Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🥀~Rozdział 26~🥀

🥀~Pocałunek~🥀

Perspektywa Oliviera

W naszym życiu jest wiele pięknych oraz magicznych chwil. Tylko one nie nadchodzą tak nagle, tylko sami musimy je stworzyć. Oprócz miejsca, niekiedy wystarczy tylko ta osoba, z którą chcemy spędzić czas. Nie zawsze potrzeba wiele. Wystarczy zrobić to co druga osoba lubi i nasze towarzystwo. To powinno wystarczyć...

Kiedy byłem mniejszy i zostawałem u dziadków, lubiłem się wieczorami wymyka i chodzić do jednego miejsca, które znalazłem przypadkowo. Między pastwiskiem dla zwierząt było małe wzniesienie i kilka drzew. I właśnie na nim postanowiłem zbudować swój mały domek. Bezpieczną przystań. Spojrzałem na Alihad, która szła w ramie w ramie ze mną. To była prawda co jej powiedziałem. Nikt oprócz mnie nie był w tym miejscu. Poza tym ostatnia dziewczyna, którą przywiozłem tutaj, uciekła szybko. Nie każdy się tutaj nadawał, jednak ona przystosowała się szybko do otoczenia. Była po prostu idealna i może dlatego nie chciałem jej tak zranić. Co mogło się za niedługo wydarzyć. W głowie miałem słowa dziadka, ale on nie znał całej prawdy.

— Czy ty chcesz mnie zabić i zakopać moje zwłoki tutaj? — zapytała z powagę, ale kiedy na nią Spojrzałem dostrzegłem uśmiech.

— Bardzo możliwe — wyznałem, ale pokręciłem głową. — To tutaj.

Po tych słowach Alihad zaczęła się rozglądać. Już zaczęło się powoli ściemniać dzięki czemu robił się przyjemny klimat. Mój domek trochę był zniszczony, ale nadal był w całkiem dobrym stanie.

— Wow, pięknie tutaj jest — wyszeptała,  a ja kiwnąłem głową. Tak właśnie było. — Dziękuję, że mnie tutaj zabrałeś.

— To jeszcze nie koniec — powiedziałem, po czym ruszyłem do domku. Drabinka była już trochę za mała na mnie,ale dałem radę.

Złapałem za koce, który były w środku, po czym wróciłem do dziewczyny. Rozłożyłem je na ziemi, dzięki temu mogliśmy na nich usiąść.

— Tutaj czas, jakby płynie inaczej. Tak spokojnie I nie trzeba się martwić co będzie jutro. Gdybym miała to bym została tutaj — wyznała, a ja musiałem przyznać rację.

— Tak, ale czasami trzeba wrócić do dawnego życia. Nawet jeśli to jest trudne — powiedziałem I spojrzałem w jej oczy.

W zachodzącym słońcu zaczęły się mienić, że nie dało się oderwać od nich. Hipnotyzowała mnie, nawet nie zarejestrowałem momentu, w którym zacząłem się nachylać, po czym nasze usta się złączyły. Ten pocałunek różnił się.  Był spokojny ,delikatny oraz niepewny. Kiedy się od siebie oderwaliśmy, dostrzegłem rumieniec na jej policzkach.

— Mam coś dla ciebie, może to nic takiego, ale — wyznałem, po czym wróciłem znów do domku i złapałem za gitarę.

— Będziesz śpiewać? — zapytała, a ja się uśmiechnąłem.

— Napisałem to dla ciebie — wyszeptałem.

Albo zniknie z mojego życia tak nagle, albo zostanie na zawsze...

*******************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek. Wiele to dla mnie znaczy ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro