Rozdział 4
W obozie panował rozgardiasz. Koty chodziły po obozie rozmawiając na jeden i ten sam temat. Tematem byli nowi uczniowie Klanu Ciszy. Najbardziej podnieceni byli Jagódka, Strumyczek, Listek i Szronik. To oni mieli mieć dziś pasowanie na uczniów. Mieli już sześć księżyców i wielkie chęci, by przysłużyć się klanowi. Klan powoli się odradzał. Życie wróciło do normy po zaginięciu Ostrokrzewiastej Paproci. Po czterech księżycach Orzechowa Gwiazda doszedł do siebie po utracie życia. Teraz wszyscy byli gotowi na przyjęcie do klanu nowych uczniów.
— Ja nie będę wojowniczką. Moja mama ugadała wszystko z Klonową Nocą i Orzechową Gwiazdą i będę uczennicą medyczki! — Strumyczek pękała z dumy, gdy przyniosła te wieści Jagódce.
— Gratulacje! Fajnie masz. Zdobędziesz wiedzę o ziołach i chorobach, więc będziesz mogła leczyć klanowiczów! — pogratulowała przyjaciółce Jagódka.
— Oblodzona Jagoda jest gotowa, by zostać mentorką, ale nikt nie wie czy przydzielą jej Listka czy Szronika — oznajmiła srebrna koteczka.
Wtem z Wielkiego Kamienia rozległo się wołanie:
— Niech wszystkie koty na tyle dorosłe, by samodzielnie polować zbiorą się pod Wielkim Kamieniem na zebranie klanu!
Orzechowa Gwiazda usiadł na czubku skały. Koty usiadły pod Wielkim Kamieniem i zaczęły prowadzić intensywne rozmowy. Przywódca uciszył je machnięciem ogona.
— Zebraliśmy się tu dzisiaj, by mianować czterech uczniów na wojowników. Jagódko, Strumyczku, Listku, Szroniku, podejdźcie tutaj.
Jagódka i jej towarzysze rzucili sobie przelotne spojrzenia i wyszli przed szereg kotów. Oblodzona Jagoda i Jastrzębia Blizna wyglądali na niesamowicie dumnych z córki. Tak samo Mleczny Pysk i Piorunowy Pazur.
— Jagódko, Strumyczku, Listku, Szroniku, jesteście z nami już od sześciu księżyców. Dzisiaj zaczniecie swój trening. Jagódko, od dziś będziesz znana jako Jagodowa Łapa. Twoją mentorką będzie Szepcząca Pieśń.
Koteczka odwróciła się i radosnym wzrokiem spojrzała na jasnobrązową, prążkowaną kotkę niedaleko niej. Szepcząca Pieśń, matka Bladej Łapy i Bagiennej Łapy, partnerka Brunatnego Cienia. To właśnie ona miała być jej mentorką.
— Strumyczku, od dziś będziesz znana jako Waleczna Łapa. Twoją mentorką będzie Klonowa Noc.
Jagodowa Łapa przekrzywiła głowę ze zdumienia. Jej przyjaciółka była przeszczęśliwa. Ale dlaczego nie nazywa się Strumienna Łapa? Może ktoś miał już pomysł na jej dorosłe imię?
— Listku, od dziś będziesz znany jako Liściasta Łapa. Twoją mentorką będzie Oblodzona Jagoda. Szroniku, od dziś będziesz znana jako Oszroniona Łapa. Twoim mentorem będzie Pylista Zamieć.
Liściasta Łapa i Oszroniona Łapa spojrzeli na siebie zadowolonym wzrokiem. Mieli nowych mentorów i nowe imiona. Biała kotka podbiegła do mentorki i zetknęła się z nią nosem. To samo zrobili inni uczniowie ze swoimi nauczycielami. Po chwili cały klan zaczął skandować:
— Jagodowa Łapa! Waleczna Łapa! Liściasta Łapa! Oszroniona Łapa!
Na znak przywódcy spotkanie się rozeszło, a każdy podążył w inną stronę. Jagodowa Łapa podbiegła do rodziców.
— Gratulacje, moja droga! Jesteś naszą małą wojowniczką! — Oblodzona Jagoda zbliżyła się do córki i położyła łeb na jej karku. Jastrzębia Blizna zamruczał z uciechą i wtulił pysk w futro uczennicy. W tym samym momencie do kotów podeszła brązowa postać.
— Dzień dobry, Jagodowa Łapo. Piękny dziś dzień, nieprawdaż? — rzekła słodkim, melodyjnym głosem. Bez wątpienia była to Szepcząca Pieśń. Kotka odwróciła się i spojrzała na mentorkę.
— Dzień dobry. Tak, jest pięknie — odpowiedziała nieśmiało uczennica. Musiała jeszcze nabrać zaufania do kotki.
— Dzisiaj oprowadzę cię po terytorium. Oczywiście w moim skromnym towarzystwie. Poluzowali trochę reguły, więc pójdziemy we dwójkę. Jeśli będzie taka możliwość, nauczę cię znaczenia kilku zapachów — powiedziała przyjaźnie.
— Super! — Jagodowa Łapa postawiła uszy na sztorc i pisnęła radośnie — Kiedy idziemy?
— Możemy już teraz — zamruczała Szepcząca Pieśń. Kotka rzuciła uczennicy pytające spojrzenie.
— Więc chodźmy! — odparła i podążyła za mentorką.
Szepcząca Pieśń poprowadziła uczennicę przez tunel w ostrokrzewie. Po chwili obie kotki wyszły poza obóz. Las wydawał się cichy, tylko czasami można było usłyszeć śpiew ptaków. Pręgowana kocica pobiegła naprzód. Jagodowa Łapa pomknęła za nią. Wkrótce obie znalazły się się na polance. Widok zachwycił plamistą kotkę. Na łące było dość sporo kwiatów. Wokół rosły wysokie sosny, dęby i świerki.
— Pięknie tutaj — miauknęła kocica zerkając na mentorkę.
— Owszem. To jest polana treningowa. Tutaj uczymy się walki. Niedaleko znajdują się tereny łowieckie, gdzie zwierzyny jest w bród. Mięciutka trawa sprawia, że uczniowie nie zrobią sobie krzywdy podczas upadku, a mnóstwo owocujących drzew przyciąga zwierzynę. Powiedz mi, jakie zapachy czujesz? — wyjaśniła Szepcząca Pieśń. Jagodowa Łapa powąchała powietrze. Wokół unosiło się kilka charakterystycznych zapachów.
— Dużo schnących kwiatów... Schnącą trawę... I chyba mysz... — odparła. Zapach krwi i ciepłej ofiary uderzał w jej nozdrza. Pręgowana wojowniczka również zaczęła węszyć. Do uszu uczennicy dotarły ciche szmery w trawie.
— Słyszysz to? — spytała cichutko Szepcząca Pieśń.
— Tak — mruknęła uczennica.
— Pokażę ci, jak się poluje sposobem Klanu Ciszy — szepnęła kocica, ustawiając się w przysiadzie łowieckim i niemal przylegając brzuchem do ziemi. Zaczęła bezszelestnie sunąć łapami po ziemi, aż ukryła się w wyższej trawie. Jagodowa Łapa była pod wrażeniem jej perfekcji. Wtedy zauważyła małe, szare zwierzątko drepczące tuż przy ukrytej łowczyni. W jednej chwili Szepcząca Pieśń skoczyła z pazurami na ofiarę i przycisnęła ją do ziemi. Po chwili wynurzyła się z myszą w zębach. Odniosła zdobycz pod drzewo i zakopała ją.
— Mogę spróbować? — miauknęła zachwycona uczennica.
— Pewnie. Najpierw zamaskuj zapach. Na przykład wytarzaj się w liściach albo paprociach — poleciła jej mentorka, dotykając jej boku nosem. Jagodowa Łapa szybko znalazła kępę orlicy pod wysokim dębem. Kotka zaczęła się o nią intensywnie ocierać.
— Tak dobrze? — spytała, przenosząc wzrok na Szepczącą Pieśń.
— Idealnie. Teraz ukryj się.
Koteczka kucnęła w tej samej kępie paproci. Tak jak jej nauczycielka, przyległa brzuchem do ziemi.
— Wsłuchaj się w dźwięki wokoło. Spróbuj wychwycić odgłosy myszy lub wszelkiej innej zwierzyny — doradziła uczennicy pręgowana samica. Uczennica zastrzygła uchem. Z jej prawej strony dobiegło cichutkie popiskiwanie. Zdołała wywęszyć w powietrzu woń małego zwierzątka. Na pewno była to mysz. Zielone oczy kotki błysnęły z podekscytowania. Gdy tylko ujrzała przemieszczający się ku niej skrawek szarego futerka, napięła wszystkie mięśnie. Teraz! - krzyknęła w myślach, gdy mysz była wystarczająco blisko. Naskoczyła przednimi łapami na bezradną ofiarę. Gryzoń zapiszczał głośno i wytrysnął do przodu spod łapy łowczyni.
— Nie! — miauknęła z rozpaczą Jagodowa Łapa. To miała być jej pierwsza zdobycz. Jednak, kiedy się odwróciła, zauważyła, jak Szepcząca Pieśń łapie mysz w zęby i podnosi do góry. Plamista kotka wstała i podeszła do mentorki.
— Niemożliwe! Już ją miałam! — pisnęła zwieszając głowę. Wtedy poczuła, jak mentorka kładzie podbródek na jej łbie.
— Wiesz, co zrobiłaś źle? Po pierwsze, bardzo głośno i gwałtownie wyskoczyłaś. Po drugie, twoje łapy zawędrowały za daleko. Chcesz jeszcze raz? — wytłumaczyła kocica spokojnym głosem.
— Pewnie.
Koteczka ponownie zamaskowała się w paprociach. Wtedy do jej uszu dotarł kolejny pisk. Znowu wyczuła woń myszy. Pełno ich tu się panoszyło. Być może mysia kolonia. Kotka czuła, jak zapach powoli zbliża się do niej. Napięła mięśnie. Była niemalże gotowa do skoku. Przed sobą ujrzała skrawek burego futerka. W jednej chwili szybko, a jednocześnie ostrożnie skoczyła z pazurami na ofiarę. Zapach krwi dotarł do jej nozdrzy, a zwierzę pod jej łapami zapiszczało ostatni raz i znieruchomiało. Polowanie zakończyło się pełnym sukcesem.
— Gratulacje! — zamruczała Szepcząca Pieśń — To twoja pierwsza zdobycz! Musisz się potem pochwalić innym!
Jagodowa Łapa podniosła się z myszą w zębach. Pochowała zdobycz w liściach leżących na ziemi.
— Dziękuję! Idziemy gdzieś jeszcze? — spytała zaciekawiona.
— Oczywiście. Przejdziemy wzdłuż granicy z Klanem Wilka, zawrócimy po zwierzynę i na koniec dotrzemy do obozu. Chodź ze mną — kotka smagnęła ogonem bok uczennicy. Zielonooka pobiegła za nią, ciekawa nowych przygód.
***
Szepcząca Pieśń upolowała po drodze kilka nornic i wiewiórkę. Wkrótce razem z uczennicą dotarły do pewnej piaszczystej ścieżki. Była ona dość szeroka i ciągnęła się prosto.
— To jest Ścieżka Dwunożnych. Tutaj czasami chodzą ze swoimi psami dwunożni. I tutaj właśnie przebiega granicę z Klanem Wilka. Trzeba uważać na nich. Mamy z nimi problemy — wytłumaczyła Szepcząca Pieśń przyciszonym głosem. Po chwili podeszła do jednego z drzew i zaznaczyła na nim swój zapach — Zrób to, co ja.
Jagodowa Łapa także zaznaczyła ślad na pobliskiej brzozie.
— Niech wiedzą, że tu byłyśmy. Poprowadzę cię wzdłuż ścieżki — miauknęła kotka i energicznym krokiem poszła przed siebie.
Obie szły tak przez dłuższy czas. Droga zaczęła robić się stroma. Drzewa powoli się przerzedzały.
— To jest droga na Niskie Wzgórze. Tam odbywają się zgromadzenia czterech klanów — wyjaśniła Szepcząca Pieśń. Kocice zboczyły z drogi i zaczęły zawracać. Droga powrotna wydawała się o wiele szybsza. Wracając, odkopały zwierzynę i zabrały ją ze sobą.
— Dosyć wrażeń na dziś? Czy chcesz jeszcze coś zobaczyć? — spytała pręgowana kocica, gdy dotarła z uczennicą do polany treningowej.
— A co to za miejsce? — Jagodowa Łapa była wielce zaciekawiona nieodkrytym miejscem.
— Jedno ze źródeł konfliktu Klanu Ciszy i Klanu Wilka. Ziemie samotników. Kiedyś należały do nas, ale utraciliśmy je przez bandę dzikusów dowodzonych przez szalonego włóczęgę. To było jeszcze zanim Orzechowa Gwiazda się urodził. Teraz Klan Wilka rości sobie prawa do tych ziem. Pójdziemy tam tylko zobaczyć — opowiedziała wojowniczka niepewnym głosem.
— Pewnie — odmiauknęła uczennica. Razem z mentorką udały się na południowy wschód.
***
Kotki przykucnęły w niskiej trawie. Przed nimi rozciągał się ścieżka dwunożnych, a za nią dalszy las. Wokół unosił się dziwny i różnorodny odór.
— To ziemie samotników. Oni nie żyją jak klan. Mają własne zasady. Nigdy, ale to przenigdy nie zapuszczaj się tam. Chyba, że już naprawdę trzeba, a wtedy szanuj ich. Każdy zasługuje na szacunek. Samotnicy na ogół oddalają się od legowiska tylko, żeby zapolować i przewietrzyć się, ale bywa, że wyskoczą gdzieś dalej — wyjaśniła uczennicy Szepcząca Pieśń. Wtedy Jagodowa Łapa wyczuła charakterystyczny zapach, który wyczuwała już wcześniej. Woń królików, ubłoconego futra i lasu.
— Czy to Klan Wilka? — spytała, patrząc przerażonymi oczami na mentorkę. Czy coś im grozi?
— Dokładnie tak. Uważaj — syknęła kocica strosząc futro. W tym samym momencie pomiędzy drzewami poza granicą pojawił się skrawek łaciatego, czarno-białego futra. Zaczął się powoli zbliżać do ścieżki, nie zwracając uwagi na dwie kotki.
— Wycofaj się. Nie znasz ruchów bojowych — Szepcząca Pieśń dała uczennicy subtelny znak ogonem. Koteczkę ogarnął strach. Nie mogła się wybronić przez jakimkolwiek kotem. Szybko schowała się pod krzakiem leszczyny. Upuściła tam upolowaną zwierzynę. Kiedy wychyliła głowę, ujrzała jak do jej mentorki podchodzi zwinny, czarno-biały kocur.
— Co ty robisz na nieswojej ziemi? — zawarczała gniewnie pręgowana kotka. A więc ten kot był zastępcą Klanu Wilka.
— A ty? Włamujesz się na obce tereny? — zripostował kocur, unosząc dumnie ogon.
— Ledwo postawiłam łapę na ścieżce. Nie robię tu nic łamiącego kodeks wojownika. I od kiedy to terytorium należy do Klanu Wilka, Pstrokaty Pysku? — zasyczała i położyła uszy po sobie.
— Kiedyś ta ziemia będzie nasza. A ty jesteś tu niczym innym niż intruzką! — ledwie skończył mówić, skoczył na Szepczącą Pieśń z odsłoniętymi pazurami. Kocica wyskoczyła jak sprężyna do góry i wylądowała na jego grzbiecie. Pstrokaty Pysk jęknął z bólu, jednak zdołał się obrócić. Zaczął uderzać tylnymi łapami w brzuch przeciwniczki. Z jej gardła wydobył się bolesny skowyt. Po chwili runęła na ziemię jak długa, a kocur zaczął ranić pazurami jej pysk i orać brzuch. Jagodowa Łapa wpadła w panikę. Nie będąc do końca świadoma, co robi wyszła zza krzaków.
— Jagodowa Łapo! Biegnij po patrol łowiecki! Szybko! — zawołała kotka, próbując się uchronić od ciosu w oko.
Kotka obróciła się z prędkością światła i pomknęła przed siebie. Starała się wyczuć zapach większej grupy kotów. Biegła na oślep. Nie! Jej mentorka nie mogła zginąć! Nagle widząc koło polany treningowej trójkę wojowników, zatrzymała się z poślizgiem. Przypadkiem wpadła głową na wysokiego, ciemno pręgowanego kocura. Był to Brunatny Cień. Obok stali zdumieni Cichy Zmierzch i Mleczny Pysk.
— Na Klan Gwiazdy, Jagodowa Łapo, co się stało? — miauknęła Mleczny Pysk wlepiając jasnoniebieskie spojrzenie w kotkę.
— Szepcząca Pieśń! Została zaatakowana! Na granicy z samotnikami!
***
Czwórka kotów zatrzymała się przy granicy. Szepcząca Pieśń zaciekle broniła się przed łaciatym kocurem. Pstrokaty Pysk uderzył pazurami w jej bok. Wojowniczka miauknęła z bólu, lecz zaraz odegrała się i wgryzła mu się w kark. W tej samej chwili rozległ się bojowy skowyt. Jagodowa Łapa na subtelny znak ogonem Cichego Zmierzcha, wycofała się za drzewo. Pstrokaty Pysk i Szepcząca Pieśń urwali walkę. Czarno-biały kocur zaczął jeżyć sierść na grzbiecie.
— A ty co tu robisz, Pstrokaty Pysku? Zastępca pałętający się po samotniczych ziemiach? — wysyczała Mleczny Pysk, wysuwając pazury.
— Te ziemie niedługo będą należeć do Klanu Wilka. I kto temu zaprzeczy? — Pstrokaty Pysk prychnął nienawistnie, odchodząc od Szepczącej Pieśni. Kotka upadła na ziemię niczym delikatny liść.
Wtedy dopiero Jagodowa Łapa zobaczyła, jak poważnie jest ranna. Z rozcięcia nad okiem spływała jej cienką strużką krew. Miała zraniony bok i ucho, a zadrapania na brzuchu były ubrudzone ziemią. Kotka widocznie nie dała rady w starciu z tak masywnym i bezlitosnym kocurem. Uczennica w przerażeniu obserwowała dalszy rozwój zdarzeń. Brunatny Cień wystąpił do przodu. Cały się trząsł z wściekłości.
— Jak śmiesz atakować koty, które nawet nie przekroczyły granicy?! — zawarczał — Jeśli jeszcze raz choćby tkniesz Szepczącą Pieśń, to rozszarpię cię na strzępy!
Jagodowa Łapa wiedziała, że pręgowany kocur jest partnerem jej mentorki. Nie dałby nikomu skrzywdzić ukochanej. W połączeniu z zaciekłością w boju i wybuchowym charakterem, to tworzyło niebezpieczną mieszankę.
— Nie przekonaliście mnie tymi argumentami. I nie zamierzam odpuścić — wąsy kocura zadrgały z rozbawieniem. Uczennica czuła, że za chwilę dołączy do patrolu. Jak on śmie?! To ona teraz powinna walczyć o życie swojej mentorki.
— Jak tak, to przekonamy cię siłą! — zagrzmiała Mleczny Pysk. Gdyby nie to, że Cichy Zmierzch jeszcze nie dawał sygnałów, najchętniej rzuciłaby się do walki tu i teraz.
— A więc spróbujcie.
Głos Pstrokatego Pyska zabrzmiał jak wyzwanie.
Zapadła cisza. Minęło kilka uderzeń serca. W jednej chwili została przerwana przez głośne miauknięcie Cichego Zmierzcha:
— Atak!
Wtedy trójka kotów skoczyła na Pstrokatego Pyska z obnażonymi pazurami. Ciemnozielone oczy Jagodowej Łapy zrobiły się wielkie niczym dwa księżyce w pełni. Czarno-biały kocur prawie całkowicie zniknął pod trzema kotami, które go atakowały. Mleczny Pysk ciągnęła go za ogon, Cichy Zmierzch zatapiał kły w jego karku, a Brunatny Cień ostro ranił mu grzbiet. Na ziemię zaczęła skapywać ciemnoczerwona krew. Nagle intruz wynurzył się spod gromady i pierzchnął przez ścieżkę w las.
Szepcząca Pieśń z trudem zaczęła gramolić się na nogi. Kotka wyszła za drzewa i dotknęła się nosami z mentorką. Podeszła do niej trójka kotów.
— Byłaś dzielna — rzekł poważnym tonem czarny kocur — Później pójdziemy odkopać zwierzynę. Omówimy sprawę na następnym zgromadzeniu. To już za pół księżyca.
Jagodowa Łapa kiwnęła głową. Pochwała od Cichego Zmierzcha trochę ją podmurowała.
Mleczny Pysk i Brunatny Cień dali Szepczącej Pieśni się o nich oprzeć. Cała piątka wyruszyła w napięciu do obozu.
***
— Co tu się stało?!
Od razu dobiegł ich głos Klonowej Nocy. Orzechowa Gwiazda zeskoczył z Wysokiego Kamienia i podbiegł do patrolu. Oszroniona Łapa i Liściasta Łapa wytrysnęli z legowiska uczniów.
— Szepcząca Pieśń i Jagodowa Łapa udały się do granicy z samotnikami. Tam Szepcząca Pieśń została zaatakowana przez Pstrokatego Pyska. Jagodowa Łapa wezwała nas i pobiegliśmy jej bronić — wyjaśnił wszystko Cichy Zmierzch. Brunatny Cień i Klonowa Noc zaciągnęli ranną kocicę do legowiska medyczki. Czarno-biała kotka od razu weszła do schowka. Wychyliła się z niego srebrna głowa. To była Waleczna Łapa. Jej niebieskie jak niebo , zaniepokojone spojrzenie spotkało się ze zmartwionym wzrokiem jej przyjaciółki.
— Co się dzieje? — miauknęła cicho.
— Waleczna Łapo! To pierwsza rzecz, jakiej się nauczysz - oznajmiła Klonowa Noc — Wiesz, jak wygląda pajęczyna?
— Wiem — uczennica skinęła głową.
— Przynieś mi kilka zwitków. Muszę obłożyć nimi rany Szepczącej Pieśni.
Koteczka zniknęła na chwilę w jaskini, lecz po chwili wróciła ze swoim towarem. Klonowa Noc podziękowała i wzięła od niej pajęczyny. Po chwili zaczęła obkładać nimi rany wojowniczki. Jej uczennica po chwili zaczęła pomagać. Jagodowa Łapa przyglądała się temu z niepokojem, ale jednocześnie zaciekawieniem.
— A teraz przynieś mi nagietek. To mały, pomarańczowy kwiatek. Potrzebuję trzech — zarządziła medyczka.
Waleczna Łapa skoczyła do schowka i wróciła z trzema kwiatami nagietka.
Jagodowa Łapa wiedząc, że pod opieką dwóch kotek, jej mentorka będzie bezpieczna, wyszła z legowiska. Na zewnątrz siedziała szóstka kotów. Przy samym wyjściu prawie wpadła na Bladą Łapę i Bagienną Łapę. To byli synowie Szepczącej Pieśni. To nie był najlepszy wiek na utratę matki. Uczennica chciała wyjść, jednak coś ją zatrzymało. Blada Łapa położył pysk na jej głowie.
— Będzie dobrze — wyszeptał.
Kotka zamruczała cichutko i wyszła. Zauważyła, że obok legowiska siedzieli Orzechowa Gwiazda i Zimna Rzeka.
— Klanie Gwiazdy, daj przeżyć naszej córce... — modliła się szara pręgowana wojowniczka. A więc Szepcząca Pieśń była kocięciem jej i Orzechowej Gwiazdy. A także siostrą Piorunowego Pazura.
Z zamyślenia wyrwało ja żałosne miauknięcie.
— Słyszałam całą historię. Współczuję ci. Ale ty przynajmniej poszłaś polować. A my zbieraliśmy mech dla starszyzny! — jeknęła Oszroniona Łapa stając obok niej z Liściastą Łapą. Jagodowa Łapa westchnęła. Może trochę więcej empatii? Zrezygnowana wróciła czuwać przy legowisku medyczki. W pewnym momencie Waleczna Łapa wyszła z legowiska.
— Tylko dobrze nasącz wodą! — dobiegło ją miauknięcie Klonowej Nocy. Być może szła po mech. Wtedy do uszu uczennicy dotarły słowa medyczki:
— To nigdy nie powinno się stać... Czy naprawdę muszę patrzeć na zniszczenie mojego klanu? Czy ta klątwa musiała ją dotknąć?
Kotka zdębiała. O co chodziło Klonowej Nocy? Jaka klątwa? I o kim mówiła?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro