Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

꒰ nueve ꒱

OPIS SYTUACJI: Jest piękna, słoneczna pogoda. Na zegarze leniwie dobija jedenasta rano, a blondynka wraz z szatynem leżą na jednym, dużym i kolorowym hamaku, rozciągniętym pomiędzy dwoma wysokimi i grubszymi drzewami w ich ogrodzie za ich domem.

Callie: Aż sama w to nie dowierzam...

Álvaro: W co takiego?

Callie: Że kiedyś nadejdzie taka chwila, że będzie mnie bujać delikatny wiatr, a ja będę leżeć wygodnie na hamaku i wpatrywać się bezkarnie w twoje obłędne oczy... *wzdycha i kieruje swój wzrok na jego czekoladowe tęczówki*

Álvaro: Zawsze trzeba być dobrej myśli i wierzyć, że marzenia się spełnią *uśmiecha się lekko i przekłada kosmyk jej włosów za ucho*

Callie: *rumieni się, po czym chwyta jego dłoń w swoją i przekłada palce między jego*

Álvaro: Wiesz, że jesteś słodka? Tak bardzo słodka, że chyba zaraz cukrzycy dostanę? *chichocze, pocierając kciukiem jej dłoń*

Callie: Oj już przestań *śmieje się* Ty też jesteś słodki i nieskończenie wiele razy przebijasz tym cukier *czeka na jego reakcję*

Álvaro: Okej! Wygrałaś! *parska śmiechem* Pomyślałem właśnie... Może wybierzemy się na spacer?

Callie: Jestem zdecydowanie za *odpowiada, głęboko spoglądając mu w oczy*

Álvaro: Patrzysz się tak na mnie, bo coś planujesz? *podnosi jedną brew i uśmiecha się wyczekująco*

Callie: Skąd ty się nauczyłeś czytać w myślach, skarbie? *mówi to z seksowną chrypką w głosie, po czym lekko się podnosi i opiera dłonie przy jego biodrach, by zaraz złożyć krótki, ale szaleńczo namiętny pocałunek na jego ustach, po którym szybko się odwraca, by zejść z hamaku*

Álvaro: Tylko tyle?

Callie: A co byś jeszcze chciał? *odwraca się na chwilę w jego stronę*

Álvaro: *wykorzystuje tą sytuację, chwytając ją jedną ręką za nadgarstek, dzięki temu się podnosząc, a drugą kładąc na jej policzku i składając długi, pełen czułości i zmysłowości pocałunek na jej wargach*

Callie: Chyba zrobiło mi się nieco za gorąco... Muszę się przebrać *wstaje z hamaku, spoglądając na niego przez chwilę, która sprawia, że jest nim jeszcze bardziej oczarowana*

Álvaro: To w takim razie czekam na ciebie, droga żonko *chichocze, przecierając dłonią swoją brodę*

Callie: *uśmiecha się na jego powiedzonko, po czym pędem przemyka do sypialni i wybiera z szafy odpowiedni outfit na spacer*

*skip time*

Callie & Álvaro: *spacerują po cichych i spokojnych dzielnicach Barcelony, trzymając się za ręce*

Callie: *zaczyna podśpiewywać*
Te quiero lento
Para saborear mejor cada momento
Para escuchar lo que se esconde en el silencio
Ya sé por qué

Álvaro: *dołącza do niej*
Te quiero lento
Cuando te veo de mal humor por la mañana
Cuando se escapa una sonrisa en tu mirada
Así, así, te quiero lento

Callie: To było słodkie i romantyczne jak tekst tej piosenki *rumieni się, uwieszając się na moment na jego ręce*

Álvaro: Przysięgam, że jak tylko wpadnę na pomysł na nową piosenkę to nagramy ją wspólnie *całuje ją szybko we włosy*

Callie: Razem z teledyskiem?

Álvaro: Jeśli będziesz chciała to czemu nie.

Callie: Jeśli proponuję to raczej chcę, mój drogi mężu *śmieje się* Ale mam nadzieję, że będzie z elementami tańca?

Álvaro: Dobrze wiesz, jakim jestem tańcerzem... *smutnieje*

Callie: Na ślubie jakoś nie było widać tego o czym teraz myślisz *głaszcze go po ręce*

Álvaro: Wtedy to co innego... Ale... Zawsze mogę być obserwatorem twojego tańca *uśmiecha się łobuzersko*

Callie: Ale z ciebie... Same zbereśne myśli... *wzdycha*

Álvaro: Ty to wcale nie gorsza!

Callie: Dobra, cichaj już *wybucha śmiechem, gdy nagle dostrzega małego, wychudzonego pieska* Patrz! Maleństwo... *puszcza szatyna i podbiega do zwierzęcia, ale kilka kroków od niego zwalnia, powoli przybliżając się* Nie bój się... Hej, już jest dobrze... *szepcze do psiaka, który spogląda na nią z lekkim przestraszeniem*

Álvaro: Biedny... Można prawie policzyć wszystkie jego kostki... Ma obrożę?

Callie: *udaje jej się podejść do szczeniaka, zaczynając go energicznie głaskać* Nie ma, a przynajmniej nie widzę... Zresztą nawet gdyby miał to i tak widać, że ten ktoś go nie chce. Wychudzony, bo widocznie nie jadł nic od kilku dni chodząc samemu w mieście... *głos jej się załamuje, ale mimo to próbuje się szczerze uśmiechnąć do zwierzaka*

Álvaro: Więc jaki masz plan?

Callie: Proszę, zabierzmy go do nas... Jest bezdomny i może długo nie przeżyć. Nie zostawię go tak! Nie ma mowy! *powoli podnosi psiaka, głaszcząc go po główce* Proszę...

Álvaro: Ja też nie miałbym serca go tutaj zostawiać. W takim razie wracamy do domu, a ja potem podjadę do centrum po jakąś karmę dla niego.

Callie: Kochany jesteś! Dziękuję! *całuje go krótko w policzek*

Álvaro: Też uwielbiam zwierzęta, więc jakbym mógł odmówić, a tym bardziej pomocy dla nich *uśmiecha się, po czym daje obwąchać swoją dłoń psiakowi, by pogłaskać go zaraz po pleckach*

Callie: Idziemy do domu! *rumieni się z radości, a gdy zwierzak widzi ją szczęśliwą, automatycznie wtula się w nią, przymykając oczka* Boże, już go kocham!

Álvaro: Ale mam nadzieję, że ja jestem na pierwszym miejscu?

Callie: Zazdrośnik! Zazdrośnik! *śmieje się* Tak, zazdrośniku, jesteś na pierwszym miejscu!

Álvaro: Ja myślę *spogląda na nich, po czym obejmuję ją ręką w talii*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro