Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Two - „ℛ𝓊𝓉𝒽𝓁𝑒𝓈𝓈 𝓁𝑒𝓈𝓈𝑜𝓃𝓈"






Minął jeden dzień, a ja wciąż nie mogłam uwierzyć w to co się stało w domu dziecka. Nadal plułam sobie w brodę, jak mogłam obrazić następcę koreańskiego tronu? Gdy opowiedziałam o wszystkim Yoongi'emu był w głębokim szoku, i na początku nawet nie chciał mi uwierzyć. Jednak gdy po paru godzinach byłam nadal pogrążona w rozpaczy i poczuciu winy, zrozumiał, że to nie był żart, a okrutna prawda.

– Chaeyoung, no daj spokój. Nie zadręczaj się tym wszystkim. – blondyn poklepał mnie pokrzepiająco po plecach.

– Nie mogę.. nadal mi wstyd, byłam dla niego taka wredna i surowa. Nie spróbowałam go nawet zrozumieć, tylko z góry obsypałam obelgami, jak ostatnia kretynka. – pozwoliłam mojej głowie swobodnie opaść na blat.

Miałam ochotę rozbić sobie ten pusty łeb.

– Nie mów tak. Pewnie się tym szczególnie nie przejął, po prostu usłyszał prawdę. Nie cieszy się dobrą sławą, wszyscy to wiemy. Nie należy się mu szacunek tylko i wyłącznie dlatego, że w jego żyłach płynie błękitna krew. – rzucił lekceważąco, wyrażając swoją niechęć do Koreańskiego księcia.

– Tak czy inaczej, wypadłam przed nim fatalnie. W jakim świetle siebie przedstawiłam? – uderzyłam ponownie głową o blat.

– Dlaczego tak bardzo przejmujesz się tym jak przed nim wypadłaś? To tylko zwykły prostak, machający do tłumu. – żachnął się.

– Nie! Prawda jest taka, że nie mamy pojęcia o tym jak wygląda jego życie. Poza tym ten „prostak" zostanie królem, przed którym będziemy musieli dygać i zwracać się „Wasza królewska mość". – zanim moja głowa ponownie zetknęła się z twardą powierzchnią, chłopak pociągnął mnie do tyłu za koszulkę.

– Dość, bo odstraszasz klientów. Może zajmij głowę czymś innym, posłuchaj radia, a ja zajmę się klientami, którzy jeszcze nie zdążyli uciec. – chłopak włączył urządzenie, a już po chwili tego pożałował.

Książę Jeongguk, następca tronu, z dynastii Jeon odwiedził dom dziecka. Przeprowadzał tam czynności dobroczynne i oddał wysoką darowiznę na rzecz placówki. Wszyscy musimy się zgodzić, że urok księcia wynagradza jego poprzednie występki. Wygląda na to, że przyszły król spędzi więcej czasu w małej prowincji. Jak sam wyznał podczas jednego z wywiadów: – „Zatrzymam się tu na chwilę. Chcę zobaczyć jak żyją tutejsi ludzie. Może gdy wdrożę się w ich codzienność, będę mógł zrobić cokolwiek by ją poprawić i zaradzić ich problemom. Poza tym sądzę, że taki pobyt może się okazać dla mnie bardzo pouczający. Mam nadzieję, na zdobycie kilku cennych lekcji."

– No dobra, to radio odpada. – mój towarzysz przerwał słowotok oczarowanej dziennikarki, zakańczając moje cierpienie.

Mam nadzieję na zdobycie kilku cennych lekcji.

To brzmi jak koniec mojej egzystencji. Jeśli to będzie równoznaczne z zakończeniem mojego cierpienia, to wchodzę w to.

– Dobra, weź się w garść. Zaczynasz swoją zmianę za dziesięć minut. Nie chcę zbierać znowu stłuczonych naczyń, i przepraszać klientów za złe zamówienia, które dostali przez twoje chore poczucie winy. – rzucił na odchodne, starając się brzmieć łagodnie, jednak jego słowa miały w mojej głowie inny wydźwięk.

Kiedy zaczynałam mieć poczucie winy, bywałam strasznie roztargniona. Dotąd zawsze dobrze zorganizowana, punktualna Chaeyoung stała się mozolną, niezdarną pracownicą. W ciągu ostatniej doby stałam się do niczego, a to tylko przez mój niewyparzony jęzor.

***

– Dasz radę dziś zamknąć? – dopytał Yoongi, odwiązując fartuch za swoimi plecami.

– Tak, wszystkim się zajmę. – odparłam bez cienia wątpliwości.

– Dobrze. To ja lecę, uważaj na siebie. – złożył całusa na czubku mojej głowy przed wyjściem.

Gdy tylko blond czupryna zniknęła za drzwiami lokalu, zsunęłam żaluzje i umyłam dokładnie wszystkie stoliki. Na koniec wymopowałam podłogę, i pozmywałam naczynia. Gdy będąc na zapleczu, wycierałam talerze i układałam je w szafkach usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi.

Może Yoongi'emu zrobiło się mnie żal i postanowił po mnie wrócić i odprowadzić mnie do domu.

Mój kochany przyjaciel.

Gdy tylko wyszłam z pomieszczenia dla pracowników zamurowało mnie.

– Matko! Co ty tutaj robisz? – niekontrolowany krzyk opuścił moje usta.

– Nie jestem twoją matką. – do moich uszu dotarł sarkastyczny ton.

Trafne spostrzeżenie.

– Wasza wysokość. Co cię do mnie sprowadza? Przyszedłeś wymierzyć mi karę, prawda? – odłożyłam ręcznik, który ściskałam w dłoni na blat.

– Darujmy sobie te tytuły. Przynajmniej kiedy jesteśmy sami. Nie przyszedłem ci wymierzać żadnej kary, o czym ty mówisz.. – ciemnowłosy spojrzał na plakietkę z imieniem połyskującą na mej piersi. – Chaeyoung.

Mój żołądek drastycznie zacisnął się w supełek gdy tylko do moich uszu dotarł jego głos, wymawiający moje imię.

– Nie przyszedłeś po to? Więc po co? – nadal nie rozumiałam.

– Przyszedłem odebrać moją cenną lekcję bycia dobrym, i bezinteresownym człowiekiem. Myślałem, że akurat twoim zdaniem okaże się to dla mnie przydatne. – książę skrzyżował ręce na wysokości piersi, wpatrując się we mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Nie był zły, ani smutny. Bardziej.. zmieszany.

– Przecież ja..

– Cóż.. myślałem, że skoro masz odwagę wytykać mi błędy to będziesz miała odwagę pomóc mi je naprawić. Najwyraźniej się myliłem.. – gdy przyszły monarcha obrażony, zaczął kierować się ku wyjściu podeszłam do niego i odruchowo złapałam go za nadgarstek. To było niczym instynkt. Wcześniej zareagowałam niż pomyślałam.

Książę był wyraźnie zdziwiony moim gestem. Jednak kącik jego ust drgnął, chcąc poszybować ku górze. Szybko cofnęłam dłoń, chowając ją za plecami i odsunęłam się na dwa kroki, spuszczając lekko głowę w dół.

– Poczekaj. – wydusiłam z siebie nieśmiałym tonem.

– Podłoga chyba się nigdzie nie rusza. – wytknął mi moje zakłopotanie, śmiejąc się gardłowo.

– Bardzo śmieszne. – uniosłam jedną brew, spoglądając z powrotem na następcę tronu. – Więc czego ode mnie oczekujesz?

– Że pokażesz mi inną perspektywę. Rzucisz światło na problemy mieszkańców, a może ja przyczynie się trochę do tego by je rozwiązać. Chciałbym wiedzieć czego oczekują ode mnie poddani, jako od przyszłego władcy. Tylko ty odważyłaś się być ze mną szczera, tego właśnie mi brakowało. – wyznał, przyglądając mi się z zaciekawieniem. Podczas gdy jego badawcze, świdrujące spojrzenie przeszywało mnie na wylot miałam wrażenie, jakbym miała zaraz zemdleć.

No pięknie. Naważyłaś sobie piwa, to teraz je wypij.

– Gdybym od początku wiedziała kim jesteś nie zdobyłabym się na szczerość.

– Mało kto byłby na tyle odważny. Jednak się stało, najwyraźniej tak miało być. To jak będzie? – brunet przybliżył się do mnie o krok, a ja przełknęłam nerwowo ślinę. Stał naprawdę blisko.

Jeśli chce wywrzeć na mnie presję to mu się udaje.

– W porządku. Czuje, że jestem to tobie winna. Może w ten sposób odkupię swoje winy.

I przestaną mnie dręczyć te cholerne wyrzuty sumienia.

– Cudownie. Zostaje tutaj jeszcze trzy dni, spotkajmy się jutro. Zbierz najważniejsze sprawy, niecierpiące zwłoki, a ja zobaczę co da się zrobić. – książę wyjął z kieszeni swojej marynarki kartkę papieru i wziął z mojej kieszonki w koszuli długopis. Zapisał ciąg cyfr i podał mi fragment kartki. – tutaj masz mój numer. Kontaktowanie się bezpośrednio ze mną będzie łatwiejsze niż z moim sekretarzem. Napisz kiedy będziesz miała czas. Do zobaczenia, Chaeyoung. – stałam w bezruchu jeszcze długo po jego wyjściu.

Już jutro będę pouczać przyszłą głowę państwa.

Chaeyoung.




Ophelia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro