Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

Jagódka prychnęła. Do jej nozdrzy dotarł intensywny zapach mleka i innych kotów. Nos owiała jej puszysta kita, przez co podczołgała się bliżej brzucha matki. Otworzyła oczy. Od razu ujrzała przed sobą uradowaną mordkę białej kocicy.

— Jagódka otwiera oczy! — rozległ się głos. Koteczka stuliła uszy. Tu było za głośno. Zaraz zaczęły odzywać się piski innych kociąt i miauknięcia zachwytu. Spróbowała wydostać się na zewnątrz.

— Mama? — pisnęła nieśmiało patrząc na białą kotkę. Jej rudo-brązowe uszka zadrżały. Jej matka była niemalże cała w kolorze śniegu, oprócz brązowych pędzelków na uszach, koniuszku ogona i łatce na piersi. Miała śliczne, ciemne zielone oczy i bardzo długie futro.

 — Tak, malutka. Jestem Oblodzona Jagoda. Czas już poznać inne kocięta, Jagódko. Tylko ostrożnie — zamruczała karmicielka — No, dalej!

Koteczka o własnych siłach oddaliła się od matki. Od razu podeszła do niej inna kotka. Była najwyżej dzień starsza od niej. Miała miękkie, srebrzyste futerko, jaśniejszy pasek na grzbiecie i głowie i czyste, niebieskie oczka.

— Jesteś bardzo podobna do swojej mamy! — zauważyła nieznajoma — Masz tylko krótsze futro i te rude i brązowe łatki!

Faktycznie, gdy Jagódka przyjrzała się swoim przednim łapom, na jednej z nich miała brązowa skarpetkę. Końcówkę ogona zaś rudo-brązową.

— Nazywam się Jagódka. A ty? — kotka przeszła do rzeczy.

— Ja jestem Strumyczek. Może chcesz poznać moje rodzeństwo i mamę? — zaproponowała Strumyczek i kiwnęła zachęcająco ogonem.

— Pewnie! — miauknęła córka Oblodzonej Jagody i podeszła z nową koleżanką do innej, białej kocicy. Ta zaś miała o wiele krótszą sierść, bez brązu. Czując inne kocię w pobliżu odwróciła się.

— Ty jesteś Jagódka od Oblodzonej Jagody? — spytała poruszając wąsami.

— Tak — potwierdziła Jagódka.

— Rzadko rodzą się kocięta bez rodzeństwa. Mam na imię Mleczny Pysk i jestem matką Strumyczka. Chodź, poznasz jej rodzeństwo — Mleczny Pysk machnęła ogonem zachęcająco.

U boku kocicy biły się dwa kocięta - szare i białe. Pochłonięte zabawą nawet nie zauważyły siostry. W końcu szary kocurek podniósł głowę do góry i strzygnął wąsami. Biała koteczka wydostała się spod łap brata i usiadła.

— Czy to Jagódka? — spytał zaciekawiony kocurek i postawił do przodu brązową łapkę.

— Juś otwozyła oczy? — wysepleniła kotka.

— Tak, to jest Jagódka. Właśnie zwiedza żłobek - potwierdziła Strumyczek — To jest mój brat - Listek i siostra - Szronik.

Jagódka była uszczęśliwiona, że mogła poznać więcej kociąt.

— Pokazać ci ruch walki, którego nauczył mnie Głazowy Kieł? — zasugerował Listek.

— Oczywiście! — zielonooka kiwnęła głową, chociaż szczerze nie miała zielonego pojęcia, kim był Głazowy Kieł. Nagle szary kocurek skoczył na nią i popchnął jej głowę w bok. Karmicielkom się to nie spodobało, ponieważ z dwóch stron dało się słyszeć niezadowolone fuknięcie. Koteczka runęła jak długa i w odwecie złapała za ucho Listka. Jednak w jego zielonych oczach nie było widać bólu. Obaj wstali i otrząsnęli się po walce.

— Przepraszam, ale musiałem cię tego nauczyć. Przyda ci się. Nic ci nie jest? — spytał syn Mlecznego Pyska i potarł łapką ucho.

— Nic.

Wtedy w żłobku zapachniało obcą wonią, a zarazem tak podobną do zapachu Jagódki. Obróciła łepek i w wejściu do żłobka ujrzała smukłego, szylkretowego kocura. W jego bursztynowych oczach błyszczała radość.

— Jagódka! — miauknął, pchając się przez wąskie wejście do środka.

— To Jastrzębia Blizna, Jagódko. Jest twoim ojcem — Oblodzona Jagoda machnęła ogonem — Przywitaj się z nim.

Koteczka podbiegła do taty i wtuliła się w jego sierść, mrucząc. On polizał jej głowę i także zamruczał. Wypuścił z pyska tłustą mysz. Po chwili wziął ją z powrotem i zaniósł w łapy Oblodzonej Jagody. Otarli się łbami, a po chwili z dalszego kąta nory wybiegł inny kociak. Był wyraźnie starszy od innych. Kocurek miał brązowe, pręgowane futerko i zielone oczy. Szronik szybko przedstawiła kotka, by uniknąć niezręcznego milczenia.

— To Jagódko, jest Bagienek. Dzisiaj będzie ucniem. Jego mamą jest Sepcąca Pieśń, śpi tam w rogu. Ma jesce blata, Bladego, ale on bawi się gdzieś indziej — powiedziała Szronik i wróciła do matki.

— Chcesz się pobawić kulką mchu? Po prostu rzucam, a ty nie możesz zostać uderzona przez nią — pisnął Bagienek.

— Nie, dzięki — zaprzeczyła Jagódka i wyszła zwiedzać obóz.

— Mogę cię oprowadzić — zaproponował kocurek — Jesteś jeszcze mała.

— Poradzę sobie. Nie jestem taka mała!

Obóz wyglądał co najmniej interesująco. Znajdował się w obrośniętej trawą kotlinie, a zewsząd chroniły go krzaki ostrokrzewu i przewalone drzewo. Wszędzie znajdowały się różne nory, jedna z nich dość wysoko, a pod nią znajdował się wysoki kamień. Na środku był stos zwierzyny. Wbiegła do najbliższego legowiska, obrośniętego krzewami i od razu spotkała się z okrzykiem zachwytu. W środku leżały trzy koty. Biała, puszysta kotka dotknęła nosem innego kocura - szarego, cętkowanego. Ten się obrócił i uśmiechnął, lecz nic nie powiedział.

— Witaj, mała! Jagódko, ja myślałam, że ty śpisz! — zamiauczała kocica i wzięła w łapy małą koteczkę — To jest legowisko starszyzny. Czasy naszej zwinności i siły dawno już minęły. Jestem Obłoczne Futro, a to jest mój przyjaciel, Popielate Pióro - to mówiąc, wskazała puchatym ogonem na szarego kota - Niestety, jest głuchy. Ciężko może ci być z nim rozmawiać. Może na sam początek naszej znajomości... opowiedzieć ci historię o naszym klanie?

— Tak! Tak! — zapiszczała Jagódka.

— A więc dawno temu żył kot o imieniu Cisza. Miał braci - Urwisko i Wilka oraz siostrę Obłok. Ich matka nie żyła, dlatego zostali wychowani przez przypadkowych włóczęgów.

— Jak można wychowywać się bez mamy? - zdziwiła się koteczka, robiąc wielkie oczy.   

— Jego matka, a miała na imię Puszysta, spotykała się z nim w snach. Ale wykarmiła go jedyna kotka z bandy włóczęgów. Wcześniej straciła własne kocięta z winy lisa, więc czuła, że ta czwórka jest dla niej przeznaczona. Cisza, gdy włóczył się po okolicy, uratował przed psem grupę kotów.

— A co to jest pies? — Jagódka pierwszy raz słyszała to dziwne słowo.

— Głupie stworzenie. Dwunożni - szalone istoty chodzące na dwóch nogach zwykle opiekują się psami, jednak bywają bezpańskie - są szczególnie nieprzewidywalne. Psy mogą być mniejsze ode mnie, albo wyższe niż krzak leszczyny, chroniący legowisko uczniów. Gdy zostaniesz uczennicą, może kiedyś wyczujesz jednego. Chodzą z dwunożnymi na spacery i wracają. Co do historii, Wilk, Urwisko i Obłok przyjęli do siebie różne plemiona i prymitywne grupy. I tak powstały Klany - nasz Klan Ciszy, Klan Wilka, Klan Urwiska i Klan Chmur — Obłoczne Futro zakończyła swoją opowieść, przyciszając głos — Podobało ci się?

— Tak! — odparła Jagódka.

— Wspaniale, a teraz już idź, bo obudzimy Niedźwiedziego Wąsa — kocica rzuciła okiem na śpiącego, brązowego pręgowanego kota w kącie — A jego nie warto budzić, oj nie warto. Jagódka wyszła na zewnątrz, poszukując nowej przygody.

Gdy tylko weszła do legowiska pod przewalonym drzewem, spotkał ją zawód. Wielka, biała kotka chwyciła ją za kark i wyniosła na zewnątrz.

— Zasada pierwsza: Żadnych kociąt w legowisku wojowników — prychnęła kocica i aroganckim krokiem wróciła do nory.

— Nie przesadzaj Świecący Kamieniu, to kociak naszej córki — prychnął czarny niebieskooki kocur.

— Cichy Zmierzchu, żebyś zaraz sam ściółki nie układał — rzuciła Świecący Kamień.

— Mamy cię już serdecznie dość, mamo! - syknęła inna czarna kotka - Nie bój się mała, nazywam się Ostrokrzewiasta Paproć — dodała i zaniosła kotkę do środka.

— Orzechowa Gwiazda nic nam przecież nie zrobi, lubi kocięta — wzruszyła ramionami szylkretka w rogu — jestem Wiewiórcza Skóra, Jagódko.

— Już niedługo wysokie słońce — zauważyła jedna z kotek.

— Dobre spostrzeżenie, Rudzikowy Szponie — zauważył długowłosy szary kocur. Jagódka, gdy się rozejrzała, zobaczyła, że w środku jest o wiele więcej kotów. Niechlujny, brązowy pręgowany kocur, czarny kot i szara pręgowana kotka.

— Za chwilę wróci patrol graniczny i łowiecki. Ciekawe, co dziś przyniosą — odezwał się brązowy pręgowany. Jagódka wykorzystała chwilę rozmowy, aby pójść gdzieś indziej.

Przed jednym z krzaków kłóciły się dwa młode koty - błękitna kotka z cętkowanymi łapami i czarny kocur z białymi skarpetkami na łapach. Nagle przerwali.

— Kocię patrzy - kocica zwróciła się do kocura, a potem odwróciła wzrok w stronę Jagódki - Nie bój się, mała, ty pewnie jesteś Jagódka. Ja mam na imię Sójcza Łapa, a to jest mój brat, Zacieniona Łapa. Uczniowie często się kłócą.

Jagódka już miała się zapytać, kim są uczniowie, gdy czarny kocur wściekle zmrużył zielonożółte oczy.

— Lisie łajno mnie obchodzą kocięta. Uciekaj, kulko futra i daj nam spokój - syknął Zacieniona Łapa. Jego oczy błysnęły grozą.

— Nie mów tak do mnie! Powiem mamie! — Jagódka cała się zjeżyła, napuszyła ogon i fuknęła niezadowolona. Najwidoczniej uczeń nie lubił kociąt.

— Powiem twojej mentorce! Jak tylko wróci z patrolu! Rysia Burza ci nie daruje! — zawarczała Sójcza Łapa i zadała bratu cios pazurami w policzek. Kocur pisnął z bólu i cofnął się — Znowu agresywnie odnosisz się do kociąt!

Jagódka nie chciała tego słuchać. Jeśli ci uczniowie tylko uczą się walk - to było bez sensu.

***

Kotka po tym, jak została wygoniona z legowiska zapracowanej medyczki miała ochotę na odpoczynek. Patrol już wrócił, a ona czekała na nową okazję do psot.

Wtedy usłyszała głośne wołanie:

— Niech wszystkie koty na tyle dorosłe, by samodzielnie polować, zbiorą się pod Wielkim Kamieniem na zebranie klanu!

Jagódka obróciła się i ujrzała wychodzącego z najwyższej nory potężnego, rudego kocura z naderwanym uchem. To był przywódca. Zauważyła, jak ze żłobka wychodzi jasnobrązowa, pręgowana kotka, a obok niej kroczyły dwa kocięta. Bagienek był jednym z nich, a przy nim biegł zapewne Blady. Był on kremowym pręgowanym kocurkiem o zielonych oczach. Po chwili niemalże cały klan zgromadził się pod Wielkim Kamieniem, nad którym znajdowało się legowisko przywódcy.

— Dziś nadszedł czas, by mianować dwa kociaki uczniami — obwieścił przywódca. Jagódka wepchała się w tłum i usłyszała nad sobą głos Sójczej Łapy:

— To Orzechowa Gwiazda...

— Blady, Bagienku, jesteście z nami już od sześciu księżyców. Dziś zaczniecie swój trening. Blady, od dzisiaj aż do czasu, gdy zdobędziesz imię wojownika, będziesz nazywać się Blada Łapa. Twoim mentorem będzie Jastrzębia Blizna. Bagienku, od dzisiaj aż do czasu, gdy zdobędziesz imię wojownika, będziesz nazywać się Bagienna Łapa. Twoją mentorką będzie Skaliste Futro — oznajmił Orzechowa Gwiazda. Blady zbliżył się do Jastrzębiej Blizny i zetknęli się nosami. To samo zrobił Bagienek z szaro-białą, zielonooką kotką. Naraz rozległy się głośne krzyki i wiwaty:

— Blada Łapa! Bagienna Łapa! Blada Łapa! Bagienna Łapa!

Po chwili wszyscy się rozeszli, a Jagódka wróciła do żłobka. Niemalże od razu pozwoliła, by zmorzył ją sen.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro