Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

꒰ veinte tres ꒱

OPIS SYTUACJI: Jest ranek. Parka składająca się z wszystkiego znanego bruneta i znanej blondynki pomału przebudzają się w jej domu w Polsce.

Callie: *będąc w pół śnie cicho wzdycha i przytula się do swojego mężczyzny*

Álvaro: Moja słodka *szepcze, obejmując ją ramieniem i całując w rozpuszczone, długie włosy*

Callie: *uśmiecha się podświadomie*

Álvaro: *chwilę rozmyśla w jaki sposób ją obudzić, gdy w końcu wpada na pewien pomysł* Kochanie, powoli wstajemy. By nie zmarnować pięknego dnia, który właśnie się zapowiada!

Callie: *nic*

Álvaro: Tak myślałem, że to nie zadziała *wzdycha* No dobrze, jak chciała tak będziesz mieć *delikatnie wysuwa swoją rękę spod jej głowy i przekręca się na bok, by złożyć na jej ustach drobny pocałunek*

Callie: *uśmiecha się, ale nie otwiera oczu*

Álvaro: Cal... Wiem, że nie śpisz już...!

Callie: *nadal się uśmiecha*

Álvaro: Mam powtórzyć?

Callie: *szepcze* Sí, cariño *jeszcze szerzej się uśmiecha*

Álvaro: Ja to kiedyś z tobą nie wytrzymam *chichocze, po czym ponownie całuje ją, ale już bardziej namiętnie*

Callie: *oddaje pocałunek, kładąc dłoń na jego policzku*

Álvaro: *nie przerywa go, a powoli podnosi się, podpierając dłoń po drugiej stronie jej głowy, tym samym zawisając nad nią*

Callie: *pomrukuje mu w usta, coraz mocniej angażując się w tą chwilę*

Álvaro: *jego druga dłoń zaczyna błądzić po jej ciele, podwijając koszulkę do górę*

Callie: *nagle odrywa się od niego* Alvi!

Álvaro: Co jest?

Callie: Ja wiem, że ty wiesz, że dotyk twoich dłoni jest dla mnie uzależniający, ale jednak wczorajszy wieczór mnie wyczerpał pod tym względem... *spogląda mu w oczy*

Álvaro: Okej, przepraszam, rozpędziłem się...

Callie: Nie przepraszaj, kochany. Wiesz przecież, że kocham się z tobą całować *uśmiecha się łobuzersko, po czym kradnie z jego ust krótki i słodki pocałunek*

Álvaro: Tak, wiem o tym, słońce *uśmiecha się, a tym razem to on kradnie jej buziaka* Bo ja też kocham to robić z tobą, skarbie *opada na łóżko po jej lewej stronie*

Callie: Mamy jakieś plany na dzisiaj?

Álvaro: Nic zaplanowanego to nie.

Callie: A coś niezaplanowane?

Álvaro: To może być wszystko...

Callie: Jak ja bym chciała nad morze...

Álvaro: Kołobrzeg? Czemu by nie.

Callie: Tak... Jeju, chciałabym...

Álvaro: No to przebieraj się.

Callie: Co?

Álvaro: No co co? Przebieraj się, za godzinę wyjeżdżamy do Kołobrzegu nad morze, sprężaj się.

Callie: Ale jak... *spogląda na niego z niedowierzaniem*

Álvaro: *składa jej kilka buziaków, a pomiędzy każdym mówi* Nie - mów - nic - tylko - się - przebieraj - skarb.

Callie: Poszłabym, ale ktoś mnie właśnie próbował przetrzymać w łóżku całuśnymi torturami *śmieje się, po czym szybko wstaje z łóżka*

Álvaro: No dobra dobra... Lo siento, mija. Nie jesteś zła?

Callie: O pocałunki? Nigdy *posyła mu buziaka w powietrzu i podchodzi do szafy, by wybrać jakiś dobry ciuch*

Álvaro: *intensywnie wpatruje się w nią całą, pochłaniając widoki swojej blondynki ubranej w luźną, błękitną koszulkę z krótkim rękawem i krótkich, białych spodenkach* Boże, czym ja zasłużyłem sobie na taką kobietę....

Callie: Mnie się pytasz? *przesuwa kolejne wieszaki w szafie*

Álvaro: Ty jesteś moją boginią. Ale jakim cudem, że ja i ty... Jesteś tak piękna i...

Callie: I? I jaka jeszcze? *odwraca się w jego stronę, zawieszając na oparciu fotela niebiesko-białą bluzę*

Álvaro: I tak seksowna, że ja nie wierzę, że to wszystko prawda, że jestem twoim mężem...

Callie: Aż tak, skarbie? *podchodzi do niego powolnym, zmysłowym krokiem* Nawet w zwykłej piżamie?

Álvaro: Nawet w zwykłej piżamie *uśmiecha się, kiedy blondynka gramoli się na łóżko i siada okrakiem na jego nogach*

Callie: A co teraz byś zrobił? *lustruje go kokieteryjnym wzrokiem, błądząc palcem po jego nagim torsie*

Álvaro: To, czego nie zrobiliśmy przed kilkoma chwilami *jego wzrok spada na jej malinowe usta, do których po chwili przylega swoimi, chwytając ją dłońmi mocno w biodrach i przyciskając ją do swojego torsu*

*skip time*

Callie: Mam nadzieję, że wszystko zabrane *rozgląda się po pokoju, a potem po kuchni*

Álvaro: Tak, na pewno. Możemy jechać?

Callie: *wzdycha, po czym sprawdza czy ma telefon w tylniej kieszeni najwygodniejszych jeansów w jej szafie, a następnie wypuszcza powietrze z ulgą* Tak, możemy *wychodzą z mieszania, uprzednio żegnając się z jej mamą*

Álvaro: *przy schodzeniu po schodach delikatnie klepie ją w pośladek*

Callie: A tobie co się stało? Za mało dzisiaj rano i wczoraj wieczorem ci było? *śmieje się, zatrzymując się na schodach i patrząc na niego*

Álvaro: Muszę być cały czas pewien, że to rzeczywistość *uśmiecha się dumnie*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro