six
Próbowała ją ocucić, jednak nic z tego. Miała ochotę się rozpłakać. Czuła się bezsilna i nie rozumiała, dlaczego nowo poznany chłopak nic z tym nie robi, jakby nie obchodził go los Hiyori. Miała ochotę krzyczeć na niego, jednak głos ugrzązł w jej gardle, gdy zobaczyła obraz przyjaciółki, która stała nad nią posiadając dodatkową kończynę w postaci różowego ogona. Rozszerzyła oczy, a usta uchyliły się, tworząc literkę "o".
— Dwie Hiyori... — pomyślała. — Sen czy też jawa?
Nie docierały do niej słowa chłopaków, gdyż dalej zapatrzona była w piękno dziewczyny. Nie wiedziała co się wokół niej dzieje, więc jedynie trzymała przy sobie omdlałe ciało Hiyori, mając nadzieję, że to tylko przywidzenia.
Próbowała sobie to wszystko wytłumaczyć i nawet delikatna dłoń przyjaciółki którą o dziwo poczuła nie wytraciła jej z myśli.
Czuła na sobie ich wzrok, jednak oprócz nich miała wrażenie, że jeszcze ktoś ją obserwuje. Jakby oddech za jej plecami sprawiając, że jeżyły się włoski na karku. Zmarszczyła brwi i podniosła wzrok na trójkę zgromadzonych.
Głos uwiązł jej w gardle, gdy spróbowała zadać pytanie. Usta złączyła tworząc prostą kreskę, unosząc głowę i wpatrując się w niebo.
— Możemy dzisiaj o tym nie myśleć? — usłyszała z prawej głos blondyna.
— Oczywiście... Najlepiej zapomnijmy o wszystkim, dobrze?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro