Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

02


Brunetka wybiegła szybko ze swojej kabiny , zmierzając w stronę doków.

Po wczorajszym incydencie, Freya ledwo zmrużyła oko. Mącona koszmarami różnej maści nie chciała ponownie zasypiać.

Gdy dobiegła na miejsce , mogła spotkać się z ogromem statków i ludzi szykujących się na wyprawę , zaczęła przeszukiwać wzrokiem mężczyzn ,tym samym szukając swojego brata.

-Lille Ulv-damski głos rozbrzmiał za nią.

Kobieta odwróciła się ,by po chwili posłać delikatny uśmiech swojej matce.

-Szukasz Björna-stwierdziła bardziej niż zapytała, ponownie zabierając głos.

-Tak , matko , nie chcę opuszczać go bez pożegnania- oznajmiła z delikatnym smutkiem w głosie.

Nie tylko blondyn martwił się o swoją rodzinę. 

Freya przeżywała podróż brata, nie wyobrażała sobie go stracić , chociaż dokładnie wiedziała ,że w ich świecie śmierć była czymś naturalnych i wręcz radosnym, ale kobieta mimo to nie chciała go tracić , był bliski jej sercu już od urodzenia.

-Nie bój się córko, twój brat jest silny- powiedziała- wróci cały i zdrowy.

Brunetka jedynie uśmiechnęła się na te słowa kładąc głowę na ramieniu matki.

Po chwili mogła dostrzec , masywnego wikinga , który utkwił spojrzenie niebieskich tęczówek w kobietach przed nim.

Freya uśmiechnęła się delikatnie ,czekając aż ich matka pożegna swojego jedynego syna. Gdy Björn stanął przed swoją siostrą , bez ostrzeżeń objął ją ramionami w niedźwiedzim uścisku. Kobieta jedynie wypuściła powietrze z płuc , starając się nie uronić choćby łzy.

Dopiero wczoraj witała się z bratem ,a już dziś musiała go żegnać. Była przekonana ,że jej starszy brat wróci cały i zdrowy, wiedziała ,że jest silny i tak również starała sobie wmawiać by ukoić szybko bijące serce.

Odsunęła się lekko od blondyna i spojrzała mu głęboko w oczy.

-Obiecaj mi- zaczęła-że nie dasz się zabić , pod żadnym pozorem-oznajmiła twardo.

-Siostro-odpowiedział, jednak od razu został uciszony przez drobną kobietę przed nim.

-Obiecaj-rzekła hardo.

-Obiecuje ,że nie dam się zabić-powiedział , gładząc delikatnie policzek Freyi.

Brunetka uśmiechnęła się słabo i odsunęła się od Bjorna by chwycić rzemyk na jej szyi.

Mężczyzna uważnie patrzył na poczynania młodszej siostry, wiedząc ,ze ta nie skończyła jeszcze ze swoim pożegnaniem.

Niebieskooka zdjęła z szyi naszyjnik ,na którym znajdował się wielki wilczy pazur.

Ponownie spojrzała na blondyna każąc mu się tym samym schylić, kiedy jego głowa była na wysokości jej oczu założyła swój talizman na szyje Bjorna.

-Chronił mnie przez te parę lat , teraz przyda się tobie , mam nadzieje ,ze w pełni cię ochroni, tak jak zrobił to ze mną bracie.-wszeptała zakładając go na jego szyje.

Lagetha patrzyła na to z niewielkimi łzami w oczach, widząc swoje dzieci , które były ze sobą tak zżyte. 

Freya ostatni raz przytuliła się do brata , całując go przy tym w czoło.

Gdy miała już odchodzić ze starszą kobietą Björn chwycił ją za ramię ,zbliżając usta do jej ucha.

-Podczas mojej nieobecności , opiekuj się matką siostro-wyszeptał do niej.

-Obiecuje Björn-odpowiedziała , zerkając na niego.

Jej brat uśmiechnął się wiedząc ,ze młoda wojowniczka dotrzyma danego mu słowa.

Brunetka podeszła do swojej matki , która w milczeniu patrzyła na obraz przed sobą. Po chwili Lagertha ruszyła przed siebie wraz z nieznaną jej kobietą, Freya poszła w jej ślady. 

Miała już ruszyć do swojej chatki , gdy przed sobą zobaczyła Aslaug wraz z jej  starszymi synami.

Freya miała zamiar przejść obok nich niezauważenie, jednak pewien młody wiking miał inne plany.

-Droga Freyo , nie pożegnasz się ze mną?-zapytał figlarnie Hvitserk.

Kobieta westchnęła lekko ,  obracając się na pięcie. 

Nie zwracając uwagi na palące spojrzenie Ubbe ,podeszła do jego młodszego brata i objęła go w przyjacielskim uścisku.

 -Nie waż się zginąć-wyszeptała.

-Miło ,że się martwisz -odpowiedział wesoło , przyciskając ją do siebie.

-Martwię się o każdego z was Hvitserk i pewnie zawsze będę-dodała z delikatnym uśmiechem.

Mężczyzna uśmiechnął się do niej szeroko , a ta ucałowała jego policzek i odsunęła się od niego.

Freya ostatni raz uśmiechnęła się w jego stronę po czym szybkim krokiem opuściła doki, czując wciąż natarczywe spojrzenie starszego z braci.

Przechadzała się ulicami miasta , ale ostatecznie jej nogi zamiast chatki poniosły ją do widzącego , do którego miała kilka naglących ją pytań.

-Freya Ulubienico Bogów-ochrypły głos rozbrzmiał w jej uszach-Przerażają cię twoje wizje ale wmawiasz sobie ,że to jedynie koszmary-dodał nawet nie patrząc na zaskoczoną kobietę.

-Nie wiem , co robić, jestem z tym sama-wyznała po chwili bezsilnym tonem.

 -Nie tylko to cię martwi-stwierdził po chwili mędrzec-Chcesz wiedzieć kim był twój ojciec Freyo , ale wolisz odpychasz to zmartwienie daleko od siebie.

-Co mam zrobić?-zapytała delikatnie.

-Zostałaś wybrana przez bogów Freyo , twoje wizje to dar , którego nie należy się bać-powiedział mężczyzna ,przekręcając głowę w jej stronę.-Musisz stawić im czoło. Jesteś potężną kobietą ,która osiągnie więcej niż jest w stanie sobie wyobrazić.

Brunetka jedynie patrzyła na mężczyznę z niedowierzaniem w jej oczach, gdy słyszała słowa widzącego, nie wiedziała jak reagować.

-A co z moim ojcem?-odezwała się niepewnie.

-To musi powiedzieć Ci  twoja matka Freyo-odpowiedział jej wymijająco.

Niebieskooka westchnęła bezsilnie i podeszła do mężczyzny.

-Dziękuje-szepnęła , liżąc dłoń widzącego.

Nie słysząc odpowiedzi zwrotnej ,wyszła z  chatki widzącego z ciężkim sercem. 


~~~~


Brunetka siedziała nad brzegiem jeziora rozkoszując się ciszą i spokojem.

Utkwiła swe spojrzenie w tafli wody , nie zwracając zbytniej uwagi na otoczenie , zbyt zajęta kłębującymi się w jej głowie myślami.

 Ocknęła się z letargu dopiero , gdy usłyszała za sobą głośne odgłosy ciągnięcia zmieszanego z czołganiem.

Przechyliła głowę w lewo a jej oczy ujrzały pełznącego do niej Ivara. Uśmiechnęła się delikatnie na widok przyjaciela.

-Ivar , dobrze cię widzieć-zaczęła, patrząc uważnie na chłopaka , który ułożył się obok niej.

-Mogę powiedzieć to samo , szczególnie widząc jak ciężko z tobą porozmawiać-stwierdził sarkastycznie.

-Przyjechałam dopiero wczoraj , musisz mi wybaczyć ale nie miałam zbyt czasu-oznajmiła z lekkim uśmiechem.

-A teraz? Masz czas dla kaleki?-zapytał.

Freya odwróciła się do bruneta , kładąc swoje dłonie na jego szerokich barkach.

-Nie mam czasu dla kaleki- powiedziała uważnie patrząc w oczy Ivara- Ale mam czas dla swojego najlepszego przyjaciela , który siedzi tuż przede mną-oznajmiła z ciepłym uśmiechem.

Brunetka mogła zobaczyć lekkie rumieńce na policzkach chłopaka , co doprowadził ją do szerszego uśmiechu.

-Opowiedz mi , o tym co zobaczyłaś lille Ulv-stwierdził po chwili.

-Oczywiście Ivar-odpowiedziała melodyjnie rozkładając się wygodniej na trawie.

Kobieta zaczęła streszczać , co takiego przytrafiło się jej podczas jej nieobecność w Kattegat, brunet uważnie słuchał swojej jedynej przyjaciółki , która nigdy nie zwracała uwagi na jego nogi i wybuchowy temperament, ułożył się wygodnie na jej kolanach nawet nie zdając sobie z tego sprawy , jakby było to już normalny u nich odruch.

Po dłuższej chwili ,gdy chwytała powietrze w płuca , jej stroskane spojrzenie przeniosło się na młodego mężczyznę ,którego delikatnie pogłaskała go po głowie.

-Powiedz mi-zaczęła-czy coś się stało?

Wiking spojrzał na nią w lekkim szoku. Zadziwiał się , jak kobieta zauważyła ,że coś go trapi jedynie patrząc w jego oczy.

Ivar westchnął ciężko , przecierając twarz dłonią, by niepewnym głosem przemówić.

-Nie potrafię zadowolić kobiety-wyszeptał zawstydzony , obawiając się wyśmiania przez brunetkę.

-Kto tak powiedział?-zapytała ze złością w głosie.

-Ludzie- odpowiedział równie zły-moi bracia przyprowadzili do mnie niewolnice , którą sami pieprzyli , Margrethe. I nic się nie działo , wszystko od pasa w dół było bezwładne.-kobieta pogłaskała go ponownie ,nakazując kontynuować-próbowała ręką ,językiem , własnym ciałem , nic się nie stało a jej przerażona postura sama w sobie nie pomagała.

-Ivar-powiedziała niebieskooka, zwracając na siebie uwagę-Nie możesz, tego stwierdzić po pierwszym razie, szczególnie z przerażoną kobietą , która ewidentnie nie jest chętna do współżycia.-stwierdziła spokojnym tonem.

-Skąd możesz to wiedzieć?-zapytał zainteresowany.

-Uważam ,że seks ma być czymś przyjemnym dla dwojga , jeżeli jedno nie będzie zrelaksowane możesz mieć pewność ,że jedyne czego będziesz pragnął to zakończenia tej sytuacji , najszybciej jak się da.-mruknęła filozoficznym tonem.

-Byłaś już z mężczyzną ,Freya?-kolejne pytanie wypłynęło z ust z najmłodszego z braci.

Kobieta na to pytanie zarumieniła się delikatnie kręcąc przecząco głową.

-Nie Ivar , nie byłam-odpowiedziała-Ale wiem ,że pewnego dnia poznasz kogoś nowego ,i zakochasz się w nim bez pamięci , zapomnisz o tych wstrętnych plotkach nawet nie zdając sobie z tego sprawy.

-A co jeśli uwierzy plotkom?-zapytał smutnym tonem.

-Wtedy wiedz ,że nie zasługuje na ciebie Ivar- powiedziała ciepło-Jeżeli nie dostrzeże tego-dotknęła jego piersi , wskazując na serce-oraz tego-dotknęła jego czoła-Nie będzie warta twojej miłości Ivar-oznajmiła z matczyną troską w jej głosie. 

Kiedy na twarzy wikinga zawitała lekka ,ulga Freya wstała , każąc tym samym zejść z kolan młodemu mężczyźnie.

-A teraz ,żeby odgonić twoje ponure myśli uważam ,że powinniśmy się napić-oznajmiła chichocząc- Och no i ty też musisz mi opowiedzieć to i owo.

Uśmiechnęła się ponownie do swojego przyjaciela po czym wolnym krokiem ruszyła ,przed siebie , niedługo po tym mogąc usłyszeć odgłos czołgania.


~~~~


Kobieta ze zmartwieniem w oczach patrzyła, na statek płynący do Anglii ,  miała złe przeczucia co do wyprawy i całego zamysłu Ragnara, ale wolała to przemilczeć wiedząc ,że nie ważne ile sensownych argumentów by nie podała , on i tak zrobi swoje.

Król zawołał ją machnięciem dłoni. Freya podeszła do niego niepewnie , niezauważający nawet ciekawych spojrzeń rodziny królewskiej.

Mężczyzna objął ją jednym ramieniem.

-Troszcz się o moich synów Freyo-wyszeptał do niej zachrypniętym tonem.

Brunetka spojrzała ze smutkiem w oczy Ragnara. W tym momencie zrozumiała ,że te słowa były ostatnimi ,które od niego usłyszy.

-Żegnaj Ragnarze- szepnęła do niego - mam nadzieje ,że jeszcze się spotkamy.

Freya ostatni raz spojrzała w oczy mężczyzny , widząc ich ból , nie mogła dłużej utrzymać emocji na wodzy.

Samotna łza spłynęła bo mlecznym policzku niebieskookiej , jednak zniknęła równię szybko pod palcami kobiety.

Aby nie pozwolić emocjom wziąć góry , odwróciła się od króla i wręcz biegiem opuściła doki , sytuacja była podobna do tej , w której żegnała się ze swoimi bratem z tą różnicą, że jej brat miał , nie, musiał do niej wrócić.

Myślała ,że zostanie sama ze swoimi ponurymi myślami, jak bardzo się myliła.

Kiedy Ubbe zobaczył wilgotne oczy Freyi , nie mógł tego zostawić , nawet jeżeli ta jeszcze dzień wcześniej go odtrąciła ,z nieznanych mu przyczyn.

Brunetka wpadła do swojej chatki , nie wiedząc co ze sobą zrobić. Jej młody umysł był teraz zaćmiony przyszłą śmiercią króla. Modliła się do bogów błagając aby Ci go ocalili ale czuła ,że nie ważne czego by nie zrobiła jego los był już przesądzony.

Nagle usłyszała za sobą otwieranie drzwi , przechyliła głowę w prawo patrząc jak szatyn podchodzi do niej , uprzednio zamykając drzwi.

-Ubbe , co tu robisz?-zapytała cienkimi łamiącym się wręcz głosem.

-Chce wiedzieć co się stało , jaki jest powód twojego płaczu-odpowiedział obejmując jej twarz swoimi dużymi dłońmi.

Freya spojrzała się na niego lekko zdziwiona , gdy mrugnęła mogła poczuć ciepłą ciecz spływającą powoli po jej policzku.

Płakała , nie dostrzegła wcześniej potoku łez na jej twarzy zbyt zamyślona , słowami jego ojca.

-Och Ubbe, tak mi przykro-szepnęła łkając.

Mężczyzna nic nie powiedział ,na specyficzne wyznanie kobiet przed nią. Przyciągnął ją do siebie pozwalając na to by wypłakała się w jego ramię i uspokajając się w chociaż mniejszym stopniu.

Brunetka, na tyle ile mogła, objęła mężczyznę wtulając policzek w jego ubranie.

Po chwili uspokoiła się i odsunęła na tyle , na ile pozwalały jej silne ramiona Ubbe , który nie zamierzał jej prędko z nich wypuścić.

Drobna kobieta spojrzała w oczy wikinga uspokajając się w pełni pod wpływem jego niebieskich, elektryzujących tęczówek.

Wypuściła powietrze z płuc , starając przełamać pewnego rodzaju zaporę.

-Czy mógłbyś zostać dziś ze mną ?-zapytała nieśmiało , unikając jego wzroku.

Mężczyzna kiwnął głową , na znak zgody i pociągnął kobietę obok siebie na łóżko by mogli usiąść.

Freya wolała milczeć , nie tylko ze względu na intymność sytuacji ale również ze względu na uderzające ją wyrzuty sumienia, spowodowane sekretem , którego ciężar musiała od tej pory nieść.

-Dlaczego , wczoraj tak zareagowałaś?-Ubbe odezwał się po dłuższej chwili ciszy pomiędzy dwojgiem ludzi.

Brunetka wtuliła się bardziej w klatkę mężczyzny, jakby ten czyn miał ją uchronić przed odpowiedzią.

Jednak mężczyzna cierpliwie czekał , dając jej czas.

W końcu Freya westchnęła i niechętnie zaczęła. 

-Bałam się-przyznała cicho -bałam się ,że stracę cię ,zanim będę mogła w ogóle cię mieć, a strata bez miłości była by znacznie mniej bolesna, niż świadomość rozstania gdy jesteś w kimś szaleńczo zakochany.

-Sądzisz ,że bym cię zostawił?-szatyn zapytał niedowierzając-Skąd naszła cię taka myśl Freyo?

-Chyba po prostu widmo mojej matki ciągnie się za mną , widziałam ból w jej oczach gdy patrzyła na Aslaug i Ragnara , a jednak mimo to pozostawała silna wręcz niezniszczalna i mimo tego jak bardzo jestem podobna do swojej matki , nie dałabym sobie rady ze złamanym sercem, które nie potrafiłoby się zaleczyć.-oznajmiła nie myśląc o konsekwencjach jej wypowiedzi, nawet jeśli Freya właśnie wyznawała mu swoje uczucia w mało oczywisty sposób. 

Ubbe chwycił delikatnie jej podbródek każąc tym samym na siebie spojrzeć.

Freya wiedziona emocjami pozwalała mu na każdy ,najmniejszy ruch. Patrzyła na niego z fascynacją nie wiedząc co mężczyzna miał zamiar zrobić.

Po chwil dostała swoją odpowiedź, wiking musnął jej usta tak jaka za pierwszy razem, jednak ten pocałunek był zdecydowanie bardziej tęskną formą poprzedniego.

Brunetka przesuwała palcami po jego żuchwie gładząc jego zarost co spotkało się z aprobatą mężczyzny, który napawał się miękkością jej skóry na karku , pogłębiając ich pocałunek.

Gdy Freya odsunęła się delikatnie by zaczerpnąć powietrza.Ubbe zalały wspomnienia z wczoraj przez co ponownie zbliżył się do niej przeciskając ją do siebie bojąc się ,ze ta znowu ucieknie niczym spłoszona zwierzyna.

Kobieta jęknęła w jego usta na ten niespodziewany gest, co tylko rozbudziło umysł niebieskookiego. Chwycił on biodro brązowowłosej i ścisnął trzymając ją pewnie przy sobie.

-Ubbe- wydyszała ledwie słyszalnie-Ubbe-powtórzyła.

Mężczyzna ocknął się z nagłego przypływu pożądania i przepraszająco spojrzał na głośno oddychająca przed nim kobietę , która nie była przyzwyczajona do tego typu pieszczot.

-Wybacz-zaczął-poniosło mnie.

Brunetka uśmiechnęła się jedynie w delikatny sposób i pogłaskała szatyna po włosach.

-Nic się nie stało-odpowiedziała-Po prostu nie jestem przyzwyczajona-przyznała , lekko się rumieniąc.

-Myślę ,że będziemy mogli to zmienić-powiedział śmiejąc się cicho.

Niebieskooka patrzyła na Ubbe z ulgą w oczach , na chwilę zapomniała o otaczającym ją świecie ciesząc się bliskością jej ukochanego i ponownie łącząc ich usta.



~~~~

Stała na piasku patrząc jak płonąca łódź dryfuje na morzu. Woda ochlapywał jej stopy a włosy tańczyły przez wiatr , który akurat się zerwał , gdy odgarnęła je z oczu zauważyła przed sobą mężczyznę ,który patrzył na nią z miłością w oczach.

-Kim jesteś?-zapytała zdziwiona jego nagłą obecnością.

-Athelstan-odpowiedział jej z delikatnym uśmiechem, po czym zniknął.

Kobieta rozglądała się po plaży ,zdezorientowana niespodziewanym incydentem.

 Nagle dostrzegła swoją matkę , ale jakie zdziwienie i strach opanował jej ciało , gdy zobaczyła na jej głowie krwawą koronę.


Freya otworzyła szeroko oczy nie ruszając się z miejsca, oddychała głośno , nie mogąc zapomnieć obrazu , który tak niedawno jej towarzyszył.

Kim był człowiek w łodzi, i kim jest Athelstan? zadawała sobie te pytania jak mantrę, nie mogąc zapomnieć widoku z koszmaru.

Przesunęła się na bok , jednak męska dłoń powstrzymała ją od ruszenia się choćby milimetr dalej.

Brunetka spojrzała  za ramię. 

Widząc Ubbe jej policzki przybrał różowy odcień, a ręka mimowolnie przesunęła się po kości policzkowej mężczyzny.

Wczorajszego dnia po słodkich pocałunkach zasnęli wtuleni w siebie , Freyi ciężko było przyznać  ale spała jak zabita , gdyby nie koszmar zapewne przeleżała by z mężczyzną cały dzień.

Kobieta starła się wyswobodzić z uścisku , co po chwili jej się udało.

Zwinie i cicho stąpała po podłodze , zmieniając wczorajsze ubrania na nowe i czesząc swoje długie , brązowe loki , które ułożyła w niechlujny warkocz.

  Gdy odwróciła się w stronę łóżka , zauważyła kręcącego się w nim szatyna ,który rozbudzał się ze snu.

Freya podeszła do niego i uraczyła niewielkim pocałunkiem.

 Kiedy jej twarz zaczęła się oddalać Ubbe chwycił ją niepostrzeżenie za nadgarstek i pociągnął ku sobie.

-Gdzie uciekasz?-mężczyzna zapytał ochrypłym , porannym głosem , który przyprawił ją o dreszcze.

-Muszę odwiedzić swoją matkę-wszeptała wprost w jego usta -Niedługo wrócę , obiecuje-dodała lekko muskając jego wargi z wyraźnym uwielbieniem w jej czynach.

Szatyn westchnął z niechęcią ,na słowa brunetki. 

W końcu udało mu się przełamać ścianę strachu słodkiej Freyi i pokazać co czuł do niej przez te lata ,a ta niczym spłoszona sarna postanowiła uciec przed nim już następnego ranka.  

Niebieskooka wstała z bioder mężczyzny i racząc go delikatnym uśmiechem opuściła chatkę , kierując się po swoją klacz.

Gdy już siedziała w siodle, galopem ruszyła przed siebie w stronę Hedeby, wprost do swojej matki.

Widząc znajomą osadę przyśpieszyła nieznacznie by po chwili stać przed drzwiami wielkiej sali , która oddzielała ją od jej matki, Lagerthy.

Brunetka weszła pewnym krokiem do pomieszczenia. Widząc tą samą kobietę , która stała obok jej matki nie tak dawno temu. Freya uśmiechnęła się nieznacznie.

Kobieta nie opuszczała z jej osoby wzroku nawet na sekundę , co zaczęło powoli ją frustrować.

-Ty musisz być Freya Ulubienica Bogów, prawda?-zapytała ciekawskim tonem.

-Tak-odparła zakłopotana- ale niestety nie miałam okazji poznać twojego imienia-powiedziała , uważnie przyglądając się brunetce.

-Astrid-oznajmiła-miło mi cię poznać.

-I wzajemnie Astrid, czy znajdę tu moją matkę?-brunetka zmieniła temat ,obserwując sale czujnym okiem.

-Lille Ulv-dobrze znany jej, damki głos rozbrzmiał po jej prawej.

Freya uściskała matkę na powitanie , uśmiechając się do siebie. Spojrzała w jej oczy i czując przypływ odwagi przemówiła.

-Mam do ciebie bardzo ważne pytanie-stwierdziła-a raczej pytania-poprawiła po chwili.

-Słucham córko- odpowiedziała jej , siadając przy stole , co i ręką, nakazała córce.

-Kim jest Athelstan?-zapytała otwarcie patrząc , bystrym spojrzeniem na kobietę , której mimika momentalnie się zmieniła.

Lagertha zmarszczyła brwi , myśląc przez chwilę , po czym westchnęła bezsilnie.

-Skąd takie pytanie?-zapytała z nutą złości.

-Po prostu odpowiedz- odarła pewnie , chcąc dowiedzieć się więcej o mężczyźnie.

-Był mnichem , pochodził z Anglii-powiedziała patrząc niepewnie na córkę.

-Czy to możliwe ,że był moim ojcem?-zadała kolejne pytanie , nie opuszczając czujnego spojrzenia błękitnych tęczówek  na swojej matce.

Blondynka westchnęła ponownie , patrząc na córkę.

-Tak , był twoim ojcem-przyznała cicho.

Freya starała się poukładać wszystko w głowie , jednak pytania napływały do niej w zbyt dużej częstotliwości , by mogła przemyśleć to na zimno. 

-Gdzie jest teraz?-zadała ostateczne pytanie z nutą chłodu w głosie.

-Pewnie w chrześcijańskim niebie-odpowiedziała szczerze.

Brunetka nie wiedziała co ma robić, co myśleć. Była dzieckiem nordyckiej kobiety i angielskiego mnicha, dodatkowo chęć rozmowy na jego temat z jej matką , nie była dobrze przez nią odebrana.

-Co się z nim stało , jak...umarł?-zadała kolejne pytanie.

-Floki go zabił-oznajmiła pewnie.

Niebieskooka poczuła jakby dostała tarczą prosto w twarz. Floki , który był dla niej niczym ojciec zabił jej prawdziwego...och to wszystko było bardziej skomplikowane niż się wydawało.

  Westchnęła ciężko ,czuła ,że i tak  nie wydusi od blondynki ,kolejnych  informacji , więc postanowiła nacieszyć się tym czym uraczyła ją starsza kobieta, starając ułożyć sobie chociażby zarys tego o czym się dowiedziała i jak to wpływa na jej życie. I niestety musiała przyznać ,że tej tajemnicy musiała strzec jak oka w głowie , zbyt przerażona tym co mogliby zrobić ludzie z jej osady.

Lagertha wstała od stołu widząc zamyśloną twarz najmłodszego z jej dzieci , gdy miała zostawić ją z własnymi myślami , rozbrzmiał jej głos ,który wprawił w wojowniczce strach i zaskoczenie.

-Matko, czy zamierzasz rządzić Kattegat?-Freya zapytała patrząc na nią ciekawskim spojrzeniem, przechodząc do mniej przyjemnej części rozmowy.

-Rozbudowałam je wraz z Ragnarem, to my nadaliśmy mu sławę ,którą dziś się cieszy, korona należy mi się według prawa.-oznajmiła ,nie odpowiadając na pytanie córki, patrząc wprost na nią.

Freya zaskoczona słowami matki , nie mogła uwierzyć ,że przyśniła jej przyszłe plany rządów , których nie miała zamiaru zacząć od mediacji, chociaż jak określił to widzący powinna nazwać to wszystko wizją przyszłości.

-Matko- zaczęła spokojnie-znam cię bardzo dobrze i wiem ,że nie zatrzymam cię przed decyzją ,którą zamierzasz podjąć ,ale błagam cię nie rozpoczynaj panowania od krwawej bitwy w ,której jedyne co uzyskasz to wrogów-zakończyła patrząc na nią z prośbą w oczach.

Brunetka doskonale wiedziała ,że po ataku na Kattegat , którym dowodzić będzie jej matka wszystko się zmieni. Wiedziała również ,że jej matka zacznie rządy od zabicia rządzącej teraz królowej , która odebrała jej zbyt wiele by ta mogła puścić to między uszy. A to zapoczątkuje  nienawiść młodszych synów Ragnara , którzy zapewne będą chcieli pomścić swoją rodzicielkę.

-Wybacz mi lille Ulv ale nie poddam się gdy jestem tak blisko celu- odpowiedziała hardo , idąc w stronę wyjścia.

Kobieta , zamierzała już wstać i przemówić swojej matce do rozsądku , gdy poczuła jak jej ciało ociężale opada na ziemie , a jej oczy mimowolnie się zamykają .Ostatnie co mogła dostrzec to dwie traczowniczki, które szły w jej kierunku.



~~~~

Liczę ,że rozdział wam się podobał .

Nie powiem trochę się podziało , mam nadzieje ,że będziecie oczekiwać dalszych losów Freyi , która będzie musiał stanąć przeciwko zbliżającym się wielkimi kokami, problemom.

Ale to na razie tyle z mojej strony, trzymajcie się ciepło.


 Skomentuj

lub

zagłosuj!



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro