Prolog
Ostatnie promienie słońca delikatnie muskały futro czarno-białej kotki. Pozwoliła sobie na chwilkę postać i ogrzać nieco swą sierść, lecz potem szybko ruszyła z miejsca. Medyczka trzymała w pysku pęk kwiatów kocimiętki. Zapasy były już uzupełnione, ale teraz musiała spieszyć się do obozu.
Nagle stanęła. Coś podobnego do wycia, a zarazem stukania dotarło do jej uszu. Odetchnęła z ulgą. Na szczęście to była tylko sowa. Chcąc jeszcze upewnić się, że nic jej nie zagraża, spojrzała za siebie. Krwistoczerwony zachód słońca wyglądał przepięknie. Na jego tle fruwały nieliczne ptaki. Usiadła z zachwytu i westchnęła. Czasem po prostu warto usiąść i podumać nad pięknem natury - pomyślała.
Wtem usłyszała skrzypienie. Cała się zjeżyła i spojrzała na jedno z drzew. Martwa gałąź potężnego dębu chwiała się i była bliska upadku. Kocica odsunęła się na bezpieczną odległość i w napięciu obserwowała sytuację.
W jednej chwili konar spadł z hukiem na ziemię i świsnął tuż przed mordką medyczki. Zdążyła zauważyć, jak w wyniku siły uderzenia, mała zielona gałązka odłamuje się i wbija w mokry grunt.
Gdy wszystko ucichło, podeszła do ułamanego patyczka. Zdała sobie sprawę, że tylko on zdążył już wypuścić maleńkie, falowane listki. Stojąc pionowo w błocie, wyglądał jak miniaturowe drzewo. Czyżby... nowy omen?
Kotka poczuła przyjemne uczucie w jej sercu. Dawno nie było nowej przepowiedni. Teraz przyszedł na to czas.
Przez chwilę patrzyła w bezruchu na gałązkę. Szkoda, że nie zdążyła rozkwitnąć. Starsza medyczka wypowiedziała wreszcie słowa przepowiedni, które wiatr przyniósł ze sobą, jakby wiadomość od niewidzialnego posłańca:
— Opadła gałązka może być na tyle silna, by powstrzymać umierające drzewo przed upadkiem...
Właśnie z jej ust wydobyła się treść proroctwa. Co to mogło oznaczać? Co oznacza gałązka i drzewo? A co jego upadek? Czy jej klan ma upaść? Tego nie wiedziała. Zwróciła głowę do nieba i wyszeptała:
— Klanie Gwiazdy... O przywódcy... Piaskowa Gwiazdo, Wilcza Gwiazdo, Cicha Gwiazdo... Powiedzcie mi, co oznacza ta przepowiednia? Czy ten, kto ją wypełni jest wśród nas?
Nie otrzymała odpowiedzi. Tylko już widoczny na niebie księżyc lśnił tajemniczym blaskiem. Być może jej klan miał znaleźć się w kryzysowej sytuacji - chyba on był tym drzewem. A jeden jego członek - gałązką. Tylko przede wszystkim kto? Czy to stanie się już niedługo? Być może ktoś miał popełnić zbrodnię, być może miałaby się wydarzyć wielka bitwa. Kocica nie była już taka młoda i wiedziała, że może niedługo umrzeć. A nie miała żadnego ucznia. Nikt nie miał talentu ani chęci, by być medykiem.
— Medycy Klanu Ciszy... Leszczynowa Bryzo, Łopianie... Otrzymaliście tak wiele przepowiedni, wizji i omenów. Co to oznacza?
Znowu nie otrzymała odpowiedzi. Nie mogli jej teraz w żaden sposób wyjaśnić jej rozterek. W myślach zadrwiła z samej siebie i wstała. To wołanie przodków było bez sensu.Wtedy zdała sobie sprawę, że musi czym prędzej wracać.
Kotka zwiesiła głowę. Jeśli wszystko ma się obrócić w popiół... Znajdzie się ratunek.
Pospiesznym krokiem zaczęła wracać do obozu. Bo wiedziała, że jeśli pojawia się nowa przepowiednia - nic już nie będzie takie samo...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro