Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🥀~Rozdział 17~🥀

🥀~Prawda~🥀

Perspektywa Brym

  Kiedy człowiek ma więcej wolnego czasu zaczyna myśleć nad różnymi rzeczami. Zaczyna się zagłębiać w sprawy, w których normalnie by nie się spojrzał.  Czy to co robi aktualnie sprawia mu przyjemność, czy powinien zrezygnować z tego? Albo czy osoba, której ufamy na pewno jest z nami szczerą. Niekiedy wśród nas są ludzie co sprawiają, że czujemy się gorsi, nie chcą naszego szczęścia, a patrzą tylko na własne i osiągnięcia, jakie będą mieć. Trochę to przykre, jednak tak wygląda świat ludzi. Niekiedy patrząc na zwierzęta zaczynam im zazdrościć, ale tylko niekiedy. Nie mają aż takich problemów, jak my. Ale może, jakby byli nimi też znaleźlibyśmy minusy. W każdym razie, każdy z nas boi się tego co może się stać jutro, albo jest niepewny czy wszystkie jego plany, marzenia się spełnią. Jednak, kiedy ma się w sobie dużą determinację wszystko może się udać. W końcu marzenia się spełniają, tylko trochę trzeba im pomóc...

Kiedy mogłam wyjść już że szpitala byłam szczęśliwa. Nienawidziłam siedzieć bezczynnie. Chciałam już przesłuchać tego chłopaka z parku. Na szczęście udało się ich złapać.  Nadal mnie zastanawiało, co nimi takiego kierowało. Musiało coś być, nikt normalny nie wróci od razu do więzienia,  każdy pragnie wolności. Jednak prawdę mówiąc kraty wszystkich zmieniają, ten sam człowiek, co był przed więzieniem, nie jest taki sam.

— Niech Pani stąd wyjdzie, nie mam nic do powiedzenia, już powiedziałem tamtym — warknął chłopak, kiedy weszłam do niego.  Może jeszcze nie byłam aż tak sprawna, jednak musiałam to dzisiaj zrobić.

— Wiesz, że każdy z nas ma osoby, na którym im zależy? — zaczęłam, a on wtedy zaczął mnie uważnie słuchać. — Sądzisz, że jesteśmy ci źli. Jednak to nie prawda, jesteśmy, żeby chronić słabszych. Wiem, że coś jest nie tak u ciebie, że postanowiłeś to zrobić. Jednak twoi bliscy na pewno nie są zadowoleni, że znów tutaj jesteś — wyznałam, a on pokręcił głową.

— Nie mam rodziny, znaczy mam. Jednak nie taką, jak wszyscy. Nie miałem wyboru, wolę już tutaj trafić, niż zginąć. Czasami trzeba wybierać mniejsze zło. Ale gdy tylko mnie wypuścicie na pewno moje życie się skończy. Zabije mnie że to, nie wierzy, że nic nie powiedziałem.

— Kto? — zapytałam marszcząc brwi, a on się wtedy uśmiechnął.

— Jesteś taka naiwna, wy wszyscy. To wszystko co się dzieje. To nasza zasługa. Jest nas więcej, nie zdołacie nas zatrzymać. Musielibyście zabić jego. Ale to się nie uda. Jego baza jest chroniona, to koniec.

Wtedy zaczęłam rozumieć o czym on mówi. Przede mną był jeden z członków gangu narkotykowego. Musiałam się dowiedzieć o nich jak najwięcej. Jednak nie wiedziałam co na mnie czeka...

******************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek. Wiele to dla mnie znaczy ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro