Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 28


  Jedyne, na co miała ochotę Jagodowa Łapa to spać. Po zgromadzeniu opadła praktycznie bezwładnie na legowisko i nawet nie pamiętała, kiedy zasnęła. Była wyczerpana nawałem wrażeń i informacji. Kiedy się obudziła, czuła, jakby właśnie obudziła się z wyjątkowo długiego snu trwającego kilka księżyców. Tak naprawdę spała dość niewiele. Gdy wyszła z legowiska, wyciągnęła sobie ze stosu zwierzyny nornicę. W tym samym momencie po drugiej stronie obozu zauważyła zaspanego, idącego w jej stronę wojownika. Blada Pręga. Serce aż zaczęło jej rosnąć w piersi. Wyjęła drugą nornicę i rzuciła ją obok. Kocur usiadł przy niej.

   - Cześć, Jagodowa Łapo - przywitał się z radością - Tęskniłem za tobą. Nie spałem aż wróciłaś. Bardzo długo nie mogłem zasnąć, to była ciężka noc.

   - Na zgromadzeniu też - westchnęła uczennica - Ile się wydarzyło!

   - To dla mnie? - zdziwił się nagle wojownik, gdy zobaczył leżącą na ziemi nornicę - Kocham nornice!

   - Dla ciebie - Jagodowa Łapa od razu się zarumieniła - Wiem, że kochasz nornice.

   - Dziękuję ci - Blada Pręga widocznie się rozpromienił, po czym wziął kęsa zwierzyny - A jak na zgromadzeniu?

   - W Klanie Wilka nic specjalnego, Lisia Gwiazda chwali się, że u nich wszystko w porządku i ze zwierzyną i ze sprawami klanu - wzruszyła ramionami kotka - W Klanie Chmur w porządku. Mają siedmioro nowych wojowników.

   - Ile?! - pręgowany kot prawie się zakrztusił.

   - Siedmioro. Gepardzi Pęd, Różany Wiatr, Spadający Kamyk, Zajęczą Skórę, Lekkiego Bryka, Wieczorny Upadek i Janowcowego Kolca - Jagodowej Łapie udało się wyliczyć ich wszystkich - Dużo, nie?

   - Bardzo dużo.

   - Jeszcze teraz Kamyczkowe Futro urodziła - odparła uczennica.

   - Serio? - Blada Pręga był wyraźnie zaskoczony - Niech zgadnę, czwórkę?

   - Dwójkę. Kocura i kotkę.

   - To świetnie - kocur powrócił do jedzenia nornicy - A co z Klanem Urwiska? Ostatnio byli trochę... Chudzi.

   - Bardzo chudzi. Umarła im wojowniczka. Tego jest coraz więcej. Mówią, że ze zwierzyną wszystko w porządku, ale nie wydaje mi się. Jeszcze teraz Mysia Gwiazda ma urodzić... Koszmar.

   - Nie przyznają się do głodu, nie chcą okazywać słabości. Główna zasada zgromadzenia: Nie mów, że coś jest nie tak - podsumował Blada Pręga - Mysia Gwiazda się boi. Sama będzie miała kociaki, to cała się trzęsie na myśl, że ktoś mógłby teraz zaatakować jej klan.

   - Prawie doszło do bójki między Orzechową Gwiazdą i Lisią Gwiazdą - westchnęła Jagodowa Łapa - Na szczęście Zimna Rzeka ich rozdzieliła. Mało brakowało, a zaczęliby walczyć z odsłoniętymi pazurami. Jeszcze tego by brakowało.

   - Nawet nie gadaj. Już mam po prostu dość tych bójek. Oni są po prostu mysimi mózgami... Znaczy, Lisia Gwiazda jest mysim mózgiem, żeby takie coś na zgromadzeniu robić - westchnął Blada Pręga - Módlmy się do Klanu Gwiazdy, żeby zapobiegł wojnie.

   - I jeszcze jedna rzecz - dodała uczennica - Nie uwierzysz. Będziesz w szoku. Tylko nikomu tego nie mów.

   - Nie powiem - rzekł - Możesz mi zaufać, nieważne co powiesz i o co mnie poprosisz.

   - Ojcem kociąt Mysiej Gwiazdy nie jest Pustułkowe Pierze - wyznała.

   - To kto w takim razie?

   - Lisia Gwiazda.

  Kremowy kocur wyglądał, jakby zobaczył właśnie kota z Mrocznej Puszczy. Prawie opluł się nornicą. Chyba nie mógł uwierzyć w to, co właśnie usłyszał.

   - Że co?!

   - Tak. Słyszałam ich rozmowę z dala od gapiów i podsłuchów. Sama jestem w szoku. Te kocięta będą miały naprawdę ciężkie życie. To okropne mieć rodziców z dwóch różnych klanów, i to na dodatek przywódców. Lisia Gwiazda i Mysia Gwiazda mogą później się wykłócać o ich przynależność do klanu. A potem... - tu urwała i zwiesiła głowę - Mogą wywołać między sobą wojnę.

  Blada Pręga potrząsnął głową.

   - Nie, nie, nie, to jest niemożliwe. Jakim cudem on miałby zostać ojcem jej kociaków?! - zielonooki nadal nie mógł uwierzyć - Jak oni w ogóle mogą być partnerami i posiadać dzieci?! Takie związki są surowo zakazane! Mysia Gwiazda musi się zająć swoim klanem, oni tam wszyscy głodują! Umierają na jej oczach! Nie może tak po prostu przenieść się do żłobka! To będzie katastrofa.

   - Ona nawet nie przenosi się do żłobka.
Kocur zdębiał.

   - Co?

   - Tak. Mówiła Lisiej Gwieździe, że podrzuci mu kociaki niedaleko terytorium Klanu Wilka, żeby któryś z wojowników je zabrał i przygarnął - wyjaśniła uczennica - Wątpię, żeby ona chciała zajmować się dziećmi, w dodatku półkrwi i podczas głodu.

   - To jest szalone - westchnął wojownik - Ale nieważne, co będzie, trzymamy się razem jako klan - jedna wielka rodzina. I zawsze mam ciebie jako moją... Przyjaciółkę.

  Jagodowej Łapie zrobiło się gorąco. Blada Pręga zawahał się, wymawiając ostatnie słowo. Czyżby miał ją za kogoś więcej? Kogoś ważniejszego?

   - A ja mam ciebie i bardzo się z tego cieszę.

***

  Słońce przebijało się przez gęste chmury. Kociaki bawiły się koło legowiska uczniów, próbując złapać podrzucany przez nich w górę suchy liść. Króliczka wybiła się mocno ze wszystkich czterech łapek, wyciągnęła się w powietrzu, po czym upadła na śnieg, wzbijając w powietrze grudki białego puchu. Koteczka pisnęła głośno, uderzając o ziemię.

   - Potrafisz w ogóle skakać? - parsknął Kopeć - Nigdy zręcznie tego nie robiłaś, ale teraz gdy nie masz ogona jest jeszcze gorzej.

   - Zamknij się! - syknęła kotka - Nie wiesz, jak mnie to boli, kiedy ktoś o tym wspomina!

   - Popieram Króliczkę - odezwał się cicho Rudasek.

   - A ciebie nikt nie pytał o zdanie - szaro-czarny kocurek odciął się bratu - Króliczko, nie sądzę, że będzie z ciebie dobra wojowniczka, jeśli nie nauczysz się skakać jak normalny kot.

  Króliczce szkliły się oczy. Miała dość komentarzy Kopcia. Jagodowa Łapa nie mogła już tego znieść. Włączyła się do kłótni, nie zwracając uwagi na wściekłą minę największego kociaka.

   - Co to ma znaczyć?! Nie wolno obrażać własnej siostry! To nie jej wina, że trochę się od was różni! Kopciu, tak nie postępuje wojownik wobec rodzeństwa! Przeproś Króliczkę, natychmiast! Bez protestów! - zaczęła krzyczeć na szarego kocurka w czarne łaty, który tylko lekko się skulił.

  Kopeć prychnął.

   - A skąd wiesz, jak postępuje wojownik, skoro sama jesteś tylko uczennicą? - spytał z zaczepką w głosie. O nie. Tego już za wiele.

   - Wiem to lepiej od ciebie. Pamiętaj, że jesteś jeszcze kociakiem - uczennica prawie warczała. Klanie Gwiazdy, żeby teraz nie przyszła tu Ostrokrzewiasta Paproć...

  Kociak musiał się poddać. Podszedł do siostry leżącej w śniegu i westchnął:

   - Przepraszam, więcej nie będę. Ale proszę, naucz się skakać.

  Jagodowa Łapa zmierzyła go surowym wzrokiem.
 
   - Dobra, za to też przepraszam.

   - No. I żeby mi się to więcej nie powtórzyło.

  Kotka, dumna z siebie i z tego, jak powstrzymała Kopcia przed dalszym obrażaniem siostry, odeszła z miejsca kłótni. Wtedy ujrzała, jak wiele kotów z klanu na nią patrzy. Sójcze Skrzydło na chwilę przestała jeść wróbla, Waleczna Łapa zatrzymała się w wejściu do legowiska medyczki, Pylista Zamieć i Głazowy Kieł urwali rozmowę, nawet Obłoczne Futro i Niedźwiedzi Wąs gapili się na nią. Ujrzała także jeszcze jedno spojrzenie. Skupiło się na niej ze strony kamiennej groty, blisko Walecznej Łapy - Klonowa Noc. Mierzyła ją żółtym wzrokiem, wyglądała, jakby zamierzała ją zabić. Dlaczego ona tak na nią spogląda? Dlaczego uprzykrza jej życie w ten sposób? Dlaczego ma wobec niej tyle podejrzeń? Dlaczego?

***

  Szepcząca Pieśń prowadziła Jagodową Łapę w głąb lasu. Uczennica podążała za mentorką krok w krok. Miały poćwiczyć walkę z większymi przeciwnikami, na wypadek, gdyby przyszło się jej w niedługim czasie zmierzyć z dorosłym kotem. Jednak zanim przeszły do treningu, wojowniczka zarządziła postój pod dwoma dębami.

   - Jagodowa Łapo, powiedz mi proszę, o co dokładnie poszło z kociakami? - spytała pręgowana kotka.

  Jagodowa Łapa przełknęła ślinę.

   - Króliczka skoczyła na liść i upadła. Wiadomo, bez ogona jest ciężko. I Kopeć prychnął, że ona nie potrafi w ogóle skakać i jako dobra wojowniczka powinna nauczyć się to robić. Króliczka bardzo się przejęła i próbowała mu się odgryźć, a gdy Rudasek chciał stanąć w jej obronie, Kopciowi się to bardzo nie spodobało. I ja już wtedy nie wytrzymałam. Nakrzyczałam na niego, bo... Myślałam, że to coś da. Że się odczepi. I się odczepił. Nie wiem czy zrobiłam coś źle... - wytłumaczyła wszystko uczennica.

  Szepcząca Pieśń owinęła czule ogon wokół Jagodowej Łapy.

   - Zareagowałaś wspaniale - odparła mentorka - Tak zrobiłby prawdziwy wojownik. Podziwiam twoją odwagę.

   - Ale inni wojownicy tak dziwnie się na mnie patrzyli!

   - Patrzyli się, bo wykazałaś się odwagą w stawaniu w obronie słabszych. I za to cię cenią, Jagodowa Łapo. Jesteś dobrą uczennicą. A tak poza tym... Jaką zdobycz złapałaś ostatnio? Jestem ciekawa - wojowniczka postanowiła zmienić temat na nieco przyjemniejszy.

   - To była mysz. Jeśli dobrze pamiętam. Chuda mysz - przypomniała sobie kotka.

   - W takim razie, jak wygląda postawa w polowaniu na myszy?

  Uczennica ugięła łapy, przyjmując odpowiednią pozycję i udając skradanie się przez śniegi do ofiary.

   - Bardzo dobrze. Co o tym myślisz, żeby iść zapolować? Przydałoby się klanowi, co nie? - zaproponowała pręgowana kocica.

   - Tak! Byłoby cudownie!

  Plamista kotka cieszyła się na myśl o polowaniu. To oderwałoby jej myśli od całego tego stresu życia w klanie, z tyloma zagrożeniami za rogiem.

***

  Uczennica podniosła z ziemi upolowaną przez siebie kościstą ryjówkę. Musiała wystarczeć dla klanu. Rozejrzała się za miejscem, w którym mogłaby ją zakopać. Gdzieś, gdzie mogłaby ją łatwo znaleźć, a nikt inny nie ukradłby jej zdobyczy.

  Nagle poczuła, jak spada na nią wielki ciężar, a ostre pazury prawie wbijają się w barki. Kotka wypuściła ryjówkę z pyska, prawie upadając pod ciężarem napastnika. Ktoś uderzył ją łapą w głowę, przytrzymując i nie pozwalając jej się obrócić. Upadła. Przeciwnik wstał i zaczął atakować jej łeb szybkimi ciosami. W jednej chwilę udało jej się stanąć i rzucić się na rywala, który z jękiem przewrócił się. Zdzieliła go łapą po pysku, sycząc wściekle. Choć był większy od niej, to ona miała teraz kontrolę. Nie mogła przegrać. Ktoś ją właśnie zaatakował na polowaniu. Kot kopał ją wściekle w brzuch, ale... Nie tak mocno, jak oczekiwała. W furii wysunęła pazury, będąc gotowa by pozostawić krwawy ślad na twarzy tego, który ją napadł. W jednej chwili opamiętała się i opuściła łapę. Ten kot...

   - Szepcząca Pieśń?! - wydusiła z siebie zszokowana. Wojowniczka uśmiechnęła się nieznacznie. Jagodowa Łapa zwolniła uścisk, pozwalając mentorce się wygramolić spod niej. Co ona tu robiła?! Dlaczego ją zaatakowała?!

   - Dlaczego mnie zaatakowałaś? - spytała zielonooka - Myślałam, że jesteś kotem Klanu Wilka.

   - Chciałam cię przetestować - miauknęła kocica Właśnie taki wojownik, który się wdarł na nasze terytorium może cię zaatakować w każdej chwili, szczególnie gdy nie będziesz się tego spodziewać. Jestem z ciebie dumna, walczyłaś świetnie. Aż się bałam, że naprawdę mnie skrzywdzisz.

  Jagodowa Łapa wzdrygnęła się.

   - Ale się bałam... Tak bardzo się bałam, myślałam że zginę... - teraz już nie kryła swoich czarnych obaw.

   - Specjalnie nie wbijałam pazurów i byłam dla ciebie delikatna, nie chciałam cię zranić - kotka uspokajała uczennicę - Nic bym ci nie zrobiła, wojownik z zamiarem zranienia lub zabicia zadałby taki cios przy pierwszej lepszej okazji. Nie pozwoliłabym, żeby cokolwiek stało się mojej uczennicy. A teraz nic się już nie bój, najważniejsze, że przeszłaś swoisty chrzest bojowy.

  Plamista kotka pokiwała głową i podążyła za mentorką. Miały wrócić do obozu ze zwierzyną i tam odpocząć po nietypowym, zaskakującym treningu.

***

  Życie obozowe toczyło się niezmiennym rytmem. Kociaki goniły do upadłego za uschniętym liściem, Polny Rozkwit wylegiwała się w śniegu, Klonowa Noc i Waleczna Łapa powtarzały zioła, Orzechowa Gwiazda prowadził swobodną konwersację z Jarzębinowym Mrozem, Oblodzona Jagoda przyglądała się, jak Liściasta Łapa uzupełnia lukę w legowisku uczniów, Żukowy Pazur lizał futro Ostrokrzewiastej Paproci, a Blada Pręga i Bagienny Skok spierali się o coś przy stosie zwierzyny. Wszystko było na swoim miejscu, w porządku. Jagodowa Łapa położyła na stercie dwie myszy, wróbla i ryjówkę.

   - Cześć, Jagodowa Łapo! - przywitał się Blada Pręga, przerywając na chwilę kłótnię z bratem - Jak ci poszło polowanie?

   - W porządku, jest trochę zdobyczy dla klanu - odparła uczennica powstrzymując rumieniec. Odchodząc, usłyszała Bagiennego Skoka, mówiącego do Bladej Pręgi:

   - Widzę, że masz fioła na punkcie tej Jagodowej Łapy. Zachowujesz się przy niej jak zając w porze nowych liści. Ona też chyba cię lubi.

   - Jest nieziemska - rozmarzył się kremowy kocur - Ale jest dla mnie jak przyjaciółka, nic więcej.

  Jagodowa Łapa nie mogła uwierzyć. On był tylko jej przyjacielem, tak jak sam stwierdził. Ale słowa Bagiennego Skoku wirowały jej w głowie, nie dawały spokoju. Czy to możliwe? Nie. Oni byli tylko przyjaciółmi. I nic poza tym. Kompletnie nic. Tylko przyjaciółmi.

   - Jagodowa Łapo, potrzebuję pomocy!

  Uczennica odwróciła głowę. Waleczna Łapa wołała ją. Pośpieszyła na pomoc przyjaciółce, która tkwiła przy ziołach, już sama, bez mentorki.

   - Dobrze cię znowu widzieć - przywitała się. Obie otarły się czule głowami, mrucząc.

   - Skończyłam już powtarzać zioła. Klonowa Noc poszła właśnie do Zimnej Rzeki, troszkę się przeziębiła i trzeba znowu sprawdzić, czy wszystko dobrze, czy temperatura w normie, czy nie kaszle i tym podobne - Waleczna Łapa zaczęła się rozwodzić na inny temat.

   - No super, cieszę się, że Klonowa Noc poszła, ale mów już o co chodzi - kotka ponagliła przyjaciółkę.

   - Musimy iść zebrać trochę suchych patyków i mchu z zewnątrz. Chcę, żebyś mi towarzyszyła i pomogła - wyjaśniła uczennica medyczki.

   - Tak, jasne! - Jagodowa Łapa zgodziła się bez wahania - Razem zbierzemy więcej patyków i mchu, niż którakolwiek z nas zrobiłaby to w pojedynkę. Chodźmy więc.

  Kotki wyszły z obozu i skierowały się na północ. Miały przed sobą misję, którą wykonają razem, bez zbędnych komentarzy Klonowej Nocy.

***

  Dwie uczennice wracały do obozu niosąc w pyskach lekko wilgotny mech i trochę patyków. Udało im się zebrać wystarczająco dużo. Waleczna Łapa i Jagodowa Łapa złożyły swoje zbiory w legowisku medyczki.

   - No to co, udało nam się? - uśmiechnęła się srebrzysta kotka.

   - Najważniejsze, że miałyśmy świetną zabawę razem - odparła uradowana zielonooka.

   - Miałyście świetną zabawę, tak? - dobiegł ich lodowaty niczym oszroniona skała głos. Obie, dygocząc spojrzały w górę. Klonowa Noc świdrowała je spojrzeniem zimnych, bursztynowych oczu.

   - Mech mokry, patyki małe i giętkie, nie wiem czy się do czegoś przydadzą... Już nie wiem, co mam myśleć... Waleczna Łapo, gdzie twoje umiejętności w znajdywaniu ziół i opatrunków? Ty naprawdę nie wiesz, jak szukać? - medyczka patrzyła w oczy swojej uczennicy - A może... - tutaj się wzdrygnęła - Ona odciągała twoją uwagę? Ona ci przeszkadzała? Dla ciebie zabawa naprawdę jest ważniejsza niż bycie medyczką?! - nagle jej głos jakby zaczął grzmieć - Użyjemy z tego, co się da. Ale ty, moja droga, następnym razem patrz, co zbierasz, jak zbierasz i z kim przede wszystkim zbierasz.

  Jagodowa Łapa nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała. Jak mentorka może tak traktować uczennicę?! Waleczna Łapa cała się trzęsła ze strachu. Drżał każdy pojedynczy włosek na jej ciele, tak była przerażona. Plamista kotka już miała coś palnąć w obronie przyjaciółki, gdy...

   - Jest pora nagich drzew, jest wszędzie śnieg i mokro - srebrzysta kocica wstała - Jak mamy znaleźć suchy mech i grube, suche patyki? To jest niemożliwe, żeby to wszystko znaleźć łatwo.

   - Dobrze - odchrząknęła uzdrowicielka - Odejdź. Zajmij się czymś. Choćby odwiedź Cichego Zmierzcha. Wymień mu posłanie. Już.

  Kotka skinęła szybko głową, wzięła resztki suchego mchu i trochę piór, po czym wybiegła z legowiska najszybciej jak się dało. Po drodze w przypływie furii, z całą swoją mocą uderzyła łapą o śnieg.

   - A ty - Klonowa Noc zwróciła się do Jagodowej Łapy - Czy Szepcząca Pieśń nie kazała ci czegoś zrobić?

   - Nie - Jagodowa Łapa prawie nie mogła mówić.

   - W takim razie idź - odpowiedziała chłodno medyczka - I życzę ci, żebyś nie musiała zbyt często tu przychodzić.

  Uczennica opuściła to miejsce najprędzej jak tylko mogła. Była przerażona tym, jak czarno-biała kocica traktuje Waleczną Łapę. Była wobec niej taka oschła, tak nieprzyjemna... Za nic w świecie nie chciałaby mieć takiej mentorki. Umarłaby ze strachu, gdyby była przez nią szkolona. Ona przecież tak bardzo chciała uczennicę! A teraz... Nie potrafiła się z nią właściwie obchodzić. A Waleczna Łapa wciąż walczyła, tak dzielnie, jak mówiło to jej imię. I za to Jagodowa Łapa ją podziwiała.

***

  Głośny miałk połączony z warczeniem wydobył sję z gardła uczennicy. Nie ma to jak powracać do czasów kocięctwa. Jagodowa Łapa bawiła się uschniętym liściem, podrzucając go do góry i leżąc przy tym na grzbiecie. Miała naprawdę świetną zabawę. Próby złapania go w łapy wyglądały tak komicznie, że przyciągnęły nawet uwagę Bladej Pręgi, który leżał obok niej i obserwował jej "polowanie". W pewnym momencie wybił się ze wszystkich czterech łap i przechwycił liść w powietrzu nad przyjaciółką, zwalając się na nią z łoskotem.

   - Hej! To był mój liść! - fuknęła.

   - Już nie! - Blada Pręga uśmiechał się triumfalnie.

   - Oddawaj to, mysi mózgu!
Obaj utonęli w wirze szaleńczej walki o suchy liść. Byli znowu jak kociaki w żłobku. Nie zwracali uwagi na cały świat wokół. Żyli w swoim własnym, jako wieczne kocięta.

  Nagle ich zabawę przerwał przeraźliwy skowyt. Do obozu wbiegła grupa kotów z Jastrzębią Blizną na czele. Byli też Cedrowy Kieł, Skaliste Futro i Pylista Zamieć, niosący na grzbiecie małe, białe ciałko. Wszyscy wstali na równe nogi, żeby zobaczyć co się dzieje. Ciałko poruszało się i jęczało głośno, na śniegu pojawiła się krew. Przy patrolu od razu zgromadziły się tłumy. Musiało stać się coś złego. Nawet starsi wyszli ze swojego legowiska, zaciekawieni tym, co przytrafiło się członkom patrolu. Wokół rozległy się zaniepokojone szepty, a wśród nich kilka wystraszonych jęków.

   - To musiał być Klan Wilka - odezwał się ktoś - Nie zrobiłby tego nikt inny.

   - Klanie Gwiazdy...

   - Nie...

   - Medyk!

  Pylista Zamieć położył na ziemi kota, którego dźwigał. Jagodowa Łapa od razu go rozpoznała. Jej serce zabiło mocniej. Kolejny klanowicz jęknął gdzieś w pobliżu. Blada Pręga otworzył pysk ze zdumienia.

   - Zranili Oszronioną Łapę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro