🥀~Rozdział 28~🥀
🥀~Pokój~🥀
Perspektywa Brym
Czasami można się zacząć zastanawiać od czego to zależy, że poznajemy takich ludzi, a nie innych. Od czego to zależy, że nasza psychika w pewnym momencie może ulec zniszczeniu. Jako dzieci nie mamy aż tak wiele trosk, jak dorośli. Dopiero, gdy zaczynamy wchodzić w ten świat, zaczynamy dostrzegać różnice, która tam była. Czasami nam się wydaje, że jesteśmy Panami swojego losu, ale to nie prawda. Zawsze jesteśmy od czegoś zależni. Jeszcze się tak nie zdarzyło, że człowiek jest w pełno wolny. Zawsze wpada w coś, co sprawia, że jego wolność staje się ograniczona...
Zaczynało mi być niedobrze w tym miejscu, oprócz tych czterech ścian, zaczynało mi się chęć pójścia do łazienki. Nie miałam pojęcia, który jest dzień i ile już czasu minęło. Miałam nadzieję, że mój przyjaciel wysłucha chłopaka. Gdyby nie patrzeć, ja miałabym do niego pewne wątpliwości. Sedeick też był nie ufny, pamiętam, jak tworzyliśmy więź. Nie oszukujmy się, był dobrze zbudowanym mężczyzna i jakąś kobieta, miałaby mu mówić co ma robić? Ale udało nam się złapać wspólny język oraz mieć do siebie zaufanie. Właśnie na tym polega współpraca z partnerem. Musimy być go pewni. Westchnęłam cicho, kiedy poruszałam szyją. Już moje ciało zaczynało odczuwać skutki niewygodnego siedzenia ciągle w jednej pozycji. Jednak starałam się jeszcze trzymać, chociaż zaczynało być powoli ciężko. Zmrużyłam oczy, gdy drzwi od pomieszczenia zaczęły się otwierać. Tym razem było to inny mężczyzna, nie widziałam go jeszcze.
— Jestem przyjacielem Ryana, wiem, że gdzieś poszedł, ale kazał nam ciebie pilnować. Zabawnie to brzmi — wyznał, a ja zmarszczyłam brwi. — Wiem, że nas wszystkich nienawidzisz i masz do tego prawo, ale musieliśmy to zrobić. Jednak czuję, że Ryan ma jakiś plan. To dobry chłopak, miał trudną przeszłość, jak każdy z nas, ale nie skrzywdzimy cię. Musimy działać ostrożnie, ponieważ szef zaczyna być podejrzliwy ,już zabił jednego z chłopaków.
— Wy wszyscy powinniście na niego ruszyć, on jest jeden, a was więcej. Jeśli mi pomożecie, postaram wam się pomóc — wyznałam, a on pokręcił głową.
— To nie jest takie proste. Trzeba uważać, jeśli na niego ruszymy, on odpłaci się tym samym. Nie bez powodu jest go ciężko złapać. Sama policja nie miała szans z nim. Dzięki, że nam chcesz pomóc, ale chyba na ratunek już za późno. Przyniosłem Ci jedzenie i wodę. Jeśli szef wyjdzie na akcje, możesz pójść do łazienki.
Kiwnęłam głową, po czym mężczyzna zaczął mnie karmić i nawadniać. Nienawidziłam tego uczucia zależności od kogoś. Chciało mi się płakać, miałam nadzieję, że ro wszystko nie odbije się na mojej psychice.
Jednak niekiedy nie mamy wpływu na to co się dzieje wokół nas...
***********************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek. Wiele to dla mnie znaczy. Dziękuję ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro