🥀~Rozdział 26~🥀
🥀~Zaufanie~🥀
Perspektywa Brym
Niekiedy jest taka sytuacja, że musimy zaufać swojemu wrogowi. Łatwo powiedzieć, prawda? Jednak trudniej to wykonać. Nie da się w końcu wszystkich lubić, a kiedy ktoś przekracza nasze granice, tracimy do niego wszystko. Nawet i szacunek. Każdy mówi, że do wszystkiego trzeba mieć szacunek, to też prawda, jednak nie którzy po prostu na niego nie zasługują...
Długo myślałam o tym co mówił chłopak. Ciągle się biłam z myślami, czy to aby na pewno dobry pomysł, zaufać komuś takiemu. Najgorsze, że nie miałam pojęcia ile już upłynęło czasu, czy był dzień, czy noc. Jednak zaczynałam już odczuwać ból w okolicach rąk I zaczęło mi burczeć w brzuchu. Pierwszy raz żałowałam, że nie zjadłam śniadania. Dobrze wiedziałam, że sama nie dam rady stąd wyjść, jednak zanim podejmę ostateczną decyzję, muszę się jeszcze go o coś spytać. Pytania były już częste w mojej naturze, nie umiałam nic na to poradzić. Okazja nadarzyła się, już niebawem, gdy zobaczyłam w drzwiach mężczyznę, który miał dla mnie nowe jedzenie. Przełknęłam ślinę I nie byłam pewna, czy mogłam to zjeść. Czy jeśli to zrobię, okaże się słaba?
— Może dzisiaj w końcu się przełamiesz i coś zjesz? — zapytał, a ja westchnęłam, po czym kiwnęłam głową.
Oczywiście mężczyzna, nie odwiązał mnie, tylko się nachylił i zaczął mnie karmić. Czułam się, jak małe dziecko. Poloczek nadal pulsował i czułam, że będzie się utrzymać na mojej twarzy przez kilka dni.
— Nie mam zbytnio dużo wyborów, żeby się stąd wynieść. Ale po pierwsze musisz mi powiedzieć, jak masz na imię. Po drugie, dlaczego chcesz mi pomóc? Wcześniej, jakoś nie obchodził cię mój los — zaczęłam, kiedy już się podnosił, a on pokręcił głową.
— To nie chodzi tutaj tylko o Twoje uwolnienie. Pragnę się zemścić za to co się stało kiedyś. To wszystko mi coś przypomina, kiedyś byłem w podobnej sytuacji, zawiodłem. Chociaż teraz zachowam się tak, jak należy — wyszeptał, a ja kiwnęłam głową. — Jestem Ryan
— Musimy sobie jakoś nawzajem zaufać, najwyższym wyjściem będzie pójście na komisariat, po czym znalezienie Sedeicka. On powinien pomóc. Nie ważne co uważasz o policjantach. Sam nie dasz sobie rady, jak widzę w pojedynkę. Będzie potrzebne wsparcie z zewnątrz — wyjaśniłem, a po jego wzroku, widziałam, że nie był przekonany. — Nie wsadzi cię, jeśli pokażesz mu tej wisiorek. Weź go, zrozumie wtedy. Jeśli będzie trzeba powiedz mu o swoim planie, Ryanie.
Mężczyzna zamrugał oczami, po czym niepewnie podszedł znów do mnie i ściągnął z mojej szyi podarunek od mojego przyjaciela.
— Dziękuję, za niedługo wrócę do ciebie. W tym czasie nie prowokuj szefa — wyznał, a ja lekko się uśmiechnęłam.
Jednak nie wszystkie plany się udają i przy wszystkim trzeba ponieść, jakąś ofiarę...
*******************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek. Wiele to dla mnie znaczy. Dziękuję ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro