🥀~Rozdział 5~🥀
🥀~Misja~🥀
Perspektywa Ryana
Czasami jest tak, że dostajemy różne zadania. Niekiedy te łatwe, a niekiedy te trudne. Nie ważne jakie będą zawsze trzeba podjąć wyzwanie. Nawet jeśli wydaje nam się, że nie damy rady. Jednak to nie prawda. Czasami to tylko nasze obawy stoją na przeszkodzie do sukcesu. Każdy się czegoś z nas boi. Niekiedy wiąże się to z tym, że boimy się, że ktoś może się z nas śmiać, albo sprawić, że będziemy się czuć gorsi. Jednak wtedy to jego są obawy, a nie wasze. Ludzie zawsze będą gadać, nigdy nie stanie się tak, że coś będzie w stanie zamknąć im buzię..
Wiele osób kocha oceniać, szczególnie takich, jak nas. Dobrze, może nie jesteśmy najlepszymi ludźmi i handlujemy narkotykami, ale przy tym nie zabijamy nikogo. Każdy zarabia, jak może. Nie muszę mówić, że nie jestem z tego bardzo dumny, ale lepsze to niż nic. Jednak pragnąłbym zauważyć, że ludzie sami w ro wchodzą, a później nie umieją przestać. Począwszy od marihuany, po takie lżejsze substancje, każda z nich uzależnia i sprawia ,że człowiek chce więcej. Na początku jest dobrze brać, tacy silni się wydajemy, nauka sprawia nam łatwość, jednak dopiero z czasem to wszystko mas niszczy, do tego stopnia, że nie jesteśmy już w stanie chodzić i po prostu umieramy. Najgorzej jest oduczyć taka osobę, bo kiedy ona nie dostaje towaru, jest w stanie zrobić wszystko, żeby to osiągnąć, nawet zabić. Takie to jest martwe koło.
Dzisiaj z chłopakami nieźle sobie poradziliśmy, zyskaliśmy nowych klientów, a starzy klienci normalnie nam zapłacili. Normalnie mógł być jeden z najlepszych dni. Kiedy klienci nam nie płacą, albo są zadurzeni, niestety musimy użyć siły.
— Jak widzę, cały został sprzedany, bardzo dobrze. Jednak przyszedłem tutaj, bo mam sprawę do ciebie Ryan, wy kończcie zbierać kolejne porcję — warknął nasz szef, a ja czułem, jak zaczynam się cały wspinać.
Spojrzałem na chłopaków, po czym ruszyłem za nim. Mężczyzna był przed sześćdziesiątką i tak z daleka mogłoby by się wydawać, że to bardzo sympatyczny dziadziuś. Ale to nie była prawda, był w stanie zabić człowieka beż mrugnięcia. A przy tym godzinami go torturować. Interesem rządził twarda ręką, każdy z nas musiał na niego uważać. Stąpaliśmy naprawdę po cienkim lodzie.
— Dzisiaj możesz być spokojny. Nie mam skarg, ani niczego do wyjaśnienia. Otóż w sekrecie mogę ci zdradzie, że tobie najbardziej ufam z tej bandy. Dlatego daje ci to zadanie. Nasz człowiek zauważył, że po magazynie kręci się jakaś kobieta, oczywiście musiała być to policjantka. Chciałbym, żebyś ja śledził i wybadał jakie ma zamiary, jeśli będzie się stawiać albo za bardzo węszyć. Przywieź ja tutaj, ja chętnie się nią zajmę — wyznał, a ja zamarłem.
To była naprawdę ważna misja, szef nigdy nie dawał nikomu z nas czegoś takiego. Szkoda, że nie wiedziałem drugiego sensu tej wypowiedzi. W tym momencie zaczęła się walka...
*******************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek. Wiele to dla mnie znaczy ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro