Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Twenty - „𝒩o𝓉 𝒶 𝒻𝒶𝒾𝓇𝓎𝓉𝒶𝓁e"







  – Zawiozę cię, nie daj się prosić. – usiłował mnie przekonać dalej brunet, zakładając swoją koszulę.

– Nie, Jeongguk. Nie możemy ryzykować tym, że ktoś cię zobaczy. Już wystarczy, że przyszedłeś tutaj. Masz ogromne szczęście, że mieszkańcy cię nie zobaczyli. – uderzyłam go lekko w ramię, przewracając oczami.

– Ryzyko mnie podnieca. – złapał mnie za nadgarstek, przyciągając blisko. Nasze klatki piersiowe się zderzyły, przyprawiając mnie o dreszcze.

– Jeongguk! – uderzyłam go ponownie, zerkając na zegarek. – Przez ciebie się spóźnię.

– Pierwsza królewska zasada. Posiadacz niebieskiej krwi nigdy się nie spóźnia, to reszta jest za wcześnie. – powiedział przypatrując mi się jak nieporadnie wciągałam buty na stopy.

– Nie urodziłam się księżną, przykro mi. – ściągnęłam płaszcz z wieszaka, otulając nim swoje ciało. Przygładziłam jego materiał, i związałam paskiem.

– Kiedy się znów zobaczymy? – podszedł do mnie od tyłu, obejmując mnie ramionami w talii.

– Kiedy tylko książę znajdzie czas. – odparłam, patrząc na jego idealne odbicie lustrzane. Jego włosy znajdowały się po nocy jeszcze w lekkim nieładzie. Opadając pojedynczymi kosmykami na czoło Jeona. Mimo tego, że to był drugi raz kiedy spaliśmy wtuleni w siebie to emocje towarzyszące mi były jeszcze silniejsze niż przedtem.

– Będę przychodził nieregularnie żebyś się mnie nie spodziewała. – zaśmiał się cicho, chowając twarz w zagłębieniu mojej szyi. Jego uśmiech działał na mnie kojąco.

– W pałacu nie zaczną czegoś podejrzewać?

– Coś ty. Jestem im potrzebny tylko w ciagu dnia. W nocy nikt nie zauważy, że mnie nie ma. – odsunął się ode mnie, pozwalając mi sięgnąć po torebkę i sam się ubrał.

– Jeśli chcesz wyjść ze mną to musisz to założyć. – wręczyłam mu czapkę z daszkiem i okulary przeciwsłoneczne. – Nie chcę plotek. To może zaszkodzić tobie jak i mi. Wiesz o tym co by się stało gdyby ktoś się dowiedział. – przewrócił oczami i niechętnie założył na siebie akcesoria.

– Czy to by było takie złe? Znaczy, dla ciebie na pewno. Ale kiedyś chyba będziemy musieli się ujawnić, co? – uniósł brew znad oprawy okularów.

– Mhm. Kiedyś, może i tak. Teraz chce pożyć jeszcze moim życiem. Póki to możliwe. – poklepałam go po policzku, otwierając drzwi od mieszkania.

Wytknęłam głowę przez szparę w drzwiach i rozejrzałam się na boki, wyciągając go za rękę z środka. Zamknęłam drzwi pospiesznie na klucz i zostałam pociągnięta w stronę windy.

– Nie, Jeongguk. Mniejsze ryzyko stanowią schody. – wyjaśniłam, a ten westchnął i przewrócił oczami.

– Moja książęca dupa chce jechać windą. – zaśmiał się gardłowo.

– Nie obchodzi mnie twoja dupa, Jeon. – pociągnęłam go mocno, pchając w stronę schodów.

– Mów do mnie Wasza wysokość. – obrócił się do mnie, zsunął nieco okulary i puścił mi oczko.

***

Gdy tylko weszłam do swojego gabinetu zobaczyłam stojącą na biurku papierową torebkę z logiem kawiarnii, z której poprzednio kupiłam herbatę. Uśmiechnęłam się pod nosem, ściągnęłam płaszcz i rozsiadłam się na krześle, biorąc się za odpakowanie pakunku.

W środku znajdował się rogalik z czekoladą oraz zielona herbata. Nagle rozległo się delikatne pukanie do drzwi, a w progu zjawił się Sehun.

– To twoja sprawka? – spytałam, unosząc jedną brew ku górze.

– Może.. – wszedł wgłąb pomieszczenia. – Chciałem umilić ci dzień. Poza tym przyniosłem ci stos nowych zadań. Oto spis książek, których musisz wykonać selekcję. Zdecyduj, które są godne wydania i przygotuj stos argumentów. Znając ciebie, chciałabyś dać szansę każdej książce, ale nie o to tutaj chodzi. Wybieramy książki z potencjałem. – położył w rogu biurka teczki z papierami. Byłam zdziwiona tym co powiedział, bo faktycznie miał rację. Chciałam dać szansę każdemu, ale nie mogłam. Muszę być konsekwentna.

– Się rozumie, szefie. – zaśmiałam się cicho. – I dziękuję, za herbatę. – wskazałam na trunek stojący na blacie.

– Nie ma sprawy. – udał się w kierunku drzwi. – A i jeszcze jedno. Proszę cię, nie zapomnij dziś o zjedzeniu obiadu. – jego oczy błysnęły wesoło, gdy przytaknęłam, a następnie opuścił mój gabinet.

Nim się obejrzałam nastąpiła pora obiadowa. Opuściłam więc mój gabinet, idąc w kierunku drzwi wyjściowych.

– Chaeyoung, idziesz na obiad? – Hye jin wstała znad biurka, pytając. Ja jedynie kiwnęłam delikatnie głową, posyłając jej delikatny uśmiech.

– Miałabyś coś przeciwko gdybym zabrała się z tobą? – spytała niepewnie.

– Coś ty, chodźmy. – byłam zdziwiona tym, że dziewczyna w ogóle pyta. Przecież nie miałabym nic przeciwko, polubiłam ją.

Wyszłyśmy obie z budynku, kierując się do pobliskiej knajpki. Zajmując miejsce przy oknie, zamówiłyśmy posiłek i ciepłą herbatę.

– Więc, jak ci się podoba w nowej pracy? – spytała, opierając głowę na dłoni.

– Mm.. – zastanowiłam się przez chwilę. – Jest naprawdę dobrze. Bardzo mi się podoba to co robię i cieszę się, że dostałam tą posadę. Do tego bardzo miło mi z tego powodu, że tak ciepło wszyscy mnie przyjęli. W tym oczywiście ty. – wskazałam na nią z uśmiechem. Dziewczyna się nieco speszyła.

– Nie ma o czym mówić! Polubiłam cię od pierwszej sekundy, gdy przekroczyłaś próg. Cieszę się, że Sehun cię przyjął. Wydajesz się być fantastyczną osobą. – zarumieniłam się lekko na jej słowa. Byłam naprawdę poruszona tym co powiedziała, wcześniej nigdy nie miałam żadnej koleżanki. Dlatego miałam ogromną nadzieję, że uda nam się zakolegować.

Gdy tylko przyszło nasze jedzenie do moich uszu dotarły słowa prezenterki telewizyjnej. Głos dochodził z telewizora wiszącego w rogu pomieszczenia, na ścianie.

Książę Jeon Jeongguk, następca koreańskiego tronu przybędzie dzisiaj do koreańskiego Muzeum Narodowego w celu otwarcia części poświęconej rodzinie królewskiej.. – w tle pojawiło się zdjęcie Jeona w niebieskim, dopasowanym garniturze, podkreślającym jego sylwetkę. Przełknęłam ślinę, przypominając sobie, że ten sam książę spał wtulony w mój bok całą noc. Zaś rano przemycałam go do samochodu, by nikt nie dowiedział się o naszej słodkiej tajemnicy.

– Cholerne ciacho z tego księcia, co? – szturchnęła mnie dziewczyna, zawieszając wzrok na ekranie. Mało brakowało, a jedzenie, które znajdowało się w mojej buzi wylądowałoby na jej twarzy.

– Mhm.. – kiwnęłam głową.

– Słyszałaś o pogłoskach, które chodzą?

– Jakich pogłoskach? – spytałam, nie mając pojęcia o co dokładnie chodzi.

– Król od ponad dwóch tygodni nie był nigdzie widziany. Podobno wszystkie spotkania i audiencje przejął książę. Podejrzewają, że król nieźle się pochorował. Cały naród się martwi. – na jej twarzy rozciągnął się grymas zmartwienia. To tylko potwierdzało moje wcześniejsze przemyślenia na temat tego jak bardzo Koreańczycy uwielbiali króla. Jak ogromnym autorytetem dla nich był, i jak wiele dla nich znaczył.

– Nie martw się. Na pewno król ma się dobrze, może po prostu chce wdrożyć księcia w nowe obowiązki. No wiesz, przygotować do jego przyszłej roli. Król nie będzie panował wiecznie, kiedyś korona przejdzie na księcia. – spróbowałam ją uspokoić.

Przez całą drogę do domu miałam ogromne wyrzuty sumienia, przez to, że okłamałam moją nową koleżankę. Nikogo tutaj nie miałam, a nie chciałam przecież budować relacji na kłamstwie. Nie mogłam też powiedzieć jej prawdy. Chociaż nawet gdybym powiedziała, to wątpię, że by była w stanie w to uwierzyć. Przecież brzmi to kuriozalnie.

„No wiesz muszę ci coś powiedzieć. Znam księcia. Właściwie to się umawiamy, ale potajemnie, bo nie jestem gotowa być na językach całego kraju." 



Ophelia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro