🥀~Rozdział 33~🥀
🥀~Rozmowa~🥀
Perspektywa Dylana
Lekraz zaprowadził mnie do swojego gabinetu, a ja już czułem jak serce coraz szybciej zaczyna mi bić.
— Pacjentka miała naprawdę ogromne szczęście, że nie złamała kręgosłupa i nie doszło do wstrząsu mózgu. Oczywiście może być przez tydzień obolała... Ale najważniejsze, że żyje — powiedział.
— To jeszcze nie wszystko, prawda? — dopytałem.
— Niestety będzie potrzebna rehabilitacja nogi. Jednak myślę, że jeszcze powróci do swojej normalnej kondycji — wyznał, a ja kiwnąłem głową. — Na razie nie można wejść do pacjentki, niech Pan jedzie do domu. Już jej nic nie zagraża.
Po tych słowach pożegnałem się z doktorem, ale nie miałem zamiaru jeszcze wracać do domu. Chciałem pojechać jeszcze w jedno miejsce. Złapałem taksówkę, po czym ruszyłem w miejsce, gdzie został przewieziony mój motor. Do Pete napisałem szybką wiadomość, żeby się nie martwił. Widziałem, że już w mediach huczy o tym wypadku.
— Niech się Pan nie martwi, nic złego się nie stało z nim. Tylko trzeba wygładzić wgniecenia i naprawić lakier — powiedział mechanik, gdy wszedłem do środka, skrzywiłem się lekko na te słowa.
— W porządku, ile to będzie mnie kosztować? — zapytałem, a chłopak machnął ręką.
— Taka gwiazda nic nie płaci, ale mógłbym mieć prośbę? — kiwnąłem głową, a ten się uśmiechnął. — Mógłbym prosić o autograf i polecenie mojego warsztatu? Coraz mniej mam klientów, a boję się, że za niedługo nie będę musiał zamknąć biznesu.
— Jasne - powiedziałem, po czym wyciągnąłem telefon i włączyłem nagrywanie. — Witajcie, pewnie widzieliście co się stało dzisiaj. Na szczęście nic nam nie jest, chciałbym powiedzieć wam, że jest ze mną wspaniały człowiek, który naprawia wyśmienicie samochody, motory i co tam jeszcze macie. Jeśli coś wam się dzieje z waszym sprzętem, zaglądajcie do niego — powiedziałem i zaprosiłem chłopaka do kamery. — To tule na dziś, żegnajcie.
Zakończyłem nagranie po czym wysłałem do swoich mediów.
— Jest Pan wielki — powiedział, a ja się uśmiechnąłem.
— Jestem Dylan, wiesz może gdzie jest tutaj cmentarz? — dopytałem.
— Tak, zaraz niedaleko mnie — powiedział, a ja kiwnąłem głową.
Znów wsiadłem do taksówki i ruszyłem na cmentarz, chciałem odwiedzić bliskich Harley i podziękować za to, że mi jej nie zabrali. Kiedy dotarliśmy na miejsce zacząłem szukać odpowiedniego nagrobka. Po dziesięciu minutach w końcu mi się udało. Przełknąłem słone widząc daty ich śmierci.
— Pewnie, gdy widzicie Harley i to co jej wcześniej zrobiłem... Nienawidzicie mnie i macie do tego prawo. Ale dziękuję, że mi jej nie zabraliście. Jest dla mnie ważny. Więcej razy jej nie skrzywdzę, ani nikomu tego nie dam zrobić. Wspaniałe ją wychowaliście, widzę, że tęskni za wami, ale postaram się ile w mojej mocy, żeby z jej twarzy nie znikał uśmiech.
Żałowałem, że nie wziąłem że sob żadnej świeczki, ale na pewno jeszcze się nadąży okazja. Kiedy skończyłem, wróciłem do taksówki i ruszyłem do szpitala. Nie zostawię jej tam samej.
Odblokowałem telefon i dostrzegłem jak ludzie zaczęli komentować mój filmik. Miałem nadzieję, że to pomoże temu chłopakowi. Chociaż tyle mogłem dla niego zrobić.
Czasami warto było stać się po tyłku wyrzeczeniach gwiazdą. Mogłem pomagać takim osobą...
***************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro