three
Delikatne pasma żółtego światła słońca przedzierały się przez proste zasłony do pokoju Taehyunga, padając prosto na jego twarz przez co zamrugał kilkukrotnie. Chłopak ziewnął i podniósł się do siadu, jego włosy były w kompletnym nieładzie, a koszulka była cała wygnieciona. Rozciągnął się lekko i rzucił koc na łóżko, stając na nogi. Mógł już poczuć zapach naleśników Jina i bekonu, który właśnie smażył się w kuchni, przez co zaburczało mu w brzuchu. Taehyung ziewnął raz jeszcze, powoli kierując się korytarzem do tego pomieszczenia.
— Dzień dobry Taehyung — powiedział Jin, na chwilę przerzucając wzrok z jedzenia na chłopaka i posłał mu jeden ze swoich sławnych uśmiechów.
— Dobry, Jin hyung. Co dzisiaj na śniadanie?
— Jako śniadanie powitalne dla Jungkooka będziemy jedli... — Seokjin poklepał w blat, jakby na perkusji, chcąc stworzyć napięcie — naleśniki, bekon i jajecznica!
— Więc jak zwykle?
Starszy westchnął dramatycznie.
— Naprawdę? Nie mogę zrobić mojemu przyjacielowi, który dopiero co się wprowadził tego co zwykle. Dodałem gumowych misiów do naleśników i polałem bekon syropem klonowym, wiesz, tak jak lubi.
Taehyung skinął głową, po chwili dodając;
— Ale to wciąż to co zwykle, tyle, że z dodatkami.
Seokjin zaśmiał się.
— Okej, przyznaję, będzie to co zwykle, ale nie mów Jungkookowi — ułożył gotowe jedzenie na talerzach i spojrzał na Taehyunga który siedział na sofie robiąc coś na telefonie. — Hej Tae, pójdź po Jungkooka, proszę.
— W porządku, czyli ty idziesz po Yoongiego?
— O Boże możemy się zmienić?
— Za późno! Ja mam Jungkooka! — krzyknął Kim, zeskoczył z kanapy i zaczął biec korytarzem, śmiejąc się przy tym jak opętany.
Taehyung zapukał do drzwi chłopaka.
— Jungkook~, czas na śniadanie~.
Popchnął delikatnie drzwi wchodząc do środka, spodziewał się, że ujrzy młodszego zawiniętego w koce. Zamiast tego zastał Jeongguka wyrzucającego z szafy mnóstwo zabawek i kolorowanek z pudełka, mrucząc pod nosem niespokojnie. Gdy zdał sobie sprawę, że Taehyung jest w jego pokoju, upuścił sukienkę lalki i kolorowankę, które trzymał w rękach i zaczął upychać wszystko z powrotem do szafy.
— P-przepraszam. Zgubiłem jedną z zabawek zeszłej nocy i n-nie mogę jej znaleźć.
— Zabawkę?
— T-tak.
— Gdzie ostatni raz ją widziałeś?
Jungkook spojrzał na niego zdezorientowany.
— C-co?
— Gdzie ostatni raz ją widziałeś? — zapytał ponownie, siadając obok Jungkooka.
— Um, b-bawiłem się nią obok łóżka— powiedział Gguk, przyciągnął kolana do klatki piersiowej i obrócił się plecami do szafy.
Taehyung podszedł do łóżka i pochylił się, zaglądając pod spód. Znalazł brązowowłosą Barbie w eleganckiej sukience leżącą kilka centymetrów głębiej. Podniósł ją delikatnie, powracając do siedzenia na kolanach.
— Ej Jungkook, to ta?
— Tak, dziękuję Taehyung!
— Nie ma problemu.
Jeongguk odłożył lalkę do pudełka, poklepał pokrywę i wstał.
— A teraz chodźmy, zanim Namjoon i Hoseok zjedzą wszystkie twoje powitalne naleśniki, mają żelkowe miśki w środku.
Twarz chłopaka rozświetliła się.
— Moje ulubione!
Taehyung zaśmiał się.
— Chodź, mówię poważnie, Hoseok i Namjoon zjedzą ci wszystko.
Jeon wyprzedził starszego w przejściu i pobiegł korytarzem do jadalni. Taehyung uśmiechnął się i powoli podążał za nim.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro