Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

꒰ seis ꒱

OPIS SYTUACJI: Oboje są w jego rodzinnym domie w Barcelonie. Od rana blondynka chodzi ze swoim aparatem i robi się zdjęcia każdego kąta domu. Gdy szatyn to widzi, wywraca oczami, a potem wybucha śmiechem, gdy jego brat Greg szepcze mu coś do ucha.

Callie: A co to za śmiechy?

Álvaro: Nie, nic... *uśmiecha się, ale zaraz zakrywa usta dłonią, próbując się opanować*

Callie: Wy już coś knujecie... Ja to wiem! PRAWDA, GREG? *zawiesza pasek z aparatem na swojej szyi, nadal trzymając go jedną ręką*

Greg: No weź jej powiedz! Niech ma radochę i trochę... Sam wiesz *porusza zadziornie brwiami i posyła im łobuzerski uśmieszek*

Paula: Greg! Do jasnej ciasnej spódniczki! Coś ty wymyślił? *krzyczy z kuchni, w której pichci ciastko* Pomożesz mi?

Greg: To ja was zostawiam... *klepie szatyna po ramieniu* JUŻ LECĘ PĘDZĘ, SIOSTRZYCZKO! *z podskokiem biegnie do kuchni*

Callie: Co mu jest? *zakłada ręce na swoje piersi, cicho wzdychając*

Álvaro: *nagle znika za drzwiami swojego pokoju, po kilku minutach wołając* Kochanie, gdzie jesteś?

Callie: U siebie! *odpowiada, podłączając aparat do komputera i zgrywając zdjęcia na dysk*

Álvaro: *otwiera drzwi i wychyla się do połowy* Skarbie? *mówi niskim i seksownym głosem*

Callie: Tak? *odwraca się w jego stronę i momentalnie przechodzą ją szalone i podniecające dreszcze, gdy widzi go w  opinającej jego tors czarnej jak węgiel koszuli z rozpiętymi dwoma guzikami ku górze i garniturowych czarnych spodniach, a ta potem z rumieńcami na twarzy odwraca się przodem do ekranu laptopa*

Álvaro: Robiłaś zdjęcia dzisiaj, prawda? *podchodzi do niej, po czym odgarnia jej włosy z pleców na prawe ramię i zaczyna składać mokre i powolne pocałunki na jej odkrytej szyi*

Callie: *wzdycha z rozkoszy, a jej ciało całe się spina* Tak, robiłam... *cicho pojękuje przez jego dotyk warg* Coś chciałeś, Alvi? *szepcze*

Álvaro: *między pocałunkami mruczy jej do ucha* Może chciałabyś zostać moją prywatną fotografką i zrobić mi sesję zdjęciową?

Callie: *od razu rozszerzają jej się źrenice, a serce zaczyna walić jak młot* D-d-dobrze...

Álvaro: *na koniec sunie językiem po jej szyi, a potem odsuwa się, uśmiechając łobuzersko*

Callie: *po kilku kliknięciach myszki odłącza kabel z aparatem i chwyta urządzenie pewnie w swoje ręce* Jakie miejsce?

Álvaro: Pozwól, że ja wybiorę *podaje jej swoją dłoń*

Callie: No to prowadź *chwyta ją, a on prowadzi ich w stronę wyjścia, by zaraz jego samochodem pojechać w miejsce sesji*

*skip time*

Álvaro: *parkuje auto przy romantycznej uliczce* I co o tym sądzisz?

Callie: Bajeczne miejsce... *zachwyca się widokami, po czym jej wzrok ląduje na nim*

Álvaro: *wyjmuje z tylnego siedzenia czarną marynarkę, którą chwyta dwoma palcami i z gracją przewiesza przez swoje prawe ramię*

Callie: *próbuje uspokoić przyspieszony oddech* Dobrze, więc... Możesz stanąć na środku alejki i... Tak jakbyś chciał się przejść... *mówi lekko drżącym głosem pod wpływem jego intensywnego spojrzenia czekoladowych oczu*

Álvaro: Oczywiście, proszę pani *puszcza jej oczko i odchodzi trochę dalej, stając po środku i powoli idąc środkiem dróżki*

Callie: Idealnie... *robi kilka zdjęć z tyłu, a potem podbiega do jego boków również z tamtej perspektywy wykonuje fotografie* Teraz możesz się na chwilę odwrócić głowę w moją stronę...

Álvaro: *oczywiście robi to z tak rozbrajającym wzrokiem, jakby miałby ją tu zaraz rozebrać, a chwilę potem przeczesuje powoli swoje włosy* Tak dobrze?

Callie: T-t-tak... Bardzo dobrze... *przeciera dłonie o swoje spodnie i wykonuje kilka pstryknięć aparatem*

Álvaro: A teraz może... *zatrzymuje się przy jednej murowanej ścianie, opiera się przy niej plecami, a lewą nogę zgina i również opiera* Tak?

Callie: Dobrze, proszę pana *ręce jej się pocą, kiedy najpierw robi zdjęcia z przodu, a później z boku i jego lekkim przekrzywieniem głowy w jej stronę*

*skip time*

Callie & Álvaro: *wracają po sesji do jego rodzinnego domu, po czym blondynka ucieka do pokoju zgrać nowe zdjęcia*

Greg: I JAK? I JAK? I JAK? *wpada na szatyna, klepiąc go w plecy*

Álvaro: Boże, Greg, nie strasz mnie *łapie się za serce* 

Greg: *prowadzi go do jego pokoju* Opowiadaj! Jak było? CHCĘ WIEDZIEĆ!

Álvaro: Było... Bardzo wyjątkowo... *uśmiecha się na wspomnienie na jej drżące i spocone ręce*

Greg: Czemu ty zawsze musisz być taki tajemniczy... *wzdycha* Ogień czy nie?

Álvaro: To pierwsze... *przygryza delikatnie dolną wargę na samą myśl*

Greg: Boże, to się dzieje! Czekam na małe Solerki!

Callie: Co? O czym ty Greg mówisz?

Greg: UPS...

Álvaro: Brawo ty *śmieje się, ale zaraz daje się wtulić blondynce w swój tors*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro