Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Seventeen - „𝒟𝓊𝓉𝓎 𝒸𝒶𝓁𝓁𝓈"






Jeon Jeongguk pov.



– Wasza Wysokość, za piętnaście minut przybędzie minister. – usłyszałem głos mojego sekretarza. Coś co ostatnio doprowadzało mnie do białej gorączki.

Z niewiadomych przyczyn ojciec wycofał się w ostatnich dwóch tygodniach z większości obowiązków i nie wytykał nosa zza drzwi swojego gabinetu. W pałacu co rusz przewijał się jakiś lekarz, a matka milczała gdy tylko nasz wzrok się spotkał. Coś ewidentnie było na rzeczy, ale nikt nie miał zamiaru mi o tym powiedzieć.

Znałem moją rodzicielkę, więc potrafiłem zauważyć oznaki zdenerwowania, czy zmęczenia. Widocznie się czymś zamartwiała, ale z natury wolała zachować to dla siebie i mnie nie w to nie wciągać. Podejrzewałem jednak, że kroi się coś poważnego.

Moim kolejnym zmartwieniem był mój kontakt z Chaeyoung. A konkretnie jego brak. Zdawałem sobie sprawę z tego jak bardzo zawaliłem sprawę, ale odzywałem się do niej w każdej wolnej chwili. Gdy tylko mogłem, chwytałem za telefon i pisałem do niej. Wiedziałem, że z nią również jest coś nie tak. Odpisywała zdawkowo, zapewne chcąc mnie zbyć.

Czułem się odosobniony i osamotniony. Cały dzień biegam od spotkania do spotkania, przecinanie wstęg, obrady, i podpisywanie góry zezwoleń, i dokumentów.

Gdy kolejnego ranka na moje biurko trafiło sprawozdanie i cała góra papierów, załamałem ręce. Wstałem z miejsca i wyszedłem ze swojego gabinetu pospiesznym krokiem, mijając licznych pracowników, kłaniających się przede mną po sam pas.

Zapukałem do drzwi sekretarza mojego ojca i wszedłem, nie czekając na odpowiedź.

– Wasza wysokość. – mężczyzna w średnim wieku od razu wstał, ukazując wyrazy szacunku dla korony.

– Chce się widzieć z matką. – rzekłem, stanowczym tonem. Sekretarz ojca, odpowiadał za ogólny wizerunek pary królewskiej i ich codzienne obowiązki.

– Obawiam się, że to w tym momencie niemożliwe. Królowa matka jest..

– Niech zgadnę, zajęta? – wyprzedziłem go. Nie miałem ochoty ponownie słuchać wymówek, miałem dość bycia zbywanym. Czas się zagłębić w ten temat i nareszcie uzyskać odpowiedzi.

– Owszem, Wasza Wysokość. – nie odważył się spocząć.

– Ja również jestem zajęty. Zbyt zajęty. Wszystkie obowiązki spadły na mnie. Więc chcę widzieć się z moją matką i to w tym momencie! – mój niekontrolowany wrzask wypełnił pokój, a atmosfera wyraźnie zgęstniała.

Niekomfortowa dla nas obu cisza wypełniła przestrzeń, nie pozostawiając żadnych zastrzeżeń.

Mój towarzysz spuścił na moment głowę, a następnie wbił swój wzrok w papiery znajdujące się na biurku przed nim i przełknął ślinę.

– Zwołam spotkanie w salonie głównym. – odparł będąc w niemałym szoku, spowodowanym moją nagłą eskalacją.

– Fantastycznie! – zawołałem entuzjastycznie, opuszczając pomieszczenie. Teraz mężczyzna mógł odetchnąć z ulgą i spocząć wygodnie na krześle bez obaw.

Niczym błyskawica znalazłem się w salonie głównym, siadając na jednej z kanap. Niecierpliwiłem się, oczekując przybycia matki. Musiałem czekać na nią dziesięć minut, które niemiłosiernie się dłużyły i sprawiały jakbym musiał czekać zegarową godzinę. Być może moje zmęczenie przeistaczało się w poirytowanie, a poirytowanie w całkowity brak cierpliwości. Czy może po prostu miałem już dość odgrywania roli, która nie była mi przyznana? Chciałem zaznać chociaż odrobinę prawdy. Choć tyle mi się należy.

Drzwi w końcu się otworzyły, skrzypiąc niemiłosiernie. Matka wkroczyła wyprostowana z nienaganną postawą do salonu.

– Synu. – podeszła do mnie, a ja złożyłem krótki pocałunek na jej policzku. – Chciałeś ze mną porozmawiać, podobno to pilne. – usiadła naprzeciw, krzyżując nogi w kostkach i układając dłonie na kolanach. Idealna iście królewska postawa.

– Owszem. Czy ktoś może mi wreszcie wytłumaczyć co się dzieje? Dlaczego nagle przyznano mi tyle obowiązków, dlaczego nikt mi nic nie mówi, a ojciec prawie nie wychodzi z gabinetu? – nie mogłem powstrzymać natłoku pytań, kłębiących się w mojej głowie.

– Synu, wiesz jaką znaczącą rolę będziesz pełnił w przyszłości. Musisz się dobrze do niej przygotować. – omijała odpowiedź na moje pytanie.

– Wiesz dobrze, że nie o to mi chodzi. Dzieje się coś niedobrego, widzę to. Macie mi to natychmiast wytłumaczyć. – zagroziłem. Po chwili jednak zorientowałem się jak stanowczo brzmiał mój ton. – Mamo, chociaż ty jedna bądź ze mną szczera. – postanowiłem dodać, by nieco załagodzić sytuację i uzyskać satysfakcjonującą odpowiedź.

Matka poruszyła się niespokojnie na kanapie i westchnęła.

– Twój tata ma poważne problemy zdrowotne. Chodzi o wątrobę, szukamy wciąż najlepszego leczenia. Jak na razie żaden lekarz z wyjątkiem jednego nie zaproponował niczego sensownego. – zamurowało mnie. Czyli jednak dobrze przeczuwałem.

– Jak bardzo poważne są te problemy? – spytałem, uważnie obserwując reakcję rodzicielki. Ta nawet nie umiała odpowiedzieć na moje pytanie, co tylko utwierdzało mnie w przekonaniu jak źle było. – Wyjdzie z tego? – spuściłem wzrok na dywan.

– Prawdopodobnie. Są dobre rokowania, w przyszłym tygodniu zaczniemy leczenie. Domyślasz się chyba z czym to się wiąże, prawda? – skinęłam głową, nie będąc w stanie wydusić z siebie ani słowa. Musiałem to przepracować.

– Twoja siostra otrzymała część obowiązków, ja również, jednak najważniejsza rola należy do ciebie synu. Nie możesz nas zawieźć. Nie możemy pokazać ludziom, że coś jest nie tak. – ciemnowłosa wstała, podkreślając powagę sytuacji. – Na szali stawiana jest cała rodzina. – podeszła do mnie i ułożyła mi dłoń na ramieniu. – Wiem, że dasz radę synu. Nigdy nie zawodzisz.

Miała rację. Nie mogłem zawieźć i teraz.
Musiałem skupić się na obowiązkach, i ratowaniu rodziny. Z drugiej strony tak bardzo tęskniłem za Chaeyoung. Musiałem ją zobaczyć, porozmawiać, wytłumaczyć się. Nie mogłem jej stracić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro