
🥀~Rozdział 21~🥀
🥀~Wyjazd~🥀
Perspektywa Alihad
Czasami tak jest,że na miłość trzeba sobie zasłużyć. Nie zawsze dostajemy ją od razu. Ile razy było sytuacji, w którym ktoś pierwszy się zakochał i czekał tak długo,żeby jego uczucie było odwzajemnione. Niekiedy tak jest, że nasza wielka miłość pokocha kogoś innego. Boli nas to,że pokochał kogoś, a nie nas. Jednak nie powinno wtedy się mścić i rozwiązywać ich związek. Jeśli się naprawdę kochało trzeba niekiedy pozwolić temu odejść. W końcu I my znajdziemy tą jedyną miłość...
Kiedy spojrzałam ostatni raz na mieszkanie, przełknęłam ślinę. Miałam dobre wspomnienia z tym miejscem. Na pewno będę tęsknić za tym. Ale nie miałam już wyjścia. Spojrzałam na Oliviera, który trzymał moją torbę, on starał się mi pomóc, chociaż sam tym ryzykował. W pociągu istniała możliwość, że ktoś go rozpozna, ale miałam nadzieję, że już wszystko jakoś się potoczy. Sądziłam, że ten rok będzie spokojny, jak każdy jak inni, ale to było już niemożliwe. Zawsze będę pamiętać to przez co przeszliśmy z chłopakiem. Kiedy wsiedliśmy do pociągu, odetchnęłam z ulgą. Stres zaczął powoli ze mnie schodzić z całego dnia.
— Damy radę, uspokój się, już teraz słyszę, jak ci biję serce — powiedział, a ja się delikatnie uśmiechnęłam. — Dlaczego tak ciężko dogadujesz z siostrą? Chyba,że nie chcesz o tym rozmawiać.
— Od małego nie mogliśmy złapać bliższej relacji. Rodzice dzieli nas na te lepszą i gorszą. Według niej to ja zawsze wszystko dostawałam i byłam ich ulubienicą. Ale tak nie było. Jednak nie dało się tego przetłumaczyć. Nawet po ich śmierci się nie udało porozmawiać. Bolało, w końcu była moja rodziną. Jednak już nie miałam siły, żeby walczyć z nią. Może tak jest po prostu lepiej — wyszeptałam, a Olivier złapał mnie za rękę.
— Przykro mi — wyszeptał,a ja pokręciłam głową.
— Nie przejmuj się tym. Lepiej powiedz czy twoi dziadkowie nie będę mieć nic przeciwko, żebym przyszła z tobą.
— Oczywiście, że nie — prychnął, a ja siw zaśmiałam. — Oni są naprawdę w porządku. Nie musisz się niczym martwić.
— To się cieszę. Dzięki, że mnie tam zabierasz. Nigdy nie byłam na farmie — wyznałam, jednak zastanawiało mnie to,że taka gwiazda jak on wychował się na niej.
— Widzisz, jestem takim samym normalnym człowiekiem, jak ty. Każde wakacje tam spędzałem, gdy byłem mały. Wszystko się zmieniło, kiedy stałem się sławny. Coraz mniej mam czasu ich odwiedzać, mamy jednak że sobą kontakt, ale telefony to nie to samo. Moja babcia robi najlepsze ciasta, a wujek ogniska. Musisz ich spróbować. Tam czas płynie inaczej, tak spokojnie i beztrosko. A w mieście cały czas do przodu — westchnął, a ja go rozumiałam.
Życie potrafiło niekiedy zaskakiwać...
****************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy.Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro