
🥀~Rozdział 32~🥀
🥀~Karetka~🥀
Perspektywa Dylana
Dlaczego życie jest takie okrutne? Dlaczego jak zaczyna się coś układać... Przychodzi coś takiego, że wszystko się sypie? Dlaczego tyle razy musimy zostać zrównani z ziemią, żeby w końcu otworzyć oczy...?
Trochę już przeszedłem przez ten świat i czasami obawiam się, że to że mną jest coś nie tak, że zostałem stworzony, żeby cierpieć lub niszczyć osoby wokół mnie. Zabawne jest to, że przez całe życie bałem się odzywać. Byłem co chwila uciszany, a za złe słowo, albo gdy próbowałem określić swoje zdanie... Dostawałem głuchą ciszę. Czasami się zastanawiam nad jedną rzeczą. Ile jestem jeszcze w stanie wytrzymać.
Mało kto wie co to znaczy być dobrym, starać się dla tej osoby, a gdy z nami coś niedobrego się dzieje... Dostajemy ciszę i słowa "ile będziesz jeszcze narzekać". Ale najgorsze jest chyba to, że chociaż nie wiadomo jak będziemy się starać pomoc innym, żeby oni nie musieli przez to przechodzić co my... w zamian dostaniemy tylko wzrok i wzruszenie ramion.
Ból przychodzi wtedy, gdy kochaliśmy naprawdę tą osobę, a ona nas niszczyła od środka. Bycie drugą opcja zawsze jest najgorsze... Chyba nikt by nie chciał tego przeżyć. Dlatego słowo kocham straciło już to znaczenie co było kiedyś.
Kiedy widziałem jak ratownicy medyczni zaczynają podbiegać do Harley i robić masaż serce... Myślałem, że to już koniec. Nawet nie mogłem jak jej pomoc, najważniejsza dla mnie osobą mogła umrzeć na moich oczach i w imię czego? Odwróciłem się w stronę kierowcy samochodu, który stał niedaleko i obserwował sytuację. Zacisnąłem pieści i pewnie bym mu dał w twarz, gdyby nie to, że Harley walczyła o życie.
— Jest Pan blisko dla tej dziewczyny? — zapytała ratowniczka, a ja kiwnąłem głową.
— Jestem jej chłopakiem — wyszeptałem.
Ratowniczka kiwnęła głową, po czym pozwoliła mi jechać w karetce. Kiedy widziałem nieprzytomną dziewczynę i silniki, które zaczynały się tworzyć, byłem zrozpaczony. Złapałem za jej lodowatą dłoń i modliłem się, żeby to przeżyła. Nie mogłem jej znów stracić.
— Pacjentka jest silna, na pewno z tego wyjdzie. Najważniejsze, że miała kask, gdy nie on, już dawno by odeszła — wyznał ratownik, a na jego słowa, zaczęły mi się pojawiać łzy w oczach. Już nawet nie pamiętam kiedy ostatni raz płakałem.
Gdy dotarliśmy do szpitala od razu wzięli Harley do sali, a ja mogłem tylko czekać na to co będzie dalej. Usiadłem na krześle i walczyłem z chęcią czegoś rozwalenia, a rozpłakaniem się jak dziecko. Ostatni raz płakałem, gdy dowiedziałem się o zdradzie mojej byłej. Byłem wtedy naiwnym nastolatkiem, myślałem, że to jest miłość, ale grubo się pomyliłem.
Harley stała się dla mnie ważna. Nie chciałem wyobrazić sobie dnia bez niej. Bez jego codziennego uśmiechu oraz jazdy na motorach.
Kiedy zobaczyłem lekarza, który zmierza w moją stronę, bałem się... Bóg nie mógł być tak okrutny, żeby mógł zabrać i ją... Niech mnie ukaże, ale nie ją...
*******************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro