01
Freya stała obok swojego brata , patrząc nieobecnym wzrokiem na ciało Sigurda.
Miała racje, jej przypuszczenia okazały się słuszne w każdym calu. W głowie miała jedynie ,jedno pytanie: Czy mogłam go uratować?
Głowiła się nad tym pytaniem , od kiedy ciężkie ciało martwego mężczyzny osunęło jej się z rąk pozostawiając na niej czerwoną plamę i odór śmierci.
Widziała wyrzuty i zdegustowane spojrzenia ,którymi wikingowie raczyli Ivara. I mimo tego Freya rozumiała. Rozumiała dlaczego niebieskooki zabił swojego brata, nie broniła go ponieważ to co zrobił był wręcz niewybaczalne, jednak miała również świadomość ,że mimo ostrzeżeń ze strony kobiety jak i jego braci, Sigurd postanowił nie słuchać i popchnąć brunetka ku przepaści , którą przekroczył bez jakiejkolwiek walki.
Wtuliła się w bok Ubbe starając się chociaż w niewielkim stopniu go pocieszyć. Wiedziała ,że szatyn czuł się fatalnie nie tylko ze względu na śmierć mężczyzny ale również dlatego , iż zawiódł jako brat, który nie potrafił pogodzić swojego młodszego rodzeństwa.
Jej wzrok jednak był ulokowany w Ivarze ,którego próbowała pocieszyć chociażby ciepłym , matczynym spojrzeniem , czuła z daleka jego cierpienia , domyślała się ,że mężczyzna nie chciał tego zrobić i teraz żałował ,nie mogąc cofnąć czasu.
Po ceremonii , Ragnarssonowie zebrali się w namiocie ,wraz z Freyą , Królem Haraldem i jego bratem.
-Wiem co sobie myślicie-zaczął przybity Ivar-Ale to nieprawda , nie chciałem go zabić. Zmusił mnie do tego. Drwił ze mnie , wyśmiewał. Co miałem uczynić?-zapytał-Kim trzeba być, by mówić nieprawdę o własnym bracie?
-I cóż to za kłamstwa?-Hvitserk zadał mu pytanie.
-Dobrze wiesz-odpowiedział.
-Że nie jesteś prawdziwym mężczyzną-rzekł Ubbe
-A co ty byś zrobił , gdyby powiedział tak o tobie? Co byś zrobił jako prawdziwy mężczyzna?- zapytał ,niedostając odpowiedź-Przysięgam na bogów i wszystko ,co święte ,że nie chciałem go zabić. Gniew mną zawładną i przestałem myśleć. Przepraszam.
Brunetka wstała ze swojego dotychczasowego miejsca i podeszła do bruneta by ścisnąć jego ramiona.
-Wierzę Ci Ivar-wyszeptała-Wierzę w to ,że żałujesz-dodała.
Mężczyzna spojrzał na nią , nie wierząc ,ze ktoś się za nim wstawia.
-Dziękuje-odpowiedział jej ledwo słyszalnie i ruszył do wyjścia z namiotu , kobieta jedynie odprowadziła go wzrokiem.
-Nie powinnaś go bronić siostro-powiedział jej Björn-Ivar jest niebezpieczny.
-Nigdy mnie nie skrzywdził-stwierdziła obronnie-Ivar jest wrażliwy-zauważyła-Był gnębiony przez całe swoje życie , nie dziw ,że w końcu przekroczył granice-dodała smutno.
Mężczyźni nie odpowiedzieli nic na jej wyznanie, jedynie skanując ją wzrokiem.
Ubbe wstał z miejsca podchodząc do Freyi i obejmując ją w pasie.
-Nie może pozostać wodzem wielkiej armii-oznajmił po chwili.
-To twoja sprawa Ubbe-odpowiedział mu starszy blondyn-Jesteś straszymy bratem , przejmij dowodzenie. Mówiłem ,że to nie mój problem , ja wracam nad morze śródziemne z Hafdanem.
Kobieta słuchając brata ledwo trzymała emocje na wodzy.
- Wrócisz przedtem do Kattegat?-zapytał nagle Harald.
-Nie mam takiego zamiaru-oznajmił-Jestem w pośpiechu.
-To ja popłynę i powiem Lagerthcie o pomszczeniu śmierci twojego ojca, pokonaniu Sasów i darze ziemi dla naszego ludu.
-Powiedz mojej matce , Torvi i dzieciom- zaczął Björn- że o nich myślę i wrócę jeżeli bogowie pozwolą.
Blondyn dopił napój z kubka i wyszedł. Wtedy cierpliwość brunetki pękła niczym bańka i ruszyła wściekła za swoim bratem.
-Björn!- ryknęła.
Mężczyzna słysząc ton jego młodszej siostry zatrzymał się , widząc ,że ich rozmowa nie skończy się najlepiej.
-Tak Freya?-zapytał zrezygnowanym tonem. Kobieta uderzyła go w twarz powodując u mężczyzny jęk bólu.-Za co to niby?-powiedział rozmasowując szczękę.
-Przestać pieprzyć o przeznaczeniu Björn-zaczęła-Przeznaczenie nie ma nic do tego , ty po prostu postanawiasz uciec od problemów!
-Siostro posłucha-
-Nie ,to ty posłuchaj. Obiecałam Ragnaraowi ,że się wami zajmę , a ty w żaden sposób mi tego nie ułatwiasz!-krzyknęła- I przestań wysługiwać się argument w postaci Ubbe , bo Ivar to również twój brat do cholery! Powiedz, mnie też tak potraktujesz, gdy podobna sytuacja będzie miała miejsce? Będziesz wolał uciec niż stawić czoła problemowi?!-zapytała z łzami w oczach.
-Freya , nigdy bym cię nie zostawił -powiedział jej cicho.
-Może powinieneś-odpowiedziała bezsilnie-Starałam się o was walczyć. Nie dałam rady , poległam-wymieniała załamana- Wasza ledwo widzialna więź , którą tak bardzo starałam się przywrócić została złamana , więc możliwe najlepszym rozwiązaniem będzie zostawienie również mnie bo jestem już zmęczona , jestem taka zmęczona ,a jedyne czego chciałam to powrotu do rodziny , którą tak bardzo kocham.
Björn ,słysząc słowa swojej siostry , czuł się jeszcze gorzej niż przedtem i był na siebie wściekły, bo mimo tego jak spierałby się ze słowami siostry , ta miała racje. Miał już dość rodzinnych sprzeczek , więc gdy tylko nadążyła się okazja by ominąć sztorm , blondyn skorzystał z niej od razu.
-Przepraszam-wszeptał obejmując ją ciasno.
Brunetka wtuliła się w brata , wiedząc ,że ten i tak wyruszy w podróż , zostawiając ją z problemami , z którymi będzie walczyć bez ustanku.
-Niedługo wyruszacie-stwierdziła z wcześniejszej rozmowy kobieta-Powinieneś iść.
-Popłyń ze mną-powiedział niespodziewanie blondyn.
-Nie-wyszeptała z delikatnym uśmiechem- Poradzę sobie ze wszystkim z czym przyjdzie mi się zmierzyć-oznajmiła hardo- Po za tym ,nie zostawię Ubbe.
Jej brat kiwnął głową na znak zrozumienia i ostatni raz objął jej ciało ciasno , całując czubek jej głowy.
Freya patrzyła jak łodzie jej brata odpływają ,a ludzie żegnają ich głośnymi okrzykami radości. Nagle para silnych ramion otoczyła jej drobne ciało.
Kobieta spojrzała za siebie. Widząc intensywne niebieskie tęczówki ,które na nią patrzyły , uśmiechnęła się delikatnie , kładąc jedną ze swoich bladych dłoni na ręce Ubbe.
-Płakałaś- zauważył po chwili.
-Płakałam-odpowiedziała-ale już nie płaczę.
-Nie chciałaś wyruszyć wraz z Björnem?-zapytał patrząc się przed siebie.
-Nie. Moje miejsce jest przy tobie Ubbe-powiedziała zamykając oczy.
Mężczyzna odwrócił kobietę , aby ta stała z nim twarzą w twarz, pogłaskał jej policzek i pocałował chwilę potem.
-Wyjdź za mnie-powiedział między pocałunkami.
-Co?-zapytała zszokowana , odsuwając się od szatyna.
-Wyjdź za mnie Freyo-powtórzył , patrzył na nią wyczekująco.
-Jesteś pewien ,że chcesz mnie za żonę?-zadała kolejne pytanie.
-Nie pragnę nikogo innego , tylko ciebie- wyszeptał pomiędzy jej ustami-Wyjdź za mnie.
-Dobrze-odpowiedziała cicho.
Ubbe uśmiechnął się szeroko i ponownie złączył ich usta , nie chcąc przerwać nawet na chwilę.
Brunetka oddawała każdy pocałunek z tą samą zażartością , jednak musieli przerwać , gdy jeden z braci zawołał szatyna do siebie.
Mężczyzna chwycił za jej dłoń , udając się z ukochaną w stronę głosu.
Gdy Freya dostrzegła Flokiego , który właśnie wkładał rzeczy na łódź ,spojrzała na mężczyzn obok pytającym wzrokiem.
-Zamierasz odejść bez pożegnania, Floki?-zapytał Ubbe.
-Nie chciałem byście mnie zatrzymywali -oznajmił po dłuższej chwili mężczyzna, wciąż pakując rzeczy na swoją łódź.
-I tak spróbujemy-stwierdził szatyn.
-Nie możecie -odpowiedział pewnym tonem- Więc chociaż się pożegnajcie-dodał wiking patrząc po kolei na młodych przed nim , po czym wyskoczył z pokładu ,idąc w ich stronę.
-Dokąd zmierzasz?-zapytał ponuro Hvitserk.
-Tam gdzie wskażą bogowie. Ale póki żyję, wy synowie Ragnara i córko Lagerthy , zawsze będziecie mi bliscy-powiedział , podchodząc wpierw do drobnej kobiety.
-Żegnaj Floki- wyszeptała przytulając się do mężczyzny-Obyś znalazł to czego szukasz -powiedziała , ciaśniej przytulając mężczyznę, który w odpowiedzi pocałował czubek jej głowy.
Brunetka odsunęła się od niego po dłuższej chwili , pozwalając tym samym na pożegnanie pozostałych.
~~~~~
Kobieta siedziała przy stole ,spożywając posiłek ,który im przygotowano.
-W imieniu naszego ojca powinniśmy się osiedlić na nowo otrzymanej ziemi-powiedział Ubbe do zebranych w namiocie-Sasi są w rozsypce , to dobra okazja. Mamy środki by to zrobić.
-Zgadzasz się Ivarze?-zapytał jedzący Hvitserk.
-Nie chce rozwiązywać armii-stwierdził -Chcę kontynuować wojnę z Sasami, póki mamy na to siły. Sugerowałbym wrócić na północ ,gdzie pokonaliśmy króla Aelle. Powinniśmy rozbić stały obóz, jak mówiłeś, ale przy wybrzeżu , gdzie będziemy w dobrej pozycji do ataku.
-Ojciec marzył, byśmy nie byli tylko najeźdźcami-odpowiedział mu Ubbe.
- Nie słuchasz Ubbe. Musimy mieć twierdzę. Na północy jesteśmy bliżej własnych ziem i szlaków żeglugowych. Możemy zbudować fortecę nie do zdobycia.
-Gdzie-zapytał zainteresowany Hvitserk.
-Jest takie miasto York-zaczął brunet-Wniesiono je przy rzece ,nieopodal morza i myślę ,że powinniśmy jej zająć.
-Nie , wyglądało by to jak wycofanie-zaprzeczył pomysłowi Ubbe.
- Tak ,masz racje-przyznał Ivar-Ale to część strategii. Na pewno rozumiesz ,że jeśli osiedlimy się w środku kraju, to otoczą nas wrogowie. W York bylibyśmy bliżej domu.-brunetka przekręciła oczyma na wzmiankę o osiedlaniu w środku kraju, widząc ,ze Ivar wykorzystuje jej argumenty na nieświadomym Ubbe.-Prawda? Hvitserk?-spojrzał na brata.
-Zgadzam się, powinniśmy zająć York-opowiedział ,popierając bruneta.
-Freya?-przeniósł wzrok na nią.
Kobieta spojrzała na mężczyzn uważnym wzrokiem , aby następnie westchnąć , wiedząc ,że będzie musiała dokonać wyboru.
-Proszę ,nie mieszajcie mnie w to-mruknęła.
-Twoje zdanie jest równie ważne- oznajmił Ivar , uważnie na nią patrząc.
Brunetka przeniosła wzrok na Ubbe , który czekał na jej decyzje. Ryknęła bezsilnie, wiedząc ,że decyzja nie ucieszy jej przyszłego męża.
-Znasz moja odpowiedź Ivar , szczególnie kiedy używasz moich argumentów przeciw swoim braciom-odpowiedziała , uśmiechając się złośliwie.
-Świetnie , Ubbe?-zapytał wyczekująco patrząc na na starszego brata.
-To dobry plan -odpowiedział z uśmiechem na ustach , po czym wyszedł z namiotu szybkim korkiem.
Freya wstała od stołu ,od razu idąc w jego kierunku , w stronę ich wspólnego namiotu.
-Ubbe-zawołała za nim. Mężczyzna odwrócił się w jej stronę -Wiem ,że wolałbyś czynić wole ojca , ale myślę ,że Ivar miał trochę racji.
-Jak zawsze-mruknął zdenerwowany.
Złapała go za policzki ,każąc mu na nią spojrzeć . Niebieskooka zbliżyła się do niego by musnąć go w usta.
-Mogę popierać decyzje ,które są słuszne według mnie ,ale zawsze pójdę tylko i wyłącznie za tobą-powiedziała patrzą mu w oczy.
Ubbe na jej wyznanie złączył ich usta ponownie ,prowadząc ją do swojego namiotu.
Nie odstępują się na krok , para obdarowywała się delikatnymi pieszczotami ,aby po chwili przestać i spojrzeć na siebie niepewnie.
Brunetka patrzyła głęboko w oczy mężczyzny , który obserwował dokładnie jej twarz ,zahaczając, co jakiś czas kciukiem o jej różowe usta. Domyślała się dlaczego szatyn , nagle zamilkł.
Po chwili bicia się z myślami Freya postanowiła.
Spojrzała na niego ,uśmiechając się delikatnie , przy okazji błądząc dłońmi po karku mężczyzny, który cierpliwie czekał na to co postanowi jego ukochana.
-Chcesz tego?-zapytał po chwili , niemalże szeptem , widząc ,że ta, jest zbyt skrępowana by zacząć-Zrozumiem jeżeli odmówisz.
-Chcę Ubbe- opowiedziała nieśmiało-Wiem ,że mnie nie skrzywdzisz.
Mężczyzna uśmiechnął się na jej słowa, ponownie się do niej zbliżając. Sunął dłońmi po jej ciele , adorując krzywizny jej ciała. Freya nieświadomie robiła to samo ,dotykając mężczyzny po klatce i ramionach.
Zahaczyła palcami o końcówkę jego tuniki podnosząc ją lekko do góry ,aby szatyn zdjął ją z siebie pewnym ruchem , ku uciecze ukochanej.
Widząc jego nagi tors uśmiechnęła się szerzej ,sunąc opuszkami placów po jego skórze , gdy jego ciało zadrżało spojrzała na niego niepewnie, nie wiedząc ,czy zrobiła coś nie tak.
-Kontynuuj-wyszeptał do jej ucha przygryzając jego płatek , co wywołało cichy jęk u brunetki.
Tak jak powiedział , tak zrobiła, ponownie wodząc dłońmi po jego klatce piersiowej, by na moment przestać i drżącymi dłońmi zdjąć z siebie górne ubranie ,które zaczęło irytować mężczyznę przed nią.
Był to jej pierwszy raz. Nie była pewna swoich ruchów czy akcji , bała się ,że nie spodoba się niebieskookiemu , jednak gdy zobaczyła jego wygłodniały wzrok na swojej nagiej klatce piersiowej zarumieniła się intensywniej , odwracając głowę w bok.
Wiking złapał jej podbródek , każąc tym samym spojrzeć na siebie, co posłusznie uczyniła.
-Nie masz się czego wstydzić , jesteś piękna-oznajmił niskim tonem , który przeprawił ją o dreszcze wzdłuż kręgosłupa.
Ferya wstrzymała powietrze , gdy mężczyzna zniżył swoje pocałunki na jej szyje całując i podgryzając każdy jej skrawek. Jęknęła mimowolnie ,gdy poczuła przyjemne ciepło w dole brzucha.
-Ubbe-jęknęła gdy jedna z jego dłoni ścisnęła jej piersi, trzymając się kurczowo jego silnych ramion.
Zachęcony jej reakcją powtórzył to parę razy , aby następnie sunąc dłonią w dół, do jej spodni, zdejmując je nieśpiesznie.
-Jesteś w stanie stać?-zapytał troskliwe, widząc lekko drżącą sylwetkę jego ukochanej.
-Nie-przyznała szczerze.
-Połóż się- szepnął , kładąc się wraz z nią na miękkim materiale pod ich stopami.
Brunetka patrzyła na niego z dołu podziwiając jego ciało.
Rozchyliła lekko usta czując, jak szatyn ponownie obcałowuje jej szyję, tym razem schodząc niżej. Mogła poczuć jego mokre pocałunki na każdym fragmencie jej ciała , szczególnie na małej bliźnie ,która pozostała na jej ciele po bliskim spotkaniu z angielską strzałą.
Jęczała cicho ,zachęcając tym Ubbe do dalszego działania, który zatrzymał się pomiędzy jej udami, patrząc na jej zamknięte oczy i rozchylone usta z wyraźnym uwielbieniem.
-Freya-mruknął , zwracając na siebie uwagę kobiety.
-Tak?-zapytała onieśmielona widokiem przed sobą.
-Nie hamuj się-odpowiedział jej z delikatnym uśmiechem , całując jej uda-Chciałbym słyszeć jak bardzo Ci się podoba.
Gdy poczuła język szatyna na jej kobiecości , jęknęła przeciągle, stosując się do jego prośby, zostawiając hamulce moralne daleko za sobą .
Chwyciła za jego włosy ciągnąc za nie delikatnie ,trzymając go blisko siebie gdy ten sunął językiem pomiędzy jej intymnością , wkładając w nią po chwili dwa palce i ruszając nimi ostrożnie ,by nie sprawić kobiecie krzywdy.
-Ubbe!-wręcz krzyknęła ,czując jak po chwili ciepło w jej podbrzuszu przyjemnie rozlało się po ciele zostawiając ją w spazmach oraz drobnych kroplach potu na ciele.
Szatyn patrząc prosto w jej oczy oblizał swoje usta , powodując u kobiety głośny wdech powietrza.
Zbliżył się do jej ucha przyprawiając ją o ciarki , gdy jego dłoń nadal pieściła jej wnętrze.
-Jesteś słodka Freya-wszeptał do jej ucha niskim głosem , na który ta mimowolnie jęknęła. Ubbe spojrzał na nią ponownie, dumny z tego , do jakiego stanu ją doprowadził.-Jesteś pewna ,że tego chcesz?-zapytał poważnie , chcąc się upewnić.
Brunetka chwyciła w dłonie twarz szatyna całując go zachłannie ,dając mu tym samym niemą zgodę na kontynuacje.
Mężczyzną wyjął palce , z jej wnętrza i pewnym ruchem opuścił zawadzające mu spodnie. Usadowił się wygodnie pomiędzy jej nogami i nie przerywając z nią kontaktu wzrokowego wszedł w nią powoli.
Kobieta zacisnęła mocniej oczy , czując nieprzyjemny dyskomfort rozpychania. Gdy wiking był już w pełni w jej ciele zbliżył się do jej ust, całując ją uspokajająco , starając się odgonić jej myśli od bólu pomiędzy nogami.
-Ubbe- zaczęła niepewnie-Już-szepnęła po paru minutach, chwytając się pewniej za jego ramiona.
Słysząc jej słowa Ubbe wycofał się z jej wnętrza by ponownie na nie naprzeć , co spowodowało jęk u obojga.
Mężczyzna poruszał się powoli ,cały czas całując kobietę pod nim, która jęczała i wiła się z przyjemności.
-Freya-wydyszał
-Ubbe- jęknęła czując znowu przyjemne ciepło w dole brzucha-Szybciej-dodała aby po chwili zajęczeć ponownie pod wpływem mocniejszych i szybszych ruchów mężczyzny, wbijając swoje paznokcie w jego nagą skórę.
Brunetka krzyczała w ekstazie imię kochanka czując jak jej drugi orgazm zbliża się wielkimi krokami. Mężczyzna nad nią również był bliski końca , wiedząc ,że długo nie wytrzyma jeżeli kobieta pod nim będzie krzyczeć jego imię i zaciskać się na nim co chwilę.
Kiedy szatyn zassał się ustami na jej obojczyku Freya nie wytrzymała i jęcząc głośno imię jej kochanka doszła a wraz z nią Ubbe , który ostatnimi ruchami wszedł głębiej niż przedtem zalewając jej wnętrze białą cieczą.
Mężczyzna wyszedł z niej z cichym jękiem i położył się obok , przygarniając ją blisko siebie , przy okazji przykrywając ich futrami leżącymi wokół nich.
Kobieta powoli uspokajała oddech, opuszkami palców gładząc tors szatyna, który głaskał jej włosy co jakiś czas całując czubek jej głowy.
Nim się obejrzała, bez słowa zamknęła oczy z powodu senności ,która jedynie powiększyła się gdy jej ukochany głaskał ją delikatnie po włosach , nie zauważając ,ze ten coś do niej mówił.
~~~~
Kiedy brunetka otworzyła oczy , tym samym budząc się ,mogła poczuć jak obolałe było jej ciało, jednak , będąc obejmowaną ciasno przez jej ukochanego , który wtulał twarz w jej szyję , poprzednie uczucie przemijało, ustępując miejsca radości , który rozpierała jej nagie ciało.
Odsunęła delikatnie swoją głowę od twarz mężczyzny by przejrzeć się mu kiedy ten jeszcze spokojnie spał.
Freya zaczęła składać na jego ustach niewielkie pocałunki , tym samym próbując obudzić szatyna.
Czując jak ten powoli oddaje każdy z jej słodkich pocałunków , przesunęła swoją dłoń na jego kark pogłębiając ich poranne pieszczoty.
-Dzień dobry-wymruczała , odsuwając się od niego, by móc spojrzeć mu w oczy.
-Dzień dobry- zawtórował niskim, zaspanym jeszcze głosem-Mógłbym się tak budzić codziennie-zauważył rozmarzony ,gładząc nagie plecy jego ukochanej.
-Myślę ,że dałoby się to zrobić-wyszeptała całując jego klatkę piersiową , co jakiś czas również jej dotykając.
-Jak się czujesz?-zapytał po chwili.
-Obolała-oznajmiła szczerze-Ale to nic w porównaniu z wczorajszymi doznaniami-przyznała nieśmiało.
-To dobrze , bo teraz nie wypuszczę cię z łóżka- odpowiedział schodząc dłonią poniżej jej kręgosłupa.-Sprawiłaś ,ze chce więcej- szepnął do jej ucha , schodząc pocałunkami na jej szyję.
-Ubbe -jęknęła cicho- Mamy dziś ważne zadanie do zrobienia-zauważyła.
-Na razie, jedynym zadaniem jakie musze wykonać ,jest sprawienie przyjemności mojej kobiecie-powiedział , zmierzając ustami do jej wilgotnej intymności, aby po chwili zacząć ją stymulować.
Brunetka zajęczała i zaczęła ruszać nieświadomie biodrami ,współgrając z językiem mężczyzny.
Poczuła jak mocno trzymają ją jego dłonie, zastanawiając się czy zostanie po nich ślad. Po dłużej chwili doszła z przeciągłym jękiem, opadając na poduszki pod nią.
Wiking zrównał się do jej twarzy składając na niej mokre pocałunki ,podczas kiedy ona sunęła palcami po jego plecach starając przysunąć go bliżej swojego ciała.
-Ubbe- zawołał ktoś ,wchodząc w tym czasie do namiotu.
Para oderwała się od siebie patrząc na Ragnarssona przed nimi.
-Tak Hvitserk?-zapytał zirytowany , przyciągając ukochaną bliżej swojego torsu aby ją zakryć.
-Niedługo idziemy na zwiady-odpowiedział uśmiechnięty-Chociaż myślę ,że to może zaczekać , biorąc pod uwagę sytuacje w jakiej was znalazłem. Mógłbym się dołączyć?-zapytał figlarnie puszczając oczko w stronę zawstydzonej Freyi.
-Nie testuj mojej cierpliwości bracie - powiedział twardo starszy Ragnarsson- Za chwilę do was dołączymy.
~~~~
Czwórka wikingów siedziała na łące pomiędzy drzewami, obserwując miasto oddalone parę kilometrów od nich-York.
-Gotowe do wzięcia ,a oni nawet o nas nie wiedzą-zauważyła Hvitserk.
-Zaatakujmy jutro , zanim się zorientują-powiedział Ivar.
-Tak-zgodził się jego brat.
-Zaczekaj-przemówił Ubbe-Pamiętam ,co mówił ojciec. Zawsze lepiej zaatakować angielskie miasto podczas świąt kościelnych.
-Wtedy większość ludzi pije albo siedzi w kościele-dodała brunetka przenosząc wzrok na braci obok niej.
-A jak się dowiemy?-zapytał młodszy brat Ubbe.
-Coś wymyślimy-stwierdziła.
Mężczyźni po chwili wstali z miejsca , idąc w stronę lasu , brunetka ruszyła za nimi ,dotrzymując kroku pełznącemu Ivarowi.
Chodząc po lesie zauważyli dwójkę młodych chłopców , bawiących się w wodzie.
Jeden z Ragnarssonów gwizdnął ,zwracając tym samym uwagę dzieci, które ruszyły w stronę głosu.
Wikingowie ,którzy ruszyli z nimi ,złapali ich zachodząc od tyłu.
Freya przyglądała się dzieciom ,zatroskanym wzrokiem, po czym podeszła do nich powoli.
-Nie skrzywdzę was-odezwała się w ich ojczystym języku-Chciałabym się dowiedzieć , kiedy będziecie obchodzić święta ku czci swojego boga-dodała miękkim głosem.
Chłopcy patrzyli na nią ,trzęsąc się ze strachu.
-Święta odbędą się za trzy dni-odpowiedział jeden z nich cicho.
-Trzy?-upewniła się pokazując liczbę na palcach.
-Tak-pokiwali głowami.
Kobieta spojrzała się za siebie patrząc na uśmiechniętego Ivara oraz skupionego Ubbe.
-Bardzo dobrze-powiedział najmłodszy z braci również po angielsku-Chyba czas złożyć ofarę-szpenął jakby do siebie.
Freya rozszerzyła oczy w zdziwieniu , patrząc intensywnie na Ivara.
-Nie możesz-powiedziała wściekle.
-Mogę i to zrobię , po za tym to chrześcijanie-odpowiedział jej , czołgając się przed siebie.
-To tylko dzieci!-krzyknęła za nim , po chwili idąc w jego stronę.
-Teraz to nasza ofiara-powiedział brunet-Zaakceptuj to!
Kobieta ryknęła bezsilnie , nie mogąc pogodzić się z decyzją przyjaciela , nie ważne ,że byli chrześcijanami , to wciąż były bezbronne dzieci!
Stała najdalej jak mogła ,nawet nie patrząc na obraz przed nią , była zdegustowana radością ludzi , którzy czekali na dokonanie ofiary dla bogów.
Nagle poczuła męską dłoń na szczęce, która przesunęła jej twarz w stronę twarz Ubbe.
-Chodź-szepnął do jej ucha, odciągając ją tym samym od tego co miał się za chwilę wydarzyć.
Kobieta wtuliła się w szatyna ,gdy Ci oddalili się na pewną odległość, ten w odpowiedzi objął ją ciaśniej , starając się odciągnąć jej uwagę od krzyków i płaczu dwójki chłopców , szepcząc do jej ucha kojące słowa i bujając ją w swoich ramionach.
~~~~
Trzy dni później poganie zawitali do bram miasta York.
Niebieskooka stała wraz z innymi wikingami , czekając na sygnał do ataku.
Gdy jeden z nich wystrzelił strzałę w żołnierza na murze , jego towarzyszę zerwali się na równie nogi , krzycząc o ich przybyciu.
Ferya wraz z Ubbe wspięła się po skalnym murze , atakując pierwszych żołnierzy. Szła z nim ramię w ramię ,zabijając Sasów ,którzy akurat nawijali się im pod ostrza.
Przeszli szybkim krokiem pod drewniane wrota , które oddzielały ich od reszty Normanów, pociągnęli je mocnym ruchem , patrząc jak morze rodaków wlewa się do środka , plądrując miasto ,torując sobie tym samym drogę do chrześcijańskiej świątyni.
Brunetka stała z tyłu ,woląc nie brać udziału w zażynaniu bezbronnych ludzi , jedynie patrząc jak je ukochany wchodzi do środka wraz z pozostałymi aby po chwili usłyszeć okrzyki przerażenia anglików.
Wkrótce potem krzyki mieszkańców ucichły co dało znak kobiecie , że może już wejść do środka lecz ,kiedy była przy drzwiach do kościoła i poczuła odór krwi zatrzymała się aby następnie zwrócić wcześniej jedzony przez nią posiłek.
Salwa wymiotów nieprzyjemnie podrażniła jej gardło , zostawiając ją z łzami w oczach i cieknącym nosem.
Ferya oddychała głęboko nabierając w płuca powietrza podpierając się ramieniem o drewnianą framugę.
-Wszystko w porządku?-zapytał zmartwiony tonem Hvitserk.
-Tak-szepnęła czując jak soki trawienne podchodząc jej ponownie do gardła , jednak przełknęła ślinę , biorąc kolejny wdech próbując tym powstrzymać swój organizm.
-Powinnaś usiąść Freya- stwierdził poważnym głosem.
Kobieta odepchnęła się od drzwi , idąc powoli przez morze trupów wprost do Ubbe ,który siedział na schodkach przed ołtarzem.
Usiadła obok niego, kładąc głowę na jego ramieniu. Widząc jego nieobecny wzrok ,dotknęła jego dłoni ściskając ją delikatnie.
-Co się stało?-zapytała cichym głosem.
-Chciała ,żebym ją zabił-odpowiedział patrząc na martwą kobietę przed nimi.
-Czasami są gorsze rzeczy niż śmierć-oznajmiła , domyślając się dlaczego chrześcijanka postanowiła tak a nie inaczej.
Szatyn spojrzał na nią.
Widok jej zmęczonej i bladej twarzy spowodował ,że zapomniał o zakonnicy przed nim , przenosząc w pełni swoją uwagę na kobietę.
-Czy wszystko w porządku?-zadał pytanie-Nie wyglądasz najlepiej Freya-dodał dotykając dłonią jej policzka.
-Źle się poczułam-odpowiedziała szczerze.
Wiking objął ją ramieniem przyciskając niebieskooką do siebie i gładząc ją po plecach.
-Jeżeli to się powtórzy powiedz mi o tym, zajmiemy się tobą-powiedział wtulając twarz w jej szyję.
Po chwili jej oczy spostrzegły czarnego konia i wikingów niosących palenisko. Patrzała na poczynania najmłodszego z braci z niedowierzaniem.
Ivar przytrzymywał kapłana, który jako jedyny pozostał przy życiu. Mężczyzna błagał bruneta o życie, aby po chwili wlano mu w usta roztopione złoto , które wypaliło jego twarz oraz wnętrze ust.
-Koń!-krzyknął do mężczyzny na zwierzęciu ,który ruszył przed siebie galopem.
Brunetka po krwawym widowisku wraz z szatynem oraz jego bratem wyszła na świeże powietrze , siadając przy murku pozostawiając każdego z własnymi myślami.
~~~~
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał.
Nasza bohaterka ponownie przeżywa kryzys w jej rodzinie , starając się pogodzić Ragnarssonów i osiedlić się na Angielskich ziemiach , jednak dla Freyi nie jest to łatwe , stojąc pomiędzy przyjacielem a ukochanym , którzy inaczej podchodzą do ich wyprawy.
To wszystko z mojej strony, trzymajcie się ciepło moi drodzy.
Skomentuj
lub
zagłosuj!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro