Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

04.

Enjoy ❦︎

ఌ︎


— Mówiłeś, że jest człowiekiem, a rozpracowała nas po dwóch spojrzeniach! To wiedźma! — syczał Klaus od dłuższej chwili, udając, że nie widzi braku zainteresowania ze strony brata.

— Uspokój się, Niklaus. Susanne jest człowiekiem, to były tylko niewinne żarty — upierał się Elijah, odbijając z gracją białą bilę.

— Nie mydl mi oczu, bracie! Coś tu jest na rzeczy! Papa Tunde grasuje na wolności, twoja kochanka powróciła zza grobu i nagle pojawia się nowa barmanka w lokalu pełnym wampirów!

— Uspokój się, paranoiku, bo jeszcze ktoś cię usłyszy, a tego byś nie chciał, mam rację? — zapytał Elijah z poirytowanym spojrzeniem.

Susanne miałaby być nadnaturalną? Toż to obłęd!

— Sądzisz, że byłbym na tyle niekompetentny, żeby nie sprawdzić Susanne? Nazywa się Susanne Amélie Dupre, jej cała rodzina zginęła w pożarze w Lakeview, prawie cztery lata temu. W wieku siedemnastu lat została całkiem sama i dopiero rok temu jej ciotka, siostra jej ojca, przypomniała sobie o niej i łaskawie postanowiła zabrać ją do siebie właśnie tutaj. Zmarła trzy miesiące temu. Była czarownicą, jednak Susanne nie przejęła tego dziedzictwa. Natomiast ojciec dziewczyny był nie praktykującym od lat czarownikiem.

Klaus zacisnął usta, przetwarzając te informacje, a Elijah wrócił do rozgrywki.

Brunet długo zastanawiał się, czy Susanne nie była jakąś wtyczką. Może w jakiś sposób Mikaelsonowie przyczynili się do śmierci jej rodziców albo jej ciotki i teraz szukała zemsty?

Myślał nad tym przez całą noc, aż w końcu doszedł do wniosku, że było to niemożliwe. To musiał być czysty przypadek, że poznali ją zaraz po zjawieniu Papy Tunde i musieli się z tym oswoić. Inaczej wywietrzą spisek tam gdzie go nie ma i dojdzie do niepotrzebnej konfrontacji.

Elijah chciał temu zapobiec. Susanne wycierpiała zbyt wiele, a jednak wciąż potrafiła żyć z uśmiechem na ustach i być cierpliwą oraz serdeczną dla wszystkich wokół.

Cóż... nie licząc mężczyzn, którzy pozwalali sobie na zbyt wiele. Elijah nie spodziewał się po tej drobnej, miłej kobiecie takiego temperamentu, niemniej jednak sprawiło to, że wydawała się jeszcze bardziej interesująca.

— Widzę, że się przygotowałeś, Elijah — zaczął Klaus z fałszywym uśmiechem, po czym dodał: — Jednak nie zmienia to faktu, że ta dziewczyna jest pod moim odstrzałem.

Hybryda nie zdążyła choćby wyminąć brata, kiedy została przyparta do ściany. Elijah spojrzał na niego z mordem w oczach, a Klaus nie omieszkał odpłacić mu się tym samym.

— Ostrzegam cię, Niklaus, jeśli zamierzałeś przed sekundą pójść za Susanne i ją zabić...

— To co, Elijah?! No, co? — zasyczał blondyn, odpychając go od siebie. — Nie mów mi tylko, że zaczęło ci zależeć na jakiejś żałosnej śmiertelniczce, którą poznałeś zaledwie parę dni wcześniej. — Prychnął Klaus, przechylając nieco głowę w bok.

— Nie masz pojęcia, o czym mówisz i na co się porywasz. Nie pomyślałeś, że Susanne mogłaby nam się przydać?

— Doprawdy? Co takiego zwykły człowiek może nam zaoferować? Obiad? Cóż... w tym przypadku jedynie deser.

Najstarszy z Mikaelsonów spojrzał na niego ponuro, kręcąc głową z dezaprobatą.

— Powinieneś był uważniej słuchać, gdy opowiadałem o rodzie Dupre — zaczął brunet, a widząc ponaglające machnięcie ręki brata, który usiadł na skórzanej kanapie - kontynuował: — W krwi rodziny Susanne od pokoleń płynie magia. Elisabeth Dupre, mieszkająca niegdyś w Nowym Orleanie, nie była szczególnie potężną wiedźmą, jednakowoż żadna czarownica z Sabatu nie śmiała zbliżyć się do niej i zmusić ją do przyłączenia się do nich.

— A więc coś ukrywają — wywnioskowała hybryda, patrząc w dal. — Skoro jej się bały, musiała być potężna... — Blondyn zerknął na brata, podnosząc się na równe nogi. — A jednak wolała żyć z dala od zgiełku naszej ukochanej dzielnicy? W końcu nigdy o niej nie słyszeliśmy. — Uniósł brew, spoglądając na brata porozumiewawczo.

— Najwyraźniej ukrywała coś mrocznego.

— Zatem nasza ukochana Sunshine przyda się do rozwiązania zagadki Papy Tunde. Mam już nawet pomysł, jak sprawdzić tę teorię.

— Niklaus, nie wiem co zamierzasz, lecz pamiętaj, że nic nie może... Niklaus!

Brunet nie skończył, gdyż jego brat w zastraszającym tempie zniknął z pomieszczenia, udając się w głąb lokalu. Elijah zacisnął usta, a następnie, z ciężkim westchnieniem, ruszył jego śladem.

ꨄ︎

Pierwotny znalazł brata dopiero po paru chwilach, upewniając się, że na miejsce Susanne wskoczyła Camille.

Nie wracaj bez wykonanego zadania, inaczej czeka cię bolesna śmierć — do jego uszu doszedł hipnotyzujący głos Klausa.

W mgnieniu oka znalazł się przy bracie.

— Co ty najlepszego uczyniłeś — zapytał Pierwotny, rozszerzając oczy, gdy zobaczył, iż zahipnotyzowany mężczyzna opuścił lokal.

— To co trzeba, bracie. A teraz chodź, nie możemy ominąć uroczego przedstawienia — powiedział Klaus z demonicznym uśmiechem.

Hybryda była święcie przekonana, iż Susanne Dupre była czarownicą i to bardzo potężną, jednak jej rodzina zabroniła brunetce używać magii. Musiał wiedzieć, dlaczego i jaki kolejny sekret skrywała. Zapewne brała udział w ostatnich wydarzeniach, które spotkały jego rodzinę. Niebawem miał się o wszystkim przekonać na własne oczy, a ponadto udowodnić bratu swoją rację.

Elijah natomiast był niepewny. Z jego bratem nigdy nic nie było wiadome. Nie miał pojęcia, czego mógł się spodziewać, choć podejrzewał, że zahipnotyzowany mężczyzna ma za zadanie zaatakować Susanne, by wymusić na niej użycie magii w samoobronie.

Brunet szedł bez słowa za bratem i już po chwili zamarli, widząc szarpiącą się młodą kobietę z o wiele wyższym i silniejszym od siebie mężczyzną, który zaciągnął ją w jakiś zaułek i zacisnął dłoń na gardle. Próbowała walczyć, kopnąć go, odepchać... cokolwiek, lecz bez rezultatu.

Susanne szarpała się, nie potrafiąc wydobyć z siebie żadnego dźwięku, a z jej oczu płynęły goszkie łzy.

Najstarszy z Mikaelsonów nie potrafił dłużej stać biernie, dlatego wysunął się do przodu z zamiarem pomocy dziewczynie. Zatrzymała go jednak ręka Klausa.

— Jeszcze nie. Jestem pewny, że zaraz użyje swojej cholernej magii, aby go zabić.

— Jesteś niezrównoważonym paranoikiem, Niklaus! — warknął Elijah popychając go na ścianę.

— Tobie naprawdę na niej zależy, bracie — wyrzuciła z siebie hybryda, krzywiąc się malowniczo.

— Nie pozwolę, żeby kolejna niewinna osoba, zginęła przez naszą rodzinę, Niklaus!

Przerwał im nagły krzyk, który prawie rozerwał im wyostrzone zmysły. Odsunęli się od siebie i spojrzeli w kierunku ciemnego zaułka.

Sytuacja, panująca w tamtym miejscu, przerosła nawet niewzruszonego do tej pory Klausa, który rozszerzył oczy i zaklął ponownie pod nosem.

Susanne musiała oberwać, powieważ leżała na ziemi, podobnie jak jej kurtka i... strzępy bluzki. Mężczyzna przycisnął jej ciało swoim wielkim i uśmiechnął się obrzydliwie, sięgając ręką do jej spodni.

— Nie wierzę, że posunąłeś się do tak obrzydliwego czynu, Niklaus.

Po tych słowach Elijah w wampirzym tempie znalazł się przy mężczyźnie i bez zastanowienia rzucił nim o ścianę. Wiedział, że Niklaus także brzydził się gwałtem, a jednak wszystko przesłaniało mu racjonalne myślenie, jeżeli ich rodzina była w niebezpieczeństwie.

Pierwotny zdawał sobie sprawę, że hybryda nie cofnie swojej perswazji. Był zbyt przekonany o swojej racji. Brunet nie miał wyjścia, dlatego musiał zagrać bohatera.

Zacisnął dłoń na gardle mężczyzny, unosząc jego sparaliżowane ciało do góry.

— Niczym tak bardzo się nie brzydzę, jak gwałtem — wysyczał, po czym wbił dłoń w jego klatkę piersiową i wyrwał mu serce, pozwalając martwemu ciału upaść na beton.

Wyrzucił narząd tuż obok głowy mężczyzny. Zdawał się przypomnieć sobie o brunetce, więc odwrócił się ku niej. Widok, jaki zastał... Nie potrafił go nawet opisać. Susanne była w opłakanym stanie.

Rozmazany makijaż, ręce, oplatające jej odsłonięte ciało... Była przerażona, rozczochrana i jednocześnie nieco bardziej uspokojona.

— Już dobrze, Susanne — wydusił z siebie, natychmiastowo ściągając z siebie marynarkę.

Zrobił krok w jej kierunku, lecz zatrzymał się, dostrzegając jej niekontrolowane wzdrygnięcie. Nawet na sekundę na niego nie spojrzała. Patrzyła z otępieniem na martwego mężczyznę, swojego niedoszłego gwałciciela.

— Susanne, pozwolisz, że się zbliżę i okryję cię swoją marynarką? — zapytał łagodnie, choć wiedział, że może być to wielkim błędem.

Brunetka była bowiem świadkiem bezwzględnego morderstwa, którego nie sposób było wyjaśnić. Ale przynajmniej mieli pewność, iż w najmniejszym aspekcie nie miała pojęcia o nadnaturalnym świecie, a co dopiero aby samej do niego należeć.

Zamrugała, po czym spojrzała na niego, a pustka z jaką to zrobiła — dobiła go. To była jego wina. Gdyby powstrzymał Niklausa wcześniej...

Natychmiast wyrzucił tę myśl z głowy. Gdy hybryda chciała coś zrobić, robiła to za wszelką cenę.

Ostrożnie, aby tylko jej nie spłoszyć, ułożył okrycie na jej ramionach. Pogładził palcami jej twarz i spojrzał jej głęboko w oczy.

Nie bój się. Pozwolisz mi się odprowadzić do domu, a gdy już się w nim znajdziesz, zapomnisz co się stało, po tym jak wyszłaś z Rousseau's. Będziesz pamiętać jedynie, że bez problemu wróciłaś do domu.

Zastosowanie perswazji to jedyne, co przyszło mu do głowy. Nie chciał nawet myśleć, co musiałaby przeżywać, gdyby o tym wszystkim pamiętała.

Susanne pokiwała tępo głową, po czym pozwoliła mu się podnieść. Elijah podniósł leżącą na ziemi ramoneskę oraz zbity telefon.

Wskażesz mi drogę do swojego domu — dodał, biorąc ją na ręce i nie spuszczając wzroku z jej głęboko brązowych oczu. Miał wrażenie, że miejscami były niemal czarne.

Pokiwała po raz kolejny głową i wychrypiała, sprawiając, że jego serce przebiła strzała:

— Obrzeża dzielnicy.

Elijah ruszył we wskazanym kierunku, a Susanne pozwoliła sobie na oparcie głowy w zagłębieniu jego szyi.

Gdy wybudziła się z hipnozy, przeklinała się, iż zapomniała zrobić zakupy.

ఌ︎

Pierwsza perswazja, zaczynamy. Będzie ostro.


𝐌.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro