Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7

Wiatr hulał pomiędzy drzewami. Księżyc lśnił na niebie srebrnym blaskiem. Ciało Popielatego Pióra wyciągnięte na sam środek obozu było już dawno zimne i sztywne. Obłoczne Futro i Niedźwiedzi Wąs przygotowali je na czuwanie. Kocur miał podwinięte łapy i wyglądał, jakby spał. Szczęśliwej drogi do Klanu Gwiazdy, przyjacielu - pomyślała Jagodowa Łapa. Była zmęczona, głodna i przemarznięta do szpiku kości. Obłoczne Futro schylała się nad przyjacielem i coś do niego szeptała. Przy ciele zmarłego siedzieli Zimna Rzeka, Orzechowa Gwiazda, Jarzębinowy Mróz i wielu innych wojowników. Ich oczy przepełnione były boleścią.

— Był moim ojcem — powiedziała Zimna Rzeka — Moje pierwsze wspomnienie to on wchodzący do żłobka. Wtedy pierwszy raz otworzyłam oczy. A zaraz po mnie Jarzębinek i Błyskawiczka — wojowniczka uśmiechnęła się przez łzy. Orzechowa Gwiazda wtulił się mocniej w partnerkę.

— Udawał lisa, a my po nim skakaliśmy. Nie moglibyśmy mieć lepszego ojca — wspomniał Jarzębinowy Mróz.

— Był najlepszym mentorem — rzekła Łaciate Światło — Pamiętacie, kiedy chciałam sprawdzić, co to takiego na drzewie i to było pszczele gniazdo? Siedział przy mnie całą noc w legowisku medyka.

— Byłem jego ostatnim uczniem. Pod koniec mojego szkolenia już powoli głuchnął, ale był w stanie mnie porządnie wyszkolić — dodał Piorunowy Pazur.
 
Jagodowa Łapa schyliła głowę. Popielate Pióro był jednym z najbardziej szanowanych członków klanu. Spojrzała w niebo. Ciekawe, która z gwiazd to on? Czuwał prawie cały klan. Kocięta Ostrokrzewiastej Paproci już dawno się poddały, a ich matka musiała iść razem z nimi. Klonowa Noc siedziała w niemal nieruchomej pozycji. W księżycowej poświacie wyglądała jak łaciaty posąg. Jej bursztynowe oczy nie miały wyrazu, wpatrywały się w nicość. Waleczna Łapa miała zwieszony łebek. Nie udało jej się uratować Popielatego Pióra. Było za późno. Jej pierwsza porażka. Rano z nią porozmawiam - obiecała sobie Jagodowa Łapa - I dotrwam do końca czuwania, choćby nie wiem co.

***

Jagodowa Łapa leżała skulona w ciasny kłębek na swoim posłaniu. Mech i pióra ogrzewały jej mordkę. Wiatr wiał przez wejście, jednak ona upchnęła się w sam bok. Obudziło ją szturchnięcie nosem. Kiedy rozchyliła powieki, ujrzała stojącą nad nią Oszronioną Łapę.

— Dziś zgromadzenie! — miauknęła podekscytowana biała uczennica — Jest już wysokie słońce!

— No tak! — ziewnęła kotka — Daj mi chwilkę.

Usiadła na posłaniu i zaczęła się myć. Oszroniona Łapa wciąż irytująco stała obok niej i wpatrywała się w nią jak w latającego jeża. Jagodowa Łapa starała się jednak ukrywać to i kończyła toaletę bez słowa.

— Wiesz, co zrobił Blada Łapa? — wypaliła nagle biała koteczka.

— Co takiego? — uczennica zastrzygła uszami.

— Był zbyt zmęczony, by zająć się starszymi, więc umówił się z nimi i posłał tam Bagienną Łapę.

Jagodowa Łapa westchnęła.

— No tak, zawsze wszystko na biednego brata się zwala.

— Bagienna Łapa kryje się w jego cieniu. Blada Łapa zachowuje się, jakby zjadł wszystkie rozumy, ale nie mogę ukryć, że jest bardzo zabawny — stwierdziła Oszroniona Łapa, wylizując łapę.

— Nie jest taki zły, jak go lepiej poznasz — plamista kotka lekko się oburzyła.

— Jak wolisz — uczennica wzruszyła ramionami i wyszła z legowiska. Jagodowa Łapa podążyła za nią. Wybrała sobie ze stosu zwierzyny nornicę. Szybko ją zjadła, po czym ruszyła z powrotem do legowiska. Chcę spać. I nikt mi tego nie zabroni. Przestrzeń pod leszczynowym krzakiem była prawie pusta. Jedynie Bagienna Łapa odsypiał służbę. Żeby tylko Szepcząca Pieśń mi teraz nie weszła.
 
Spełniły się jej najgorsze oczekiwania. Pręgowana kotka weszła do środka bez ostrzeżenia.

— Jagodowa Łapo, mam dla ciebie wiadomość — obwieściła.

— Co takiego? — Jagodowa Łapa uniosła głowę podekscytowana.

— Wyśpij się porządnie. Dzisiaj idziesz na zgromadzenie!

Uczennica czuła, że zaraz eksploduje z radości. Szła na zgromadzenie!

— Klanie Gwiazdy! Tak się cieszę! A inni uczniowie? — wykrzyknęła, wstając z posłania.

— Oszroniona Łapa i Liściasta Łapa jeszcze poczekają. Waleczna Łapa jako uczennica medyczki ma obowiązek. Przynajmniej będziesz miała przy sobie przyjaciółkę — mentorka zamruczała cicho, wychodząc z legowiska. Koteczka obróciła się i położyła się na mchu. Ale nie mogła spać. Jej ekscytacja wzięła górę. Moje pierwsze zgromadzenie!

***

Księżyc powoli wspinał się na bezchmurne niebo. Gwiazdy migotały niczym małe, białe świetliki. Klan Ciszy wyruszał na zgromadzenie. Orzechowa Gwiazda i Jarzębinowy Mróz prowadzili grupę wybranych kotów. Klonowa Noc i Waleczna Łapa szły ramię w ramię.

— To jakie mamy zioła podróżne? — medyczka zaczęła przepytywać uczennicę.

— Szczaw, to zioło o takiej dziwnej nazwie — krwiściąg, stokrotka i... — Waleczna Łapa zawahała się.

— Zawsze mylisz ze stokrotką — podpowiedziała kocica.

— No tak! Rumianek! - uczennicę nagle olśniło. Sójcze Skrzydło i Zacienione Serce maszerowali obok siebie. Cicho sprzeczali się o coś, jednak Jagodowa Łapa nie mogła dosłyszeć, o co. Blada Łapa i Bagienna Łapa ścigali się ze sobą. Skaliste Futro, Czarne Niebo i Oblodzona Jagoda żywo konwersowali o czymś, Jastrzębia Blizna spoglądał na ucznia surowym wzrokiem. Niedźwiedzi Wąs wbijał wzrok w ziemię. Niech on się nie unosi. Obłoczne Futro została z powodu bólu stawów i nie marudziła, a ten zrzęda wciąż narzeka. Niech się cieszy, że poszedł. Polny Rozkwit i Cedrowy Kieł szli przed siebie powolnym krokiem, ogony mieli splecione. Łaciate Światło i Postrzępiona Pręga opowiadali o polowaniach, a Szepcząca Pieśń towarzyszyła uczennicy. Wszystko było w takiej pięknej harmonii. Ale czy można jej się spodziewać przy spotkaniu z Klanem Wilka?
 
Droga zaczęła robić się pod górkę. Nie trwało to jednak długo. Wkrótce dotarli na sam szczyt pagórka. Jagodowa Łapa aż pisnęła z ekscytacji. Dwa klany były już na miejscu. Kotów było całe mnóstwo. Miejsce zgromadzeń znajdowało się na sporej polanie. Znajdowało się na niej kilka powalonych wiatrem drzew, opierających się o pnie innych. Na jednym z nich siedziały dwa koty. Jeden miał rudą sierść, z charakterystyczną białą piersią. Jego zielone oczy błyszczały w ciemności. Pod drzewem, na którym się usadowił, czekał już jego klan. Uczennica czuła od niego błotnisty, leśny odór. Klan Wilka. Sierść na grzbiecie koteczki zaczęła się jeżyć. Blada Łapa i Bagienna Łapa podbiegli do niewielkiej grupki młodych kotów. Najwidoczniej to byli uczniowie i znali się z poprzednich zgromadzeń. Były wśród nich dwa kocury - jeden brązowy, drugi biały i szarobura kotka.

— Widziałem cię poza granicą, Wystrzępiona Łapo. Ciesz się, że zaraz zawróciłaś — zawarczał Blada Łapa stając pysk w pysk z młodszą kotką.

— I pamiętaj, z kim zadzierasz — wysyczała uczennica. Śnieżnobiały kocur wystąpił przed siostrę strosząc futro.

— Pilnuj swojego nosa, Blada Łapo. Ty też wszedłeś na nasze terytorium, gdy nie znałeś granic. Wszyscy o tym słyszeli — burknął. Dwójka kotów szykowała się do potyczki. Na szczęście Jastrzębia Blizna i jakiś brązowo-biały kocur z Klanu Wilka.

— Blada Łapo!

— Ostowa Łapo!

Natychmiast rozdzielili swoich uczniów i odprowadzili ich na miejsca. Jagodowa Łapa przyjrzała się drugiemu klanowi. Wiało od nich torfiastą i suchą, trochę wodnistą wonią. To na pewno był Klan Chmur. Ich przywódczyni - jasnoszara, puchata kotka spoglądała czujnie na swój klan. Uczennica postanowiła podejść i spróbować porozmawiać z kotami w jej wieku. Przecież to byli przyjaciele, prawda? Skradała się nieśmiałym krokiem, lekko kiwając końcówką ogona. Osobno siedziała starsza od niej czarna kotka. Była akurat zajęta myciem. Przejechała językiem po wyprostowanej w powietrzu tylnej nodze.

— Cześć.

Kotka odwróciła się, a już uderzenie serca potem wróciła do czyszczenia futra.

— Cześć.

— Ty jesteś z Klanu Chmur, tak?

— Tak.

Wymowna konwersacja. Ale może jeszcze spróbuję.

— Jak się nazywasz?

— Możesz już iść?

Jagodowa Łapa aż się wzdrygnęła od nieprzyjemnych słów starszej uczennicy.

— Nie możesz pozostać z uczniami z twojego klanu? Jak każdy nowy? — westchnęła wyraźnie poirytowana czarna kocica.

— Szukam nowych przyjaciół — szepnęła plamista kotka.

— Skoro tak bardzo chcesz... — uczennica przewróciła oczami — Jestem Spadająca Łapa.

Uff! Całe szczęście się zgodziła.

— Ja jestem Jagodowa Łapa. Ile masz księżyców? — dopytywała ciekawie.

— Dziesięć. Zgaduję, że ty masz sześć — miauknęła Spadająca Łapa.

— Skąd wiedziałaś? — Jagodowa Łapa była w szoku. Ona wiedziała, ile ma księżyców!

— Widać to. Poza tym wcześniej cię tu nie było. O Klanie Gwiazdy, są! — nagle kotka odwróciła głowę. Teraz uczennica poczuła się przytłoczona ilością kotów. Grupa prowadzona przez nastroszoną, brązowoszarą kocicę weszła na wzgórze. Owa samica usiadła na jednym z drzew.

— Bardzo przepraszamy za spóźnienie, podczas drogi spotkaliśmy lisa. Na szczęście udało się go odgonić — rzekła zdyszanym głosem, wlepiając spojrzenie w Lisią Gwiazdę.

— No wreszcie, Mysia Gwiazdo. Czekaliśmy całe wieki na ciebie i Klan Urwiska. Możemy zaczynać — Lisia Gwiazda strzepnął ogonem — Mysia Gwiazdo, zaczynaj.

Kotka usiadła wygodniej i zaczęła opowiadać. Jagodowa Łapa w międzyczasie wróciła do swojego klanu.

— Pragnę ogłosić, że w Klanie Urwiska jest pełno zwierzyny pomimo pory spadających liści. Wojownicy są dobrze odżywieni. Mamy dwoje nowych wojowników — Warczącego Zęba i Turzycowy Strumień.

Wszyscy naraz zaczęli gratulować dwojgu kotom stojącym u podnóża jednego z drzew. Był to szylkretowo-biały kocur i brązowa pręgowana kotka.

— Mam także zaszczyt ogłosić, że Czarna Plama został medykiem.

Wokół rozległo się mnóstwo głosów aprobaty.

— Witaj we wspólnocie medyków, Czarna Plamo — zamruczała Klonowa Noc. Owy kocur siedział dość blisko niej. Wyglądał na zawstydzonego. Jego czarną sierść pokrywały szare łaty.

— Niech Klan Gwiazdy oświetla ci drogę — skinęła głową szylkretowo-biała kotka chyba z Klanu Wilka.

— Gratulacje — miauknął inny czarny kot, prawdopodobnie z Klanu Chmur. Medycy.

— I dwójka kociąt Jasnego Pazura została uczniami — ciągnęła Mysia Gwiazda — Teraz to Rybia Łapa i Prędka Łapa.
Chyba widziała ich wcześniej. Dwa małe koty, szara kotka i biały kocur na końcu orszaku Klanu Urwiska. Kolejne gratulacje. Chyba zwariuję.

— Niestety mam także do przekazania bolesną wiadomość. Moja siostra, Drzewny Ząb kilka wschodów słońca temu odeszła do Klanu Gwiazdy. Jej życie pochłonęła ciężka, nieuleczalna choroba. Była wspaniałą wojowniczką.

Jagodowa Łapa zauważyła, że przywódczyni wypowiadała te słowa z niezwykłym cierpieniem i boleścią.

— Pamiętamy ją — odezwał się Orzechowa Gwiazda — Niech Klan Gwiazdy oświetla jej drogę.

Wszystkie klany zamilczały. W pewnym momencie Mysia Gwiazda miauknęła:

— Teraz ty, Pierzasta Gwiazdo.

Szara, puszysta kotka, chyba z Klanu Chmur skinęła głową.

— Dziękuję, Mysia Gwiazdo. W Klanie Chmur wszystko dobrze. Odgoniliśmy lisa z naszego terytorium. Kamyczkowe Futro przeniosła się do żłobka. Wszyscy niecierpliwie czekamy na narodziny jej kociąt.

Wokół rozległy się gratulacje. Szara nakrapiana karmicielka schyliła zawstydzona głowę.

— Nowe kociaki to zawsze dobra wiadomość dla klanu, szczególnie w tej porze — oznajmił Orzechowa Gwiazda.

— Nasi najmłodsi wojownicy — Łatane Futro, Gałązkowy Liść, Figlarny Pęd i Trawiasta Mgła radzą sobie wspaniale. Chciałam obwieścić także, że nasza droga przyjaciółka — Lipowy Lot, przeniosła się do starszyzny. Dziękujemy jej za jej służbę — ciągnęła kocica. Wśród wszystkich kotów przebiegły pomruki uznania.

— Zasłużyłaś na odpoczynek, Lipowy Locie, zawsze byłaś oddana klanowi — Lisia Gwiazda skłonił głowę w kierunku złotej cętkowanej kotki z Klanu Chmur. Ta odwzajemniła gest.

— Uważajcie tylko na orły. Ostatnio prawie porwały nam ucznia — ostrzegła na koniec Pierzasta Gwiazda.

— Był jeden na naszym terytorium. Nie polował na ucznia, ale przefrunął nad nim — wtrącił przywódca Klanu Ciszy.

— Dobrze by było się zabezpieczyć — stwierdziła kotka — Mysia Gwiazdo, my z wami graniczymy. Też powinnaś się przygotować.

Bura kotka jednak nie odpowiadała przez chwilę. Była wpatrzona w Lisią Gwiazdę. Nagle zdała sobie sprawę z tego, co się dzieje.

— A tak, przepraszam. A z tym lisem, to chyba był ten sam, co nas dziś zaatakował. Przyszedł od strony waszego terytorium! — Mysia Gwiazda w jednej chwili wygięła grzbiet w łuk, a jej futro stanęło dęba. Serce Jagodowej Łapy zaczęło bić szybciej. Tylko nie bójka! Pierzasta Gwiazda stała jednak niewzruszona.

— Mysia Gwiazdo, ten lis wędruje po wszystkich klanach. Wygoniliśmy go pół księżyca temu. A więc dlaczego miałby uciec prosto od nas i dopiero teraz się pokazać? — mówiła niezwykle opanowanym głosem.

— Pół księżyca? Masz na to jakiś dowód? — parsknęła kocica.

— Tak, mam. Jeśli chcesz, możesz zaryzykować utratę życia lub kilku, iść na nasze terytorium, powęszyć w poszukiwaniu i tak zwietrzałej woni lisa, zostać przegonioną przez moich wojowników i wrócić ranna do swojego klanu.

Ta wypowiedź zszokowała wszystkich. Uczennica nie wiedziała, że przywódczyni Klanu Chmur ma tak ostry język.

— Niech już wam będzie — westchnęła szarobura kotka — Mów, Lisia Gwiazdo.
Rudo-biały kocur skinął głową i spojrzał z arogancją na wojowników w dole.

— Dziękuję, Mysia Gwiazdo. A więc nasi najmłodsi wojownicy, w tym mój dawny uczeń - Myszołowi Szpon, Kręcone Futro i Szpacze Skrzydło znaleźli nowe źródło zwierzyny, które zapewni nam byt - króliczą norę. Oczekujemy, że kocięta Mamroczącego Kwiatu zostaną niedługo uczniami. Wrzosowe Pióro zeszłej nocy wydała na świat miot kociąt — Na chwilę przerwał, by przyjąć okrzyki gratulacji, te od Klanu Ciszy były niechętne — Mamy w klanie dwie nowe członkinie. To wszystko. Teraz ty, Orzechowa Gwiazdo.
Rudy kocur wyprostował się.

— A więc z przykrością oznajmiam, że najstarszy kot w naszym klanie, Popielate Pióro zmarł wczoraj — zwiesił głowę ze smutkiem. Wszystkie klany wyglądały na posmutniałe.

— Był wspaniałym kotem — rzekła z bólem Pierzasta Gwiazda — Tak mi przykro.

— Żeby jednak choć trochę osłodzić tę atmosferę, powiem, że Klan Ciszy ma aż czwórkę nowych uczniów — Jagodową Łapę, Liściastą Łapę, Oszronioną Łapę i Waleczną Łapę.

Przywódca przyjął owacje od innych klanów, bardzo wymuszone od Klanu Wilka. Jagodowa Łapa schyliła głowę. Czy tak powinna się zachować? Orzechowa Gwiazda kontynuował.

— Mam także zaszczyt obwieścić, że Klonowa Noc już nie musi się martwić, kto ją zastąpi w przyszłości. Waleczna Łapa wybrała ścieżkę medyczki.

Koty wydały z siebie zadowolony pomruk.

— Wspaniale, moja mała! Witaj we wspólnocie medyków! — miauknęła pstrokata medyczka Klanu Wilka. Waleczna Łapa siedząca u boku Klonowej Nocy skinęła łebkiem niepewnie.

— Czasem jest ciężko zaczynać, ale to jest tak naprawdę świetnym zajęciem, jeśli to kochasz! — Czarna Plama uniósł ogon.

— Gratuluję uczennicy, Klonowa Noc. Czarna Łapa na początku tak pragnął zostać medykiem, ale gdy zobaczył, ile ziół musi się uczyć na pamięć, prawie się poddał — wspomniał srebrny pręgowany kocur Klanu Urwiska.

— Za pół księżyca spotkasz się z nami przy Księżycowej Sadzawce. Na pewno będzie super! — zamruczała uradowana, złotobrązowa uzdrowicielka Klanu Chmur.

   — Mam do przekazania bardzo ważną wiadomość, Lisia Gwiazdo — oczy Orzechowej Gwiazdy zwężyły się w szparki ze złości.

— Cóż takiego? — przywódca Klanu Wilka odpowiedział oschłym głosem i podobnym gestem.

— Jakieś ćwierć księżyca temu, nasza wojowniczka i moja córka — Szepcząca Pieśń, pokazywała Jagodowej Łapie terytorium. Kiedy przechodziła koło ziemi samotników, została zaatakowana przez Pstrokatego Pyska. Mamy dowód w postaci zabliźnionych ran, a także słów jej i Jagodowej Łapy. To nie jest wasza ziemia, Lisia Gwiazdo. Pilnuj swoich wojowników.

Jagodowa Łapa poczuła, że serce podchodzi jej do gardła. Nie, nie, nie! Co jeśli będą żądać od niej dowodów? Futro Lisiej Gwiazdy zaczęło się jeżyć.

— Nie, Orzechowa Gwiazdo. Ta ziemia od zawsze należała do nas. A ty nie masz prawa tego kwestionować. Moi wojownicy są gotowi do walki. Warto, Orzechowa Gwiazdo? Czy warto przelewać krew za coś, czego i tak nie zdobędziesz? Nie zmusisz nas — głos Lisiej Gwiazdy brzmiał tak strasznie okrutnie.

— Czy Klan Gwiazdy ci to powiedział, o wielki przywódco? — spytał z sarkazmem Orzechowa Gwiazda.

— Klan Gwiazdy nie ma tu nic do gadania. Tam idą po śmierci tylko ,,dobre kotki", które ślepo w niego wierzą — te słowa wypowiedział z ironią — A omeny i przepowiednie są nic niewarte. Nieprawdaż, Makowa Stopo? — zwrócił się w kierunku szylkretowej medyczki Klanu Wilka. Ta przełknęła ślinę i skinęła głową. Czekaj, bała się go? Czyli jednak w tym zgrupowaniu lisich łajn jest jakaś iskierka dobra? - Moja medyczka potwierdza. Odpuść sobie, Orzechowa Gwiazdo. Odpuść sobie.

Rudy kocur jednak nie chciał się poddać.

— A słyszałeś może o tym, że Ostrokrzewiasta Paproć — nasza wojowniczka, czarna kotka została porwana przez wasz patrol, była u was więziona, urodziła czworo kociąt i niedawno wróciła do klanu? Wiesz może coś na ten temat? — powiedział pełen wściekłości. Zapadła cisza.

— Jeszcze raz mi o tym powiesz, a skończysz swoją zabawę w klan! — zagrzmiał nagle przywódca Klanu Wilka. Bez ostrzeżenia wysunął pazury i rzucił się na Orzechową Gwiazdę. Wybuchła panika. Jagodowa Łapa biegała wystraszona od boku do boku. Nie! Tylko nie to! Tylko nie bójka na zgromadzeniu! Szepcząca Pieśń podbiegła i osłoniła ją własnym ciałem.

— Nie ruszaj się. Klan Gwiazdy zareaguje, do tego mamy silnych wojowników — dyszała kotka. Uczennica rozumiała jej strach. Była córką przywódcy. Waleczna Łapa przytuliła się do boku przyjaciółki, akurat gdy obok nich przetoczyły się dwa rude kocury. Przywódczynie piszczały i krzyczały. Z barku Orzechowej Gwiazdy ciekła cienką strużką krew. Nagle, koteczka poczuła coś zimnego i mokrego na nosie. Wkrótce zaczęła odczuwać to na całym ciele. Gdy spojrzała w niebo, ujrzała ciężkie chmury zasłaniające księżyc. Z obłoków badał deszcz. Tak! O Klanie Gwiazdy, tak! Dwaj sczepieni w morderczym uścisku przywódcy rozdzielili się. Każdy zabrał ze sobą swój klan. Władcy zaczęli się zbierać i schodzić w dół pagórka.

Pierwsze zgromadzenie... To nie tak miało być. Tuląc się do Szepczącej Pieśni, zaczęła schodzić w dół wzniesienia. Klonowa Noc przyciskała mech do rany Orzechowej Gwiazdy. Waleczna Łapa pędziła przy mentorce ze świeżo znalezioną kępą nagietka. Wszystko poszło źle. Kiedy wreszcie dotarła do obozu, wbiegła pod leszczynowy krzew, padając na swoje legowisko.

— Jak było? — spytała rozbudzona Oszroniona Łapa.

— Na początku było dobrze, potem... — urwała zdyszana koteczka.

— Nie mów nic, śpij — zwrócił się do uczennicy stojący w wejściu Blada Łapa — Orzechowa Gwiazda i Lisia Gwiazda znowu rzucili się na siebie, gdy pojawił się temat Ostrokrzewiastej Paproci.
Biała kotka wyglądała na przerażoną. Przebudzony Liściasta Łapa także.

— A w sumie dobrze, że mnie tam nie było — westchnęła koteczka, po czym położyła łebek na posłaniu.
 
Czemu ona podchodzi do wszystkiego tak na luzie? Jagodowa Łapa nie potrafiła tego zrozumieć. Nawet się nie obejrzała, a już odpłynęła w sen.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro