Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🥀~Rozdział 28~🥀

🥀~Szansa~🥀

Perspektywa Harley

Ile tak naprawdę może być złamane serce? To trudne pytanie i chyba nie ma jednorazowej odpowiedzi na to. Kiedy ktoś z bliskich odchodzi wypala to w nas dziurę, która nie może tak łatwo się zagoi. Gdy spotykamy na naszej drodze człowieka, który jest w stanie to wszystko zmienić jest inaczej.

Może być wiele naukowców, którzy będą badać co to znaczy miłość i jak do niej dochodzi. Ale prawda jest taka, że nie mamy na nią wpływu. W większości przypadkach patrzymy na wygląd zewnętrzny. Dopiero później się poznajemy. Najgorsze to podjąć ten pierwszy krok. O ile zaufaniem można łatwo obdarować to stracić również można szybko.

Każdy z nas jest inny, każdy przez coś innego przeszedł, ale wydaje mi się, że świat działa tak, że w pewnym momencie spotkają się osoby, które do siebie pasują, może na początku będą kłótnie, ale one ucichną i powstanie coś dobrego.

Kiedy spotkałam Dylana wszystkie wspomnienia do mnie powróciły, to co mówił nie miało dla mnie żadnego znaczenia. Ale w jego oczach coś się zmieniło, już nie było tej żądzy, tylko łagodność.

Westchnełam, gdy przeglądałam rzeczy mamy, nasz album ze zdjęciami... To były dobre czasy, będę za nimi tęsknić, chyba nadal nie mogłam sobie z tym poradzić... Kiedy usłyszałam pukanie do drzwi, niepewnie wstałam i ruszyłam do drzwi. Nie miałam pojęcia, kto to może być. Wczoraj udało mi się zająć drugie miejsce, jednak musiałam zmienić opony, które zaczęły się przecierać, ale to paczka nie mogła tak szybko przyjść...

— Hej — wyznał mężczyzna, a ja otworzyłam szeroko oczy.

— Co ty tutaj robisz? Skąd wiesz gdzie mieszkam? — zapytałam i cofnęłam się. Zaczynałam się go obawiać.

— Przepraszam, nie powinienem tego robić, ale musiałem ciebie zobaczyć. Twój adres wyciągnąłem od organizatora
Proszę to dla ciebie — wyznał i podał mi bukiet pudrowo różowych róż.

— Skąd wiedziałeś, że je lubię? — dopytałam i niepewnie zbliżyłam się do niego. — Też od kogoś to wyciągnąłeś?

— Nie wiem, jesteś inna niż wszystkie dziewczyny jakie poznałem. Nie patrzysz na to co będziesz mieć z tego. Widziałem jak pomagałaś temu mężczyźnie. Różowy do ciebie pasuje, jest delikatny jak ty, a róża ma kolce, jesteś silna jak ona. Stawiałaś się i...

— I nie mam nic z tego — wyszeptałam, przymykając na chwilę oczy.

Słyszałam jak Dylan zamyka drzwi i do mnie podchodzi. Wziął ode mnie bukiet, po czym położył go na komodzie.

— Nie mogę cofnąć czasu, nie żałuję tego, że Cię poznałem, a tego, że tak cie potraktowałem. Nie chciałem, żeby to tak wszystko wyglądało. No dobra na początku. Ale gdy cie straciłem... Ty straciłaś więcej, ale jeśli dasz mi szanse pokaże ci prawdziwego mnie. Będziesz miała wybór, jeśli po tym wszystkim będziesz chciała odejść, to zrobisz, ale daj mi szanse — wyszeptał, łapiąc mnie za dłonie.

Może byłam naiwna i głupia, ale gdy patrzył mi w oczy z taką nadzieją... Chciałam mu dać szansę....Ale czy moje serce to wytrzyma...?

**************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro