
🥀~Epilog~🥀
Rok później...
Dziewczyna stresowała się przed ostatnimi przymierkami. To dzisiaj jest ten dzień, o którym marzą dziewczynki, żeby ubrać białą suknie i powiedzieć "tak".
— Kiedy Dylan cie zobaczy, opadnie mu strzenka — powiedział uradowany Pete.
— Naprawdę? — wyszepta i obróciła się, po czym spojrzała n siebie w lustrze. — Strasznie się stresuje, że coś pomylę i zrobię z nas pośmiewisko.
— Hej, hej. Nie płaczemy, tusz był za drogi, żeby spłynął po tej twarzytce. Po pierwsze jako przyjaciel rodziny mówię ci, że wszystko pójdzie świetnie, po drugie będziecie tylko wy i ja oraz ksiądz. Najwyżej jeszcze kamerzysta i uczestnicy wyścigów, ale nimi się nie przejmuj. Najważniejsze dla nich to tylko, żeby ci wypić — machnął ręka, a Harley się uśmiechnęła.
— Dziękuję, Pete — wyszeptała, po czym się przytuliła do niego.
— Dobra, a teraz będziemy, bo Dylan już wydzwania do mnie z dziesięć razy — przewrócił oczami.
Wsiedli razem do limuzyny, po czym pojechali do kościoła. Goście już byli i czekali tylko na nich. Pan młody niespokojnie oczekiwał na swoją przyszłą żonę, jednak musiał jeszcze przez chwilę poczekać, ponieważ dopiero miejsce zajął jego drużba.
— Później cie zabije za ro, że tyle to zajęło — warknął, a jego przyjaciel się tylko uśmiechnął.
— Też cie kocham — odparł w odpowiedzi, ale szybko zamilkli, ponieważ do środka w końcu weszła oczekiwaną Pani młoda.
Dylan nie mógł oderwać od niej wzroku była tak piękna, kiedy zobaczył ją po raz pierwszy. Złapał ją za dłonie i pocałował. W końcu to był ich dzień i zostawili za sobą demony przeszłości.
Uroczystość przebiegała spokojnie, każdy cieszył się tym dniem. Wyścigi połączyły ich na zawsze i stali się wszyscy jak rodzina. Nie ważne, że na torze że sobą rywalizowali.
— Czy ty Harley bierzesz za męża tego mężczyźnie i ślubujesz mu: wierność, miłość, uczciwość oraz, że nie opuścisz go?
— Tak. Zrobię wszystko, żeby nigdy cie nie zawieść — wyszeptała że łzami.
— Czy ty Dylanie bierzesz za żonę tę kobietę i ślubujesz : wierność, miłość i uczciwość?
— Aż po grób — powiedział.
— Więc ogłaszam was mężem i żoną. Możesz pocałować Pannę młodą — wyznał ksiądz, a Dylanowi nie trzeba było dwa razy powtarzać.
— W końcu jesteś moją, nie odczepisz się ode mnie — wyszeptał zbliżając się do niej.
— Ty idę mnie również — wyznała, po czym się pocałowali.
Zawsze ktoś jest tam, który jest dla nas tą jedyną osobą. Nawet, gdy na początku nie zawsze jest kolorowo to warto walczyć do końca i o szczęście. Prędkość można przekroczyć, jednak tylko wtedy, gdy nie boimy się zaryzykować...
🥀~Koniec~🥀
**********
Witajcie kochani
Ostatni rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro