🥀~Rozdział 10~🥀
🥀~Interwencja~🥀
Perspektywa Brym
Czasami jest tak w naszym życiu, że doznajemy ciągłym porażek, jesteśmy załamani i najchętniej to wszystko byśmy rzucili. Każdego z nas boli porażka, bo czujemy, że zawiedliśmy samych siebie oraz bliskich. Niestety nie jesteśmy maszynami, jesteśmy tylko ludźmi, nie zawsze doskonałymi. To już jest w naszej naturze, że raz będziemy na szczycie drugi raz pod nim. Jakby nasze życie nie może być idealne. Jednak osoba, którą coś boli i jest załamana ciężko jest w stanie pocieszyć. Niekiedy potrzebujemy tak na chwilę zostać sami ze sobą i wziąć parę głębszych oddechów. Musimy się wyciszyć I wtedy przysiąść od nowa do pracy, tylko już spokojnie i bez żadnych stresów. Nawet jeśli to bardzo ważna sprawa...
Bywały takie momenty w moim życiu, co chciałam się poddać, bo uważałam, że się po prostu nie nadaje do tego. Nie dla każdego jest w końcu ta praca, jednak prawda jest taka, że jestem człowiekiem, który mało wierzy w siebie. Niekiedy dochodzą do mnie te głosy, że może źle zrobiłam, że zostałam policjantką. Głównie wtedy, gdy nic mi nie wychodzi i po prostu chciałabym się rozpłakać. Jednak w takim momentach zaczynam spoglądać na całokształt i przypominam sobie ludzi, którzy mi dziękowali, bo udało mi się odnaleźć ich dziecko, czy dorwał jakiegoś gangstera. Odetchnęłam głęboko, po czym znów wróciłam myślami do miejsca, w którym byłam. Jak na razie sprawa narkotyków utknęłam w miejscu, jednak nie poddawałam się.
— Wiesz, że niekiedy człowiek musi zwolnić? — zagadnął mój partner od misji, a ja spojrzałam na niego znad komputera. — Widzę, że naprawdę pochłonęła cię tą misja, jednak jako dobry przyjaciel, znam cię już na tyle, że jeśli Ci się nie uda czegoś rozwiązać, będziesz się ciągle o to obwiniała. Czasami jest dobrze odpuścić. Nawet jeśli jesteś w naszym zawodzie. Nie wszystko da się rozwiązać.
— To miłe, że się o mnie martwisz. Doceniam to naprawdę. Postaram się dbać o swoje zdrowie, ale puki mogę to zrobię wszystko, żeby złapać ich wszystkich.
Sedeick posłał w moją stronę lekki uśmiech, a ja to odwzajemniłam. Jednak ten spokojny moment przerwał telefon. Kiedy mężczyzna zaczął się podnosić i pisać coś na kartce, wiedziałam już, że szykowało się coś grubego.
— Mamy wezwanie, jacyś mężczyźni zaczynają demolować park przy galerii. Są uzbrojeni, także trzymany się blisko siebie i bierz broń. Może nam być potrzebna. A mógł być taki piękny i spokojny dzień — westchnął, a ja się zaśmiałam.
Jednak to był dopiero mały puzzelek, układanki. W tej branży nic nie dzieje się przypadkowo i wszystko jest ze sobą jakoś powiązane...
*****************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek. Wiele to dla mnie znaczy ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro