Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8


Poranne promienie słońca zajrzały do legowiska starszych. Minęły zaledwie trzy dni od kłopotliwego zgromadzenia. Rana Orzechowej Gwiazdy dobrze się goiła, klan powoli się uspokajał. Jednakże przywódca razem z Ostrokrzewiastą Paprocią ostatnio często chodzili razem do legowiska przywódcy. Pewnie omawiali plany bitewne. Jagodowa Łapa jednak nie pragnęła walki. Dość złych rzeczy przeżyła od zostania uczennicą.
 
Na razie jednak miała do wykonania zupełnie inne zadanie. Pieczołowicie iskała skórę Obłocznego Futra. Tu cię mam! Uczennica wzięła w zęby kawałek mchu nasączony mysią żółcią i przyłożyła go do kleszcza. Insekt powoli sam odpadł.

— Tak jest dużo lepiej. Blada Łapa robi to nieporządnie — zamruczała biała kocica, przekręcając się na drugi bok.

— Jest całkiem miły, tylko niechlujny i ryzykant — skwitowała kotka, siadając wygodnie.

— Wspaniale dogadujecie się razem. Bylibyście piękną parą — szepnęła starsza.

— Słucham? — Jagodowa Łapa prawie się zakrztusiła własną śliną.

— Widzę to wszystko. Czujnie obserwuję to, co się dzieje. Chyba naprawdę cię lubi. Gdy przychodzi do mnie i Niedźwiedziego Wąsa, mówi, że jesteś wspaniała — mruczała starsza.

— C-co? Serio? — uczennica nie dowierzała. To jeszcze za wcześnie na miłość!

— Kiedyś, gdy podrośniesz, zrozumiesz. Kiedy on zapragnie związku z tobą, przypomnisz sobie moje słowa — miauknęła Obłoczne Futro kładąc łapę na małej łapce Jagodowej Łapy — Mój partner, Wilcza Gwiazda... Był niezwykły. Zawsze się o mnie troszczył, pragnęliśmy mieć kocięta. Kiedy byłam w ciąży, zginął w walce. Potem urodzili się Cichy i Łatka...

— Cichy Zmierzch i Łaciate Światło? — zgadła koteczka.

— Tak. Oni są moimi dziećmi. Nigdy nie poznali ojca, wielkiego przywódcy... Tak mi ich szkoda — westchnęła kocica — Możesz już iść. I się niczym nie przejmuj, bo naprawdę nie ma czym.

Czy Obłoczne Futro mogła mieć rację? Czy Blada Łapa naprawdę tak ją lubił?

***

Oszroniona Łapa rzuciła się od tyłu na ogon Jagodowej Łapy. Kotka wyskoczyła do góry, obróciła się i zdzieliła koleżankę po uszach. Ta, zwolniła ucisk, a uczennica dobrała się do jej grzbietu. Kiedy biała koteczka przeturlała się na bok, jej rywalka szybkim ruchem przesunęła się na jej brzuch. W międzyczasie zaczęła zadawać ciosy, gdzie popadnie. W pewnym momencie przednie łapy koleżanki wypchnęły ją do góry. Mając trochę swobody dla tylnych łap, uderzyła nimi w brzuch przeciwniczki. Nie, nie mogła pokazać niewiedzy. Upadła nagle na bok i zwiotczała, piszcząc żałośnie.

— Wszystko dobrze, Jagodowa Łapo? — Szepcząca Pieśń podbiegła do uczennicy.

— Oszroniona Łapo, mówiłem ci, walcz ze schowanymi pazurami! — warknął Pylista Zamieć.

— Ale ja... — jeknęła Oszroniona Łapa, jednak nie zdążyła dokończyć. Jagodowa Łapa rzuciła się na nią, z całej siły, powalając ją na ziemię. Obaj mentorzy byli pod wrażeniem, patrząc na ruchy swoich uczennic. W końcu obie kotki opadły na ziemię, strzepując kurz z futer.

— Cudownie, Jagodowa Łapo! To jest właśnie taktyka Klanu Ciszy. Taktyka, która pozwala ci szybko odzyskać kontrolę. Bardzo ładnie — pochwaliła uczennicę Szepcząca Pieśń. Koteczka poczuła, jak przyjemne ciepło rozchodzi się po jej ciele.

— Dobrze się broniłaś, Oszroniona Łapo. Twoja precyzja w ruchach jest bardzo dobra - stwierdził Pylista Zamieć — Trening skończony, to wszystko na dziś.
Obie uczenice skinęły do siebie głowami. Udało im się. Mentorzy byli zadowoleni.
 
Wszedłszy do obozu, Jagodowa Łapa ujrzała na samym środku bawiące się kocięta. Błysk grzebał w stosie zwierzyny, Króliczka i Rudasek bawili się w wojowników Klanu Ciszy i Klanu Wilka, a Kopeć bawił się gnanym wiatrem suchym liściem.

— Hej, Błysku! — zawołała do pręgowanego kocurka — Chyba nie chcesz, by wojownicy jedli takie zniszczone posiłki?

Kociak obrócił się na jej słowa.

— Kim ty jesteś, żeby mi rozkazywać? Zwykłą uczennicą! A czy w kodeksie wojownika jest jakieś prawo, które o tym mówi? — parsknął z pogardą. O nie. Ja sobie nie dam w zwierzynie szperać. Pokażę temu smarkaczowi, gdzie jest jego miejsce.

— A właśnie, że jest — odparowała — Zwierzyna jest zabijana tylko po to, żeby się nią pożywić. Podziękuj Klanowi Gwiazdy za jej życie — wyrecytowała.

— Mamo, ona mi rozkazuje! — miauknął nagle kocurek wniebogłosy.

Ostrokrzewiasta Paproć wybiegła ze śmietnika. Ach tak. Potrzeba.

— Kto?! — spytała gwałtownie.

— Jagodowa Łapa! — naskarżył Błysk. Jego rodzeństwo spojrzało na niego niespokojnym wzrokiem. Ten jeden mały...

— Jagodowa Łapo, nie dręcz kociaka! — warknęła karmicielka — Co kazałaś zrobić mojemu synowi?!

Ona też?! To tak broni syna, że nie dostrzega żadnej innej strony? Jakby nie mogła spytać, o co chodzi od razu?

— Przestać grzebać w tym stosie zwierzyny i bawić się posiłkami wojowników! — obroniła się Jagodowa Łapa. Czarna kotka westchnęła ostentacyjnie.

— Błysku, rozmawialiśmy o tym! — zwróciła się do syna.

— To jest kodeks wojownika! A nie kociaka! No nie?

Czarna kotka zdębiała. Co on właśnie powiedział? Że jego to nie obowiązuje? Smarkacz.

— Idziecie wszyscy razem do żłobka. Błysku, jutro przez cały dzień nie wychodzisz na zewnątrz. I nie idziesz do starszych. Siedzisz w żłobku - rzekła stanowczo karmicielka, zgarniając do siebie ogonem wszystkie cztery kocięta. Czy one naprawdę muszą być tak niewychowane? Czy to przez Klan Wilka? A może przez bezsilność ich matki?
 
Dopiero wtedy zdała sobie sprawę, że cały klan patrzy na nią z wytrzeszczonymi oczami. Klonowa Noc warczała cicho pod nosem. Ale na kogo? Czy jest powód, żeby burczała na mnie? Zawstydzona uciekła do legowiska uczniów. Nie chciało jej się przebywać z innymi. Nie, kiedy patrzyli na nią w ten sposób. Marzyła, by znaleźć się znów w żłobku u ciepłego boku matki. Gdyby tylko mogła cofnąć się w czasie! Jednak to nie było możliwe. Była uczennicą. Członkinią Klanu Ciszy. I nic nie mogło tego zmienić.

***

Do leszczynowej nory dotarły odgłosy z zewnątrz. Jakiś kot wszedł do środka i przeciągnął się leniwie.

— Blada Łapo... — szepnęła Jagodowa Łapa przekręcajac się na posłaniu — To ty?

— To ja. Wyjdź na zewnątrz — powiedział uczeń.

— Nie — odwarknęła, zwijając się w kłębek — Daj mi spokój.

— Jagodowa Łapo... Dałem nauczkę Błyskowi.

— Coś ty zrobił?! — kotka zerwała się z posłania.

— No... Krzyknąłem na niego, żeby nie dokuczał uczennicom. I że jak jeszcze raz będzie tak pyskować, to zgłoszę Orzechowej Gwieździe — przyznał kocur.

— To tylko dziecko... — Jagodowa Łapa była w szoku. On aż tak ją bronił? — Nie musiałeś krzyczeć...

— Tylko go postraszyłem. Nie panikuj. Włos mu z ogona nie spadnie — uspokoił przyjaciółkę Blada Łapa. Uczennica lubiła go. Lubiła jego podejście do życia. Niczym się nie przejmował, był zadowolony. Kochała to. Potrafił jednak się zatroszczyć. I to jak.

— Dobrze już, dobrze — szepnęła, po czym wstała i udała się w stronę wyjścia. To było cudowne. Przywracał jej chęć do cieszenia się z piękna świata i uczył ją, by nie przejmować się drobnostkami. Uwielbiała spędzać z nim czas. Był jednym z jej najlepszych przyjaciół. Oprócz Walecznej Łapy.

***

Jagodowa Łapa wbiegła do legowiska medyczki.

— Cześć, Waleczna Łapo! — zawołała przyjaciółkę. Klonowa Noc z głębi nory westchnęła głośno. Czemu aż tak jej nie lubiła? Czy zrobiła jej coś złego?

— O, cześć, Jagodowa Łapo! — miauknęła srebrzystoszara kotka — Potrzebujesz pomocy? Coś cię boli, źle się czujesz? — zaoferowała się, wychodząc z głębi legowiska z wiązką ziół w pysku.

— Nie, nic — odparła uczennica — Chcę tylko z tobą się przejść.

Oho. Klonowa Noc zaczęła warczeć pod nosem. O co zaś jej chodziło? Czy ja jej kogoś skrzywdziłam? No chyba nie.

— Pewnie! — Waleczna Łapa uniosła ogon.

— Waleczna Łapo, dobrze wiesz, jaki mamy czas! Stare zasady wróciły po ataku na Szepczącą Pieśń! Uczniowie wychodzą przynajmniej z dwoma wojownikami! — przypomniała jej medyczka.

— A po obozie? — próbowała przekonywać Jagodowa Łapa.

— No dobrze. Możesz mieć dziś dzień wolny. Ale jutro zaczynamy uczyć się następnych ziół! — postawiła warunek kocica — Możecie iść.

Obie kotki natychmiast wybiegły. Tak! Udało się! Od razu pobiegły na drugą stronę, tam, gdzie była niewielka kałuża z wodą. Uczennice cupnęły przy niej i zaczęły leniwie pić wodę.

— Coś cię trapi? — zgadła Waleczna Łapa spoglądając na przyjaciółkę. Skąd wiedziała?

— Tak... Bardzo — odparła słabo koteczka.

— Klonowa Noc? — odgadła kolejny raz.

— Skąd wiedziałaś? — plamista kotka była w szoku.

— Widzę to. Cały czas warczy na ciebie. Myślę, że otrzymała jakiś omen. Mówi, że nie powinnam się z tobą widywać — powiedziała cicho uczennica medyczki.
 
W gardle Jagodowej Łapy ugrzęzły wszystkie złe emocje świata. Chciało jej się płakać, krzyczeć, modlić do Klanu Gwiazdy, opuścić to spotkanie. Nie! To niemożliwe! Jak ona śmie?! Jeszcze medyczka!

— Nikt nam nie zabroni się spotykać! I koniec! — krzyknęła uczennica.

— Ja... Ja naprawdę nie wiem dlaczego. Pytałam jej, a ona tylko odpowiada, że ma swoje powody — próbowała tłumaczyć Waleczna Łapa — Nie wiem. Zupełnie nie wiem...

— Myślałam, że jest lepszą osobą. Nie będzie nam rozkazywać! — skarżyła się głośno Jagodowa Łapa.

— Ale nic nie powiesz nikomu? Kazała mi to trzymać w sekrecie — szepnęła uczenica medyczki.

— Nigdy - oświadczyła kotka — Jesteś lojalna dla mnie, więc ja będę lojalna dla ciebie.

— Dziękuję — westchnęła srebrna koteczka.

— To ja dziękuję. Jesteś wspaniała — uczennica przytuliła pysk do głowy przyjaciółki. Obie mruczały tak cicho. Nikt nie mógł ich rozdzielić. Obie wróciły, każda do swoich legowisk. Jednakże nie zaznała tam spokoju. Szepcząca Pieśń weszła do środka. Znowu?

— Dobrze się czujesz? — spytała szeptem wojowniczka podchodząc do swojej uczennicy.

— Jestem tylko trochę zmęczona. I martwię się bitwą z Klanem Wilka — westchnęła, przekręcając się na posłaniu.

— Ja też. Pstrokaty Pysk cały czas warczał na mnie na zgromadzeniu — mentorka położyła łapę na jej głowie.

— Serio? — kotka była przerażona. Bała się o życie Szepczącej Pieśni.

— Nie bój się. Będzie dobrze. Idę dziś na wieczorny patrol, na granicę z Klanem Chmur. Chciałabyś pójść? — pręgowana kocica mówiła tak uspokajającym głosem, że Jagodowa Łapa prawie mruczała. Propozycja wydawała się kusząca.

— Idę — podjęła decyzję.

— Bardzo dobrze, czekamy na ciebie — uśmiechnęła się wojowniczka kierując się w stronę wyjścia. Była wspaniała. Najlepsza mentorka świata.

— Szepcząca Pieśni? — zawołała uczennica podnosząc głowę.

— Tak? — kotka wróciła do uczennicy.

— Mam do ciebie jedno pytanie — zagadnęła koteczka.

— Mów, śmiało.

— Wydaje mi się, że Blada Łapa bardzo mnie lubi. Ja... Ja też go lubię. Obłoczne Futro mi powiedziała, że bylibyśmy piękną parą — przyznała nieśmiałym głosem — A Oblodzona Jagoda mówiła mi kiedyś, że matka najlepiej zna swoje kocię...

— Dużo mówi o tobie — wąsy Szepczącej Pieśni zadrgały — A to, że fantastycznie polujesz, a to, że kogoś pokonałaś w walce, a to, że tak ładnie dziś wyglądasz... On chyba cię lubi.

Jagodowa Łapa była porządnie zdziwiona tym wszystkim. On tak dobrze o niej mówił? Rodzicom? Chyba z nim porozmawiam.

— Chroni mnie i mi pomaga — dodała uczennica.

— To już wszystko wiadomo. Sama to przeżywałam i wiem jakie to uczucie. To jest miłość — wojowniczka przybliżyła pysk do kotki.

— S-serio? — koteczka nie była pewna, co ma myśleć.

— To zwykle się zdarza w czasach uczniowskich. Ja i Brunatny Cień byliśmy razem w żłobku. Kiedy byłam uczennicą, pewnego razu, gdy bawiłam się z nim poza obozem wspięłam się na pochyłe drzewo i z niego spadłam. Od razu straciłam przytomność, a on zaniósł mnie do legowiska medyka. I od tego wszystko się zaczęło. Gdy byliśmy dorośli, wyznaliśmy sobie miłość, potem urodzili się Blady i Bagienek... — opowiadała kocica — I wierz mi moja droga, zawsze możesz na mnie liczyć.

Kiedy wychodziła z legowiska, Jagodowa Łapa zamruczała. Miała najlepszą mentorkę świata. Ale Blada Łapa nie był w niej zakochany. Był jej przyjacielem!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro