który usłyszał za odpowiedź jedynie szum liści na jego pytanie , stanęła z nim w powozie ściskając jego ramie.
-Pojadę z tobą Ivar-powiedziała patrząc na niego z uśmiechem- Pojdę bo wiem ,że dzięki tobie wygramy-wyszeptała patrząc na niego z wiarą w oczach. Mężczyzna uśmiechnął się na jej słowa ucieszony ,że chociaż ona trzyma jego stronę , wierząc bezgranicznie w jego umysł.-Bracie-zwróciła się w jego stronę - pojedź z nami w końcu jesteś dowódcą , prawda?
Jej bart westchnął bezgłośnie wiedząc ,że kobieta będzie stać uparcie przy swojej decyzji więc zabrał konia ,który był prowadzony obok patrząc na dwójkę w rydwanie.
-Jeżeli się uda to dobry plan, ale jeżeli się nie uda to zły plan-oznajmił.
Brunetka uśmiechnęła się delikatnie i poklepała przyjacielsko Ivara.
-Broń swoich decyzji do ostatniej kropli krwi Ivar-wszeptała-Bo oboje wiemy że są one warte każdej z nich.
Mężczyzna uśmiechnął się w jej stronę po czym ruszył za jej bratem na pole bitwy.
~~~~
Następnego dnia jak było postanowione , ruszyli na spotkanie z armią króla Ecberta.
Kobieta stała z Ivarem w powozie ,modląc się do bogów aby ich pomysł , który wymyślili wczorajszej nocy zadziałał patrząc wprost na jej przeciwników.
Po chwili rozbrzmiał odgłos rogu i armia zaczęła się wycofywać.
Rozdzielili się na dwa sektory , Freya towarzsząca Ivarowi zaszła wrogów od tyłu patrząc na ich zdezorientowane miny.
Mogła zauważyć kilku martwych anglików zabitych strzałami.
Gdy Ci tylko ich zauważyli ruszyli na nich z okrzykiem bojowym.
Floki spojrzał na dwójkę młodych stojącą w rydwanie, ewidentnie czekając na ich kolejną decyzje.
-Zadmij cztery raz-powiedział Ivar, konsultując to spojrzeniem z kobietą obok.
-Jak chcecie-powiedział zdyszany wiking , by po chwili zawyć w róg.
Brunet zaśmiał się ostatni raz po czym ponownie ruszył rydwanem za armie wroga.
Niebieskooka patrzała na saskich żołnierzy , którzy widząc ponownie wikingów za ich plecami postanowili stać ,czekając na rozkaz ich dowódcy.
Ten wykrzyczał coś wielce podirytowany i ruszył w stronę Repton.
Wojowniczka widząc do czego to zmierza objęła Ivara jedną ręką, ciesząc się ,ze ich plan rzeczywiście się udał.
-Co oni robią? Dokąd zmierzają?-zapytał zdezorientowany Floki.
-Jak przypuszczam do Repton ,aby zniszczyć nasze łodzie ,czyż nie Ivar?-zapytała mężczyzny obok , który jedynie uśmiechnął się szerzej na jej słowa.
-Do łodzi , chcą je zniszczyć?-wiking zadał kolejne pytanie aby po chwili krzyknąć radośnie-Och ty kaleki draniu i szalona kobieto! Mieliście racje!-przyjaciele zaczęli się śmiać widząc reakcje starszego mężczyzny, który podbiegł do nich obejmując po obu stronach-Wy cholerni geniusze! Mieliście racje!-zawył radośnie całując ich w czoła.
-Chyba powinniśmy do nich dołączyć, bo ominie nas cała zabawa- sierdziła cwanie Freya , czym wywoła śmiech u Flokiego- Ruszamy-krzyknęła do Normanów , którzy nie czekając wykonali jej rozkaz idąc prosto w stronę zasadzki.
Gdy dojechali na miejsce jedyne co mogli dostrzec to krwawa pożoga.
Brunetka nie czekając ani chwili dłużej wyskoczyła z rydwanu , ruszając szturmem na żołnierzy wrogiej armii. Ponownie z szybkością błyskawicy przemieszczała się, kolejno zabijając mężczyzn przed nią lub obok niej.
Wzrokiem szukała dowódcy , który dowodził wrogą armią. Była już na samym skraju walki, gdy go dostrzegła.
-Odwrót-krzyknął.
Freya słysząc to , ruszyła w jego stronę stawiając za punkt honoru ,że go złapie.
Gdy była już blisko strzała wbijał się w środek jej klatki piersiowej.
Dopiero po chwili mogła zobaczyć jednego z żołnierzy , który postanowił obronić swojego dowódcę.
Jej oddech urwał się na moment , a drżąca dłoń dotknęła drewna , nie wiedząc co robić.
Głosy wokół niej stały się mniej wyraźne, chociaż słyszała tyko dalekie okrzyki radości.
-Freya-ktoś krzyknął za nią wesoło, chociaż w tym momencie kobiecie ciężko było stwierdzić, czy rzeczywiście tak było.
Odwróciła się zdezorientowana.
Zauważyła brata , który szedł w jej stronę ale gdy tylko zobaczył co się stało, zaczął biec ,krzycząc jej imię.
Wikingowie będący w pobliżu odwrócili się w jej stronę, jednak kobieta nie zwracała na nich uwagi.
Spróbowała zrobić chociażby jeden krok w stronę je brata , ale natychmiast straciła równowagę , w ostatniej chwili wpadając w ramiona Björna, który krzyczał coś do niej ale ta słyszała wszystko jakby przez ścianę.
-Björn-wyszeptała ostatkiem sił , czując palący ból w płucach.
-Freya nie waż się zamykać oczu!-krzyczał na nią -Freya!
-Proszę nie pozwól mi umrzeć-kaszlnęła krwią .
-Pomocy!-ponownie krzyknął.
Brunetka walczyła z potężnym zmęczeniem , które pochłaniało jej organizm. Przechyliła oczy lekko w prawo bo na tyle pozwalało jej ciało. Kiedy dostrzegła obok siebie Ubbe , który patrzył na nią ze łzami w oczach.
To był ostatni obraz ,który widziała ,zanim zamknęła oczy , przegrywając walkę z ogromnym poczuciem senności.
~~~~
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał .
Freya pokazała na co naprawdę ją stać , jednak ostatecznie przez jej wygórowane ambicje może zapłacić najwyższa cenę. To czy sama kobieta wyjdzie z tego cało i w końcu wybaczy Ubbe dowiedzie się w kolejnych rozdziałach.
To wszystko z mojej strony, trzymajcie się ciepło moi drodzy.
Skomentuj
lub
zagłosuj!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro